Witam, moje słoneczka <3
Dawno mnie nie było, tęskniliście?
Ja tak!
Ogólnie, to jestem obecnie na zadupiu życia, dlatego tak trochę byłam nieobecna, ale teraz dzielna GinGin ma już stały internet i może wrócić z przytupem ;p
A tak wgl, te vkooki to miała być mini seria na 5 rozdziałów - obecnie mamy 7, a ja dopiero rozwijam akcję.
Wszystko przez was, za dobrze mi się to pisze xDDDD
~GinGin
- Taehyung, przestań, okej? To do ciebie niepodobne… - mruknął zniesmaczony Jin, przyglądając się uważnie poczynaniom przyjaciela.
Dawno mnie nie było, tęskniliście?
Ja tak!
Ogólnie, to jestem obecnie na zadupiu życia, dlatego tak trochę byłam nieobecna, ale teraz dzielna GinGin ma już stały internet i może wrócić z przytupem ;p
A tak wgl, te vkooki to miała być mini seria na 5 rozdziałów - obecnie mamy 7, a ja dopiero rozwijam akcję.
Wszystko przez was, za dobrze mi się to pisze xDDDD
~GinGin
- Taehyung, przestań, okej? To do ciebie niepodobne… - mruknął zniesmaczony Jin, przyglądając się uważnie poczynaniom przyjaciela.
- O co ci chodzi? – odburknął V, nie przerywając swojego
zajęcia.
- Stary, nigdy w życiu nie widziałem, żebyś to robił.
- Wyolbrzymiasz.
- Nie wyolbrzymiam, Tae. Kiedy ty niby ostatnio sprzątałeś?
– spytał, a potem postanowił sobie zrobić kawę. Oczywiście miał ochotę na wino,
ale niestety – magiczny napój aż tyle czaru nie miał, by samu się uzupełniać, a
po wczorajszym wieczorku, jaki sobie Seok urządził, barek młodszego całkowicie opustoszał. No, ale
jak mógł nie opustoszeć, skoro Jin akurat trafił na maraton swoich ulubionych
filmów w telewizji? Bo kto normalny byłby zdolny do oglądania „Szkoły uczuć”,
„Niebezpiecznych związków” czy „Gwiazd naszych wina” bez owego wina?! No, na
pewno nie on, dusza wrażliwa i przeżywająca każdy możliwy dialog, gest czy
scenę.
- Nie zaczynaj dzisiaj ze mną – odpowiedział i dalej czyścił
podłogę. Starszy miał rację, blondyn o tym wiedział – nigdy mu się nie zdarzyło
pastować czy myć kafelek, wymieniać firanek, polerować szklanek, od tego
miał w końcu sprzątaczkę! To jednak nie zmieniało faktu, że teraz musiał się
czymś zająć, a obiecał sobie niedawno, że nie będzie zapijał swoich problemów,
ani wyżywał ich na innych ludziach. Skoro jakiś debilny głos rozsądku zakazał
mu uwalniania emocji poprzez najłatwiejsze metody, Tae postanowił je wyładować
na czymś mało wrażliwym i nie stawiającym się – durna podłoga w kuchni wydawała
mu się odpowiednio stabilna psychicznie, by przyjąć na siebie jego gniew,
spowodowany rozmową z Jungkookiem. Nie potrafił się uspokoić, przez cały dzień
o tym myślał! Jak Kookie mógł go tak po prostu zbyć? Jak mógł nie odpowiedzieć?
Jak mógł być taki chłodny? Te pytania ciągle zaprzątywały głowę blondyna,
doprowadzając go tylko do większego obłędu, oraz do idealnie śliniącego domu -
ze wszystkiego można wyciągnąć pozytywy, prawda? Nie, nie prawda! Bo aktor miał
w dupie efekty swojej pracy, fakt, że jego starszy przyjaciel wparował mu do
świeżo wyczyszczonego przedpokoju w zakurzonych butach, na oknach zostały
jebane smugi, bo pomylił płyny i zamiast tego do szyb, użył tego do czyszczenia
drewna. Miał to gdzieś. Miał gdzieś wszystko wokół, oprócz jednego chłopaka,
który dzisiaj przegiął wszystkie możliwe granice. Okazał brak zaufania do
aktora, zranił jego i ich związek, oraz po prostu go wkurwił!
- Hej, Tae! Czy ty płaczesz? – Jin od razu odłożył swoją
filiżankę i podbiegł do V. Klęknął przed nim i wziął tę kupkę nerwów w ramiona.
Taehyung, jak na zawołanie, rozpłakał się jak małe dziecko, przytulając do starszego, jak do swojej mamy. – Ciiii,
spokojnie. Tae…
- J-jin…- zaszlochał młodszy – Ja, ja… Ja nie chcę, żeby on
coś przede mną krył! On mi nie ufa! A ja chceeeee – zajęczał żałośnie.
- Wiem, spokojnie. Jutro masz lekcję jazdy, no nie? Pogadaj z nim o
tym. Powiedz, jak się poczułeś, co cię boli. Jungkook jest mądry, zrozumie. –
Seok był pewny swojej racji. Poznał Jeona, widział, jak zajmuje się jego
przyjacielem. Jeśli mu nie powiedział, to musiał mieć powód. Zapewne, bardzo
poważny i wymagający od niego dużo odwagi i czasu, żeby komukolwiek go wyjawić.
- S-spróbuję. Ja tak bardzo go…. Go…
***
Kim zamknął drzwi samochodu i założył sportową torbę na ramię. Wziął głęboki wdech i
zaczął szukać swojego chłopaka po stajni. Od wczorajszego wieczoru złapał
trochę odwagi i determinacji, żeby raz a porządnie pogadać z Jeonem, wyjaśnić
mu wszystko na spokojnie i poprosić jeszcze raz o odpowiedź, dlaczego
tak się wtedy zachował. Przeszedł całe podwórze, porozglądał się pomiędzy końmi
na padoku i poszedł do kantorka z narzędziami, jednak Jungkooka nie znalazł.
Taehyung szybko wszedł na schody, prowadzące do małego pokoiku, gdzie Kookie
czasem sypiał, gdy był zbyt zmęczony po pracy, żeby jechać do domu. Szybko
pokonał dystans i bez pukania otworzył drewniane drzwi. Jego oczom ukazało się
zwykłe, stare łóżko, przykryte czerwonym kocem, a na nim leżący sobie szatyn,
wpatrujący się beznamiętnie w sufit. Tae przeklął w myślach, no bo dlaczego
nawet w tak poważnych i stresujących sytuacjach, ten seksowny burak musi być
taki perfekcyjny? No po cholerę mu to! V czasem miał wrażenie, że ta wizualna
idealność go wręcz przeraża, że przebija nawet jego wygląd, a to już
podchodziło pod kodeks karalny! Młodszy po prostu… No ludzie! Piękne, lśniące
włosy, pełne usta, wyrzeźbione ciało, przykryte tylko spodniami dresowymi i
białą bluzką, co jeszcze bardziej podkreślało jego... Wszystko! V zrobił krok do
tyłu z wrażenia i dopiero wtedy Jungkook go zauważył. Wpatrywał się w aktora
przez chwilę, a potem rozłożył ramiona, chcąc zaprosić chłopaka do przytulenia.
Kim natychmiast zmienił tor myślenia, widząc w spojrzeniu bruneta coś smutnego,
rozżalonego. Jego serce pękło na milion kawałków widząc ten wzrok, dosłownie
się roztrzaskało, niczym lustro Sue za każdym razem, kiedy ta przed nim staje.
- Jungkookieee – jęknął żałośnie i szybko usiadł na
mężczyźnie okrakiem, a potem opadł i wtulił się mocno w jego tors, chcąc mu
jakoś pomóc. Jakkolwiek. Pierwszy raz poczuł coś tak dziwnego, czego wcześniej
nie doświadczył – chęć zaopiekowania się młodszym, chęć uchronienia go przed
złem swoim ciałem, chęć pocałowania go i dania mu bezpieczeństwa. Nie rozumiał
tych uczuć, czasem miał takie przejawy przy mamie czy Jinie, ale nigdy nie tak mocne i nasilone w jednej
sekundzie.
- Taehyung – mruknął cichutko i przytulił blondyna mocno do
siebie, milcząc przez kolejne parę minut. Bardzo trudno mu było się zebrać,
jeszcze trudniej podjąć decyzję, a powiedzenie o tym chłopakowi podchodziło pod
najtrudniejsze zadanie w jego życiu. No dobrze, było na drugim miejscu, a o
pierwszym miał właśnie aktorowi powiedzieć. – Czy… Czy możemy dzisiaj odpuścić
sobie jazdę?
Kim zamarł. Jungkook nigdy nie odpuszczał mu jazd,
absolutnie nigdy. Byli ze sobą ponad dwa miesiące, V mógł więc dobrze zauważyć,
jak Kookie odpowiedzialnie traktuje swoją pracę, jak ją kocha i się przykłada.
Nawet gdy Kim przyszedł do niego w króliczych uszkach, z lubrykantem w ręce,
Jeon kazał mu pierw pojeździć na koniu, tylko po to, żeby potem wszedł na
innego, bardziej przez niego lubianego. Jeśli proponował odpuszczenie lekcji,
to musiało stać się coś bardzo ważnego.
- O-oczywiście – szepnął i spojrzał na szatyna, który nadal
wpatrywał się w sufit, jakby w nim czegoś szukał. – Co się stało?
Jeon ponownie nie odpowiedział, dalej bijąc się z myślami.
Tak cholernie się bał. Nigdy nie musiał o tym nikomu mówić, nigdy nawet nie
czuł takiej potrzeby. Ale Tae miał cholerną rację – jeśli chcą stworzyć razem
coś pięknego i mocnego, on musi być z nim szczery.
- Byłem wpadką – brunet zagryzł wargi, bo wiedział, że teraz
już nie będzie odwrotu. Aktor lekko uniósł głowę, by na niego spojrzeć.
- Wpadką?
-Wpadką. Wiesz, moi rodzice byli młodzi, kupili tanie gumki,
no i wiesz…
- Och… - Tae zmarszczył brwi, analizując te słowa - Wiesz,
wielu ludzi na świecie tak powstało, chyba nie ma się czym przejmować…
- Wiesz, ja się nie przejmowałem, ale oni owszem. To było
świeżo po ich studiach, kiedy zainwestowali w pewną upadającą firmę związaną z
sprzętem sportowym. Wiadomo, pobrali kredyty, pożyczki, pracowali po nocach.
Mieli wielkie marzenia. I kiedy powoli zaczęło im się układać, mama zaszła w
ciążę. - Zawiesił się na krótką chwilę, bo te wspomnienia naprawdę bolały. - Nie
mogli sobie pozwolić na dziecko, Tae. Byłem ich błędem, kulą u nogi.
- Nie chcieli cię…? – dopytał już lekko spanikowany
Taehyung, czując nieprzyjemne ukłucie w
okolicy klatki piersiowej.
- Nie. Znaczy, wiadomo, gdy się urodziłem to mnie kochali,
dlatego też oddanie mnie do domu dziecka nie wchodziło w grę. Rozumiesz? To nie
tak, że żałowali, ale musieli się zająć tym, czemu postanowili poświęcić życie.
- Więc co zrobili? – Blondyn mechanicznie zbliżył twarz do
tej młodszego i pogłaskał go noskiem po policzku.
- Podrzucili mnie dziadkom, uznali to za najlepszą opcję. Na
początku miałem tam siedzieć parę miesięcy, aż nie ogarną firmy. Ale wiesz,
potem biznes zaczął się rozrastać, pojawiały się możliwości, sponsorzy,
kontrakty, współprace. Nie mogłem im przeszkadzać, więc z paru miesięcy, wyszło
całe życie – powiedział, a potem tylko spojrzał na Kima. Jakim cudem znali się
tak krótko, a on czuł do niego tak wiele? Tak wiele uczucia, chęci. Mógłby mu
oddać wszystko co ma, włącznie z samym sobą, by tylko go uszczęśliwić. – Przyjeżdżali
raz na pół roku, na jakieś święta czy dłuższe weekendy, mimo, że mieszkali
tylko w centrum miasta i mieli ode mnie z pół godziny drogi.
- To okropne, Kookie… Przykro mi – mruknął niepewnie,
obserwując uważnie jego reakcję.
- A mi nie. Znaczy, pewnie, kiedyś bardzo było mi przykro.
Wiesz, to nie jest miłe uczucie, gdy idziesz na swoje pierwsze przedstawienie
czy mecz, a twoich rodziców tak po prostu na nim nie ma, bo na przykład mają
spotkanie z jakimś inwestorem. To bolało mnie wiele razy. Ale teraz już nie
boli. – Pokręcił głową, a potem lekko pocałował głowę Tae. - Przestawało boleć z
każdym kolejnym rokiem. Dziadkowie dawali mi dużo miłości i wsparcia. Myślę, że
gdybym został z rodzicami, byłbym gorszym człowiekiem.
- Rozumiem… A… A jakie masz teraz relacje z rodzicami?
- Świetne, serio. Ich biznes jest już na tyle stabilny, że
widujemy się częściej, z resztą teraz sam mogę do nich jeździć. Dogadujemy się,
lubimy, bardziej jak przyjaciele niż rodzina, ale mi to nie przeszkadza. Nie
chce żywić do nich urazy… Uraza czy nienawiść blokują szczęście w życiu,
ograniczają człowieka. Wybaczyłem im, Tae.
- Kookie – szepnął z czystym podziwem. On zawsze żywił złe
uczucie w stosunku do ludzi, którzy go skrzywdzili. Nie potrafił odpuszczać czy
wybaczać, nie widział w tym sensu. Ale teraz, patrząc na Jeona, który został
skopany po dupie, a jest tak silny, mądry i pozytywny, Kim postanowił, że wiele
sobie w domu przemyśli i spróbuje również niektórym… Wybaczyć. – A co z twoimi dziadkami?
- Nie… N-nie… -
Jungkook zagryzł wargi w panice. Podciągnął się do siadu i oparł o ścianę,
poprawiając Tae, by wygodnie siedział sobie na nim okrakiem – Oni… No… - dukał
jak przerażone dziecko, a potem schował twarz w zagłębieniu szyi swojego
chłopaka. - Oni nie żyją.
Aktor spiął wszystkie swoje mięśnie, czując niewyobrażalny
smutek, choć nawet tych osób nie znał! Ale co go to obchodziło?! Oni
wychowywali bruneta, kochali go, byli dla niego jak rodzice, a teraz ich tak po
prostu nie ma?! Jak śmieli umrzeć, do cholery?! Kto im kurwa pozwolił?! Pewnie
jakiś nieodpowiedzialny człowiek!
- Kiedy… Umarli?
- Babcia dwa lata temu. Była już stara, rozumiesz. A
dziadek… - Młodszy zacisnął palce na plecach V, mając ochotę uciec gdzieś daleko
– Ja… Ja miałem dwanaście lat i on… On miał raka płuc. Nic się nie dało zrobić.
Umierał powoli i w męczarniach, bo ciągle go czymś faszerowali, wysyłali na
badania. Ostatni rok życia cały spędził w szpitalu. Gdy przyszedłem do niego w jego urodziny, by życzyć mu stu lat… Go już…
No on… Cały był w rurkach, Tae! Wyglądał, jakby nigdy nie żył, jakby nigdy go
nie było. Ale był! On był w moim życiu najbardziej! Przychodził codziennie
przed snem, żeby opowiedzieć mi bajkę na
dobranoc, rano wstawał przed czasem, żeby zrobić mi jedzenie do szkoły, był na
wszystkich jebanych meczach, przedstawieniach, krzyż mu się łamał, ale on i tak
zabierał mnie parę kilometrów dalej, do innej wsi, żebym mógł przez dwie
godzinny pobawić się z moim kuzynem! – Jungkook miał już dość powstrzymywania
się, więc pozwolił sobie na cichy płacz
w ramię swojego aniołka. - Taehyungieee, ja… Ja nie umiem się z tym pogodzić, ja
nie chcę! Chcę, żeby tu był, żeby cię poznał i zobaczył, jak jestem z tobą
szczęśliwy. Żeby opowiedział ci jego ulubioną historię, jak babcia chrapała tak
głośno przez sen, że raz się obudził i wystraszył. Żeby zrobił ci jego
obrzydliwy gulasz, twierdząc, że po prostu nie mamy wszyscy gustu i naprawdę on
jest pyszny. Taehyung, ja… Ja…
Kim słuchał całego monologu bardzo uważnie, lekko się
uśmiechając. Chłopak przeżył okropną tragedię i nawet V potrafił się w tę
sytuację wcielić i zrozumieć jego ból. Ale jednocześnie czuł miłe ciepło na
sercu, bo teraz już wiele wiedział - miał pewność, że Kookie mu ufa, że naprawdę
bierze go na poważnie, a przede wszystkim… Że może się nim zaopiekować i mu
pomóc.
- Hej, spokojnie, bekso! – mruknął i ujął jego twarz. Starł
łzy rękawem, a potem mocno pocałował spuchnięte usta bruneta. - Jestem pewny, że
gdyby twój dziadek widział, że się tak mażesz, to by ci tyłek przetrzepał. –
Lekko uniósł kąciki ust, a potem musnął wargami czoło młodszego. – Jesteś
bezczelny, wiesz? Co ty sobie wyobrażasz? Że twój dziadek cię opuścił? Że go tu
nie ma? Oczywiście, że jest! Patrzy na ciebie z góry i dokładnie wie, co się
dzieje. Nie bądź durnym ignorantem, Kookie.
- Taehyungie… - Źrenice Jeona się rozszerzyły, jakby nagle
zobaczył coś bardzo ważnego.
- Nie ma Taehyungie! – zaśmiał się i uderzył młodszego w
ramię. - O, sorry! To twój dziadek, nie ja! Swoją drogą, spoko gościu,
polubiliśmy się. Tylko powiedział, że mam cię lać na kwaśne jabłko, jak jeszcze
raz się rozkleisz, patafianie! Co to w ogóle było?! – Zaczął udawać oburzonego.
Jungkook uśmiechnął się półgębkiem, patrząc na Tae, jak na jakiś
cud świata.
- Taehyung…
- No co?! – Tae
uśmiechał się coraz szerzej, a potem spojrzał na sufit, udając, że rozmawia z
dziadkiem Kooka. - Co mówisz?! Weź mów głośniej, jesteś trochę daleko! Co?!
Aaaaa. Już mu przekażę, dziena, staruszku! –
Blondyn znów wrócił wzrokiem do swojego chłopaka. - Twój dziadek kazał ci
przekazać, że masz mnie rozpieszczać, tulić, zawsze się ze mną zgadzać i mocno
mnie kochać! – Kim uśmiechnął się dumny z siebie, a zaraz potem zbladł i
spoważniał, ponieważ dopiero po chwili zdał sobie sprawę, co on tak naprawdę
powiedział i jaką wagę miała owa wypowiedź.
Przestraszył się nie na żarty, modląc się w duchu, by Kookie nie zwrócił
na to uwagi.
Jeon jednak szybko
zmienił swój nastrój, z smutnego i sfrustrowanego, na radosny i zadziorny.
Bardzo radosny. Wręcz prze szczęśliwy. Uniósł jedną brew, mrużąc przy tym lekko
oczy.
- Powtórz to ostatnie – poprosił spokojnie, chociaż jego
wnętrzności właśnie wykonywały fikołki. Serce mu biło jak oszalałe, tak się
ekscytował. Natomiast V pobladł jeszcze bardziej, ponieważ wiedział, że teraz
już nie ucieknie… Chociaż… Są w stajni, może jakby szybko wsiadła jakiegoś
konia…
- Czekam – ponaglił go Jungkook, uśmiechając się przy tym
złośliwie.
- Ommm… Zawsze masz się ze mną zgadzać? – spytał, udając
niewiniątko, powoli wstając z ud Jeona, by jak najszybciej spieprzyć z pola
bitwy.
- Nie to było ostatnie – zaznaczył poważniej, bo naprawdę chciał to już
usłyszeć.
- Kookie… Ja… Ja… Ja już nie pamiętam! – pisnął i zerwał
się, by jak najszybciej wybiec z pokoju. Nie przewidział tylko paru mało
istotnych rzeczy; po pierwsze, nie był wysportowany i nie miał refleksu. Po
drugie - Jungkook był wysportowany i miał refleks. Niby to tylko taki szczególik w genialnym planie, a jednak
blondyn wylądował plecami na miękkim materacu, przygwożdżony ciałem Jeona.
Młodszy przyszpilił jego nadgarstki swoimi dłońmi i patrzył na niego w ten
jeden, konkretny sposób; NieZnoszęSprzeciwuLaleczko albo w skrócie
GadajDoCholery.
- J-j…Kookie! Ja nie chce! – jęknął, zaczynając się rzucać
na wszystkie strony, byleby uciec. Nie miał na to oczywiście żadnych szans, ale
wiecie – dumę należało zachować, nawet w momencie swojej klęski.
- Powtórz. Chcę to usłyszeć – powiedział beznamiętnie,
wpatrując się w czekoladowe oczy swojego aniołka, chcąc jak najbardziej na nim
wymusić te słowa.
- K-ko…Aish! – Chłopak odwrócił wzrok i posmutniał, bo
wiedział, że się pospieszył, że to co właśnie powie nie ma sensu i że… Że… ŻE
TO PO PROSTU GŁUPIE! – Eh… Kochaj mnie, Jungkook - mruknął zasmucony i spojrzał
na tą cudowną twarz. Ktoś tak brudny, niemiły i niepozytywny jak on, nie
zasługiwał na Jeona. Teraz zdał sobie z tego sprawę. Brunet był zbyt radosną,
dobrą i kochaną osobą, żeby mógł oddać serce jakiemuś rozpieszczonemu dziecku, które
nawet owe rozpieszczenie nie przeszkadzało. – Nie musisz mi odpowiadać, serio.
Wiem, że się pospieszyłem, że się dla ciebie nie nadaję, że znamy się za
krótko, by mówić o uczuciach i w ogóle. Wiem to wszystko. Nie naciskam na
ciebie, ani nic, ja tylko… Ja tylko… - Jego oczy delikatnie się zaszkliły,
ponieważ on po prostu nie był gotowy na odrzucenie.
O nieeeeeee ;-; biedny Tae. Niech Kook go nie odrzuca ;---;
OdpowiedzUsuńU ciebie odrzucił!!! Wiesz, jak płakałam?! ;ppp <3
UsuńKook kocha Tae i nie może go odrzucić <3 Nie spodziewałam się, ze Tae pierwszy wyzna mu miłość :3 No ale NARESZCIE SIE DOCZEKAŁAM TEGO ROZDZIAŁU! Niedobra Gin Gin tak trzyma w niepewności *grozi palcem* no, no , nie ładnie!
OdpowiedzUsuńAle rozdział jak zwykle świetny i aż mi się Kooka żal zrobilo przez moment ;<<
hahahahha wybacz, GinGin już będzie dobra.
UsuńEj ale poważnie, muszę szybciej rozwijać tę akcję ;p
<3
Kocham mocno
Biedny Kookie, co ja mu zrobiłam ;;
JA PIERDZILE!
OdpowiedzUsuńMAMO!
MAMO!
MAMO!
Jak możesz w takim momencie?
W ogóle myślałam, że z tym "mocno mnie kochać" to chodziło...emmm...no wiesz...Ale wpadłam w gówno...O te jak się to nazywało...czekaj...daj mi pięć minut...Dobra o seksy, wygrałaś! xd
Nie sądziłam, że Kook straci dziadków :(
Weny <3
No i czekam na dalszy rodziła :D
I dobrze, że się dopiero rozkręcasz, bo ja też się dopiero rozkręcam czytając to i komentując xd
Pozdrawiam~
A i zapomniałam dodać iż moja egzystencja zostaje spełniona dzięki temu yaoi xd
OdpowiedzUsuńhhahahahahhah głodnemu chleb na myśli!
UsuńAle z drugiej strony to prrr... Tu wszystko się opiera na tych no...Wpadłam w gówno...Tych ten tego... SEKSACH :p
hahha rozkręcaj się <3
Czyli tak jakby twoja egzystencja zależy ode mnie? Poważne sprawki
Nie ja nie jestem w cale zboczona...xd
UsuńNie przedrzeźniaj mnie xd
Rozkręcam, rozkręcam xd
Kurde widzisz, kierujesz mym życiem...po części xd
Nie ja nie jestem w cale zboczona...xd
UsuńNie przedrzeźniaj mnie xd
Rozkręcam, rozkręcam xd
Kurde widzisz, kierujesz mym życiem...po części xd
Myślałam, że tylko ja tak to odebrałam xd Jeszcze zaraz po tym "Jungkook przygwożdził do materaca ciało Tae", a gdy Taehyung zaczął mówić, że nie chce to się zastanawiałam o co chodzi i po chwili zrozumiałam, że chodziło o to, że nie chce powtórzyć.. Po północy mój mózg totalnie się wyłącza..
UsuńDattae ja to cały czas liczyłam na te seksy, jeszcze jak Guk go przygwoździł to...a tu taka niespodzianka xd
UsuńGin Gin
Kuźwa weź mnie nie wkurzaj xd
Cały mój kom skopiowała i wkleiła :P
Ja pierdziu...xd
Dobra weny <3
Kurde, małe zboczuszki, co ja z wami mam <3
UsuńHahahah no nie mogłam się powstrzymać xD
My jesteśmy małymi zboczuszkami?
UsuńTo ty jakim jesteś? xd
Nawet nie próbuj :P
Czekam na ciąg dalszy <3
dużym zboczuszkiem XD
UsuńPŁACZĘ! GinGin, jak mogłaś mnie tak skrzywdzić .____. wyję jak nie wiem, o mamo, smutna sprawa ;_;
OdpowiedzUsuńPowinnam być radosna, że Tae go kocha i w ogóle, ale Jeon miał tak smutne życie, jejuuu, nie widzę przez łzy .__.
JAK MOGŁAŚ? ;((((
No przepraszam >.< *Podaje jej chusteczkę*
UsuńNie chciałam tak! Znaczy dobra, trochę chciałam, ale nie płacz!
Kupię ci lizaka, no już, głowa do góry!
hm.. *smarka w chusteczkę*
Usuńdobra, ten lizak mnie przekonał...
chociaż może Tae daj lizaka, takiego od Jeona, co? xD pewnie się ucieszy *-*
hahahah okej. Specjalnie dla ciebie gdzieś to zawrę
UsuńPrzysięgam, że jak zobaczyłam na ekranie telefonu zdjęcie końcowe to nabrałam zbyt dużą "porcję" powietrza w swoje płuca. Jak mogłaś skończyć to w tym momencie? Jak! Kiedy jeszcze nie było reakcji Jungkooka na te słowa..
OdpowiedzUsuńTen rozdział był taki piękny.. Jak Taehyung pocieszał Kookiego to moje serce się dosłownie rozpływało.. był taki kochany..
Korzystając z okazji.. GinGin kochanie co się dzieje z lustrem? Bo to już bodajże 3 miesiące i zaczynam trochę tęsknić.. Powiedz mi tylko czy to kwestia czasu czy weny? Bo jeżeli to kwestia weny to rzeczywiście nie ma sensu ciągnąć tego opowiadania na siłę.
Kocham cię mocno i pisz kolejny rozdział, bo mam niedosyt! ♡
Jejku, najlepsza reakcja świata <3
UsuńNo bo jeszcze nie wiem, jak Kookie zareaguje xD
Tak to się kończy z weną ;pp
No nie? Tae ma jednak uczucia, sukces ;p
Szczerze? Napisałam rozdział dwa miesiące temu. Miesiąc leżał u jednego korektora, który ciągle mi obiecywał, że sprawdzi "na jutro". Potem poszedł do drugiego i znów sytuacja się powtórzyła. Sama jestem zła, bo nie chce zawodzić czytelników. Dzisiaj daje do spr dziewczynie z bloga i mam to gdzieś. Jest mi głupio, że ktoś mógł mnie tak nie szanować...
Teraz to mi samej zrobiło się głupio.. Przepraszam.
UsuńJak można tak długo przetrzymywać opowiadanie do sprawdzenia.. przecież to nie jest nie wiadomo ile stron tekstu.
Bo mi osobiście byłoby głupio gdyby doszło do sytuacji, że autorka musi oddać opowiadanie w ręce innego korektora, ponieważ za długo zwlekam.
UsuńNie przepraszaj, daj spokój. Mi też by było, no ale. Wiesz, ludzie są różni, też nie siedzę w mózgu każdego. Może słabo to wyszło, ale najważniejsze, że na mailu mam sprawdzone.
UsuńTejhjong, spokojnie Kókson nie odrzuci, on Cię kocha!
OdpowiedzUsuńPieruna jakie fajny rozdział! Miło, że dowiedzieliśmy się więcej o przeszłości Ciastka ^^
Hahaha wiara i pozytywne myślenie to podstawa <3
UsuńPodoba mi się, tak trzymaj!
GIIIIIIIIIIINNN GIIIIIINNN!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKrzyczą na mnie ;;;;;;;;
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńDzisiejszego słonecznego popołudnia ośmielę się zadać jedno,ale jakże zasadnicze pytanie:
Szanowana Obywatelko Naszego Fantastycznego Kraju czy posiadasz tak niezliczone fundusze ,aby leczyć każde moje zaburzenia na tle emocjonalno- psychicznym,oraz niepoliczalne zawały spowodowane twoimi pięknymi , ale jakże nieporadnie kończonymi dziełami?
Dziękuję za uwagę ,pozdrawiam
św.pamięci Wanessa.
hahahahha!
UsuńEj, jakie nieporadnie?!
JAKIE NIEPORADNIE?!
To było pinkne zakończenie!!! <3333
Kocham cię, hue <3
Gin Gin mam zadyszke. No powiedz jak mogłaś kochana? TAK NAS RANIĆ?
OdpowiedzUsuńJak ranić ;;;;;;;;;;;
UsuńJa chciałam was uszczęśliwić !
Zapytam:
OdpowiedzUsuńja cie nienawidze czy nienawidze?
Sczerze to jestem na skraju załamania . raz rozumiem( no nie , no ale...)
CZY TY DO JASNEJ CHOLERY MOŻESZ PRZESTAĆ PRZERYWAĆ W TAK CH*JOWYCH MOMENTACH?????!?!!?!!?!!?
PŁAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAACZE,MASZ MNIE PRZYTULIĆ :( :(
A tak z innej beczki to to było idealne , to słodkie wyznanie awwwww:3:3 cud miód i orzeszki tak jak ty ^^ :*:*:*:*<3 ALEE....JESTEM NIEZASPOKOJONA , I ZDRUZGOTANA BO..... hmmmmm robisz ze mnie zbboczeńca!!!!!! Ja myślałam że BĘDZIE SSVABASBASBDBASDVsdvasvsahgsgdgajhfa
no bo : " blondyn wylądował plecami na miękkim materacu, przygwożdżony ciałem Jeona. Młodszy przyszpilił jego nadgarstki swoimi dłońmi i patrzył na niego w ten jeden, konkretny sposób; NieZnoszęSprzeciwuLaleczko albo w skrócie GadajDoCholery. ''
aż miałam dreszcze mówie sobie o ja cie pierdziele , GINGIN mje kocha i walnie tu takie ten to ....(chrząka nerwowo )cuś , ŻE SIE NIE POZBIERAM A TU CO????????? JAJECZKO ^^
nie rób mi tego więcej , żadam seksów i kończenia ......niekończenia :*:*:*:*:*:*<3<3<3
kochaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaammmmmmmmmmm i CZZZZZZZZZZZZZEEEEEEEEEKKKKKKKKKKKAAAAAAAAAMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMM <3<3<3<3:*:*:*:*:*:*:*:*
HYHYHY (pedo śmiech ) ^^ :*
OMG ZASZALAŁAM ,NO TRUDNO TO MOJA ZEMSTA MUHAHAHAHAAAHH :*
Usuńhahahhahahahhahahhaha <3
UsuńKocham wasze komentarze, poprawiacz humoru w trzy sekundy.
Co się z wami stało! On mu wyznaje miłość, a wy chcecie seksy! Wychowałam małych zboczeńców na własnej piersi!
Ale fajnie <3
Mama GinGin jest dumna
*tuli mocno*
Awwww! Nowy rozdział! Kocham cię normalnie! ;3
OdpowiedzUsuńAle biedny Kookiś. Dlaczego ty go tak skrzywdziłaś, co?! Jesteś okropna. On biedny tak płakał, ale Tae rozwalił wszystko. Idealnie pocieszył mojego Kookiego <3 On jest taki słodki w tym opowiadaniu! A jak Jungkook mu nie powie, że go kocha, to się zabiję. Serio! Więc uważaj co tam piszesz ;*
Taki beznadziejny ten komentarz, ale to przez 14 godzin w podróży ;; Wybacz mi!
No i dużo weny! I pisz szybko kolejny rozdział i idę przeczytać "Lustro", albo to jak trochę odeśpię XD <3 ;*
hahahaha, tak jakoś wyszło ;;; Nie może być za cukierkowo ;p
UsuńCo nie? Tae kochane stworzonko.
Jejku, to jest szantaż na moją wenę ;;;;
<3
Kocham
Poroniłam...znowu . Gin Gin płacze serce mi mało nie wyskoczyło , jak to czytałam . Czekałam na odpowiedź Kookiego ja też cię kocham a potem seksy !! A tu co? Łeeeeeee:'(
OdpowiedzUsuńBuuuuu ale i tak cię kocham słoneczko :*:*:* nawet gdybym nie chciała to nie mogie inaczej :*♡♡♡♡
Dużooo weny ( seksy) dużooooo miłości ( seksy) dużooooo buziaków ( seksy?) Licze na szybką i piękną kontynuacje pamiętaj że poroniłam i teraz musisz sie o mnie troszczyc ^^ :* Słoddkie to było awwww i ty teżbaawwww :3:3 gdzie te seksy?
Wspomniałam o tym że mam niedobór seksów? :*:*♡♡♡♡♡♡♡♡ My zboczuszki bardzo sie kochamy cnie ? ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
SEKSY FIGHTING ! YYYY GINGIN FIGHTING !!!!:*:*:*:*:*:*
hahahahhahaha xD Seksy?
UsuńJeb poroniła, co ja mam robić? Dobra, zrobię ci herbatę, to zawsze działa xDDD
*Tuli*
Małe zboczuchy, co ja z wami zrobiłam?! Co z was wyrosło?! Gdzie te niewinne aniołki ;ppp
Kocham cie za to moje zboczenie ^^ :*:*:*:**:*:*:*:*♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡ ty jestes slodkim aniolkiem :333
Usuńa ty moim aniołkiem ;*
Usuńgin to już prawie dwa miesiące a ja dalej nie wiem jak zareagował jungkook
OdpowiedzUsuńnie maltretuj mnie tak, gdzie jesteś?
Serio tak długo?! Ugh :( Kurcze muszę się pospieszyć 😢
UsuńBardzo ubolewam nad tym, że tak długo niema następnej części :-(
UsuńGinGin tęsknie mocno;;;;;
OdpowiedzUsuńWracaj do mnie, bo zaczynam się martwić
Ja też tęsknie. Ale ja...Nie umiem ;;; Nie umiem z siebie nic wykrzesać, mam jakiegoś bloka mózgu. Ja naprawdę nie umiem ;;
Usuń