sobota, 12 grudnia 2015

Kupidyn

Czuję jakieś wypalenie... Przychodzę do Was z shotem. Mam teraz tak dużo na głowie, że nie mam nawet, kiedy pisać. Nie jestem do końca z niego zadowolona, ale postanowiłam nic nie zmieniać i dać Wam go takiego. Mam nadzieję, że nie okaże się do końca beznadziejny.
W poniedziałek mam praktyczny egzamin na prawo jazdy, czy moglibyście trzymać za mnie kciuki?

Zapraszam do czytania i komentowania.
~Pattie

Dla Rei

Pairing - VMon


Nigdy nie jest fajnie być nowym uczniem, przeniesionym w połowie roku szkolnego, dlatego też Taehyung czuł się nieco nieswojo, przechodząc przez bramę swojej nowej szkoły. Był zły na rodziców, że musieli się przeprowadzić. Z jednej strony ich rozumiał, w końcu nie codziennie dostaje się propozycję z jednej z najlepszych redakcji w kraju. Z drugiej jednak bał się zostać wyrzutkiem i spędzać czasy liceum bez przyjaciół. W Daegu jego poziom kontaktów towarzyskich był dość wysoki, ale tutaj nie znał nikogo. Wziął głęboki oddech, zanim popchnął drzwi i znalazł się na rozległym korytarzu, gdzie piętrzyli się uczniowie. Poczuł wibracje telefonu, więc wyjął go z kieszeni, odczytując wiadomość. Widząc imię nadawcy, mimowolnie się uśmiechnął.

Wszystko w porządku, misiu?

Przywołując obraz dziewczyny, uśmiechał się jeszcze szerzej do telefonu. Gayeon była jego dziewczyną od dwóch lat, bardzo ją kochał i nie mógł znieść tego, że jest zmuszony ją zostawić. Obiecali sobie jednak, że mimo takiej ilości kilometrów ich związek przetrwa i zamieszkają razem od razu po skończeniu szkoły. Ufał jej, więc był przekonany, że ona nie zamieni go na nikogo innego. Odpisał od razu i podążył w kierunku, w którym wskazywał mu plan lekcji, który poprzedniego dnia odebrał w sekretariacie. Jak się okazało przed salą stali już uczniowie, do których grona prawdopodobnie miał dołączyć. Stanął pod ścianą, aby nie rzucać się za bardzo w oczy i w spokoju poczekać, aż zadzwoni dzwonek.
Wszedł ostatni do klasy, nie wiedząc, które miejsce mógłby zająć. Podszedł na nauczyciela i wytłumaczył mu swoją sytuację.
- Dobrze – tymi słowami uspokoił, panujące w sali szmery – Przywitajcie nowego kolegę, który od dzisiaj dołącza do waszej klasy – położył dłoń na jego ramieniu, sprawiając, że obrócił się w stronę uczniów.
- Witam was, nazywam się Kim Taehyung – stwierdził, że tyle wystarczy, więc lekko się skłonił.
Podążył do wolnej ławki, przy której siedział rudowłosy chłopak. Odsunął krzesło i umiejscowił się na nim, wyjmując z plecaka zeszyt i podręcznik. Kątem oka zerknął na kolegę z ławki i speszył się, kiedy zorientował się, że ten również na niego patrzy. Wrócił wzrokiem do tablicy, na której nauczyciel zapisywał kolejne matematyczne działania.

***

Jak na pierwszy dzień w zupełnie obcym miejscu, Taehyung czuł, że nie było najgorzej. Może nie zawarł żadnej nowej przyjaźni, ale też nikt mu nie dokuczał i nie wyzywał. Liczył więc, na dobrze spędzone półtora roku w tej szkole. Zarzucił plecak i opuścił sale, wychodząc na jeszcze chłodne marcowe powietrze. Przeszedł kilka kroków w stronę głównej bramy, kiedy ktoś pociągnął go za nadgarstek, ciągnąc za szkolne mury. Na raz został przygwożdżony plecami do ściany, co zakomunikował sykiem. Dopiero teraz zauważył, że stoi przed nim trójka chłopaków. Wyglądali na starszych od niego, nie poznawał ich, więc nie należeli do jego klasy. Patrzył na nich nierozumnym wzrokiem, nie miał pojęcia czego mogli od niego chcieć.
- Ej nowy – zaśmiał się jeden swoim barytonowym głosem – Masz może jakąś kasę na zbyciu? – położył dłoń na wysokości głowy szatyna. Ciarki przebiegły po plecach chłopaka. Przełknął gulę, która narosła w jego gardle i pokręcił przecząco głową. Miał spuszczoną głowę, nie mógł spojrzeć oprawcy w oczy, ale nagle został pociągnięty za brodę i zmuszony, by na niego spojrzeć. Jego serce niebezpiecznie obijało się o żebra – Ja jednak sądzę, że jakąś tam masz – zbliżył się do niego, był zbyt blisko, a jego oddech owiewał twarz Taehyunga –Pokaż co tam masz – sięgnął dłonią do jego kieszeni, ale został zatrzymany przez nieznajomy głos.
- Zostaw go.
Szatyn zerknął na chłopaka, który pojawił się za jego oprawcami. Był pewien, że przewyższa go wzrostem. Jego włosy miały jasny kolor, stał niezwykle pewny siebie, w ustach trzymając lizaka. Koledzy przed nim zatrzęśli się i delikatnie obrócili na pięcie.
- Monster – wypowiedział jeden z nich – Czego chcesz? – wychrypiał, ale nadal było słychać, że nie czuje się dość pewnie.
- Spadajcie, on jest mój – machnął dłonią w nieznanym kierunku.
Przez chwilę zapadła cisza, w której żaden z nich się nie poruszył. Wszelkie myśli z głowy szatyna uleciały. Opierał się dłońmi o zimną ścianę, czekając na ruch któregokolwiek. Po paru chwilach cała trójka ruszyła w stronę, w którą wskazał jasnowłosy. Całe napięcie z niego uleciało i dopiero teraz mógł prawidłowo nabrać powietrza w płuca. Jeszcze przez chwilę stał sparaliżowany, aż w końcu ruszył się, pochodząc do nieznajomego.
- Dziękuję, że mnie uratowałeś – powiedział, zrównując się z nim i posyłając mu delikatny uśmiech.
- Uratowałem? – nieprzyjemny śmiech starszego sprawił, że po ciele Taehyunga przebiegł zimny dreszcz – Uwierz, wolałbyś zostać sprany przez nich. Teraz zostałeś przeze mnie naznaczony – szepnął i ruszył w stronę bramy.
Kim nie mógł się ruszyć, dokładnie analizował słowa, które przed chwilą opuściły usta blondyna. Był wdzięczny, że go uratował, ale też czuł się zmieszany tym, co powiedział. Nie rozumiał tego za bardzo, ale czuł nieprzyjemny ucisk w żołądku. Po jakimś kwadransie wrócił do mieszkania.

***

Kolejnego dnia usiadł na swoim nowym miejscu, oczekując na rozpoczęcie lekcji. Czuł się dziwnie ze świadomością, że rudowłosy z dokładnością lustruje go. Oblizał wargi ze zdenerwowania i odwrócił się w jego stronę.
- Jak masz na imię? - zapytał, zdając sobie sprawę, że nie ułożył w głowie żadnego planu działania.
Jego klasowy kolega wydawał mu się trochę dziwny i nie mógł go rozgryźć.
- To prawda, że Monster cię wybrał? - zamiast oczekiwanej odpowiedzi, usłyszał pytanie, które zbiło go z tropu.
Przez chwilę patrzył na niego nierozumnym wzrokiem, zanim jego wspomnienia przywołały sytuację z poprzedniego popołudnia. Faktycznie nieznajomy chłopak, który go uratował nosił ksywkę Monster, nie bardzo wiedział jednak, co spowodowało, że oczy rudego tak bardzo się rozszerzyły. Delikatnie kiwnął głową, potwierdzając przypuszczenia chłopaka, który momentalnie odsunął się od niego, zakrywając sobie usta dłonią. Kim nie rozumiał już nic.
- Kim jest ten cały Monster? - wypalił, na tyle głośno, że kilka osób zerknęło w ich kierunku.
Nie zdążył nijak zareagować, bo został pociągnięty za dłoń i wleczony w nieznanym kierunku. Nie próbował się nawet wyrywać z silnego uścisku rudowłosego, miał nadzieję, że uzyska odpowiedź, na nurtujące go pytanie. Został uwolniony dopiero, kiedy znaleźli się w toalecie, a kolega sprawdzał czy nikogo w kabinach nie ma. Po upewnieniu się, podszedł do szatyna i spojrzał mu głęboko w oczy.
- Ryzykuję gadając z tobą - przeczesał palcami włosy - Jeśli Monster, by się dowiedział miałbym przesrane.
Taehyung przetarł dłońmi twarz. To był dopiero jego drugi dzień w szkole, a działo się coś naprawdę surrealistycznego.
- Możesz mi spokojnie wytłumaczyć, kim jest ten chłopak? - złapał jego dłonie w swoje i próbował uspokoić jego skołatane nerwy.
Rudowłosy jeszcze raz rozejrzał się po pomieszczeniu, zniżył głos do szeptu i zaczął tłumaczyć.
- Monster to dość niebezpieczny człowiek. Jeśli już sobie kogoś naznaczy to zrobi wszystko, żeby ta osoba była jego. Nie mam pojęcia, co robi ze swoimi zdobyczami, ale krążą różne plotki, ale żadna nie została potwierdzona, bo kiedy już się kimś znudzi to ten uczeń albo przenosi się gdzie indziej, albo zamyka w sobie. Właściwie w szkole jest tylko jedna osoba, która po byciu jego ofiarą została, ale nigdy nie chce rozmawiać na jego temat. Nawet szkolne rozrabiaki mają przed nim szacunek i boją się go - szatyn słuchał tego wszystkiego z walącym sercem.
Nie chciał zostać czyjąś zabawką, miał wykształconą wyobraźnię, która sama podsuwała mu obraz, tego, co Monster może robić ze swoimi ofiarami. Mimowolnie się zatrząsł. Przełknął głośno ślinę i spojrzał na kolegę.
- Dlaczego nikt nie poszedł z tym jeszcze do dyrektora, na policję? - zapytał piskliwym głosem.
- Podobno jego ojciec jest szefem rumuńskiej mafii, wszyscy się go boją - westchnął.
- Co mogę zrobić, żeby mnie nie chciał? - głos już mu drżał.
Niższy pokręcił głową z rezygnacją, dając mu tym znak, że ta rzecz już się dokonała. Taehyung już chciał go prosić o pomoc, kiedy ktoś niespodziewanie wpadł do pomieszczenia.
- Jimin, Monster tu idzie. Wiej - zdyszany głos dopadł do ich uszu.
Rudowłosy zerwał się, jakby się paliło i wybiegł z toalety, razem ze swoim kolegą. Taehyung został sam, nie bardzo wiedząc, co może ze sobą począć. Było jasne, że chłopakowi chodzi o niego, więc czy miał jakąkolwiek drogę ucieczki? Oparł się dłońmi o umywalkę i przygryzał nerwowo wargę, w napięciu oczekując na niebezpieczeństwo, które miało nadejść. Rytm jego serca, wyznaczał mu kolejne mijające sekundy i w końcu w odbiciu lustrzanym dostrzegł sylwetkę blondyna. Odwrócił się, chcąc złączyć się ze ścianą. Próbował utrzymywać wzrok na nim, ale było to na tyle trudne, że co chwilę go spuszczał na swoje buty.
- Hej, młody - usłyszał dźwięk zamykanych drzwi i niski głos nieznajomego. Monster podszedł do niego, co Taehyung zakomunikował płytszym oddechem, nie miał śmiałości, by się odezwać i jakkolwiek mu odpowiedzieć - Po zajęciach czekam na ciebie pod szkolną bramą - nawet nie zapytał, po prostu stwierdził, jakby to był swego rodzaju rozkaz.
I wyszedł. Tak po prostu powiedział, co miał do powiedzenia i zostawił roztrzęsionego chłopaka samego. Taehyung dopiero po dłuższej chwili był gotowy, aby wrócić do klasy, chociaż na samych tematach lekcji skupić się nie mógł. Jak się okazało, Jimin pozostawił go samego, przesiadając się do kogoś innego, ale spojrzenie, które posyłał w stronę Kima, utwierdziło go w przekonaniu, że robi to tylko z powodu strachu. Szatyn jeszcze nigdy nie czuł się tak samotny, jak teraz. Pozostawiony na pożarcie wielkiego i przerażającego lwa.

***

Wyszedł ze szkoły na trzęsących się nogach, nie wiedział czego ma się spodziewać. Jego zdenerwowania nie poprawiła jasna czupryna, patrząca dokładnie w jego kierunku. Zrównał się z nim, wyczekując kolejnych instrukcji. Sam nie był pewien, dlaczego tu stał, mógł przecież najzwyczajnie w świecie zwiać wcześniej, zaszyć się w domu i nigdy więcej z niego nie wyjść.
- Jak masz w ogóle na imię? - usłyszał.
- Taehyung - pisnął pod nosem.
- Co tam mówisz? - niski głos wywołał dreszcz na jego kręgosłupie.
- Taehyung - co prawda, powiedział to głośniej, ale jego głos się zatrząsł.
- Słodko - skomentował Monster i ruszył przed siebie.
Szatyn nie chciał się ociągać, więc szybko podążył za nim. Szli przez długi czas, nie odzywając się do siebie, kiedy nagle skręcili w jedno z podwórek, które okalało średniej wielkości dom. Blondyn wyjął klucze z tylnej kieszeni spodni i otworzył drzwi, wpuszczając Taehyunga pierwszego do środka. Niższy wahał się czy wejść, ale bał się również mu odmówić, więc po prostu stał teraz w przedpokoju i zdejmował buty.
Weszli razem na pierwsze piętro, Taehyung cały czas rozglądał się po wnętrzu, nie móc go przyrównać do degenerata, za jakiego uchodził Monster. Przytulne pomieszczenia, zapach kwiatów, dochodzący z salonu, firanki w oknach, ogólny porządek. Stanęli przed jednymi z drzwi, które starszy popchnął. Taehyung podejrzewał, że to pokój chłopaka i najwidoczniej się nie mylił, dostrzegając ramki z jego zdjęciami, ustawione na półce. Przyjrzał się im, zdając sobie sprawę, że jasnowłosy nie wyglądał na nich, jak syn groźnego mafioza, raczej na roześmianego i szczęśliwego nastolatka, ale co on tam mógł wiedzieć.
Starszy zdjął z siebie kurtkę, rzucając ją na oparcie fotela. Podszedł do młodszego, który chciał się odsunąć, ale sparaliżowało go na tyle, że nie mógł tego zrobić. Monster pociągnął za zamek jego kurtki, od razu go rozpinając.
- Możesz ją zdjąć, będzie wygodniej - oznajmił. Przez głowę Kima przebiegło tysiące myśli, ale zastosował się do jego prośby. Rozszerzył oczy w zdziwieniu i przerażeniu, jednocześnie, kiedy blondyn bezceremonialnie zdjął z siebie spodnie, pozostając w samych bokserkach. Serce kołatało w jego piersi, miał ochotę krzyczeć i uciekać, ale nie mógł się ruszyć. Miał wrażenie, że za moment zostanie zgwałcony i nie piśnie ani słówkiem, tak bardzo się bojąc. Nigdy nie był typem tchórza, ale jeśli chodziło o tego dziwnego faceta, cała jego odwaga zostawała za drzwiami. Obserwował każdy jego krok. Starszy podszedł do szafy, otworzył ją i wyjął z niej czarne, dresowe spodnie, które przełożył przez nogi. Taehyung czuł się, jakby ciężki kamień spał z jego serca - Siadaj, chyba nie będziesz przez cały czas stać. Usiadł na jedynym krześle, które znajdowało się w pomieszczeniu przy biurku. Ani łóżko, ani fotel nie wydawały się dobrym wyborem - Pokaż mi, co potrafisz - Monster podszedł do niego i podparł się dłońmi po obu stronach jego ciała.
Taehyung przełknął ślinę, co wywołała zdecydowanie zbyt mała odległość między nimi.
- Co masz na myśli? - szepnął, bo na więcej nie było go stać.
Jasnowłosy zmarszczył brwi, analizując jego tęczówki. Niespodziewanie odwrócił go w stronę biurka i trzasnął o niego książką. Młodszy podskoczył i spojrzał na papier.
- Matematykę - głos Monstera przy uchu, nie polepszył jego sytuacji - Słyszałem, że jesteś jakimś matematycznym geniuszem, więc będziesz mnie jej uczył, żebym zdał końcowe egzaminy.

***

Taehyung idąc do domu przetrawiał wydarzenia tego dnia. Przeklinał w głowie Jimina, który naopowiadał mu takich bzdur, przez co wyszedł na niegrzecznego i nieogarniętego dzieciaka. Jak się okazało Monster nie był taki zły, jak wszyscy go pisali. Nawet zapłacił mu za te kilka godzin, które z nim spędził. Postukał się w głowę za nieprzyzwoite myśli, jakie miał. Od dziś miał dorywczą pracę, w której nie zarobi wcale tak mało, może nawet odłoży sobie na konsolę, którą zawsze chciał mieć. Zmęczony całym tym strachem, od razu po powrocie do domu położył się do łóżka, postanawiając wziąć kąpiel rano.

***

Kolejnego dnia sytuacja się powtórzyła i starszy kolega czekał na niego pod szkolną bramą. Od razu podążyli do jego domu i znów zajęli się matematyką. Tym razem, jednak, zmieniła się postawa Taehyunga, który nie był już przestraszoną owieczką. Pokazał się z zupełnie innej strony, jako pewny siebie i wiedzący czego oczekuje, korepetytor. Wykładał wszystko, najrzetelniej jak potrafił, ale Monster nie był zbyt tęgą głową, więc wchodziło to dość opornie. Wzdrygnął się, kiedy starszy położył dłoń na jego kolanie, odwrócił głowę w jego stronę, ale chłopak nawet nie zareagował na to, nadal z uwagą analizując materiały rozłożone na biurku. Taehyung postanowił to zignorować i uznać za zwyczajny koleżeński gest. Sytuacja jednak miała miejsce każdego kolejnego dnia, przez dwa tygodnie. Ale jasnowłosy nie posunął się dalej, jakby oczekując aprobaty z jego strony i może zachęty do dalszych działań. Jednak szatyn nie mógł mu tego przyzwolenia dać, nie był z tych, miał dziewczynę, którą kochał. Mimo to nie zauważył, że zaczęli się od siebie oddalać, a Monster stawał się dla niego coraz bliższy.
Zwyczajowo po powrocie do domu położył się spać, ale w środku nocy obudził go sen, który nie chciał, aby mu się kiedykolwiek przyśnił. Był cały spocony, rozgrzany, a do tego podniecony. Dolne partie bolały go, niemiłosiernie ocierając się o materiał spodenek. Oddychał nierównomiernie i nie mógł uwierzyć, że sen z blondynem w roli głównej doprowadzi go do takiego stanu. Musiał sam sobie ulżyć, inaczej zwijałby się z bólu. Owinął dłoń na swojej męskości i sapnął, odczuwając przyjemność. Przymknął powieki, pod którymi od razu zaczęły pojawiać się scenki ze snu. Usta obcałowujące jego ciało, dłonie masujące boki, to wszystko było tak bardzo przytłaczające. Wiedział, że rano będzie tego żałował i miał wyrzuty sumienia w stosunku do Gayeon, ale teraz te myśli przyćmiła niebiańska przyjemność. Szarpnął nadgarstkiem, a zębami wgryzając się w drugą dłoń, stłumił jęk, który opuścił jego usta. Przyspieszył, czując, że nie wytrzyma długo. Biała ciesz rozlała się w jego dłoni, a on odpłynął do bram nieba. Poruszał się jeszcze chwilę na swoim penisie, by wydobyć z orgazmu jak najwięcej. Zasnął wykończony, ale i szczęśliwy.

***

Kolejnego dnia na sam widok Monstera jego policzki się różowiły i robiło się ciasno w spodniach. Karcił sam siebie, za takie zachowanie, obiecał sobie, że to, co zdarzyło się w nocy było jednorazowe i zapomni o tym, ale to wracało za każdym razem, kiedy go widział, że zaczął unikać go jak ognia. Jednak spotkanie z nim nie było nieuniknione, bo jak codziennie czekał na niego po lekcjach. Nie mówił nic, kiedy szli razem do jego domu. Przełknął głośno ślinę, kiedy ten kolejny raz ukazał się przed nim w bokserkach. Otrząsnął się szybko i zajął miejsce przy biurku. Nauka szła w miarę dobrze, dopóki blondyn nie ułożył swojej dłoni na jego kolanie. Wszelkie myśli, jakie znajdowały się w głowie Taehyunga wyparowały, jedyny o czym mógł myśleć, to, to jak bardzo, by chciał, żeby ta dłoń posunęła się w górę. Szturchnięcie w ramię przywołało go na ziemię.
- Tu powinno być 256? - starszy wskazał palcem zadanie.
- Co? - Kim spojrzał w tamtym kierunku, ale obraz zbyt mocno mu się zamazywał.
Wstał gwałtownie, co spotkało się z przejechaniem dłoni Monstera po jego kroczu. Jęknął, odskakując szybko i udawał, że przygląda się zdjęciom.
- Dlaczego wszyscy się ciebie boją? To prawda, że twój tata jest szefem mafii? - chciał jak najszybciej zmienić temat.
Starszy zaśmiał się donośnie.
- Co za bzdury - jego śmiech stał się jeszcze głębszy - Wszyscy tak pomyśleli, bo przez kilka miesięcy mieszkaliśmy w Rumunii i zobaczyli mojego ojca, kiedy pewnego dnia podjechał po mnie czarnym samochodem i miał na sobie garnitur. Prawda jest taka, że jechaliśmy wtedy na pogrzeb mojej matki, ale ludzie zawsze wymyślą swoją wersję wydarzeń - westchnął.
Taehyung stwierdził, że nie wypada pytać o zmarłą matkę, więc spróbował zacząć z innej strony.
- Dlaczego mieszkaliście w Rumunii? - odwrócił się, nie wiedział nawet, kiedy starszy znalazł się tuż za nim.
Spojrzał na jego usta, od których nie mógł oderwać wzroku. Aż sam musiał zwilżyć językiem swoje.
- Ojciec prowadził tam interesy i zabrał mnie ze sobą, bym zasmakował świata - jego słowa już nie za bardzo dochodziły do umysły Kima, a kiedy blondyn przygryzł wargę, było to dla niego już zbyt dużo.
Rzucił się w jego kierunku, od razu łącząc z nim wargi. Całował go zachłannie, jakby pragnął tego tak długo. Monster wydawał się nie być temu przeciwny, bo ochoczo oddawał pocałunki. Kim stał na palcach, całym ciężarem przytrzymując się jego przedramion. Cieszył się, że starszy postanowił przytrzymać go za biodra, czuł, że inaczej mógłby upaść. Ich usta tak bardzo pasowały do siebie i dawały tyle komfortu. Nagle przebłysk świadomości ogarnął Taehyungiem i zdał sobie sprawę, co wyrabia. Odepchnął starszego od siebie i wybiegł z pokoju, a później z mieszkania. Zanim wrócił do domu dużo spacerował, chcąc oczyścić swój umysł.

***

Nie miał ochoty następnego dnia zwlekać się do szkoły. Nie był już w ogóle pewien swoich uczuć. Kochał Gayeon, ale Monster też nie był mu obojętny, nie wiedział jakim uczuciem go darzył, ale niesamowicie pociągał go fizycznie. Całe siedem godzin spędził na beznamiętnym wpatrywaniu się w tablicę.
Jak codziennie poszedł do domu Monstera, chociaż nie był przekonany, co do prawidłowości tej decyzji. Kiedy tylko drzwi pokoju się za nimi zamknęły został przyparty do ściany, a usta starszego znalazły się na jego szyi. Odchylił głowę do tyłu i zamruczał w przyjemności. Z jednej strony tego chciał i to bardzo, bo czuł, że chłopak mógłby spełnić wszystkie jego łóżkowe fantazje, już same pocałunki były zniewalające, nie chciał nawet myśleć, jak mogłoby być potem, ale z drugiej odzywała się ta jego bardziej logiczna połowa, mówiąca mu, że to nie jest dobre.
- Mam dziewczynę - wysapał, sprawiając, że jasnowłosy się od niego odsunął, wpatrywał się w niego przenikliwie, jakby chcąc znaleźć w jego oczach potwierdzenie tych słów.
Odszedł od niego na kilka kroków i usiadł na krześle przy biurku, od razu zabierając się za rozwiązywanie zadań. Taehyung popatrzył po nim, nie bardzo wiedząc, co zrobić. W końcu zdecydował o dołączeniu do niego.

***

Ich kolejne dni nie różniły się od tych, które spędzali na początku ich znajomości. Jedyne czym się zajmowali była matematyka. Po tym jak szatyn wyznał, że jest w związku Monster nie dotknął go już ani razu, nawet dłoń z jego kolana zniknęła na dobre.
Ale Taehyungowi zaczęło tego brakować. Tęsknił za tą ciepłotą, którą dawało ciało starszego. Zdarzało mu się zerkać na jego usta, które chciał jeszcze raz poczuć na swoich. Szukał z nim jakiekolwiek kontaktu fizycznego, ale blondyn zawsze uciekał. Kim zaczął się gubić w swoich uczuciach. Denerwowało go, kiedy dziewczyna zasypywała go pytaniami. Dawniej mogli godzinami rozmawiać o pierdołach, a teraz on nawet nie chciał za bardzo słuchać, tego jak minął jej dzień. Wolałby w tym czasie siedzieć i milczeć ze starszym.
Dopiero po dwóch tygodniach zrozumiał, o co chodzi.
Zakochał się.
Nie było najgorsze to, że w chłopaku, ale to, że był nim Monster.
Niemal natychmiastowo podjął decyzję.
- Nie będę mógł jutro do ciebie przyjść. Muszę wyjechać do Daegu, załatwić pewną sprawę - oznajmił zanim wyszedł z mieszkania starszego.
- Dobra - blondyn tylko wzruszył ramionami.

***

Taehyung przez całą drogę układał sobie, co powinien powiedzieć, ale kiedy stanął przed dziewczyną, wszystkie słowa wydawały się zbyt proste. Nie chciał jej zranić, w końcu spędzili ze sobą dwa lata, ale ona była naprawdę świetną dziewczyną i nie zasługiwała na to, co miał zamiar jej powiedzieć.
- Wiesz, że nasz związek był cudowny? - zapytał.
- Masz kogoś, prawda? - podeszła do niego bliżej, spoglądając ze spokojem w jego oczy. Jego oczy od razu się zaszkliły, gdyby tylko mógł mieć obojga, nie potrafił zrezygnować z jednego. Kiwnął twierdząco głową - Spodziewałam się tego, nie zapominaj, że znamy się już pięć lat - uniosła jego brodę, chcąc, by na nią spojrzał - Jaka ona jest?
- To... - zawahał się, nie był pewien, czy jest to w stanie powiedzieć na głos - Chłopak - dokończył nieco ciszej.
Dziewczyna otworzyła usta i przez dłuższą chwilę się w niego wpatrywała.
- Nie powiem, zagiąłeś mnie tym - zarzuciła rękę na jego ramię - Chodźmy na gorącą czekoladę mojej babci.

***

Taehyung radośnie szedł w stronę szkoły. Z Gayeon wszytko się wyjaśniło, a on teraz mógł w spokoju wyznać Monsterowi co czuje, bez żadnego żalu i poczucia winy. Wszedł do klasy, zajmując swoje miejsce, kiedy dopadł do niego rudowłosy.
- Wszystko z tobą w porządku? Słyszałem, że zostawił cię w spokoju i znalazł już kogoś nowego.
- Co? - krzyknął - Jak to nowego? - wybiegł z pomieszczenia, szukając wzrokiem starszego.

Dopiero po chwili odnalazł go przy jednej ze ścian. Stał z zielonowłosym chłopakiem i rozmawiał z nim o czymś. Nie było go jeden dzień, a on już znalazł sobie kogoś nowego. Zagotowało się w nim. W takim stanie podszedł do nich i używając całej siły, odsunął nieznajomego.
- Szybki jesteś. Nie ma mnie zaledwie jeden dzień, a ty znajdujesz sobie nowego - uderzył dłońmi w jego pierś.
- Słucham? Nic nas nie łączy - zaśmiał się tym swoim niskim głosem, który ponownie wywołał ciarki na jego ciele.
Kim zaniemówił, nie wyobrażał sobie, że to, co wytworzyło się między nimi nie znaczy dla starszego zupełnie nic. Zawiódł się na nim.
- A ja nawet zerwałem dla ciebie z dziewczyną - szepnął, odwracając się i ruszając w stronę klasy, został jednak zatrzymany przez dłoń na swoim nadgarstku.
- Co zrobiłeś? - Monster znalazł się przed nim.
- Nie ważne - próbował go wyminąć, ale jasnowłosy mu to uniemożliwił.
- Zrobiłeś to dla mnie? - nie dawał na wygraną.
- Powiedziałem, że nie ważne - warknął szatyn.
- Myślałem, że traktowałeś mnie tylko jak zabawę - uścisk z jego nadgarstka zniknął.
- I kto to mówi? To ty znalazłeś sobie nowego - zarzucił mu.
Nagle obok nich pojawił się zielonowłosy, jakby wyrósł spod ziemi.
- Obrzydlistwo! Mam Jimina nie potrzebuję, tego który połknął kij od szczotki - prychnął, oddalając się od nich.
- Przyjaźnimy się. Nie pytaj dlaczego - machnął dłonią.
- Możemy już iść się ruchać? - szepnął Taehyung.
Kiedy został popchnięty na drzwiczki w jednej z toaletowych kabin zorientował się, że rudowłosy ukartował wszystko od samego początku. I że przyjaciół się nie wybiera. Oni zostają zesłani nam z nieba.


~Pattie





22 komentarze:

  1. od kilku dni mam podły nastrój, problemy za bardzo mnie przytłaczają... opowiadanie pomogło mi się na chwile oderwać od [przykrych myśli. dziękuję Ci :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że chociaż w małym stopniu pomogłam Ci <3 Fighting!

      Usuń
  2. O boże to było cudowne. Pragnę więcej opowiadań z monsterem. Ale przyznam szczerze chętnie bym poczytała co działo się dalej w tej kabinie haha
    Weny weny

    Trzymam kciuki. Uda ci się. Dasz radę. Napewno zdasz prawko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś trudno mi zawsze było wymyślić coś z Monsterem xdd
      Hahahahhah, w kabinie działy się różne rzeczy ^^
      Dziękuję <3

      Usuń
  3. (Nie umiem pisać komentarzy, więc króciutko...)
    Podobało mi się (najlepsza końcówka)
    Życzę weny ~~
    Trzymam kciuki!!! Na pewno zdasz!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiadanie mega zajebiste szczerze to tez bym chciała poczytać co bylo dalej w te kabinie 😊 czekam na więcej i życzę weny !! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahah, w kabinie działo się dużo ^^
      Dziękuję <3

      Usuń
  5. Świetne opowiadanie. Jestem tu praktycznie nowa, ale twój styl urzekł mnie najbardziej. Trzymam kciuki za poniedziałek i życzę duuużo weny, którą będziesz mogła spożytkować na właśnie tak cudownych fanfikach /(^^)\

    OdpowiedzUsuń
  6. "Możemy już iść się ruchać? "- czytam sobie jak V godzi się z Monem, a tu nagle to zdanie O____O , rozwaliłaś mnie tym Pattie XD
    Shocik fajny, przyjemnie się czyta. Monsterek nie taki straszny jak go malują ❤ , a V nie taka cnotka jak w większości opowiadań.
    Trzyma za ciebie kciuki na prawku 👍, mój koleżanki też nie dawno zdawały i wiem jaki to stres :)👍👍👍👍

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie ci wyszło!
    Jesteś Bosem, na pewno zdasz, o to się nie trzeba martwić nawet ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. *jak zwykle spóźniony Smoczek ;;*
    No a więc, to drugi raz kiedy czytam coś z tym pairingiem. Ogółem ciężko coś znaleźć, a ja wielką fanką chyba nie będę.Bo w sumie Rapcio nie pasuje mi na kogoś homo i w sumie jak już to toleruję go tylko z Jinem lub Jiminem ~ No, ale to nie zmienia faktu, że shot bardzo mi się podobał :3 Dobry pomysł, a wykonanie jeszcze lepsze ~ Nie taki diabełek straszny, a na przyjaciół można liczyć xDDD Khe khe khe, ostatnia scena mnie po prostu powaliła xD Ty wiesz jak mnie rozśmieszyć ♥♥♥
    Weny :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też raczej ten pairing mnie nie kręci, ale fajnie było napisać coś nowego ^^
      Dziękuję <3

      Usuń
  9. Dziękujemy, Gin Gin się tym zajmie <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie przepadam za tym paringiem, dlatego przyznaję, że długo zwlekałam z przeczytaniem tego opowiadania, jakież było moje zaskoczenie gdy w końcu to zrobiłam! Naprawdę bardzo mi się podobało :D Najważniejsze, nie targało mną emocjonalnie - spokojne i miłe w czytaniu opowiadanie, uwielbiam takie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama też nie widzę jakoś tego pairingu, chociaż V widać, że bardzo lubi Mona i go podziwia :)
      Dziękuję <3

      Usuń
  11. A więc tak. Świetne! XD. Naprawdę aż tak się go balii? XD Kocham. Choć z drugiej strony chamskie było, jak V musial wyjechać a on od razu znalazł kogoś innego. XC. Ale uwielbiam to opowiadanko *-*. Powiem z ręką na sercu ze przeczytałam wszystkie shoty w ciągu 3 dni. To przez koleżankę! XD Ona mi to pokazała. :D. Raz na tych shotach zawaliłam całą noc. Dosłowniee x.x . Nie umiałam zasnąć z emocji. Ot i co :P. Weny! Bo jak zabraknie opowiadanek...to co..będę w nocy czytała? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony miło słyszeć, że nasze shoty tak wciągając, że potraficie nie spać całą noc, by je czytać, ale z drugiej IDŹCIE SPAĆ!! one nigdzie nie uciekną!
      Ano Rapcio ma taki trochę wygląd, żeby się go bać ^^

      Usuń
    2. A to już pretensje do koleżanki!:(( xD No...ale tylko niekiedy! XD

      Usuń