poniedziałek, 11 lipca 2016

Lustro cz.4 - Nowe drzwi

Witam ^^
Pomińmy to, dlaczego tak długo lustra nie było i po prostu się nim cieszmy, co? 
Pozytywne emocje są zawsze lepsze od narzekania. 
Kocham was mocno i obiecuje, że dopilnuję tego, by lustro było dodawane częściej. 
<3
~GinGin 






Rok 2220, 1 maja
Korea Południowa
Seul, Mieszkanie Park Jimina

Taehyung doszedł z cichym jękiem, mocno zagryzając się na barku Jimina. Ciepła ciesz pobrudziła podbrzusze Parka, na co tamten uśmiechnął się i wykonał jeszcze kilka intensywnych, dobrze wymierzonym pchnięć, po chwili samemu doznając spełnienia. Opadł wykończony na ciało swojego chłopaka i wyszedł z jego wnętrza, krzywiąc się przy tym. Bardzo nie lubił momentu, kiedy kończyli. Najchętniej całe dnie pieprzyłby się z V i nic innego nie robił, ale niestety, miał świadomość, że to było niemożliwe do zrealizowania. W końcu kolorowowłosy często miewał swoje humorki i nie miał ochoty na wspólne igraszki. Ciężko sapiąc, sturlał się na materac i przymknął oczy.
- B-było cudownie, koteczku – mruknął rudowłosy i przyciągnął śliczne ciało kochanka do siebie, cmokając go w usta.
- Spoko.
Tae nie miał siły na dawanie ani przyjmowanie komplementów. Czuł się wycieńczony, bo w końcu od tak długiego czasu, na chwilkę zapomniał o swojej podświadomości i Jungkooku. Wiedział, że tak będzie, że seks z Parkiem zawsze jest  tak wyczerpujący fizycznie, że jego mózg  zmuszany jest do zaprzestania pracy, na rzecz zatracenia się w przyjemności.
Długo to jednak trwać nie mogło, więc, gdy tylko Taehyung zamknął oczy w celu zaśnięcia i zregenerowania sił po wysiłku, jego umysł zaczęły atakować obrazy. Obrazy jego świata, zwierząt, drzew i… Jungkooka. Ale nie takiego zwykłego, uśmiechniętego i spokojnego Jungkooka.  V nagle zobaczył szatyna, idącego pod strumień zimnej wody. Jego ciało oświetlał blask księżyca, a sam chłopak ściągnął swoją bluzkę, pokazując kolorowowłosemu piękne, idealnie wyrzeźbione mięśnie.  Świetliste kropelki ozdabiały jego skórę, dodając jej tylko więcej subtelności i cudowności.
-  Ohohoho, koteczku, masz ochotę na drugą rundę? - spytał wesoło Jimin i przejechał palcem po policzku Tae.
Kim otworzył oczy, przerywając sobie piękną wizję i spojrzał morderczym wzrokiem na rudowłosego. Na początku nie wiedział, o co mu chodzi. W końcu V nigdy go nie prosił o drugi seks, nigdy nawet nie czuł takiej potrzeby. Po pierwszym zawsze był wykończony, więc co nagle przyszło Parkowi do głowy?
Szybko jednak zrozumiał sytuację, gdy spojrzał w dół i zauważył swoją silną erekcję. Zmarszczył brwi, bo to nie należało do normalnych zachowań jego organizmu. Nigdy mu nie stawał od jakiś głupich marzeń, snów czy obrazów. Nawet Jimin, dość seksowna i pociągająca osoba, musiała się bardzo napracować, by podniecić V. Tymczasem zwykła myśl o Jungkooku bez koszulki doprowadziła go do wzwodu?
- Nie, znaczy… Nie mam siły, Chim. Będę już spadał – mruknął cicho i podniósł się do siadu, przecierając swoje oczy.
Może nie było mu po drodze ubieranie teraz spodni, chodzenie po mieście z twardym członkiem, ale cóż… Nie mógł zostać u Parka i kochać się po tym, jak wyobraził sobie Jungkooka. Z jakiegoś powodu nie chciał mieszać tych emocji i wizji, Jimin i Kook do siebie nie pasowali, byli przeciwnymi biegunami.
-  No okej, ale pamiętaj. – Rudowłosy również się uniósł i uśmiechnął promiennie - Jakby co, ja zawsze do dyspozycji.

***

Rok 2220, 1 maja
Korea Południowa
Seul, Laboratorium badawcze
Wydział dr. Jina , Projekt: Lustro

Jin właśnie przeglądał wykresy dotyczące temperatury bakterii, które zostały poddane teleportacji. Od kiedy Taehyung zniknął na parę godzin w tajemniczym pierwiastku, Kim był niespokojny. Nie wiedział dlaczego, w końcu jego syn wyszedł cały i zdrowy, jednak coś nie dawało mu spokoju. Chciał się dowiedzieć wszystkiego o tym dziwnym materiale, tymczasem nie miał nic. Żadnych wytycznych, które można by było z czymkolwiek porównać.
Wstał z krzesła i wyszedł ze swojego gabinetu, kierując się do pomieszczenia, w którym znajdowało się lustro. Szybko odbębnił wszystkie formalności dostępu z robotami, po chwili już patrząc na swoje odbicie.
Zlustrował swoją sylwetkę wzrokiem, a potem dokładnie przyjrzał się twarzy. Westchnął przeciągle i spuścił głowę. Był okropny. Miał duże worki pod oczami, nieładnie przystrzyżone włosy. Jego skóra nie miała w sobie ani grama blasku.
Wygląd Jina doskonale zdradzał jego stan ducha, wiedział o tym. Patrząc w swoje odbicie, przestał się dziwić, że Namjoon ostatnio w ogóle go nie komplementował. Kiedyś nigdy nie dopuściłby do tego , by jego ciało było zaniedbane czy brzydkie. Jeszcze z dziesięć lat temu, mimo,  że był aktywnym ojcem i początkującym profesorem w laboratorium,  zawsze pamiętał o regularnym odwiedzaniu fryzjera, kupowaniu, co jakiś czas ładnych ubrań, wysypianiu się i jedzeniu porządnych, pełno wartościowych posiłków.
Ponownie podniósł głowę i spojrzał na swoje odbicie.
- Co się zmieniło, Jin? – spytał sam siebie i posmutniał.
Wiedział, co się stało. Namjoon się stał. Odkąd jego mąż zaczął pracować na uniwersytecie i poświęcać większość swojego czasu na sprawdzaniu testów, konsultowaniu się ze swoimi kolegami po fachu o byle pierdołę,  w każdej wolnej chwili i po prostu ignorowaniu starszego, Kim przestawał o siebie dbać. Coraz bardziej zatracał się we własnej pracy i Taehyungu, by nie myśleć o tym, że jego kochany Nam woli czytać artykuły o matematyce stosowanej, niż go pocałować czy pochwalić, że ładnie wygląda. Przez to szybko oddalili się od siebie. Oczywiście, starali się zachować pozory. Czasem ze sobą porozmawiali, czasem zebrali się i poszli razem do łóżka, ale to wszystko było takie sztuczne i nic niewarte. Beznamiętne.
Nie wiedział, co go podkusiło, ale uniósł dłoń, wyciągając palec wskazujący w kierunku lustra. Może było to spowodowane frustracją związaną z brakiem danych na temat magicznego pierwiastka, a może po prostu chciał spróbować, przekonać się, ale dotknął powierzchni materiału opuszkiem. Poczuł przyjemne ciepło, powoli rozchodzące się po jego ręce, łokciu, ramieniu, aż w końcu rozlało się po całym ciele. To nie było zwykłe ciepło. To było magiczne – przyjemne, ekscytujące i takie odurzające. Nim się obejrzał, cały jego palec wskazujący został wsiąknięty w lustro. Chciał tam wejść. Zobaczyć, ulec, ale w ostatnim momencie jego głos rozsądku mocno zaszumiał mu w głowie, przez co Jin cofnął dłoń do siebie. Stał przez chwilę oniemiały, a potem warknął:
- Robisz się nieprofesjonalny!
Szybko wyszedł z pomieszczenia, przez całą resztę dnia ganiąc się za zaistniały przed chwilą incydent.

***

Rok 2220, 1 maja
Korea Południowa
Seul, Mieszkanie państwa Kim.

Taehyung wszedł do swojego pokoju, ściągając po chwili kurtkę i spodnie. Przebrał się w wygodny dres,  po czym położył się na łóżku i zakopał w kołdrę. Musiał pomyśleć. Znowu. To ciągłe analizowanie powoli zaczynało go przytłaczać, ale co miał zrobić, jeśli jego organizm zaczął fizycznie wariować? Dzisiejsza erekcja po wyobrażeniu sobie Jungkooka nie należała do normalnych. Nigdy mu się nie zdarzały takie rzeczy. Nigdy! A nagle wyobraził sobie zwykłego chłopaka bez koszuli, podniecając się przy tym do czerwoności… Nie, to nie prawda, wiedział to. Kookie nie był „zwykłym” chłopakiem. Miał w sobie dużo uroku, seksowności, dobroci i potrafił jednocześnie używać mózgu i mieć własne zdanie. Zwykli ludzie tego nie umieli - a szatyn tak. Więc nie mógł być zwykły. Był wyjątkowy, niesamowity. Niesamowity dla Taehyunga.
- Aish! – warknął, obracając się na drugi bok.
Ileż można myśleć o jednej osobie?! To trwało już stanowczo za długo. Musiał go zobaczyć i sam się przekonać, co się dzieje w jego umyśle. Szybko zrzucił z siebie kołdrę i podszedł do biurka. Wpisał kod na panelu dotykowym, by jego pulpit się włączył. Po chwili blat biurka zmienił swój kolor na przezroczysty, tworząc ekran z wieloma ikonkami. Tae wybrał tę odpowiedzialną za notatki, otwierając czystą kartę do pisania. Wyjął z szuflady rysik, od razu zaczynając kreślić wzory i obrazki. Musiał mieć idealnie rozrysowany plan, by nie popełnić żadnej pomyłki.
Po pierwsze, nie mógł wejść głównym wejściem, przy którym stały kamery i ludzcy strażnicy. Zastanowił się, po czym przypomniał sobie o tylnych drzwiach do podziemnej części laboratorium. Nikt tam nigdy nie stał, nie monitorował. Idealnie. Szybko narysował sobie prostokąt oznaczający wejście w odpowiednim miejscu. Gdy wejdzie, szybko pokieruje się do pokoju techników. Nie powinien mieć problemu, w końcu część podziemna to prosty odcinek, z którego od razu wchodzi się do tego gabinetu. Wyłączyłby wszystkie kamery i roboty. Zapewne te strzegące lustra i tak będą działać, zazwyczaj tego typu urządzenia nie są podłączone do głównego panelu. V przemyślał całą sytuację, aż w końcu postanowił coś, czego jeszcze parę dni temu, by się wstydził. Musiał ukraść klucze i kartę dostępu swojemu tacie. Musiał, nie ma wyboru - chęć zobaczenia Jungkooka była dla niego zbyt silna.

***

Jin przez cały dzień rozmyślał o sytuacji związanej z lustrem i jego aktem niesubordynacji. Co on miał w głowie?! Nie miał żadnego zabezpieczenia, nie wiedział, co pierwiastek może mu zrobić, był sam w pokoju… A mimo wszystko odważył się nagiąć granicę i dotknąć powierzchni. Pokręcił głową, a potem wklepał sobie krem w twarz. Postanowił choć trochę zawalczyć o siebie, by nie wyglądać jak trup, którego dzisiaj zobaczył w swoim odbiciu. Może to nie był ten sam Jin sprzed 10 lat, ale to jeszcze nie znaczyło, że miał zdziadzieć i stać się brzydkim, zaniedbanym, gburowatym naukowcem.  Uczesał włosy, poprawił szlafrok, a potem uśmiechnął się szeroko. Niby to tylko małe szczegóły, ale już poprawiały jego samopoczucie i pewność siebie. Z takim nastawieniem poszedł do sypialni, ówcześnie wchodząc do pokoju Taehyunga, by rzucić mu krótkie „Dobranoc, synku”. Odkąd pamiętał, zawsze tak robił i nie potrafił zasnąć spokojnie, jeśli nie pożegnał się ze swoim synkiem i nie upewnił się, że wszystko z nim w porządku. Otworzył drzwi i szybko położył się na łóżku obok swojego męża. Ten jak zawsze siedział już w piżamie, czytając książkę. Pięknie wyglądał, gdy się tak skupiał, straszy zawsze uważał to za pociągające. Przejechał dłonią po klatce piersiowej Namjoona, zagryzając przy tym wargę.
-  Co tam robisz? – spytał niewinnie, przybliżając się do młodszego.
-  Czytam sobie o teorii strun i o tym, jak się zmieniała na przestrzeni lat – odpowiedział, odkładając grubą, papierową książkę na szafkę nocną.
- Yhym, ciekawe… Nami…?
- Słucham?
- Bo wiesz… - Jin wsunął dłoń pod materiał piżamy męża, masując delikatnie jego brzuch – Bardzo się ostatnio za tobą stęskniłem.
- Oh, kochanie – zaczął, wyjmując dłoń starszego spod swojej koszulki. Ucałował jej wierzch, posyłając mężczyźnie delikatny uśmiech – Jutro rano mam szkolenie. Muszę wcześnie wstać. Wybacz mi – mruknął, nachylając się nad twarzą niższego. Musnął lekko jego policzek, a potem zgasił lampkę nocną – Dobranoc.
- Tak. Dobranoc – powiedział zrezygnowany i ułożył się wygodnie, przykrywając ciało kołdrą.
Nie był już nawet smutny, był raczej zmarnowany i zły - młodszy od dłuższego czasu go odrzucał, znajdując coraz to bardziej denne i nudne wymówki. Tu szkolenie, tam korepetycje, tutaj słyszał, że Taehyung chodzi po domu…  Ciągle nowe kłamstwa, by nie musieć uprawiać seksu z własnym mężem. To bolało Jina. Bolało i dręczyło, nękało go w pracy, przez co nie potrafił się czasem skupić. Chciał, żeby wszystko wróciło do normy. By Nam go kochał, całował, zabierał na randki, mówił komplementy,  zaciągał do łóżka, będąc absolutnie napalonym. Chciał czuć, a nie udawać, że czuje. Zamknął oczy, zmuszając tym małą łezkę do skapnięcia na białą poduszkę.
Stanowczo za dużo ostatnio płakał.

***

- Jesteś nieszczęśliwy – stwierdził chłopak, patrząc na twarz Jina – Taki nieszczęśliwy.
- Nie chcę taki być…
Kim uronił łzę, która za chwilę została starta przez pięknego mężczyznę siedzącego naprzeciwko Seoka. Był cudowny, idealny wręcz. Miał srebrne, ładnie przystrzyżone włosy, cudowny uśmiech, śliczną, porcelanową cerę i oczy… Oczy pełne wszystkiego, czego potrzebował Jin.
- Kto ci to robi? Dlaczego jesteś nieszczęśliwy? – spytał anielskim głosem, zbliżając się do roztrzęsionego ciała Kima.
- N-namjoon. Mój mąż – odpowiedział i spojrzał w te czarujące, czekoladowe źrenice.
- Zostaw go. On cię krzywdzi . Nienawidzę, gdy ktoś cię krzywdzi – powiedział i lekko musnął wargi Jina, na co tamten wydał z siebie ledwo słyszalny jęk. – Zostaw go. Zostań tu. Ze mną.
- Ale, ale… Ja się boję! – pisnął, mocno wtulając się w ciało mężczyzny. Było ciepłe, a on czuł się absolutnie bezpiecznie.
- Nie bój się. Ja cię obronię. Po prostu tu zostań – wytłumaczył srebrnowłosy, ponownie muskając usta naukowca.– Zostań tu już na zawsze.

~.~.~.~.~

Otworzył oczy, rozglądając się od razu na boki. Był w swojej sypialni, obok swojego męża, w swoim domu. Odetchnął głęboko, jednak oddechem ulgi tego nazwać nie mógł. Ten sen należał do tych potwornie realistycznych, łączących się z emocjami, wywierających wrażenie. Zagryzł swoje wargi, ponownie spoglądając na Namjoona, sprawdzając, czy mężczyzna nadal śpi. Czuł się dziwnie, jakby naprawdę przed chwilą zdradzał go z kimś innym. A w końcu to tylko sen… Twór wyobraźni, nic, nad czym Kim mógłby mieć kontrolę. A jednak, już po chwili zaczęły dręczyć go wyrzuty sumienia. Czy to dlatego, że ten sen w jakimś dziwnym kontekście mu się podobał? Bo przy chłopaku ze snu czuł się bezpiecznie i naprawdę mógłby tam z nim zostać? Przetarł dłonią twarz i uśmiechnął się delikatnie.
Głupiejesz, Jin. To tylko sen, idioto.
Przykrył się kołdrą i wtulił w poduszkę. Sen to sen, rzeczywistość to rzeczywistość, a do pracy to on musiał jutro wstać.

***

Taehyung zakradł się o drugiej w nocy do przedpokoju. Zarzucił na siebie plecak, w którym znajdowało się parę kart pamięci, przełączników oraz innych komputerowych narzędzi oraz jego wydrukowany plan włamania się do laboratorium ojca. Nie zapalając światła, najciszej jak potrafił podszedł do płaszcza taty i wyciągnął z niego kartę dostępu oraz klucze. Schował przedmioty do swojej kieszeni, a potem bardzo delikatnie otworzył drzwi wyjściowe. Złapał za swoją latającą deskę, która stała w kącie i wyszedł z domu.
Droga do laboratorium była prosta, a sam budynek nie znajdował się daleko od miejsca zamieszkania Kima, więc V mógł spokojnie pokonać ten dystans na swojej ulubionej zabawce. Leciał szybko, nie rozglądając się za bardzo, zgrabnie omijając wszystkie przeszkody w postaci drzew czy słupów. Jego uśmiech poszerzał się z każdym kolejnym, przebytym metrem – był coraz bliżej Jungkooka. Jego cudownych, miękkich włosów, ślicznych oczu i silnego ciała.

***

Rok 2220, 2 maja
Korea Południowa
Seul, Laboratorium badawcze
Wydział dr. Jina , Projekt: Lustro

Dzięki szczegółowemu planowi, V nie miał żadnych problemów z dostaniem się do laboratorium. Wszedł tylnym wejściem, otwierając drzwi kluczami, które ówcześnie ukradł ojcu. Potem sprawnie przeszedł przez cały dział podziemny, wychodząc prosto na drzwi do gabinetu techników. Znał wszystkie hasła, w końcu przychodził tu od dziecka i często przesiadywał w tym pokoju (w końcu, który mały chłopak nie lubi patrzeć na pracę przy komputerach?). Wkradł się do głównego systemu, wyłączając zabezpieczenia w oddziale Jina oraz kamery, a strażnikom, którzy zapewne oglądali z nich materiały, wgrał stare nagrania sprzed roku. Trochę mu to zajęło, ale w końcu znalazł się przed robotami strzegącymi Lustra. Tak jak myślał, pierwiastek był zbyt ważny, by urządzenia miały połączenia z głównym serwerem. Nie musiał się tym jednak przejmować, bo miał kartę dostępu. Wylegitymował się i odbębnił cały, nudny proces wchodzenia, by po chwili w końcu znaleźć się przy swoim magicznym przejściu do świata podświadomości. Nie zastanawiając się długo, wszedł w powierzchnię, czując przyjemny dreszcz podniecenia i radości.

***

Szedł sobie spokojnie ścieżką, która prowadziła na plażę. No dobrze, nie szedł - on wręcz biegł. Ekscytacja zobaczenia szatyna zawładnęła jego umysłem do tego stopnia, że nie potrafił się zatrzymać i podziwiać. A znów było co podziwiać, bowiem noc w podświadomości Taehyunga wyglądała niesamowicie. Niebo nie miało jednorodnego koloru - w pewnych momentach było kruczo czarne, w pewnych granatowe, a w jeszcze innych szmaragdowe. Wszędzie świeciły miliony małych gwiazd, które biły swoim blaskiem o wiele mocniej, niż w świecie rzeczywistym.  Nic jednak nie mogło się równać z widokiem, jaki teraz zobaczył V. Stanął i przygadał mu się, nie wykonując żadnego  ruchu, jakby Kookie, który właśnie przechadzał się po plaży był tylko ulotną wizją.
Rany, ten chłopak naprawdę wyzwalał z Tae uczucia, których wcześniej nie znał albo już zdążył o nich zapomnieć – radość, prawdziwe podniecenie, czystą ekscytację i… I coś jeszcze, trudne do zdefiniowania.
Stał tak jeszcze przez chwilkę, aż w końcu odważył się odezwać. A raczej krzyknąć, by Jungkook mógł go usłyszeć.
- Kookie!
- Taehyung? Taehyung! – wrzasnął radośnie szatyn, od razu kierując się w stronę V. Podszedł do niego bardzo blisko, a potem wziął w swoje ramiona, mocno ściskając – Taehyunggg.
Tae zagryzł wargę, niepewnie oplatając szyję Kookiego swoimi ramionami. Znów to samo – przyjemne dreszcze, mroczki przed oczami, motylki w brzuchu. Dotyk chłopaka naprawdę musiał być magiczny, no nikt inny tak na niego nie wpływał!
 - Kookie… S-stęskniłem się.. . – mruknął, chowając twarz w zagłębieniu szyi mężczyzny.
Dopiero teraz mógł na spokojnie poczuć jego zapach - świeży,  męski, ale i kwiatowy. Idealny, jak cała jego osoba.
- Ja też! – Szatyn uśmiechnął się wesoło, a potem ujął dłoń Kima, prowadząc go do łóżka na plaży, które teraz wyglądało jeszcze lepiej, ponieważ blask księżyca padał prosto na nie.
Jungkook usiadł, ciągnąc kolorowowłosego za sobą, by ten zrobił to samo.  Kim wykonał czynność oczywiście chętnie, bo wszystko, co robił z szatynem było dla niego przyjemne i miłe.
- Co porabiałeś przez te parę dni? – spytał, bo naprawdę był ciekaw, jak wygląda życie Kookiego, gdy go tutaj nie ma.
- Och, dużo rzeczy. Jimin, ta małpa, która ukradła ci jabłko, ostatnio bardzo broiła i dokuczała innym zwierzakom. A potem,  gdy się uspokoiła, Jin zachorował.
- Ten jeleń? – dopytał, czując lekką panikę.
Dlaczego jego podświadomość robiła krzywdę jego ojcu? O co w tym chodziło?

- Tak on. Nigdy nie zdarzały mu się choroby, a ostatnio jest dziwny, słaby i jakby mu się żyć nie chciało.  Troszkę, jakby umierał… 


Koniec. cz 4


22 komentarze:

  1. Nareszcie!!!
    Piękne jak zawsze (pomińmy fakt, że zamiast 'padał' przeczytałam 'pedał'...)
    Jin. Do. Lustra. Ale. To już.!
    Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie trochę szybciej :D
    Czekam <3
    Weny~~~~
    (chyba idzie mi lepiej z tymi komentarzami XD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahah <3
      To efekt uboczny czytania prr ;ppp

      Jin, słyszałeś ?!

      Też mam taką nadzieję. Niestety ostatnie "przetrzymanie" nie zależało zbyt ode mnie, ale teraz już tego dopilnuje.

      ( A wiesz, że tak? Naprawdę widać postęp i to taki duży duży. Gingin Jest naprawdę dumna <3 )

      Usuń
  2. Bardzo długo czekałam na tą część.
    NARESZCIE JEST!!
    Świetnie się to czyta ^-^
    Kurcze... Ciekawa jestem co będzie z Jin'em :-/
    Kookie taki idealny *-*
    I te problemy Tae w spodniach na myśl o Kookim HAHAH
    Kocham Cię za to co właśnie tworzysz. Oby tak dalej. Będę czekać na ciąg dalszy. ^-^
    Weny~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę zrobić, żebyście czekali krócej :D

      Ten Jin, taka zagadka ;p
      Kookie jest zawsze idealny, trzeba pisać realistycznie XD

      Ja cię kocham za to, że ci się chce mnie tu docenić <3

      Usuń
  3. OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG *.*
    A Namjoon to nie facet. Jego mężowi chce sie ruchać a ten się tłumaczy ze nie moze, jak typowa baba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahhahahahahhahahahhaha xDDDD
      CZo ten NamNam? XD ;p

      Usuń
  4. Czemu mam wrażenie, że tym tam od Jina to jest Yoongi? .-.
    A poza tym.. NIE ZABIJAJ JINA, JEJU, NIECH BĘDĄ WSZYSCY SZCZĘŚLIWI, JEJUUU!
    Znów mnie doprowadzasz do płaczu, kobieto :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rany boskie, Wiktoria! Przestań płakać! Nie możesz mi płakać z każdym rozdziałem! Jesteśmy dzielnymi dziewczynkami, choć tu się przytul i nie płacz.
      <3
      JEszcze nikogo nie zabiłam ><

      Usuń
    2. Przez chwilę poczułam się przerażona, skąd znasz moje imię... #życiowymocnynieogar
      Ale ja płaczę, bo... no bo cudnie piszesz i dostaję depresji, bo tyle emocji, no!
      Łatwo Ci mówić, żebym nie płakała... :CCC
      Jeszcze?! Dobra, pozwalam Ci zabić mojego ukochanego Parka, bo przyznaję, w tym ff jest trochę chujem.
      I TAK PŁACZĘ, POMOCY :((((

      Usuń
    3. hahahhahah <3 Takie słodkie.
      *Znowu tuli * Ciiiiii, nie płaczemy, spokojnie.
      Nie płaczemy, cicicicici ;*

      Nikt nie powiedział, że kogoś zabije! Spokojnie!

      Usuń
  5. To jest cudowne! Uwielbiam to opowiadanie <3
    Szkoda mi Jina, taka sytuacja w związku to masakra. Niech Namjoon się ogarnie! Bo będę płakać razem z Jinem. W ogóle co on miał za dziwny sen? Boję się kolejnych rozdziałów i tego co wymyślisz ;; Chce, żeby Namjin był szczęśliwy!
    Ech co się dziwić Tae, że się podnieca na myśl o Kookim. Ale żeby tak przy Jimine?! To było dobre XD No ale przez mojego słodkiego Jungkookiego, Taeś robi się niegrzeczny. Jak on może kraść klucze Jina?! Chociaż czego się nie zrobi dla Kooka <3
    Emmm, więc pisz kolejny rozdział, bo kocham to opowiadanie ;* Jest cudowne <3 I ty zawsze dodajesz nowe rozdziały w najmniej odpowiednich momentach! Jesteś zła i niedobra, ale i tak cię uwielbiam XDDD Boże, te mieszane uczucia o 2 w nocy hahaha ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miszmasz emocjonalny poziom Alex XDDDD
      Po pierwsze, Kookie to kookie, przy nim się nie da funkcjonować.
      Ale w sumie, masz rację - Jiminowi się dostało, muszę mu to jakoś wynagrodzić.

      NamJiny...hmmm... Jeszcze nie wiem ;ppp
      <3
      Też cię kocham ;*

      Usuń
  6. Ooo! Lustro! Jak ja kocham to opowiadanie! Jest tak oryginalne, że to aż nieprawdopodobne ^^ w dodatku tak bardzo uwielbiam jak akcja dzieje się w przyszłości, ale jest to tak wszystko przemyślane i porządnie wykreowane, jak tutaj.
    Czekam z niecierpliwością na dalsze części! Smacznego i hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahha dziękuje! <3
      Bardzo pozytywny komentarz, lubię!
      Kocham :*

      Usuń
  7. ja pierdole...po prostu pierdole! xd
    Zaczęłam to opowiadanie czytać nie dawno, ale muszę przyznać, że bardzo mi się podoba!
    Zakochałam się...<3
    Też chcę taką podświadomość i Kooka w niej...
    Weny <3333333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahha cieszę się ^^
      Umówmy się - ty chcesz tak po prostu Kooka. Każdy go chce, takie jest życie ;pppp
      <3
      Kocham <3

      Usuń
    2. Jak ty mnie kuźwa dobrze znasz xd
      Ale mieć takiego Jungkook przy boku na każde zawołanie to...żyć nie umierać...marzenia piękne są

      Usuń
  8. O nie, o nie, o nieee
    Nie wiem czy wiesz, ale czytam twoje opowiadania na telefonie i jest tam z boku taki mały "suwak". Myślałam, że jest jeszcze 1/4 tekstu, a okazało się, że to były komentarze.. Pomimo tego, że nie skończyłaś w takim momencie jak na przykład w ostatnim rozdziale twojego drugiego opowiadania to i tak byłam zawiedziona, że ta reszta to jednak nie jest dalsza część rozdziału.

    Mogłabym ci znowu pisać jak bardzo kocham ciebie, twoje prace i wyobraźnię, ale.. po co? Przecież ty to dobrze wiesz, haha.
    Kocham to ff, bo jest ciekawe i inne, weny kochana.

    Tak się ciesze z tych vkook'ów (nie jestem pewna jak powinnam to zapisać..), bo ostatnio szaleję na ich punkcie.
    Piszesz świetne vkooki GinGin~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahhaha ;p Suwak zrobił cię w konia, zły suwak buuuuuu ;p

      To tak dla sprawiedliwości, ja ci napiszę, że ja cię bardzo kocham, doceniam że zawsze mi komentujesz i wgl <3

      Ej, ej ,ej ,ej ;p Nikt nie powiedział, że tu będą vkooki. Znaczy oczywiście coś tam będzie, ale wiecie... JA lubię pomieszać.

      Usuń
    2. No, ale.. ale.. przecież Taehyung do niego i on to Tae
      Myślałam.. teraz to ty mnie w konia zrobiłaś.
      Czyżbyś sugerowała, że pojawi się jakaś nowa postać i namiesza? Bo Jungkook nie, z Jiminem też tak średnio, hm...
      Dobra, nie będę zgadywać. Mam nadzieję tylko, że nie zaskoczysz mnie tak bardzo, że dostanę zawału.

      Usuń
    3. hahahahhaha, no wszystko się okażę!
      W konia, to ja cię mogę zrobić w prr ;ppp
      Swoją drogą, pisze rozdział, ciii ;P

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń