Witam ^^
Pomińmy to, dlaczego tak długo lustra nie było i po prostu się nim cieszmy, co?
Pozytywne emocje są zawsze lepsze od narzekania.
Kocham was mocno i obiecuje, że dopilnuję tego, by lustro było dodawane częściej.
<3
~GinGin
Rok 2220, 1 maja
Korea Południowa
Seul, Mieszkanie Park
Jimina
Taehyung
doszedł z cichym jękiem, mocno zagryzając się na barku Jimina. Ciepła ciesz
pobrudziła podbrzusze Parka, na co tamten uśmiechnął się i wykonał jeszcze
kilka intensywnych, dobrze wymierzonym pchnięć, po chwili samemu doznając
spełnienia. Opadł wykończony na ciało swojego chłopaka i wyszedł z jego wnętrza,
krzywiąc się przy tym. Bardzo nie lubił momentu, kiedy kończyli. Najchętniej
całe dnie pieprzyłby się z V i nic innego nie robił, ale niestety, miał
świadomość, że to było niemożliwe do zrealizowania. W końcu kolorowowłosy
często miewał swoje humorki i nie miał ochoty na wspólne igraszki. Ciężko
sapiąc, sturlał się na materac i przymknął oczy.
- B-było
cudownie, koteczku – mruknął rudowłosy i przyciągnął śliczne ciało kochanka do
siebie, cmokając go w usta.
- Spoko.
Tae
nie miał siły na dawanie ani przyjmowanie komplementów. Czuł się wycieńczony,
bo w końcu od tak długiego czasu, na chwilkę zapomniał o swojej podświadomości
i Jungkooku. Wiedział, że tak będzie, że seks z Parkiem zawsze jest tak wyczerpujący fizycznie, że jego mózg zmuszany jest do zaprzestania pracy, na rzecz
zatracenia się w przyjemności.
Długo
to jednak trwać nie mogło, więc, gdy tylko Taehyung zamknął oczy w celu
zaśnięcia i zregenerowania sił po wysiłku, jego umysł zaczęły atakować obrazy.
Obrazy jego świata, zwierząt, drzew i… Jungkooka. Ale nie takiego zwykłego,
uśmiechniętego i spokojnego Jungkooka. V
nagle zobaczył szatyna, idącego pod strumień zimnej wody. Jego ciało oświetlał
blask księżyca, a sam chłopak ściągnął swoją bluzkę, pokazując kolorowowłosemu
piękne, idealnie wyrzeźbione mięśnie. Świetliste
kropelki ozdabiały jego skórę, dodając jej tylko więcej subtelności i
cudowności.
- Ohohoho, koteczku, masz ochotę na drugą rundę?
- spytał wesoło Jimin i przejechał palcem po policzku Tae.
Kim
otworzył oczy, przerywając sobie piękną wizję i spojrzał morderczym wzrokiem na
rudowłosego. Na początku nie wiedział, o co mu chodzi. W końcu V nigdy go nie
prosił o drugi seks, nigdy nawet nie czuł takiej potrzeby. Po pierwszym zawsze
był wykończony, więc co nagle przyszło Parkowi do głowy?
Szybko
jednak zrozumiał sytuację, gdy spojrzał w dół i zauważył swoją silną erekcję.
Zmarszczył brwi, bo to nie należało do normalnych zachowań jego organizmu.
Nigdy mu nie stawał od jakiś głupich marzeń, snów czy obrazów. Nawet Jimin,
dość seksowna i pociągająca osoba, musiała się bardzo napracować, by podniecić
V. Tymczasem zwykła myśl o Jungkooku bez koszulki doprowadziła go do wzwodu?
-
Nie, znaczy… Nie mam siły, Chim. Będę już spadał – mruknął cicho i podniósł się
do siadu, przecierając swoje oczy.
Może
nie było mu po drodze ubieranie teraz spodni, chodzenie po mieście z twardym
członkiem, ale cóż… Nie mógł zostać u Parka i kochać się po tym, jak wyobraził
sobie Jungkooka. Z jakiegoś powodu nie chciał mieszać tych emocji i wizji,
Jimin i Kook do siebie nie pasowali, byli przeciwnymi biegunami.
- No okej, ale
pamiętaj. – Rudowłosy również się uniósł i uśmiechnął promiennie - Jakby co, ja
zawsze do dyspozycji.
***
Rok 2220, 1 maja
Korea Południowa
Seul, Laboratorium
badawcze
Wydział dr. Jina ,
Projekt: Lustro
Jin
właśnie przeglądał wykresy dotyczące temperatury bakterii, które zostały
poddane teleportacji. Od kiedy Taehyung zniknął na parę godzin w tajemniczym
pierwiastku, Kim był niespokojny. Nie wiedział dlaczego, w końcu jego syn
wyszedł cały i zdrowy, jednak coś nie dawało mu spokoju. Chciał się dowiedzieć
wszystkiego o tym dziwnym materiale, tymczasem nie miał nic. Żadnych
wytycznych, które można by było z czymkolwiek porównać.
Wstał
z krzesła i wyszedł ze swojego gabinetu, kierując się do pomieszczenia, w którym
znajdowało się lustro. Szybko odbębnił wszystkie formalności dostępu z
robotami, po chwili już patrząc na swoje odbicie.
Zlustrował
swoją sylwetkę wzrokiem, a potem dokładnie przyjrzał się twarzy. Westchnął
przeciągle i spuścił głowę. Był okropny. Miał duże worki pod oczami, nieładnie
przystrzyżone włosy. Jego skóra nie miała w sobie ani grama blasku.
Wygląd
Jina doskonale zdradzał jego stan ducha, wiedział o tym. Patrząc w swoje
odbicie, przestał się dziwić, że Namjoon ostatnio w ogóle go nie
komplementował. Kiedyś nigdy nie dopuściłby do tego , by jego ciało było
zaniedbane czy brzydkie. Jeszcze z dziesięć lat temu, mimo, że był aktywnym ojcem i początkującym
profesorem w laboratorium, zawsze
pamiętał o regularnym odwiedzaniu fryzjera, kupowaniu, co jakiś czas ładnych
ubrań, wysypianiu się i jedzeniu porządnych, pełno wartościowych posiłków.
Ponownie podniósł głowę i spojrzał na swoje odbicie.
- Co się zmieniło, Jin? – spytał sam siebie i posmutniał.
Wiedział,
co się stało. Namjoon się stał. Odkąd jego mąż zaczął pracować na uniwersytecie
i poświęcać większość swojego czasu na sprawdzaniu testów, konsultowaniu się ze
swoimi kolegami po fachu o byle pierdołę, w każdej wolnej chwili i po prostu ignorowaniu
starszego, Kim przestawał o siebie dbać. Coraz bardziej zatracał się we własnej
pracy i Taehyungu, by nie myśleć o tym, że jego kochany Nam woli czytać artykuły
o matematyce stosowanej, niż go pocałować czy pochwalić, że ładnie wygląda.
Przez to szybko oddalili się od siebie. Oczywiście, starali się zachować
pozory. Czasem ze sobą porozmawiali, czasem zebrali się i poszli razem do
łóżka, ale to wszystko było takie sztuczne i nic niewarte. Beznamiętne.
Nie
wiedział, co go podkusiło, ale uniósł dłoń, wyciągając palec wskazujący w
kierunku lustra. Może było to spowodowane frustracją związaną z brakiem danych
na temat magicznego pierwiastka, a może po prostu chciał spróbować, przekonać
się, ale dotknął powierzchni materiału opuszkiem. Poczuł przyjemne ciepło,
powoli rozchodzące się po jego ręce, łokciu, ramieniu, aż w końcu rozlało się
po całym ciele. To nie było zwykłe ciepło. To było magiczne – przyjemne,
ekscytujące i takie odurzające. Nim się obejrzał, cały jego palec wskazujący
został wsiąknięty w lustro. Chciał tam wejść. Zobaczyć, ulec, ale w ostatnim
momencie jego głos rozsądku mocno zaszumiał mu w głowie, przez co Jin cofnął
dłoń do siebie. Stał przez chwilę oniemiały, a potem warknął:
- Robisz się nieprofesjonalny!
Szybko wyszedł z pomieszczenia, przez całą resztę dnia
ganiąc się za zaistniały przed chwilą incydent.
***
Rok 2220, 1 maja
Korea Południowa
Seul, Mieszkanie
państwa Kim.
Taehyung
wszedł do swojego pokoju, ściągając po chwili kurtkę i spodnie. Przebrał się w
wygodny dres, po czym położył się na
łóżku i zakopał w kołdrę. Musiał pomyśleć. Znowu. To ciągłe analizowanie powoli
zaczynało go przytłaczać, ale co miał zrobić, jeśli jego organizm zaczął
fizycznie wariować? Dzisiejsza erekcja po wyobrażeniu sobie Jungkooka nie
należała do normalnych. Nigdy mu się nie zdarzały takie rzeczy. Nigdy! A nagle
wyobraził sobie zwykłego chłopaka bez koszuli, podniecając się przy tym do
czerwoności… Nie, to nie prawda, wiedział to. Kookie nie był „zwykłym”
chłopakiem. Miał w sobie dużo uroku, seksowności, dobroci i potrafił
jednocześnie używać mózgu i mieć własne zdanie. Zwykli ludzie tego nie umieli -
a szatyn tak. Więc nie mógł być zwykły. Był wyjątkowy, niesamowity. Niesamowity
dla Taehyunga.
- Aish! – warknął, obracając się na drugi bok.
Ileż
można myśleć o jednej osobie?! To trwało już stanowczo za długo. Musiał go
zobaczyć i sam się przekonać, co się dzieje w jego umyśle. Szybko zrzucił z
siebie kołdrę i podszedł do biurka. Wpisał kod na panelu dotykowym, by jego
pulpit się włączył. Po chwili blat biurka zmienił swój kolor na przezroczysty,
tworząc ekran z wieloma ikonkami. Tae wybrał tę odpowiedzialną za notatki,
otwierając czystą kartę do pisania. Wyjął z szuflady rysik, od razu zaczynając
kreślić wzory i obrazki. Musiał mieć idealnie rozrysowany plan, by nie popełnić
żadnej pomyłki.
Po
pierwsze, nie mógł wejść głównym wejściem, przy którym stały kamery i ludzcy
strażnicy. Zastanowił się, po czym przypomniał sobie o tylnych drzwiach do
podziemnej części laboratorium. Nikt tam nigdy nie stał, nie monitorował.
Idealnie. Szybko narysował sobie prostokąt oznaczający wejście w odpowiednim
miejscu. Gdy wejdzie, szybko pokieruje się do pokoju techników. Nie powinien
mieć problemu, w końcu część podziemna to prosty odcinek, z którego od razu
wchodzi się do tego gabinetu. Wyłączyłby wszystkie kamery i roboty. Zapewne te
strzegące lustra i tak będą działać, zazwyczaj tego typu urządzenia nie są
podłączone do głównego panelu. V przemyślał całą sytuację, aż w końcu
postanowił coś, czego jeszcze parę dni temu, by się wstydził. Musiał ukraść
klucze i kartę dostępu swojemu tacie. Musiał, nie ma wyboru - chęć zobaczenia
Jungkooka była dla niego zbyt silna.
***
Jin
przez cały dzień rozmyślał o sytuacji związanej z lustrem i jego aktem
niesubordynacji. Co on miał w głowie?! Nie miał żadnego zabezpieczenia, nie
wiedział, co pierwiastek może mu zrobić, był sam w pokoju… A mimo wszystko
odważył się nagiąć granicę i dotknąć powierzchni. Pokręcił głową, a potem
wklepał sobie krem w twarz. Postanowił choć trochę zawalczyć o siebie, by nie
wyglądać jak trup, którego dzisiaj zobaczył w swoim odbiciu. Może to nie był
ten sam Jin sprzed 10 lat, ale to jeszcze nie znaczyło, że miał zdziadzieć i
stać się brzydkim, zaniedbanym, gburowatym naukowcem. Uczesał włosy, poprawił szlafrok, a potem
uśmiechnął się szeroko. Niby to tylko małe szczegóły, ale już poprawiały jego
samopoczucie i pewność siebie. Z takim nastawieniem poszedł do sypialni,
ówcześnie wchodząc do pokoju Taehyunga, by rzucić mu krótkie „Dobranoc, synku”.
Odkąd pamiętał, zawsze tak robił i nie potrafił zasnąć spokojnie, jeśli nie
pożegnał się ze swoim synkiem i nie upewnił się, że wszystko z nim w porządku.
Otworzył drzwi i szybko położył się na łóżku obok swojego męża. Ten jak zawsze
siedział już w piżamie, czytając książkę. Pięknie wyglądał, gdy się tak
skupiał, straszy zawsze uważał to za pociągające. Przejechał dłonią po klatce
piersiowej Namjoona, zagryzając przy tym wargę.
- Co tam robisz? –
spytał niewinnie, przybliżając się do młodszego.
- Czytam sobie o
teorii strun i o tym, jak się zmieniała na przestrzeni lat – odpowiedział,
odkładając grubą, papierową książkę na szafkę nocną.
- Yhym, ciekawe… Nami…?
- Słucham?
- Bo wiesz… - Jin wsunął dłoń pod materiał piżamy męża,
masując delikatnie jego brzuch – Bardzo się ostatnio za tobą stęskniłem.
-
Oh, kochanie – zaczął, wyjmując dłoń starszego spod swojej koszulki. Ucałował
jej wierzch, posyłając mężczyźnie delikatny uśmiech – Jutro rano mam szkolenie.
Muszę wcześnie wstać. Wybacz mi – mruknął, nachylając się nad twarzą niższego.
Musnął lekko jego policzek, a potem zgasił lampkę nocną – Dobranoc.
- Tak. Dobranoc – powiedział zrezygnowany i ułożył się
wygodnie, przykrywając ciało kołdrą.
Nie
był już nawet smutny, był raczej zmarnowany i zły - młodszy od dłuższego czasu
go odrzucał, znajdując coraz to bardziej denne i nudne wymówki. Tu szkolenie,
tam korepetycje, tutaj słyszał, że Taehyung chodzi po domu… Ciągle nowe kłamstwa, by nie musieć uprawiać
seksu z własnym mężem. To bolało Jina. Bolało i dręczyło, nękało go w pracy,
przez co nie potrafił się czasem skupić. Chciał, żeby wszystko wróciło do
normy. By Nam go kochał, całował, zabierał na randki, mówił komplementy, zaciągał do łóżka, będąc absolutnie
napalonym. Chciał czuć, a nie udawać, że czuje. Zamknął oczy, zmuszając tym
małą łezkę do skapnięcia na białą poduszkę.
Stanowczo
za dużo ostatnio płakał.
***
- Jesteś nieszczęśliwy – stwierdził chłopak,
patrząc na twarz Jina – Taki nieszczęśliwy.
- Nie chcę taki być…
Kim uronił łzę, która za chwilę została
starta przez pięknego mężczyznę siedzącego naprzeciwko Seoka. Był cudowny,
idealny wręcz. Miał srebrne, ładnie przystrzyżone włosy, cudowny uśmiech,
śliczną, porcelanową cerę i oczy… Oczy pełne wszystkiego, czego potrzebował
Jin.
- Kto ci to robi? Dlaczego jesteś
nieszczęśliwy? – spytał anielskim głosem, zbliżając się do roztrzęsionego ciała
Kima.
- N-namjoon. Mój mąż – odpowiedział i spojrzał
w te czarujące, czekoladowe źrenice.
- Zostaw go. On cię krzywdzi . Nienawidzę,
gdy ktoś cię krzywdzi – powiedział i lekko musnął wargi Jina, na co tamten
wydał z siebie ledwo słyszalny jęk. – Zostaw go. Zostań tu. Ze mną.
- Ale, ale… Ja się boję! – pisnął, mocno
wtulając się w ciało mężczyzny. Było ciepłe, a on czuł się absolutnie
bezpiecznie.
- Nie bój się. Ja cię obronię. Po prostu tu
zostań – wytłumaczył srebrnowłosy, ponownie muskając usta naukowca.– Zostań tu
już na zawsze.
~.~.~.~.~
Otworzył
oczy, rozglądając się od razu na boki. Był w swojej sypialni, obok swojego
męża, w swoim domu. Odetchnął głęboko, jednak oddechem ulgi tego nazwać nie
mógł. Ten sen należał do tych potwornie realistycznych, łączących się z
emocjami, wywierających wrażenie. Zagryzł swoje wargi, ponownie spoglądając na
Namjoona, sprawdzając, czy mężczyzna nadal śpi. Czuł się dziwnie, jakby
naprawdę przed chwilą zdradzał go z kimś innym. A w końcu to tylko sen… Twór
wyobraźni, nic, nad czym Kim mógłby mieć kontrolę. A jednak, już po chwili
zaczęły dręczyć go wyrzuty sumienia. Czy to dlatego, że ten sen w jakimś
dziwnym kontekście mu się podobał? Bo przy chłopaku ze snu czuł się bezpiecznie
i naprawdę mógłby tam z nim zostać? Przetarł dłonią twarz i uśmiechnął się
delikatnie.
Głupiejesz, Jin. To tylko sen, idioto.
Przykrył
się kołdrą i wtulił w poduszkę. Sen to sen, rzeczywistość to rzeczywistość, a
do pracy to on musiał jutro wstać.
***
Taehyung
zakradł się o drugiej w nocy do przedpokoju. Zarzucił na siebie plecak, w
którym znajdowało się parę kart pamięci, przełączników oraz innych
komputerowych narzędzi oraz jego wydrukowany plan włamania się do laboratorium
ojca. Nie zapalając światła, najciszej jak potrafił podszedł do płaszcza taty i
wyciągnął z niego kartę dostępu oraz klucze. Schował przedmioty do swojej
kieszeni, a potem bardzo delikatnie otworzył drzwi wyjściowe. Złapał za swoją
latającą deskę, która stała w kącie i wyszedł z domu.
Droga
do laboratorium była prosta, a sam budynek nie znajdował się daleko od miejsca
zamieszkania Kima, więc V mógł spokojnie pokonać ten dystans na swojej
ulubionej zabawce. Leciał szybko, nie rozglądając się za bardzo, zgrabnie
omijając wszystkie przeszkody w postaci drzew czy słupów. Jego uśmiech
poszerzał się z każdym kolejnym, przebytym metrem – był coraz bliżej Jungkooka.
Jego cudownych, miękkich włosów, ślicznych oczu i silnego ciała.
***
Rok 2220, 2 maja
Korea Południowa
Seul, Laboratorium
badawcze
Wydział dr. Jina ,
Projekt: Lustro
Dzięki
szczegółowemu planowi, V nie miał żadnych problemów z dostaniem się do
laboratorium. Wszedł tylnym wejściem, otwierając drzwi kluczami, które
ówcześnie ukradł ojcu. Potem sprawnie przeszedł przez cały dział podziemny,
wychodząc prosto na drzwi do gabinetu techników. Znał wszystkie hasła, w końcu
przychodził tu od dziecka i często przesiadywał w tym pokoju (w końcu, który
mały chłopak nie lubi patrzeć na pracę przy komputerach?). Wkradł się do
głównego systemu, wyłączając zabezpieczenia w oddziale Jina oraz kamery, a
strażnikom, którzy zapewne oglądali z nich materiały, wgrał stare nagrania
sprzed roku. Trochę mu to zajęło, ale w końcu znalazł się przed robotami
strzegącymi Lustra. Tak jak myślał, pierwiastek był zbyt ważny, by urządzenia
miały połączenia z głównym serwerem. Nie musiał się tym jednak przejmować, bo
miał kartę dostępu. Wylegitymował się i odbębnił cały, nudny proces wchodzenia,
by po chwili w końcu znaleźć się przy swoim magicznym przejściu do świata
podświadomości. Nie zastanawiając się długo, wszedł w powierzchnię, czując
przyjemny dreszcz podniecenia i radości.
***
Szedł
sobie spokojnie ścieżką, która prowadziła na plażę. No dobrze, nie szedł - on
wręcz biegł. Ekscytacja zobaczenia szatyna zawładnęła jego umysłem do tego
stopnia, że nie potrafił się zatrzymać i podziwiać. A znów było co podziwiać,
bowiem noc w podświadomości Taehyunga wyglądała niesamowicie. Niebo nie miało
jednorodnego koloru - w pewnych momentach było kruczo czarne, w pewnych
granatowe, a w jeszcze innych szmaragdowe. Wszędzie świeciły miliony małych
gwiazd, które biły swoim blaskiem o wiele mocniej, niż w świecie rzeczywistym. Nic jednak nie mogło się równać z widokiem,
jaki teraz zobaczył V. Stanął i przygadał mu się, nie wykonując żadnego ruchu, jakby Kookie, który właśnie
przechadzał się po plaży był tylko ulotną wizją.
Rany,
ten chłopak naprawdę wyzwalał z Tae uczucia, których wcześniej nie znał albo
już zdążył o nich zapomnieć – radość, prawdziwe podniecenie, czystą ekscytację
i… I coś jeszcze, trudne do zdefiniowania.
Stał tak jeszcze przez chwilkę, aż w końcu odważył się
odezwać. A raczej krzyknąć, by Jungkook mógł go usłyszeć.
- Kookie!
-
Taehyung? Taehyung! – wrzasnął radośnie szatyn, od razu kierując się w stronę
V. Podszedł do niego bardzo blisko, a potem wziął w swoje ramiona, mocno
ściskając – Taehyunggg.
Tae
zagryzł wargę, niepewnie oplatając szyję Kookiego swoimi ramionami. Znów to
samo – przyjemne dreszcze, mroczki przed oczami, motylki w brzuchu. Dotyk
chłopaka naprawdę musiał być magiczny, no nikt inny tak na niego nie wpływał!
- Kookie…
S-stęskniłem się.. . – mruknął, chowając twarz w zagłębieniu szyi mężczyzny.
Dopiero
teraz mógł na spokojnie poczuć jego zapach - świeży, męski, ale i kwiatowy. Idealny, jak cała jego
osoba.
- Ja
też! – Szatyn uśmiechnął się wesoło, a potem ujął dłoń Kima, prowadząc go do
łóżka na plaży, które teraz wyglądało jeszcze lepiej, ponieważ blask księżyca
padał prosto na nie.
Jungkook
usiadł, ciągnąc kolorowowłosego za sobą, by ten zrobił to samo. Kim wykonał czynność oczywiście chętnie, bo
wszystko, co robił z szatynem było dla niego przyjemne i miłe.
- Co
porabiałeś przez te parę dni? – spytał, bo naprawdę był ciekaw, jak wygląda
życie Kookiego, gdy go tutaj nie ma.
-
Och, dużo rzeczy. Jimin, ta małpa, która ukradła ci jabłko, ostatnio bardzo
broiła i dokuczała innym zwierzakom. A potem,
gdy się uspokoiła, Jin zachorował.
-
Ten jeleń? – dopytał, czując lekką panikę.
Dlaczego
jego podświadomość robiła krzywdę jego ojcu? O co w tym chodziło?
-
Tak on. Nigdy nie zdarzały mu się choroby, a ostatnio jest dziwny, słaby i
jakby mu się żyć nie chciało. Troszkę,
jakby umierał…
Koniec. cz 4
Nareszcie!!!
OdpowiedzUsuńPiękne jak zawsze (pomińmy fakt, że zamiast 'padał' przeczytałam 'pedał'...)
Jin. Do. Lustra. Ale. To już.!
Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie trochę szybciej :D
Czekam <3
Weny~~~~
(chyba idzie mi lepiej z tymi komentarzami XD)
hahah <3
UsuńTo efekt uboczny czytania prr ;ppp
Jin, słyszałeś ?!
Też mam taką nadzieję. Niestety ostatnie "przetrzymanie" nie zależało zbyt ode mnie, ale teraz już tego dopilnuje.
( A wiesz, że tak? Naprawdę widać postęp i to taki duży duży. Gingin Jest naprawdę dumna <3 )
Bardzo długo czekałam na tą część.
OdpowiedzUsuńNARESZCIE JEST!!
Świetnie się to czyta ^-^
Kurcze... Ciekawa jestem co będzie z Jin'em :-/
Kookie taki idealny *-*
I te problemy Tae w spodniach na myśl o Kookim HAHAH
Kocham Cię za to co właśnie tworzysz. Oby tak dalej. Będę czekać na ciąg dalszy. ^-^
Weny~
Muszę zrobić, żebyście czekali krócej :D
UsuńTen Jin, taka zagadka ;p
Kookie jest zawsze idealny, trzeba pisać realistycznie XD
Ja cię kocham za to, że ci się chce mnie tu docenić <3
OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG *.*
OdpowiedzUsuńA Namjoon to nie facet. Jego mężowi chce sie ruchać a ten się tłumaczy ze nie moze, jak typowa baba.
hahhahahahahhahahahhaha xDDDD
UsuńCZo ten NamNam? XD ;p
Czemu mam wrażenie, że tym tam od Jina to jest Yoongi? .-.
OdpowiedzUsuńA poza tym.. NIE ZABIJAJ JINA, JEJU, NIECH BĘDĄ WSZYSCY SZCZĘŚLIWI, JEJUUU!
Znów mnie doprowadzasz do płaczu, kobieto :((
Rany boskie, Wiktoria! Przestań płakać! Nie możesz mi płakać z każdym rozdziałem! Jesteśmy dzielnymi dziewczynkami, choć tu się przytul i nie płacz.
Usuń<3
JEszcze nikogo nie zabiłam ><
Przez chwilę poczułam się przerażona, skąd znasz moje imię... #życiowymocnynieogar
UsuńAle ja płaczę, bo... no bo cudnie piszesz i dostaję depresji, bo tyle emocji, no!
Łatwo Ci mówić, żebym nie płakała... :CCC
Jeszcze?! Dobra, pozwalam Ci zabić mojego ukochanego Parka, bo przyznaję, w tym ff jest trochę chujem.
I TAK PŁACZĘ, POMOCY :((((
hahahhahah <3 Takie słodkie.
Usuń*Znowu tuli * Ciiiiii, nie płaczemy, spokojnie.
Nie płaczemy, cicicicici ;*
Nikt nie powiedział, że kogoś zabije! Spokojnie!
To jest cudowne! Uwielbiam to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Jina, taka sytuacja w związku to masakra. Niech Namjoon się ogarnie! Bo będę płakać razem z Jinem. W ogóle co on miał za dziwny sen? Boję się kolejnych rozdziałów i tego co wymyślisz ;; Chce, żeby Namjin był szczęśliwy!
Ech co się dziwić Tae, że się podnieca na myśl o Kookim. Ale żeby tak przy Jimine?! To było dobre XD No ale przez mojego słodkiego Jungkookiego, Taeś robi się niegrzeczny. Jak on może kraść klucze Jina?! Chociaż czego się nie zrobi dla Kooka <3
Emmm, więc pisz kolejny rozdział, bo kocham to opowiadanie ;* Jest cudowne <3 I ty zawsze dodajesz nowe rozdziały w najmniej odpowiednich momentach! Jesteś zła i niedobra, ale i tak cię uwielbiam XDDD Boże, te mieszane uczucia o 2 w nocy hahaha ;3
Miszmasz emocjonalny poziom Alex XDDDD
UsuńPo pierwsze, Kookie to kookie, przy nim się nie da funkcjonować.
Ale w sumie, masz rację - Jiminowi się dostało, muszę mu to jakoś wynagrodzić.
NamJiny...hmmm... Jeszcze nie wiem ;ppp
<3
Też cię kocham ;*
Ooo! Lustro! Jak ja kocham to opowiadanie! Jest tak oryginalne, że to aż nieprawdopodobne ^^ w dodatku tak bardzo uwielbiam jak akcja dzieje się w przyszłości, ale jest to tak wszystko przemyślane i porządnie wykreowane, jak tutaj.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na dalsze części! Smacznego i hwaiting!
hahahha dziękuje! <3
UsuńBardzo pozytywny komentarz, lubię!
Kocham :*
ja pierdole...po prostu pierdole! xd
OdpowiedzUsuńZaczęłam to opowiadanie czytać nie dawno, ale muszę przyznać, że bardzo mi się podoba!
Zakochałam się...<3
Też chcę taką podświadomość i Kooka w niej...
Weny <3333333333
hahahha cieszę się ^^
UsuńUmówmy się - ty chcesz tak po prostu Kooka. Każdy go chce, takie jest życie ;pppp
<3
Kocham <3
Jak ty mnie kuźwa dobrze znasz xd
UsuńAle mieć takiego Jungkook przy boku na każde zawołanie to...żyć nie umierać...marzenia piękne są
O nie, o nie, o nieee
OdpowiedzUsuńNie wiem czy wiesz, ale czytam twoje opowiadania na telefonie i jest tam z boku taki mały "suwak". Myślałam, że jest jeszcze 1/4 tekstu, a okazało się, że to były komentarze.. Pomimo tego, że nie skończyłaś w takim momencie jak na przykład w ostatnim rozdziale twojego drugiego opowiadania to i tak byłam zawiedziona, że ta reszta to jednak nie jest dalsza część rozdziału.
Mogłabym ci znowu pisać jak bardzo kocham ciebie, twoje prace i wyobraźnię, ale.. po co? Przecież ty to dobrze wiesz, haha.
Kocham to ff, bo jest ciekawe i inne, weny kochana.
Tak się ciesze z tych vkook'ów (nie jestem pewna jak powinnam to zapisać..), bo ostatnio szaleję na ich punkcie.
Piszesz świetne vkooki GinGin~
hahahhaha ;p Suwak zrobił cię w konia, zły suwak buuuuuu ;p
UsuńTo tak dla sprawiedliwości, ja ci napiszę, że ja cię bardzo kocham, doceniam że zawsze mi komentujesz i wgl <3
Ej, ej ,ej ,ej ;p Nikt nie powiedział, że tu będą vkooki. Znaczy oczywiście coś tam będzie, ale wiecie... JA lubię pomieszać.
No, ale.. ale.. przecież Taehyung do niego i on to Tae
UsuńMyślałam.. teraz to ty mnie w konia zrobiłaś.
Czyżbyś sugerowała, że pojawi się jakaś nowa postać i namiesza? Bo Jungkook nie, z Jiminem też tak średnio, hm...
Dobra, nie będę zgadywać. Mam nadzieję tylko, że nie zaskoczysz mnie tak bardzo, że dostanę zawału.
hahahahhaha, no wszystko się okażę!
UsuńW konia, to ja cię mogę zrobić w prr ;ppp
Swoją drogą, pisze rozdział, ciii ;P
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń