Witajcie <3
To tydzień shotów co prawda, ale wiecie... Vkook to moje życie i nie mogłam tego zmieść w jednej historii. Więc będzie mini seria, okej?
To dzieło jest dla mnie ważne, bo chce połączyć w nim dwie rzeczy: mój głupi humor oraz wielki romantyzm. I mi się uda *trzymajcie kciuki*.
Historia opiera się na moich przeżyciach, gdy jeździłam Konno, oraz bajki "H2O wystarczy kropla" *Nie, nikt tu nie będzie syrenką i tak, oglądam bajki, BO MOGĘ!*.
Kocham was i zapraszam do czytania!
~GinGin
Pairing: Vkook, Taekook ( nie wnikam)
Gatunek: Może brzmi filmowo, ale Komedia Romantyczna oddaje ten klimat.
Uwagi: Zboczone żarty od czasu do czasu, a tak to spoko XD
- Och, Yona… - Mężczyzna stanął naprzeciwko swojej ukochanej i ucałował jej policzek - Będę za tobą bardzo tęsknić.
To tydzień shotów co prawda, ale wiecie... Vkook to moje życie i nie mogłam tego zmieść w jednej historii. Więc będzie mini seria, okej?
To dzieło jest dla mnie ważne, bo chce połączyć w nim dwie rzeczy: mój głupi humor oraz wielki romantyzm. I mi się uda *trzymajcie kciuki*.
Historia opiera się na moich przeżyciach, gdy jeździłam Konno, oraz bajki "H2O wystarczy kropla" *Nie, nikt tu nie będzie syrenką i tak, oglądam bajki, BO MOGĘ!*.
Kocham was i zapraszam do czytania!
~GinGin
Pairing: Vkook, Taekook ( nie wnikam)
Gatunek: Może brzmi filmowo, ale Komedia Romantyczna oddaje ten klimat.
Uwagi: Zboczone żarty od czasu do czasu, a tak to spoko XD
- Och, Yona… - Mężczyzna stanął naprzeciwko swojej ukochanej i ucałował jej policzek - Będę za tobą bardzo tęsknić.
- Nie zostawiaj mnie… Proszę! – Po policzkach
kobiety zaczęły spływać łzy – Nie dam sobie bez ciebie rady, Fun.
Wojownik
poprawił swój kołczan na plecach i ujął dłoń księżniczki, jak najdelikatniej
tylko potrafił.
-
Przykro mi – Nachylił się, by lekko musnąć jej różowe wargi - Ale twoja rodzina
wybrała ci już męża. Jak widać, nasze ścieżki nie mogą być wspólną drogą.
***
-CIĘCIE!
– wrzasnął reżyser.
Po
chwili, obok Taehyunga i Sue znaleźli się charakteryzatorzy, fryzjerzy i
styliści, którzy w mgnieniu oka zaczęli poprawiać w ich wyglądzie wszystko, co
zostało naruszone podczas tej sceny. Miało być idealne - żaden kosmyk nie mógł
odstawać, żadna część skóry nie miała prawa się świecić.
Starszy,
siwy mężczyzna w garniturze wstał z drewnianego krzesła, z napisem „dyrektor” i
podszedł do aktorów.
-
Było nieźle, ale widzę, że nie czujecie tej sytuacji – powiedział i zaczął
gestykulować, by lepiej zrozumieli to, co chce im przekazać. – Sue, Yona to
zakochana po uszy dziewczyna, która właśnie żegna się ze swoją miłością życia.
Musisz dać tej postaci więcej ekspresji, więcej żalu! Ona jest zrozpaczona, a
ty pokazujesz takie emocje, jakby była w markecie i kupowała pralkę! No tak nie
można! – Mężczyzna upił łyk wody i
dokładnie wypłukał usta. Dziewczyna przewróciła oczami, słysząc uwagi reżysera, ale powstrzymała się od zbędnego komentarza. Starzec spojrzał na drugiego
aktora i dodał już nieco ciszej. - Taehyung, Fun właśnie zostawia swoją wybrankę
życia… Czy mógłbyś nie patrzeć się na Yonę tak, jakbyś chciał ją rzucić na
pożarcie wilkom? Proszę? – spytał sarkastycznie i odszedł, by znów zająć swoje
miejsce na krześle.
Brunetka
spojrzała na swojego „kolegę” z pracy i powiedziała z przekąsem:
-
Słuchaj, czy mógłbyś się bardziej postarać? Kręcimy tę scenę już dwudziesty
raz. Nie chce mi się, tak długo na ciebie gapić i udawać, że cię lubię, gnojku.
- Byłoby
łatwiej, gdybyś była dla mnie miła albo
chociaż ładna. A ty ani jedno, ani drugie. Jakim cudem grasz księżniczkę, to ja
nigdy nie zrozumiem. – Tae poprawił
swoją tradycyjną czapkę i rzucił Sue zimne spojrzenie. Za każdym razem, gdy
miał z nią do czynienia, zastanawiał się, jak bardzo jej nienawidzi. A
nienawidził jej bardzo, do tego stopnia,
że samo słowo „nienawiść” nie wystarczało i trzeba byłoby wymyślić jakieś nowe,
które w pełni oddawałoby jego niechęć, obrzydzenie, pogardę do tej głupiej, jak zwykł mawiać,
suki.
-
Och… Jak cię naprowadzić…? Wrodzony
talent, Taehyung! Wiem, że nie doświadczyłeś, spokojnie - odpowiedziała
złośliwie i poprawiła swoje czarne kosmyki.
-
Twój talent nazywa się: łapówka czy danie dupy?
Tae
bardzo chętnie pociągnąłby tę cudowną i jakże konstruktywną wymianę zdań, gdyby
nie przerwał mu jeden z asystentów reżysera.
Niski
i mocno zgarbiony mężczyzna, poprawił nerwowo swoją żółtą w niebieskie grochy
muszkę. Większość personelu bała się Taehyunga. Był młody w tym fachu, ale
zdążył grać już w najlepszych trzech dramach dwóch ostatnich lat, pięciu
najdroższych filmach i dwóch amerykańskich produkcjach, przez co był szalenie
popularny i bogaty.
I
wszyscy musieli się z nim liczyć, a to nie należało do łatwych zadań.
V (
tak zwykł się nazywać, ponieważ od dziecka mówiono mu, że jest zwycięzcą), był
okropnie kapryśny, zadufany w sobie , narcystyczny i miał okropne wahania
nastrojów. Nic dziwnego, skoro całe dzieciństwo spędził na słuchaniu o tym,
jaki jest wspaniały, cudowny i mądry. Jego matka od zawsze pokładała nadzieję, że jej syn
zostanie sławnym aktorem. Kobieta jednak na samych nadziejach nie miała zamiaru
kończyć, więc Taehyung już w wieku pięciu lat, zaczął uczęszczać na dodatkowe
zajęcia z aktorstwa i śpiewania (taki plan B, gdyby jednak nie wypaliłoby z
aktorstwem.) Chłopak był utalentowany, często to słyszał. W wieku piętnastu lat
grał już sztuki w najlepszym teatrze w Seulu, a teraz mając dziewiętnaście, był
najbardziej popularnym aktorem w kraju. Co gorsza, miał tego świadomość i nie
bał się tego wykorzystywać. Wręcz
robił to z premedytacją.
Tak
było i w tym przypadku. Asystent reżysera stał przed nim i lekko drżał, a
Taehyung zamiast posłać mu uspokajający
uśmiech, posłał mu mordercze spojrzenie.
-
P-panie Kim.. J-j-ja przepraszam, że przeszkadzam, ale… Ale…- Mężczyzna
ponownie poprawił muszkę, nawet nie mając odwagi, by spojrzeć w oczy rozmówcy.
-Skoro
wiesz, że przeszkadzasz, to po prostu tego nie rób – warknął V i ruchem ręki
odprawił ostatnią stylistkę, która właśnie skończyła poprawiać mu włosy.
-A
może trochę grzeczniej! – Sue walnęła Kima w ramię, by dać mu do zrozumienia,
że przy damach nie wypada się tak zachowywać.
Szkoda
tylko, że Tae nie był dżentelmenem. I nie miał zamiaru być. Nawet grać takowej
roli nie miał zamiaru. Przynajmniej nie przed głupim asystentem, co najwyżej
przed reżyserem lub producentem.
-A
może, ty byś się zajęła porządnym wypchnięciem cycków?!- brunetka miała ochotę
walnąć w ten głupi uśmieszek, jaki teraz
towarzyszył chłopakowi – Ja tym razem serio.
Dziewczyna
spojrzała na swój dekolt i przewróciła oczami. Obróciła się plecami do mężczyzn
i zaczęła grzebać w staniku, by poprawić silikonowe wypełniacze.
- No,
co mi chciałeś powiedzieć? – ponaglił asystenta, bo nienawidził marnować czasu.
-T-tak…- Mężczyzna poprawił okulary i w końcu udało mu się wydukać - Bo, w dramie jest
wiele scen, gdzie jeździ się konno i reżyser zapisał pana na lekcję… J-jazdy
konnej.
-Co?!
***
Taehyung
wiedział, że swoim nowiutkim, pięknym, białym, sportowym wozem, powinien
pojechać gdzieś, gdzie te auto będzie pasowało do otoczenia. Na przykład do
teatru, na jakiś pokaz mody, do najlepszego klubu w mieście, na bankiet albo po
prostu na autostradę, żeby sprawdzić, ile jego cudo potrafi wyciągnąć. A gdzie
jechał? Do stadniny konnej! KONNEJ! Żeby
to była, chociaż jakaś elegancka stajnia. Jakiś piękny pawilon, szlachetne,
białe konie z czarnymi grzywami, na których znajdowałyby się siodła wysadzone diamentami,
a na tych siodłach jeźdźcy ubrani w dopasowane, aksamitne marynarki. Ale nie!
Tae właśnie parkował swoje auto na najzwyczajniejszym kawałku betonu, przed
nim znajdował się ogromny, drewniany budynek, a obok takowego budynku, V mógł
dostrzec duży, trawiasty padok. Wysiadł z samochodu i rozejrzał się. Parę koni
pasło się na dworze, nie zwracając na nic innego uwagi, jak tylko na swoich boksach z jedzeniem.
Taehyung
zamknął i zabezpieczył auto, i niepewnie ruszył w kierunku metalowej bramy. Dochodząc
do niej, na dzień dobry poczuł ten okropny smród zwierząt, kupy i innych
wiejskich obrzydliwości. Westchnął
i otworzył bramę, niepewnie idąc przed siebie. Było bardzo cicho i ciepło. Idealny
dzień na wylegiwanie się na plaży, z drogim drinkiem w ręce i poczytanie nowego
scenariusza, a on musiał tu być i obijać swoje cudowne pośladki, na jakiejś
taniej kobyle!
Żeby
chociaż mógł sobie popatrzeć na coś interesującego. Na przykład na jakiś
fajnych jeźdźców? W sumie to mogłoby być nawet podniecające. Paru przystojnych,
ładnych mężczyzn, poruszających biodrami energicznie, by popędzić konia pod
sobą…V
jednak wiedział, że nie ma na co liczyć, a nawet gdyby liczył, to właśnie
zostałby sprowadzony na ziemię, gdyż zauważył starego, brzydkiego, nieelegancko
ubranego faceta, siedzącego na betonowych schodach.
-
Dzień dobry! – Starszy mężczyzna wstał i zdjął swoją granatową czapkę z
daszkiem, kłaniając się uprzejmie. Tae niechętnie podał mu rękę, ściskając
delikatnie jego spoconą dłoń. Przeklnął w myślach na reżysera, który napisał
scenariusz ze scenami, gdzie jeździ się na koniu. On naprawdę miał teraz lepsze
rzeczy do roboty- Pan Kim Taehyung, tak?
-Tak.
– No co? Odpowiedział, to i tak był już jego szczyt możliwości!
-
Jestem Lee! Miło mi poznać! – Grubas poklepał V po ramieniu, na co tamten
chrząknął znacząco.
-Czy
moglibyśmy już zacząć? Trochę mi się spieszy – powiedział chłodno, po czym przeczesał
palcami swoje miękkie i jasne włosy.
-
Och, ta! Ale pan chce w takich ciuchach jeździć? Panie, panu się to zniszczy, a
to pewnie drogie! Pan się przebierze!
- Mi
one pasują. Czy możemy już zaczynać? – Miał w dupie, że jest niegrzeczny. Uwaga
mężczyzny o ciuchach nie była na miejscu więc i on mógł nie być.
- No
skoro drogi pan chce, to pewnie. Zawołam tylko pana nauczyciela.
- Jak to? To
nie pan będzie, mnie uczył?- spytał, marszcząc brwi. Rozejrzał się jeszcze raz,
ale nikogo nie dostrzegł. Chyba, że to konie będą go uczyć, zapewne nie
zauważyłby różnicy.
- Ja?
Panie, co pan? Ja w tym wieku, to co najwyżej mogę sobie na kucykach pojeździć. – Starszy zaśmiał się, dopiero po chwili dodając - Mój siostrzeniec będzie pana
uczył.
Taehyung
tylko kiwnął głową, bo było mu wszystko jedno.
Mężczyzna
rozkraczył nogi i zbliżył swoje dłonie do ust, formując z nich okrąg.
-
JUUUUNNNNNNGGGGGKOOOOOOOOOOOKKKKKKKK! – wrzasnął na całe gardło, melodyjnym
głosem, zwracając uwagę wszystkich koni oraz zyskując niezadowoloną minę Tae.
Chłopak
rozejrzał się dokładnie, aż nagle usłyszał dźwięk kopyt, uderzających o
podłoże. Obrócił się i dostrzegł… Na
jego autko mógłby przysiąc, że najpiękniejszy widok w swoim życiu. Oczom
Kima ukazał się śliczny, czarny jak smoła koń z cudowną, długą grzywą tego
samego koloru. Na jego grzebiecie jechał jeździec, który poruszał mocno, ale powoli biodrami, by popędzić konia do szybszego tempa. Miał poprzecierane
dżinsy, zapięte skórzanym, brązowym pasem z dużą, srebrną klamrą na biodrach.
Był ubrany w koszulę, w czarno-zieloną kratkę, która nie zasłaniała nawet
połowy jego klatki piersiowej, przez co V mógł podziwiać seksowne, lekko spocone
i idealnie wyrzeźbione ciało. Jeździec trzymał jedną ręką wodze, a drugą swój
kowbojski kapelusz.
Taehyung
zagryzł swoją pełną wargę. Teraz już wcale nie żałował, że tutaj przyjechał.
Czarny
koń zatrzymał się dwa metry przed nim i poruszył mocno swoją głową w dół.
Mężczyzna, który na nim jechał, poklepał zwierze po długiej szyi i zszedł z
siodła.
-Dobrze,
Hopi! Grzeczny konik. – Śliczny kowboj ucałował konia w pyszczek i pogłaskał go
z czułością po dużym nosie.
Tae
nie marnował czasu i od razu zlustrował twarz jeźdźca. To było zdecydowanym przegięciem,
być tak idealnym. Chłopak miał ciemne oczy i perfekcyjnie gładką skórę. Różowe,
ładne usta oraz, gdy zdjął już kapelusz i położył go na siodle, dobrze
uczesane, brązowe, lśniące włosy.
-
Jungkookie, to jest pan Kim Taehyung. Będziesz go uczył jazdy konnej, do tej
dramy, o której ci ostatnio opowiadałem.
– Grubas podszedł do Kooka i poklepał go po ramieniu. – Wezmę Hoseoka,
ty zajmij się gościem. - Starszy złapał za wodze zwierzęcia i zaczął prowadzić go
w stronę dużych, drewnianych drzwi budynku. Otworzył je na oścież i podstawił
cegłę, by się nie zamknęły, po chwili znikając z koniem w stajni.
-
Cześć, jestem Jeon Jungkook, będę cię uczył. – Chłopak uśmiechnął się
promiennie, pokazując rząd białych zębów i podając rękę aktorowi.
A
Kim nie wiedział. Nie
wiedział, czy powinien teraz udawać seksownego, czy słodkiego, czy trudnego do
zdobycia, czy może lepiej łatwego? Zdecydowanie chciał zrobić dobre, pierwsze
wrażenie na tym przystojniaku. Musiał zrobić! Ten mężczyzna, był jego chodzącym
ideałem! Seksowny, męski, przystojny i rany, jak on ujeżdżał tego konia!
Taehyung nie miał kontroli nad swoimi
brudnymi myślami, ale nie miał do siebie też o to żalu. Bo który zdeklarowany gej, nie
wyobrażałby sobie, jak taki Jeon Jungkook zamiast konia, ujeżdżałby jego
spragnione ciało? ŻADEN! Przynajmniej żaden z takim libido, jakie ma V.
Kim
niepewnie uścisnął silną dłoń Jeona, lekko się przy tym rumieniąc.
- Kim
Taehyung, miło mi…- mruknął cicho, nadal nie mając planu, jak tu zacząć działać.
- Mi
też! – szatyn znów uniósł szeroko kąciki ust i poprawił swoje niesforne
kosmyki - Siedziałeś już kiedyś na koniu?
Tae
zagryzł mocno wargę i zadrżał na tak bezpośrednie pytanie.
-
Yhym…- zakrył swoją twarz dłońmi, bo nie sądził, że jego myśli tak szybko
zostaną zdemaskowane!
Na co
dzień był pewny siebie i arogancki, miał tego świadomość i jakoś specjalnie mu
to nie przeszkadzało. Teraz by się wręcz przydało, ale nie! Bo po co?! Jego
życie uwielbiało sobie stroić z niego żarty, więc teraz postanowiło mu odebrać
jakąkolwiek pewność, do czegokolwiek.
- A
na jakim? – Jungkook podszedł do rozmówcy, łapiąc z nim kontakt wzrokowy. Te
oczy…
Taehyung
jeszcze bardziej poczerwieniał i miał ochotę uciec. Czemu Jeon musiał podejść
do niego tak bezczelnie bezpośrednio?
-Y-yoongi
i J-j-jin…- wydukał.
-
Och, ale fajnie! A jakie to były rasy?
Tae
zmarszczył brwi na to pytanie. Zastanowił się nad odpowiedzią i już miał
wyjaśniać, że siedział tylko na Koreańczykach… Gdy przypomniał sobie, gdzie
jest! To
była wina Jungkooka, okej? Nie ważne, że znajdowali się w stajni i Kookie miał
go uczyć jazdy konnej, to nie istotne! To on nie miał porządnie zapiętej
koszuli i to on emanował samczymi i seksownymi feromonami nawet z daleka! To
przez niego V się pomylił!
-
Och, to były zwykłe kucyki – wyjaśnił i co gorsza… On nawet nie skłamał.
- O,
to jednak małe doświadczenie! Ale spokojnie, duże konie są jak kucyki, tylko
troszkę dłuższe. Na pewno szybko się wszystkiego nauczysz. – Jeon oblizał swoje
usta, na co Tae wydał z siebie ledwo słyszalny jęk. Szatyn kiwnął głową i
zaczął iść w kierunku, gdzie wcześniej zniknął grubas z koniem.
Taehyung
od razu pobiegł za nim, po chwili zrównując z nim krok.
Weszli
do stajni. W środku było przyjemnie chłodno i aktualnie pusto, bo wszystkie
konie znajdowały się na padoku. Szli
tak chwilę, aż Kook zatrzymał się przy metalowych drzwiach i otworzył je, wpuszczając gościa pierwszego.
Zapalił
światło, a oczom V ukazało się wiele kuferków z narzędziami, różnych siodeł, czapraków,
koców, kolorowych lin i kantarów. Pomieszczenie
do wielkich nie należało, przez co Jeon stał bardzo blisko Taehyunga, wywołując
u niego przyjemne dreszcze i jeszcze więcej brudnych myśli.
-
Zaczniemy najpierw od wyczyszczenia konia i przygotowania go do jazdy. Na
początek dam ci prostego i miłego konia, Lunę. Bardzo fajna dla
początkujących. Musimy wziąć jej
kuferek, uzdę, czaprak, linę i siodło... – Chłopak pokazywał na każdą rzecz z
osobna palcem, upewniając się, że aktor nadąża nad jego instrukcjami. Ten
jednak tylko udawał zainteresowanego, gdyż właśnie obmyślał plan zdobycia, tego
jakże pięknego ciała. Gdy Jungkook wspomniał o siodle, Tae wpadł może i na
głupi, ale na pewno efektowny pomysł.
-
Och, tak? Siodło powiadasz? – Kim uśmiechnął się i pewnie podszedł do
powieszonego na drewnianym trzonie siodła, z napisem „Luna” na przedniej jego
części. Kookie był silny i pewnie leciał na zaradnych chłopców, ( V nawet nie
pomyślał, że szatyn może być hetero… O nie… Nie dopuszczał do siebie tak
plugawej myśli) więc postanowił takiego poudawać. W końcu był aktorem, a sprzęt
na ciężki nie wyglądał, żaden problem dla niego.
Szybko
złapał siodło obiema rękami i uniósł je energicznie, od razu się przewracając. Przeliczył
się. Siodło
ważyło tonę. I
dosłownie zwaliło go z nóg, przez co obił się o brudną, betonową podłogę,
jęcząc żałośnie. Jungkook
pierw parsknął śmiechem, a potem złapał Kima za ramię i pomógł wstać.
-Zbyt
się zamachnąłem, to dlatego… - burknął V, nie chcąc się przyznać, że jest zbyt
słaby, by je unieść.
-
Tak, tak.- Jeon otrzepał gościa z kurzu i ujął siodło Luny, szybko zakładając je
sobie na ramie. W jego wykonaniu, wyglądało to co najmniej dobrze. Chłopak
uniósł sprzęt, jakby to gówno ważyło tyle, co pióro ptaka! Co on jest jakimś
super bohaterem?! Mógłby być, gdyby Tae
był niewiastą, którą miałby uratować…
Szatyn
podszedł do kuferka i wziął go w drugą
dłoń.
-Weź
proszę czaprak i uzdę, czekam na zewnątrz. – Znów uśmiechnął się w ten
zniewalający sposób.
A TaeHyung
w tym momencie sobie coś postanowił.
To chyba jeden z moich ulubionych VKooków! <3
OdpowiedzUsuńMatko bosko! Wysoko *.* Dziękuje bardzo <3
UsuńJUŻ KONIEC? Ja tu widze kolejny za 5 minut, hSDBHSBFAHSBF. No nie, to było epickie i już mam brudne myśli, a tu koniec ;____; Kocham Vkooki z JK na górze omg.
OdpowiedzUsuńPostaram się dodać jak najszybciej!
UsuńMiałaś brudne myśli? Mmm efekt zamierzony :D
W moich Vkookach, tylko JK na górze ;p
Dziękuje!
Witom! :3
OdpowiedzUsuńAle mi się podobało! Lubię właśnie takie opowiadanka, humor musi być. Ale śmiechem zawyłam, gdy przeczytałam, że koń ma na imię Hopi xD Toż to było genialne! I brudne myśli też miałam tak w ogóle xD
Jeśli miałaś brudne myśli, to dobrze złapałaś klimat <3 Dumna ja!
UsuńTaki ukryty Vhope i Jungkope ;ppppppp<3
Dziękuje bardzo!
Przyznam się, że chyba nigdy żadne ff mnie nie rozśmieszyło o ile mnie pamięć nie myli. Ani takie, które były stworzone w celach humorystycznych, ani takie, że tak powiem.. śmieszne w swojej głupocie. Kurcze, a tobie się znowu udało sprawić, że na nowo odkrywam siebie, haha. Musiałam robić sobie przerwy w czasie czytania by się pośmiać (pewnie to też po części zasługa mojego dzisiejszego humoru ^^) Czułam klimat tego opowiadania już na samym początku i tak samo główną postać. Obiecałam sobie, że nie przeczytam pierwszej części dopóki nie wyjdą wszystkie, bo znowu będę smutna z każdym kończącym się rozdziałem, nienawidzę tego uczycia. Poczułam dzisiaj wewnętrzną potrzebę przeczytania tego no i stało się. Teraz pozostało mi tylko proszenie o szybciutkie dodanie kolejnej części (´∀`)♡. Coraz bardziej podoba mi się twoja twórczość i wyobraźnia.. błagam, powiedz, że ona nie ma limitu i się nie wyczerpię.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tobie sprawia tyle samo radości pisanie jak mi czytanie, haha.。o♡
<3 <3 <3
UsuńMoje serduszko urosło.
Ja po prostu uwielbiam rozśmieszać ludzi, to taki mój cel w życiu, więc czuję się teraz cudownie!!!
Bardzo lubię pisać ^^ Może nie robię tego jakoś wybitnie dobrze, ale staram się ;p
Czy moja wyobraźnia ma limit? Nie ;p Ma zawiasy, na przykład jak mam policzyć jakiś kąt w środku stożka O.O Nagle moja wyobraźnia jest zbyt mała XDD
Dziękuje bardzo za komentarz!
A tak wgl to kolejny rozdział już niedługo ;p