czwartek, 16 czerwca 2016

Second-hand lovers


Dzień dobry kochani! Mamy dla was dobrą wiadomość; otóż do naszego grona dołączyła Iris! Powitajcie ją ciepło! My, autorki, życzymy ci dużo pomysłów, weny i czasu oraz chęci na tworzenie wspaniałych dzieł! Mam nadzieję, że będziesz dobrze się czuła w naszej rodzince. ^^ 

~ zespół No More Dream 



Dziękuję za ciepłe przywitanie i także mam nadzieję, że czytelnikom przypadną do gustu moje opowiadania :3 Witam wam z moim pierwszym shotem~

Gatunek: angst, smut
Pairing: Yoonseok + niespodzianka
Uwagi: wulgarne słownictwo, przemoc fizyczna
Ilość słów: 5k9
 
Min Yoongi nie był osobą, która z łatwością potrafiła opanować swoją złość.
Min Yoongi dawał się jej ponieść. Dawał jej przejąć nad nim kontrolę, zapanować nad każdym skrawkiem jego ciała i umysłu, okazywać się w każdej możliwej formie - gdy Min Yoongi był zły, było to takie oczywiste, ale także takie przerażające, niepokojące, straszne. Oczy świeciły mu się nowym światłem, dłonie raz po raz zaciskały się w pięści i rozluźniały, nieskutecznie próbując wydalić stres z organizmu, brwi marszczyły się tak groźnie, że jego dotychczas pozbawiona jakichkolwiek emocji twarz nabierała całkiem nowego wyrazu. Gdy Min Yoongi był zły, nikt nie był bezpieczny.
Min Yoongi wiedział, że był słaby, bo jego własna złość go miażdżyła.

Jego kroki na chodniku rozbrzmiewały głośno i wyraźnie, zupełnie jakby tupiąc tak mocno nogami zdołałby znaleźć się prędzej w mieszkaniu - bo właśnie tego teraz chciał, ochrony swoich czterech ścian. Nigdy nikomu by się do tego nie przyznał, ale w tym momencie czuł się zagrożony. Wystawiony na niebezpieczeństwo. W jednej sekundzie wszystko to, co do tej pory zdawało mu się, że znał, runęło. Rozsypało na milion kawałków. Ruiny tej pięknej rzeczy, którą kiedyś zdołał zbudować z tak ważną dla niego osobą, teraz przyciskały go do ziemi i nie pozwalały mu oddychać.
Chciał móc uwolnić się jak najprędzej do tych wszystkich budujących się w nim emocji, które boleśnie ściskały jego wnętrzności i wydawały się chcieć go udusić. Czuł to wszystko tak mocno i tak autentycznie: złość, ból, zazdrość, zdradę. Taki właśnie był Yoongi: nienawidził i krzywdził z łatwością, ale uczył się ufać i kochać dopiero po latach, z wielką ostrożnością. Był doskonale świadomy tego, jak bardzo toksyczny był nie tylko dla siebie, ale także dla swojego otoczenia; potwierdzały to myśli, które w tym momencie wypełniały każdy skrawek jego umysłu i sprawiały, że mocno wbijał sobie paznokcie w dłonie. Chciał coś w tym momencie zniszczyć, rzucić czymś o ścianę, rozwalić coś na milion kawałków dokładnie tak, jak stało się właśnie z jego sercem. I chciał żeby tym czymś był Hoseok. Chciał go skrzywdzić, zranić, powalić go na podłogę jak szmatę, zdzielić mu w twarz. Nienawidził go, nienawidził całym sercem.
Jakaś minimalna, nie do końca świadoma część niego starała się przemówić mu cicho do rozsądku szepcząc, że powinien się kontrolować gdy chodziło o jego chłopaka. Właśnie dlatego blondyn odszedł tak prędko z miejsca wypadku, nie oglądając się za siebie ani razu.
Gdyby patrzył na to wszystko chociażby sekundę dłużej, nie wytrzymałby i z pewnością skończyłoby się to tragedią. Hoseok, jego Hoseok... z kimś innym. Trzymający tego nieznajomego tak blisko, z taką czułością, która do tej pory była zarezerwowana tylko dla Yoongiego - a przynajmniej tak on myślał przez cały ten czas. Może się mylił, może się łudził, może był oszukiwany przez całe pół roku. Pół roku, na które teraz pluł z nienawiścią jadem, bo to jedno, wielkie gówno widocznie nic się nie liczyło, było tylko stratą czasu i jego miłości, której mimo pozorów miał tak dużo w sobie.
Zakrywając sobie częściowo twarz kapturem swojej czarnej bluzy, udało mu się wreszcie wyciągnąć klucze z kieszeni i otworzyć drzwi ich wspólnego mieszkania, uderzając nimi z impetem o ścianę. Mężczyzna wszedł, zatrzasnął je ponownie za sobą i rozejrzał się, zaciskając pięści. Jego oddech był ciężki i płytki; chociaż próbował z całych sił skupić się na czymś innym, przed oczami wciąż miał tę samą scenę. Hoseoka i jakiegoś chłopaka. Siedzących jeden przy drugim, ręka jego chłopaka luźno przerzucona nad ramionami tego nieznajomego, słodki, szeroki uśmiech na jego twarzy, która znajdowała się zdecydowanie zbyt blisko policzka tamtego drugiego. Dwie filiżanki kawy przed nimi, za które w głowie Yoongiego zapewne zapłacił Hoseok: gdy wychodzili razem na randki, brunet zawsze nalegał na to, aby to on wystawiał pieniądze na ladę. Teraz robił to dla kogoś innego.
Ile razy Hoseok zapewnił go, że ta twarz, ten uśmiech, to ciało należały do niego, i tylko do niego? Że był cały jego? Że go kochał, że nie potrzebował nikogo innego, że nawet nie patrzył na innych mężczyzn, bo Yoongi był dla niego całym światem, najlepszym, co mu się w życiu przytrafiło? Więc ile razy go okłamał, jak często kłamał mu w żywe oczy, wymyślał jedną historyjkę po drugiej, kolejna coraz słodsza i bardziej rozkoszna od poprzedniej, aby finalny efekt złamanego serca był jak najbardziej bolesny?
Blondyn poczuł głęboki ból rozpoczynający się gdzieś w jego klatce piersiowej i następnie przenoszący się do reszty jego ciała, po chwili sięgający także jego umysłu i duszy. Wszystko bolało, wszystko tak cholernie bolało, a on nie mógł tego znieść - świadomości, że Hoseok mu to zrobił. Podszedł do małego stolika w ich wspólnym salonie, na którym wciąż stały dwie szklanki z poprzedniej nocy. Pamiętał ją tak dobrze. Wypili trochę razem, oglądając jakiś stary, beznadziejny film, na który żaden z nich tak naprawdę nie zwrócił większej uwagi, będąc za bardzo zaabsorbowani sobą nawzajem. Pamiętał jak ich skradzione, niewinne pocałunki powoli zaczęły przemieniać się w coś cieplejszego i głębszego, aż wreszcie, sam nie wiedząc jak, wylądował na kanapie pod Hoseokiem, który tej nocy pieprzył go jakby nie było jutra - tak słodko, tak dogłębnie, tak cudownie, wyrywając mu z gardła głośne jęki rozkoszy, trzymając go za rękę i sprawiając, że z każdym pchnięciem rozchylał przed nim jeszcze bardziej nogi i czuł się coraz bardziej kochany. Prawdziwie kochany.
Yoongi krzyknął ze złości i rzucił jedną ze szklanek o ścianę, wyobrażając sobie, że była ona twarzą jego ukochanego.
Jeszcze przez chwilę patrzył na odłamki porozrzucane po podłodze, nie potrafiąc uspokoić swojego oddechu, czy nawet swoich myśli. Chciał przestać myśleć o tym co właśnie zobaczył, naprawdę tego chciał, ale to było trudniejsze niż się spodziewał. Finalnie, z warknięciem irytacji pozwolił aby jego ciało opadło na kanapę, bez energii, jakby kompletnie pozbawione życia. Podczas gdy kiedyś jego miłość do Hoseoka dodawała mu chęci do życia, teraz wysysała z niego wszelkie zdolności do tego, aby ujrzeć w czymkolwiek jakiś sens.
Nie wiedział ile tak przesiedział, beznamiętnie patrząc w pustkę przed sobą, zdecydowanie myśląc za dużo i czując całą tą toksyczność rosnącą w swoim wnętrzu, stopniowo ściągającą go coraz bardziej w dół, jednak w pewnym momencie usłyszał dźwięk otwierających się drzwi wejściowych. Z początku nie zareagował - szczerze powiedziawszy, miał już wszystko w dupie. Gdyby to zależało od niego, cały świat mógłby po prostu zniknąć czy rozpaść się w tym właśnie momencie, a on nie poruszyłby się, nie przejąłby się. Po prostu nadal myślałby o tym, jak bardzo kochał Hoseoka i jak dogłębnie ta jego miłość go zraniła.
Jego chłopak wreszcie wszedł do pokoju. Stanął nieruchomo na chwilę, podziwiając jego pozbawiony emocji profil z daleka, jednak po chwili zauważył szkło na podłodze. Oczywiście, nie wiedział o niczym. Hoseok nie widział go przechodzącego przez przypadek ulicą przed kawiarenką, w której umówił się ze swoim kochankiem, ani oddalającego się od tamtego miejsca jak najprędzej, żeby tylko nie skrzywdzić go nawet w połowie tak bardzo, jak młodszy skrzywdził jego uczucia.
- Co tu się stało? - zapytał Hoseok, ewidentnie zagubiony. Podszedł do rozbitej szklanki i już chciał zacząć zbierać jej kawałki, jednak wtedy odwrócił się w stronę swojego chłopaka i zauważył, że ten wstał z kanapy z drugą szklanką w dłoni, jego oczy błyszczące się jakimś nowym światłem, które wcale mu się nie podobało.
- Yoongi, co ty... - zaczął, ale nagle blondyn rzucił szklanką i sprawił, że ta roztrzaskała się na podłodze, niebezpiecznie blisko stóp Hoseoka. Ten jęknął cicho i odskoczył do tyłu, zaskoczony; podniósł błyskawicznie wzrok na swojego chłopaka, nie rozumiejąc od
- Co ty do cholery robisz? - zapytał, tym razem podnosząc trochę głos, jednak zaczął tego żałować już chwilę później.
Yoongi nie lubił, nie znosił gdy ktoś używał z nim ostrego tonu, a błysk, który przemknął poprzez jego ciemne tęczówki całkowicie wystarczył, aby młodszego przeszedł gwałtowny, lodowaty dreszcz. Bał się swojego chłopaka gdy ten był rozwścieczony, bo wtedy jego furia zamieniała go w kogoś całkowicie innego, odbierając mu tego wyciszonego, trudnego do rozgryzienia Min Yoongiego, którego kochał. Blondyn bywał agresywny, zaślepiony, całkowicie bezwzględny i nie do opanowania.
- Co ja robię? - Starszy krzyknął ze złością, łapiąc drugiego za koszulkę i brutalnie przyciągając go bliżej siebie. - Co ja robię? - powtórzył jeszcze głośniej, prosto w twarz Hoseoka. - Spójrz na siebie, dupku! Co ty, kurwa, robisz? Za kogo się uważasz?
Hoseok przełknął nerwowo ślinę próbując się wyrwać z uścisku, jednak blondyn szarpał go raz po raz, skutecznie mu to uniemożliwiając. Gdy ktoś na niego krzyczał, jego mózg zaczynał panikować i nie potrafił sobie z niczym poradzić, ale jednak musiał przemówić swojemu chłopakowi do rozsądku.
- Yoongi, uspokój się. - Spróbował odezwać się miękkim tonem, chcąc przywołać go do porządku. - Nie mam pojęcia o czym mówisz. Puść mnie i porozmawia... - Nie zdążył dokończyć, gdyż zderzenie ze ścianą za jego plecami sprawił, że powietrze opuściło jego płuca. Jęknął cicho z bólu, wyciągając automatycznie dłonie przed siebie i chwytając się koszulki blondyna, jakby ten był jego jedynym ratunkiem, a nie zagrożeniem.
- Jeszcze masz odwagę mnie dalej okłamywać i udawać, że nic nie zrobiłeś? Dwulicowa szujo. - Krzyk Yoongiego przepełniał uszy Hoseoka tak brutalnie, że ten czuł się kompletnie sparaliżowany. Przyparty do ściany, patrzył na swojego chłopaka wielkimi oczami i większa część niego nie mogła uwierzyć, że to wszystko działo się naprawdę. Przecież Yoongi nigdy by go nie skrzywdził, Yoongi zawsze dbał o jego dobro, Yoongi go kochał ponad wszystko, Yoongi...
Mocne spoliczkowanie sprawiło, że szatyn został zmuszony odwrócić twarz w przeciwną stronę. Na parę chwil w pomieszczeniu zapadła głęboka, raniąca cisza, a jedynym dźwiękiem, który ją przerywał, był ciężki oddech blondyna. Stał przed opierającym się o ścianę Hoseokiem i mierzył go wzrokiem; zaciśnięte pięści wręcz drżały przy jego bokach, po części dlatego, że były gotowe do dalszego działania, ale głównie dlatego, że mężczyzna chyba sam nie wierzył w to, co właśnie zrobił.
Łza spłynęła po policzku szatyna aż do jego brody, aby następnie opaść na podłogę.
- Tylko tyle się dla ciebie liczę? - Jego głos zabrzmiał drżący, głęboko zraniony, przepełniony nie tylko bólem, ale i strachem.
Nie miał odwagi spojrzeć na swojego partnera, a serce biło mu w piersi jak szalone; ściana za nim wydawała się być zarówno oparciem moralnym, jak i przeszkodą, która nie pozwalała mu się oddalić od blondyna jeszcze bardziej. Ten, jakby przestraszony własnym postępowaniem, zrobił krok do tyłu.
- Nigdy nie podniósłbyś na mnie ręki, co ci się stało..? - Słowa złamały mu się w gardle gdy tylko kolejne łzy wypełniły mu oczy. Obraz przed nim stał się zamazany, więc zacisnął mocno powieki i zbierając w sobie całą odwagę, na jaką było go stać, podniósł głowę i otworzył je ponownie. Widząc łzy, w Yoongim coś zadrżało.
- Ćpałeś? Upiłeś się? Co ci się stało, kochanie, nie...
- Zamknij się! - Blondyn ponownie krzyknął, a tym razem jego głos wydał się wdzierać do uszu Hoseoka z pięciokrotnie zwiększoną siłą. Złapał go ponownie za koszulkę i uderzył nim o ścianę, będąc kompletnie zaślepiony przez własną złość. - Nic mi się nie stało, kuźwa, po prostu przejrzałem na oczy! Nie zgrywaj ofiary przez jedno uderzenie, szmato, za to co zrobiłeś należy ci się o wiele gorsze traktowanie.
Zanim szatyn mógł się obejrzeć, starszy powalił go na podłogę jednym, płynnym ruchem i stanął nad nim, patrząc na niego z góry z furią w spojrzeniu. Hoseok chciał zawalczyć o siebie, naprawdę chciał, ale gdy jego chłopak był zły pozbawiało go to całkowicie zdolności do reagowania czy samoobrony. Yoongi z łatwością mógłby mu wmówić, że to właśnie on zrobił coś źle, że faktycznie zasługiwał na to wszystko, chociaż sam nie wiedział jeszcze co chodziło blondynowi po głowie.
- Yoongi, kochanie, skarbie, proszę cię... - Spróbował wstać, jednak starszy kopnięciem zmusił go do powrotu na podłogę.
- Leż - warknął agresywnie. - Na podłodze jest twoje miejsce. Ciekawe, ile już razy pieprzyłeś na niej swojego kochanka, hm? Może nawet tutaj, co? Może zapraszałeś go sobie gdy mnie nie było!
Hoseok spojrzał na niego z wielkimi oczami. Znieruchomiał całkowicie, już nawet nie próbował walczyć o to, aby wstać na równe nogi. Bał się teraz jeszcze bardziej, ale z zupełnie innego powodu... Czyżby Yoongi o czymś wiedział? Zobaczył coś i wyciągnął wnioski? Nie, nie, nie, wtedy nie byłoby już odwrotu...
- O czym ty...
- Nie patrz na mnie jak na idiotę! Dobrze wiesz o czym mówię. Widziałem was dzisiaj, w tej kawiarence. - Przypominając sobie tą scenę, blondyn nagle poczuł się słabszy. Jego ciało zadrżało i opuściło pozycję ataku. Co zrobił takiego złego, aby sobie zasłużyć na zdradę? Czy do tej pory nie był dla Hoseoka wystarczająco dobry? Kochał go całym sercem i całym sobą, ale czy to wciąż było za mało? - Miło było go do siebie tulić, uśmiechać się do niego? Kupować mu kawę za to, że on trzy razy w tygodniu daje ci dupę? - razem z jego ciałem, także jego głos zadrżał, na co Yoongi zmarszczył mocno brwi. Nie chciał pokazywać szatynowi, że zraniło go to dlatego, że cały czas mu zależało... Bo już nie powinno mu zależeć.
- Yoongi... - Hoseok wręcz jęknął, wciąż leżąc na podłodze ze łzami w oczach. Wyciągnął jedną dłoń w stronę swojego chłopaka, prosząc go o zrozumienie. - Kochanie, to wszystko nieprawda. To mój znajomy, bardzo mnie dzisiaj potrzebował, więc...
- Potrzebował? Przeszedłeś samego siebie, naprawdę. - Śmiech blondyna był gorzki, ironiczny, bolesny. - Ciekawe do czego. Osiągnięcia orgazmu we dwójkę, czy urządziliście sobie jakąś orgię?
- Przestań! - Krzyk szatyna okazał się niespodziewany dla nich obu i po nim nastąpiło parę sekund ciszy. Hoseok wpatrywał się w swojego chłopaka z drżącym sercem, dopytując się, dlaczego musiało do tego wszystkiego dojść, dlaczego on musiał ich tam zobaczyć... Gdyby nie ten jeden przypadek, wszystko byłoby o wiele łatwiejsze. Yoongi był przecież taki zazdrosny...
Młodszemu udało się wreszcie podnieść z podłogi, opierając jedną dłonią o ścianę. Był obolały w kilku miejscach, ale nie przejmował się tym teraz. Cała jego uwaga była skupiona na blondynie, bo musiał sprawić, że ten by mu uwierzył... Nie było innego wyjścia z tej beznadziejnej sytuacji.
- Przestań - powtórzył już ciszej, niemalże szeptem, podczas gdy drugi ostrożnie go obserwował. Hoseok chciał móc pogłaskać go po policzku i słodko pocałować, a tym pocałunkiem sprawić, że Yoongi zapomniałby o wszystkim. Był nawet gotowy mu się oddać, tu i teraz, jeśli to jakkolwiek pomogłoby mu w tej paskudnej sytuacji. Był zdesperowany, ale w tym samym czasie za bardzo się go bał, aby się do niego zbliżyć.
- Wszystko zmyślasz, Yoongi, uspokój się. Nie bądź paranoikiem, on naprawdę tylko...
Coś w blondynie znowu się zburzyło. Czasami jego złość przychodziła falami, a każda następna była silniejsza, bardziej agresywna, bardziej niebezpieczna i toksyczna dla otoczenia. W tym momencie, jego otoczeniem był Hoseok.
- Oczywiście, zrzuć teraz winę wszystkiego na mnie! - wybuchł, machając mocno ramionami. Gdyby coś było teraz w jego polu rażenia, z pewnością by to rozwalił, a szatyn bał się podejść. - To moja wina, bo mam paranoje, a nie twoja, że dajesz mi powody do zazdrości, tak? - burknął, wycofując się o parę kroków i zarzucając sobie ponownie kaptur na głowę. - Spieprzaj, Hoseok. Nie chcę widzieć twojej dwulicowej dupy!
Odwrócił się na pięcie, chcąc jak najprędzej ponownie wydostać się z mieszkania. Czuł, że nie zniósłby ani chwili dłużej obecności szatyna, a z pewnością nie bez wyrządzania mu jeszcze jakiejś krzywdy... Czego naprawdę nie chciał robić, ale wolał się do tego nie przyznawać. Chciał wierzyć, że w razie potrzeby byłby gotowy zranić dla samoobrony, spalić wszystkie mosty aby uratować sobie życie. Skierował swoje kroki do drzwi wejściowych, jednak zanim mógł do nich dotrzeć, Hoseok złapał go za nadgarstek i usiłował przy sobie zatrzymać.
- Skarbie, porozmawiajmy - zawołał za nim błagalnym tonem. - Gdzie ty idziesz?
Yoongi z łatwością mu się wyrwał.
- Daleko od ciebie.

Lokal był zatłoczony, ale to było właśnie tym, czego szukał Yoongi. Chciał zgubić się w tłumie, zatracić w jego dźwiękach i zapachach, stracić pamięć i świadomość własnego ciała na przynajmniej parę godzin. Czuł się przez to głupio, bo skierowanie swoich kroków do takiego miejsca tuż po opuszczeniu mieszkania było chyba najbardziej oczywistą rzeczą, którą mógł zrobić: aż chciało mu się gorzko śmiać na myśl, że zachowywał się zupełnie tak, jakby był w jakimś durnym filmie, ale jednak w jego głowie właśnie to było najodpowiedniejszym dla niego zachowaniem.
Przedzierając się przez tłum wmawiał sobie, że przecież i tak nie zabawiłby tutaj długo. Napiłby się czegoś, prawdopodobnie nawet by się nie upił, a później musiałby myśleć co dalej, bo nie miał najmniejszego zamiaru wrócić do Hoseoka. Nigdy nie był typem imprezowicza, bo nie znosił tego całego hałasu i zamieszania, a po alkoholu był dość nieobliczalny. Jeśli dodać do tego złość, którą cały czas czuł z powodu swojego chłopaka, ta mieszanka okazywała się być naprawdę zabójcza.
Dotarł do barku, gdzie zamówił jakiegoś przypadkowego, wyglądającego na cholernie drogiego drinka: wydawanie sporej sumy pieniędzy na samego siebie jakoś go odstresowało. Czekając aż barman stawiłby przed nim gotowy napój, z nikłym zainteresowaniem zaczął rozglądać się po rozległym pomieszczeniu. Wszyscy wszędzie wyglądali tak samo, bo wszędzie dobrze się bawili, pili, śmiali się i głośno rozmawiali, co wchodziło tak bardzo w kontrast z nim samym, prawdopodobnie jedyną osobą o złym humorze w promieniu pięciuset metrów. Mruknął coś do siebie pod nosem, ale gdy zerknął ponownie w stronę barmana, ten jeszcze coś tam mieszał i dodawał; w tym samym momencie, kątem oka Yoongi zobaczył coś, co nie pasowało do obrazka.
Przy jednym ze stolików siedział chłopak. Był sam, dookoła niego inni ludzie rozmawiali i się śmiali, a on jako jedyny siedział tam, z pustą szklanką i komórką w dłoni. Prawdopodobnie coś do kogoś pisał, stwierdził Yoongi, a jego wyraz twarzy zdradzał, że nie było to coś zupełnie miłego, ale nie to uderzyło w blondyna najbardziej. Te włosy, dłonie, postura, twarz, nawet sposób siedzenia...
To był ten sam chłopak, który tego ranka był z Hoseokiem w kawiarence.
Blondyn poczuł jak jakiś węzeł ścisnął mu się w gardle, a dłonie automatycznie przemieniły w pięści. Zacisnął mocno zęby i ściągnął brwi, przypatrując się nieznajomemu uważniej z pewnej odległości, ale był niemalże pewien, że to był on. Nie było innego wyjścia, inaczej nie poczułby się nagle tak cholernie źle, niekomfortowo i zupełnie tak, jakby ktoś uderzył go pięścią w żołądek.
Usłyszał dźwięk stawianej przed nim szklanki. Odwrócił się w stronę barmana, zlustrował napój wzrokiem i zacisnął usta w wąską linię.
- Mocne to jest? - zapytał, biorąc chłodnego drinka w dłoń.
- Jedno z naszych najmocniejszych.
Yoongi zamyślił się na moment, przekręcając naczynię w dłoni. Wreszcie sięgnął do kieszeni po portfel i wyjął z niego pewną sumę.
- Jedno dla chłopaka przy tamtym stoliku.

Czuł na sobie wzrok nieznajomego już od jakiegoś czasu. Czuł, jak wywiercał mu dziurę w plecach, jakby chciał go przeszyć i dokładnie zbadać jego wnętrze. Denerwowało go to. Nie miał czasu na takie zabawy, na wzajemne obserwowanie się i sprawdzanie terenu - gdy wpadł tak nagle na ten pomysł uznał, że chłopak bez jakichkolwiek wątpliwości podszedłby do niego jako pierwszy i zacząłby rozmowę, chcąc mu podziękować za postawionego drinka. Ale nic z tych rzeczy. Ten młody smarkacz po prostu na niego patrzył z oddali, zachowując się co najmniej jak zadurzony gimnazjalista.
Yoongi wstał dopiero wtedy, gdy kolejne zamówienie zostało postawione przed nim. Było to już trzecie, ale on wciąż czuł się dość trzeźwo: może dlatego, że miał teraz dokładny plan, którego musiał się trzymać. Biorąc swój kieliszek, oddalił się od barku i stopniowo zaczął zbliżać do miejsca przy którym siedział nieznajomy. Zrobił to nonszalancko, naturalnie, jakby nie było w tym niczego krępującego, jakby nie zbliżał się właśnie do osoby, z którą zdradziła go miłość jego życia.
Chłopak natychmiast podniósł na niego wzrok, gdy tylko blondyn był wystarczająco blisko i to był pierwszy raz, kiedy serce Yoongiego zabiło mocniej i tym samym zabolało bardziej. Te oczy były takie słodkie, niewinne, ostrożne, koloru mlecznej czekolady, przypominające zagubioną łanię - tak słodkie i tak bezbronnie idealne, że Yoongi od razu zapragnął zrobić mu krzywdę, tu i teraz. Zamiast tego, pokazał mu jeden ze swoich subtelnych uśmiechów, postawił swój napój na stoliku i przysiadł się.
- To ty zapłaciłeś za mnie? - zapytał natychmiast chłopak, a blondyn zauważył jak niemalże gorączkowo schował komórkę do kieszeni mimo tego, że do tej pory cały czas jej używał. Spojrzał na niego, a następnie na jego pół pustą szklankę.
- Tak - potwierdził. - Siedziałeś tu sam i wcale nie wyglądałeś tak, jakbyś dobrze się bawił więc pomyślałem, że przydałoby się coś, co podniosłoby cię na duchu.
Yoongi z trudem rozpoznawał swój ton głosu, który nagle zrobił się taki miły, nienaturalnie miły jak na niego. Była w nim także nutka czegoś, co usiłowało uwieść tego nieznajomego, ale z całą szczerością, blondyn obawiał się jego odpowiedzi na to wszystko. Chłopak mógł to uznać za najście, mógł wcale nie chcieć jego towarzystwa, a to... To zniszczyłoby wszystko. Cały jego plan. Wbił spojrzenie w nieznaną mu do tej pory twarz, nie ściągając z ust swojego nonszalanckiego pół uśmiechu i wyrazu twarzy, który miał go do siebie przekonać.
Nieznajomy uśmiechnął się szeroko, a serce Yoongiego zabiło i zabolało mocniej po raz drugi. Jego uśmiech także był słodki, niewinny - rozpływał się po jego ustach, podkreślał urocze, wręcz dziecięco pulchne policzki i sprawiał, że jego czekoladowe oczy zamieniały się w zaledwie dwie kreski, ale efekt końcowy był naprawdę przyjemny i aż przekonał blondyna do odwzajemnienia tego gestu. Yoongi wyobraził sobie, jak Hoseok wpatrywał się w ten uśmiech i czuł motylki w brzuchu. Zachciało mu się wymiotować.
- Dziękuję ci - odpowiedział nieznajomy z ogromną, lecz z pewnością autentyczną radością w głosie. Sprawiał wrażenie kogoś, kto nie potrafił kłamać czy udawać. - To słodkie, że spośród tylu ludzi zwróciłeś uwagę właśnie na mnie. - Trochę nerwowo, przekręcił swoją szklankę w dłoni i następnie ją uniósł, aby się napić. Starszy zauważył, że dość ewidentnie unikał z nim kontaktu wzrokowego.
- Wcale nie było trudno - stwierdził, po czym powoli, nieznacznie przysunął się do niego bliżej. Teraz ich uda się dotykały pod stolikiem, a chłopak podniósł wreszcie na niego spojrzenie swoich bezbronnych, czekoladowych oczu. Yoongi wychylił się w jego stronę, aby móc mówić do niego ciszej, tą pociągającą chrypką, która zawsze podniecała Hoseoka. Wiedział, że zadziałałaby i tym razem. - Wyróżniasz się spośród wszystkich, skarbie.
To była prawda. Teraz, gdy był bliżej, Yoongi mógł bez dwóch zdań to potwierdzić - chłopak był przystojny i, co więcej, miał w sobie pewien zabójczy urok. Może nie odpowiadał kompletnie typowym koreańskim standardom urody, ale blondyn czuł się dziwnie przyciągnięty do jego wyglądu, jego twarzy, ogólnej atmosfery, którą dookoła siebie rozsiewał. Miał dość ciemne, lekko falowane, kasztanowe włosy, starannie ułożone tak, aby po części opadały mu na jedno z czekoladowych oczu; jego policzki sprawiały, że wydawał się być mniej szczupły niż naprawdę był, ale dodawało mu to niewinnego, chłopięcego uroku. Z całej jego twarzy, zdecydowanie największą uwagę zwracały na siebie jego usta: pełne, duże, malinowe, wydawały się niesamowicie miękkie i Yoongi naprawdę nie chciał o tym myśleć, ale wyobraził sobie to, jak Hoseok je całował, przygryzał, wtargał pomiędzy nimi językiem, mruczał i jęczał w nie. Poczuł mocny węzeł w gardle.
Jego uwadze nie umknęło to, jak na moment całe ciało chłopaka zesztywniało, jego usta zacisnęły się minimalnie, a on speszony odwrócił wzrok, podczas gdy jego policzki robiły się cieplejsze. Yoongi uśmiechnął się sam do siebie, po czym z cwaniackim uśmiechem sięgnął dłonią po brodę chłopaka, chwytając za nią ze zdecydowaniem i odwracając jego twarz ponownie w swoją stronę, aby na niego spojrzał. Przygryzł wargę i nawet z takiej odległości mógł poczuć, że nieznajomy wręcz się rozpływał, a jego wzrok nie potrafił się oderwać od jego ust.
- Nie bądź nieśmiały, to sama prawda. - Yoongi kontynuował swoim niskim, zachrypniętym tonem głosu. - Przykuwasz uwagę, zauważyłem cię odkąd tylko tu wszedłem. Szkoda byłoby przegapić coś tak... fascynującego.
Teraz był stuprocentowo pewien, że policzki chłopaka zaświeciły się nową barwą, ale ten tym razem nie uciekł od niego spojrzeniem. Uśmiechnął się do niego, delikatnie, szczerze. Yoongi puścił go, rozsiadając wygodnie na kanapie, na której siedzieli razem. Upił łyk ze swojego kieliszka, bo był pewien, że potrzebowałby alkoholu tego wieczoru.
- Jestem Yoongi - odezwał się, zerkając na chłopaka.
- Jimin.

Rozmowa trwała dość długo i Yoongi był zadowolony z tego, że sprawiała wrażenie tak naturalnej. Jimin zdawał się naprawdę lubić jego towarzystwo: jego śmiech, jego słowa, jego gesty i jego spojrzenia były przepełnione rozbrajająco niewinną szczerością, której blondyn do tej pory nie widział u nikogo. Jimin wydawał mu się nie tylko dziwnie uroczy, ale i cholernie naiwny - dobrze się składało, bo tego właśnie teraz potrzebował. Zdawałoby się, że brunet zaufał mu od razu i pałał do niego naturalną sympatią, bo nie przeszkadzały mu pochlebiające uwagi, którymi Yoongi od czasu do czasu rzucał na temat jego zgrabnych nóg, umięśnionych ramion, piercingów czy słodkiej barwy jego głosu, czy na to, jak blondyn nieznacznie kładł dłoń na jego udzie, czy specjalnie wychylał się do przodu podczas rozmowy aby ich ramiona się dotknęły, a jego oddech łaskotał szyję młodszego: Jimin wtedy lekko się rumienił, czasami odwracał speszony wzrok, ale zawsze się uśmiechał i ewidentnie pokazywał, że mu się to podobało, bo przygryzał delikatnie wargę lub łapał Yoongiego za nadgarstek, przytrzymując jego dłoń na własnym udzie. Blondyn musiał przyznać, że chłopak był rozkoszny.
Park Jimin miał dwadzieścia-jeden lat i tym samym był młodszy od Mina o dwa. Był studentem socjologii, jednak jego pasją był taniec, czemu poświęcał się regularnie jak sam stwierdził i jak Yoongi mógł wywnioskować z jego zarysowanych mięśni. Pracował w weekendy w barze z kanapkami żeby sobie dorobić i lubił rozmawiać z ludźmi na przeróżne tematy, będąc podczas tego ciągle taki wesoły i wręcz częściowo dziecinny, co blondyn mógł przetestować na własnej skórze. Jednak podczas gdy jego młodszy znajomy z takim zainteresowaniem wypowiadał się na temat różnych tancerzy i stylów tańca, o których Yoongi nie wiedział absolutnie nic, blondyn nie był całkowicie obecny przy nim myślami. Wpatrywał się w jego twarz i myślał, czy to właśnie ten profil odciągnął od niego Hoseoka. Muskał opuszkami jego szczękę, szyję, ramię, udo i dopytywał się, czy pragnienie poczucia, całowania, kochania tego ciała sprawiło, że Hoseok całkowicie o nim zapomniał. Patrząc na Jimina, Yoongiego bolała klatka piersiowa, bolało serce, jednak sprytnie ukrywał to pod uwodzącym uśmiechem i tymi czułościami, którymi obdarzał młodszego. Co on takiego miał, czego on nie? Co widział w nim Hoseok? Co sprawiło, że jego chłopak zachciał go zdradzić dla Jimina? Fakt, brunet był przystojny, uroczy i dobrze zbudowany, ale... Ale przecież Hoseok ponoć go kochał. Ponoć nie interesował go nikt inny. Ponoć Yoongi był wszystkim, co mógłby kiedykolwiek chcieć.
Pod naporem tych myśli, blondyn zaczął się niecierpliwić i wiedział, że czas było już przejść do sedna. Poczekał, aż Jimin skończyłby swój temat, tym razem naprawdę wsłuchując się w jego słowa, przytakując mu i od czasu do czasu wrzucając jakąś własną uwagę, by nie wyjść na kompletnego idiotę. Gdy chłopak się zatrzymał by wziąć łyk swojego napoju, dłoń Yoongiego przesunęła się nieco wyżej na jego udo.
- Widziałem, jak wcześniej cały czas patrzyłeś w komórkę - odezwał się, uważnie badając spojrzeniem twarz drugiego. Jimin odstawił szklankę i spojrzał na niego, ale tylko na chwilę. Ponownie uciekł wzrokiem. - Wyglądałeś na trochę przejętego. Coś się stało?
Yoongi wiedział, że prawda gdzieś tam była. A on jej potrzebował.
Jimin jednak sprawił wrażenie zakłopotanego. Dotknął dłonią kieszeni, do której schował komórkę i wyraźnie posmutniał, patrząc gdzieś przed siebie. Nagle był spięty i blondyn dopytał się, czy nie chodziło czasem o Hoseoka.
- To... Uhm, rozmawiałem z takim chłopakiem... Powiedzmy, że to nie była najprzyjemniejsza rozmowa - odpowiedział drżącym tonem i przygryzł wargę. - Przepraszam, nie chcę o tym za dużo mówić.
Yoongi wiedział, że to był odpowiedny moment na działanie. Wyciągnął jedną dłoń do przodu, powoli, wręcz opiekuńczo przeczesując włosy bruneta. Ten przeniósł na niego wzrok, a jego oczy były całkowicie inne, niż zaledwie parę minut temu. Teraz były smutne, wręcz załamane, a to cieszyło Yoongiego. Lepiej być nie mogło.
- Skrzywdził cię? - zapytał miękkim głosem, a Jimin przytaknął ruchem głowy. Blondyn uśmiechnął się lekko, a jego dłoń powoli zsunęła się na policzek młodszego, lekko głaszcząc. - Nie martw się, skarbie. Dzisiaj będę twoim pocieszeniem.

Jimin był tak znacząco inny od Hoseoka, Yoongi mógł to poczuć. Wszystko co robił, jak się zachowywał, jak reagował - nic nawet trochę nie przypominało tego, co w tej sytuacji zrobiłby jego chłopak, ale z jakiegoś powodu Yoongiemu to nie przeszkadzało. Jimin miał swój urok, po prostu.
Miał swój urok gdy tak uroczo prowadził go za rękę do sypialni, pośpiesznie przemierzając całe swoje małe mieszkanie i trzymając go mocno, co chwilę przesuwając czule kciukiem po jego knykciach jakby aby upewnić się, że Yoongi cały czas tam był. Miał swój urok gdy przysuwał swoje usta do tych jego i tak zachłannie go całował, jakby nigdy nie miał mieć go dość, jakby pragnął tylko jego smaku, ale w tym samym czasie peszyło go to, jak bardzo tego wszystkiego potrzebował. Miał swój urok gdy kładł swoje malutkie dłonie na polikach Yoongiego i mruczał mu w usta, prosząc o to, aby blondyn go rozebrał podczas gdy jego ręce wodziły po umięśnionych ramionach i brzuchu. Miał swój urok, po prostu, ten rozbrajający urok, któremu Yoongi tego wieczoru poddał się całkowicie z własnej woli, spychając bruneta na łóżko za nim i porywczo się na niego rzucając, zadowolony z tego, że Jimin był taki spragniony i że pragnął jego. Czy Hoseok też czuł się tak dobrze, gdy pieprzył Jimina na swoim ulubionym fotelu w ich wspólnym salonie?
Było coś hipnotyzującego w tym, jak ciało Jimina wręcz wołało go do siebie. Było gorące, rozgrzane i Yoongi mógł to bezpośrednio poczuć, gdy ściągał z niego pierw koszulkę, a następnie obcisłe jeansy; przesunął po tej skórze dłońmi, rozkoszując się poczuciem zarysowanych mięśni pod swoimi opuszkami i nie mógł nie zwrócić uwagi na to, jaki ciepły, wręcz karmelowy miała ona kolor. Jimin westchnął głośno, czując na sobie jego dotyk powoli sięgający wszędzie: od klatki piersiowej, poprzez ramiona, w dół na brzuch i wreszcie na uda, które Yoongiemu spodobały się od pierwszego momentu. Zacisnął na nich delikatnie palce, ale słysząc przyjemne mruknięcie chłopaka powtórzył to nieco mocniej, aż ten jęknął i poruszał nogami, przekręcając także głowę na drugą stronę. Leżał przed nim na poduszkach i wyglądał tak pięknie, cały dla niego, oddany mu i zadurzony w nim całkowicie: czekoladowe oczy śledziły każde jego poruszenie, a półotwarte usta były w każdym momencie gotowe wydusić z siebie mruknięcie lub tak rozkoszne imię Yoongiego. Blondyn pochylił się nad nimi i je ucałował, po chwili zagłębiając się w nie bardziej i mrucząc cicho, gdy tylko nogi Jimina zacisnęły się mocno dookoła jego pasa, jakby nie chciały go już nigdy więcej puścić.
Nie minęło dużo czasu, aż wreszcie i Yoongi był półnagi, a Jimin coraz bardziej potrzebujący. Mokre, mocne pocałunki pozostawione na jego szyi sprawiały, że jego policzki się rozpalały, a dostępne miejsce w bokserkach malało - Yoongi właśnie odkrył, że uwielbiał się z nim w taki sposób bawić.
- Yoongi, błagam - wyjęczał, wiercąc się pod nim i wierzgając nogami tak, aby w jakiś sposób dostać więcej bliskości. - Błagam... Hyung, dotknij mnie, proszę. Chcę żebyś mnie dotykał, hyung...
Blondyn uśmiechnął się cwaniacko, zsuwając usta niżej, pierw na klatkę piersiową, a następnie na brzuch. Lubił słuchać błagań Jimina, który niemalże jęczał z niecierpliwości, bólu i potrzeby, gdy Yoongi przesuwał spokojnie językiem po linii jego bokserek, nie śpiesząc się z niczym. Jedną dłonią brunet usiłował złapać go za włosy i zmusić do tego, aby zbliżył się definitywnie do jego najbardziej obolałego punktu, jednak starszy chwycił go za nadgarstek i unieruchomił. Gdy przesunął językiem po jego członku poprzez materiał bielizny, Jimin jęknął tak desperacko, że coś zadrżało w blondynie.
Seks z Jiminem także był całkowicie inny od tego, co Yoongi doświadczył do tej pory. Nie był dominującym odkąd związał się z Hoseokiem, a ta nagła zamiana ról chyba mu się szczególnie spodobała - uwielbiał zagłębiać się w ciało Jimina, słyszeć jego rozkoszne westchnięcia i jęknięcia przy każdym pchnięciu, widzieć jak jego nogi drżały z przyjemności i jak całe ciało uciekało spod kontroli bruneta, bo było mu tak dobrze. Ten trzymał dłonie na jego łopatkach i co jakiś czas zaciskał je na nich mocniej, a z jego słodkich, smakujących jak truskawki ust co chwilę wydobywało się imię Yoongiego, gdy ten zdołał dotknąć jakiś szczególnie wrażliwy punkt. W pokoju rozbrzmiewały ich głośne oddechy oraz długie, głębokie cmoknięcia, którymi blondyn co jakiś czas obdarowywał młodszego, żeby bolało, żeby Hoseoka bolało jak najbardziej. Cały czas myślał o nim i o tym, jak bardzo chciał go skrzywdzić i jak bardzo mu się to w tym momencie udawało; jak bardzo chciał zapłacić mu tą samą monetą, rozkosznie pieprząc tego samego chłopaka, z którym został zdradzony, i dodatkowo cholernie błogo się z tym czując. Przyjemność, która rozlewała się po całym jego ciele w przypływach gorąca i która wyrywała mu się z ust w postaci małych warknięć była najlepszą zemstą.
Orgazm miał jej smak. Głośne warknięcie i jeszcze głośniejsze jęknięcie zmieszały się w jedną całość, podczas gdy ciało Jimina wyginało się do góry, a jego pięści zaciskały się na pościeli. Yoongi poczuł, jak powoli opadał z sił i zawisł nad brunetem, podtrzymując się dłońmi z obu stron jego ciała; na moment tak tkwili, wymieniając się ciężkimi oddechami, drżąc i zaciskając mocno powieki, aż nagle Jimin otworzył usta żeby coś powiedzieć. Yoongi mu nie pozwolił. Yoongi mocno go pocałował, głęboko i namiętnie, dobrze wiedząc gdzieś w głębi siebie, że to już nie było dla zemsty, ale dla siebie samego, dla nich obu.
Gdy wysunął się z niego i położył obok, Jimin natychmiastowo się w niego wtulił, przyciskając twarz do jego wciąż gwałtownie poruszającej się klatki piersiowej i obejmując jego drżące ciało swoimi ramionami. Blondyn nie mógł powstrzymać uśmiechu, podczas gdy głaskał go po włosach i nie czuł się w nawet najmniejszym stopniu źle - nie za Jimina, nie za Hoseoka, nie za samego siebie. Czuł się cholernie dobrze, a całe jego ciało przyjemnie mrowiło. Oboje czuli się tak, jakby stawali się całością z materacem, a także ze sobą nawzajem i przez dłuższą chwilę po prostu nic nie mówili.
Yoongi jako pierwszy przerwał ciszę.
- Jimin...
- Tak, hyung? - Głos młodszego był lekko zdarty, ale mimo tego brunet na niego spojrzał bez żadnego wstydu.
- Chcę się o coś zapytać, ale... Musisz być całkowicie ze mną szczery. Jakakolwiek będzie twoja odpowiedź, nie będę na ciebie zły. Tylko... mów prawdę, dobrze?
Musiał się upewnić. Musiał wiedzieć. Musiał mieć dowód na to, że jego podejrzenia były właściwe, a Jimin wyglądał mu na osobę, która by mu nie skłamała. A z pewnością nie po tym, z jaką rozkoszą wykrzyczał jego imię tego wieczoru.
- Hyung, nie martw się. Nie mam zamiaru cię oszukiwać. Po dzisiejszym wieczorze... ufam ci. - Sposób, w jakim Jimin wtulił twarz w jego tors niemalże rozczulił Yoongiego, a jego naiwność była mu teraz bardzo, bardzo na rękę.
- Czy ostatnio poszedłeś jeszcze z kimś innym do łóżka? Jako przygoda na jedną noc? - wyrzucił to wreszcie z siebie, chociaż było trudno. - Nie bój się, nie...
Myślał, że odpowiedź nadeszłaby dopiero po chwili ciszy, ale było całkowicie odwrotnie. Jimin uśmiechnął się szeroko, najszerzej tego wieczoru i uniósł nieco głowę, aby móc spojrzeć prosto w oczy blondyna. W ten sposób z pewnością nie mógł skłamać.
- Nie, hyung. Od paru długich miesięcy nie mam nikogo i zazwyczaj nie próbuję tych całych przygód na jedną noc, ale dzisiaj... dzisiaj naprawdę mi się podobało, Yoongi. Jestem z tobą szczery. Było mi wspaniale, nikt nigdy nie zaopiekował się mną aż tak dobrze... Nawet mój pierwszy chłopak. Tylko z nim uprawiałem seks... Poza tobą.
Cmoknął go przelotnie w usta, a starszy poczuł jak jego serce bije raz mocniej, a później się zatrzymuje.
- Ale on to przeszłość, już od roku nie spotykam się z nikim. Nie martw się... Jestem cały twój, hyung.
Yoongi przełknął nerwowo ślinę.
Cholera.


16 komentarzy:

  1. To było genialne! Szkoda tylko, że Suga nie poszedł do Hobiego pogadać, ale za to były yoonminy ^^ Bardzo mi się podobało i życzę dużo sukcesów oraz weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, mój początkowy pomysł na to był trochę inny, ale jakoś samo zaczęło się rozwijać w tym kierunku i postanowiłam, że dam temu żyć własnym życiem c: Dziękuję!~

      Usuń
  2. Wow, cudowne! Wszystko świetne, i opisy uczuć, i scena seksu. Po prostu cudo! Życzę weny i witam Cię cieplutko~~! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, zawsze staram się zwracać na to szczególną uwagę :'D Dzięki~

      Usuń
  3. To jest świetne, na prawdę :D Życzę Ci więcej takich rozdziałów i dużo, dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Mam nadzieję, że następne także będą się podobać~

      Usuń
  4. Spodobało mi się :)
    (Ale mam propozyjcję... może to przedłużyć? Tak tylko mówię...)
    Sukcesów i weny~~~
    I oczywiście czekam na kolejne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmyślałam już o jakiejś ewentualnej drugiej części, nie powiem, że nie :> Kto wie, może powinnam zrobić? :'D Dziękuję~

      Usuń
  5. Oh, no właśnie, cholera ;_;
    Swoją drogą, świetne opowiadanie ^^ Cieszę się, że dołączyłaś do dziewczyn :3 Masz duży talent :3 Życzę Ci dużo weny i obdarowuj nas większą ilością tak wspaniałych opowiadań! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awhh aż mi się miło zrobiło :'D Dziękuję ci bardzo! Mam nadzieję, że nie zawiodę~

      Usuń
  6. Kurwamac
    To było tak cholernie dobre, że no nie mogę.
    Zaczynając od tego, że naprawdę lubię yoonseoka, ale potem wyskakujesz z yoonminem, który jest moim otp, więc płacze i to dosłownie.
    Shot jest cudowny, Yoongi mój mendowaty ub Jezus no, miłość.
    Jimin to taka kruszynka, którą trzeba się zaopiekować i biedny Hobi:(((((((
    Nie wiem czym jestem bardziej rozczulona, ale kocham.
    Ideał.
    Duuużo weny i czasu
    Buzi~~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
  7. Wow! Bardzo, bardzo... Wow! To było genialne, naprawdę! Jakoś nigdy nie czytam angstów, ale od czasu do czasu trzeba, nie? Tak dla równowagi.
    Masz bardzo ładny styl pisania, który sprawia, że chce się czytać jeszcze więcej i jeszcze więcej. Naprawdę przypadł mi do gustu, dlatego wiedz, że Twoje prace na pewno będę czytać i komentować ^^ Życzę weny i czekam na inne opowiadania spod Twojej ręki ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, czasami trzeba zrobić jakiś odskok od normy c;
      Dziękuję bardzo! <3 Za każdym razem robi mi się tak ciepło w środku gdy ktoś mówi, że mój styl pisania przypadł im do gustu~ :3 Zdecydowanie będę czekać na dalsze komentarze, jeszcze raz dziękuję :'D

      Usuń
  8. To było genialne *.*
    YoonHoseok spoczko..
    Ale jak weszło moje otp czyli YoonMin to było jeszcze lepiej.
    Życzę weny i dalszych tak genialnych ff.
    Chciałabym tylko dodać że 2 część moim zdaniem byłaby wskazana i nie pogardziłabym xd (kc max jak na prawdę zrobisz 2 część <3)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Myślę, że druga część kiedyś się pojawi, bo mam na nią pomysł, ale to raczej nieco dalej w czasie <3

      Usuń