Hej! Z góry mówię, że ten shot został napisany pod wpływem impulsu. Sprzątałam u babci na strychu, a znajdując starą gazetę z opisaną historią, która bardzo mi się spodobała, postanowiłam ją lekko uwspółcześnić i nadać jej lekko inny charakter. Wzięłam ten pairing, bo pasował mi do zamówienia, ale jeśli tylko tobie Wiktoria się on nie spodoba, mogę napisać inną historię. Ta tak czy siak pojawiłaby się na blogu. Plus, w tej części za dużo się nie dzieje, a historia będzie rozdzielona prawdopodobnie na dwie lub trzy części, gdzie będzie dalsza realizacja punktów tego zamówienia.
Pairing; Jikook
Gatunek; angst, w późniejszym czasie smut.
Dla; Wiktorii Nowak
Jungkook nerwowo przechadzał się po pomieszczeniu, w oczekiwaniu na swoich starszych znajomych. Jeszcze nigdy nie czuł się tak jak teraz. Jego serce biło w zastraszającym tempie, dłonie się trzęsły, a plecy i skronie oblewał zimny pot. Nie mógł sobie znaleźć miejsca, bo wiedział, że jeśli coś pójdzie nie tak, wszyscy poniosą za to straszne konsekwencje. A czy był winny temu, że po prostu chciał żyć trochę lepiej nich dotychczas? Czy to jego wina, że chociaż raz zapragnął żyć normalnie, a nie jak szczur w kanałach? Fakt, może sposób jaki on i jego przyjaciele obrali nie był właściwy, to w tym momencie ten szczegół wydawał się nic nie znaczący.
Westchnął, analizując w głowie czy swoją część wykonał poprawnie. Nie chciał przecież by starsi ponieśli konsekwencje za to, że on coś spaprał. I pomimo, że na jego twarzy malowało się skupienie, w środku dygotał jak małe dziecko. Bo czym były bójki czy kradzieże w porównaniu do tego co właśnie robili?
Błyskawicznie obrócił się w stronę drzwi, słysząc szamotaninę. Nie ruszył się chociażby o milimetr, przełykając ślinę, a widząc ciemną czuprynę ich lidera, przyjął na twarz codzienną, zimną maskę obojętności. Z uwagą przyglądał się zadowolonym twarzą reszty, choć jednego z nich nie dostrzegł. Zmarszczył brwi, wciskając dłonie do kieszeni spodni.
- Gdzie Hobi hyung? - zapytał, mierząc ich badawczym spojrzeniem.
- Zaraz przyjdzie.
Jeon skinął głową, już spokojnie siadając na starym fotelu. Nie musiał pytać jak poszło, bo doskonale widział to po ich twarzach. Wszystko się udało, choć wyczuwał, że stało się coś, o czym powinien wiedzieć, a reszta milczała, jakby nie mogąc się doczekać jego miny na ową, tajemniczą wiadomość. I długo czekać nie musiał. Chwilę potem do pomieszczenia ukrytego w półmroku wszedł wysoki chłopak z... no właśnie, drugim, nieznanym brunetowi chłopakiem. Zmarszczył brwi, dostrzegając, że nieznajomy jest w dosyć nieciekawym stanie, w dodatku jego usta krępowała szmatka, a dłonie związane zostały z tyłu jakimś sznurkiem. Nie podobało mu się to. Tego nie było w planie i nie wiedział, jak ma na to zareagować.
- Kto to jest? - spytał w końcu, nawet na moment nie spuszczając wzroku z uprowadzonego.
Brązowe włosy przylepiły mu się do spoconego czoła, z rozbitego łuku brwiowego ciekła krew, a małe, brązowe oczy wpatrywały się w niego z ogromnym strachem, ale i błaganiem o pomoc. Gdy został rzucony na brudną podłogę, skulił się, najwidoczniej w geście poddania lub strachu, może obu.
- Park Jimin - odpowiedział blondyn, przysiadając się obok Jeona. - Był w domu, więc zabraliśmy go ze sobą. - Wzruszył ramionami.
- Po co?
- Kookie, nie bądź głupcem! Zawiadomiłby o rabunku policję w dodatku nas widział. Co innego mieliśmy zrobić? A poza tym... można zawsze wyłudzić za niego okup, nie sądzisz? Dodatkowa kasa, a potem wylot z tego pieprzonego kraju. - Uśmiechnął się.
Jungkook ściągnął brwi. Znał tego chłopaka przed sobą i nie podobał mu się fakt, że znaleźli się w takiej sytuacji. Gdzieś w środku kłębiła się w nim nadzieja, że szatyn go nie poznał, nie zapamiętał. Przecież widzieli się kilka lat temu, w dodatku przez chwilę. Nie, ktoś taki jak on z pewnością nie zapamiętałby zwykłego, szarego Jeona Jungkooka, dzieciaka, który od dziecka musiał radzić sobie sam.
- Twój ojciec za mocno się nie wścieknie, że pozwalasz sobie na taką samowolkę? - spytał go, obracając wzrok od trzęsącego się chłopaka. - W końcu to był jego teren.
- Zgodził się na to, nie powinien mieć pretensji - warknął Yoongi. - Dobra, mniejsza. Za tydzień musimy się zmywać, jeśli nie chcemy problemów. Co zrobimy z tym dzieciakiem? - Ostentacyjnie uderzył butem leżącego na ziemi dziewiętnastolatka.
- Nie wymyśliliście jeszcze tego!? - krzyknął najmłodszy, podnosząc się automatycznie z kanapy.
Westchnął, analizując w głowie czy swoją część wykonał poprawnie. Nie chciał przecież by starsi ponieśli konsekwencje za to, że on coś spaprał. I pomimo, że na jego twarzy malowało się skupienie, w środku dygotał jak małe dziecko. Bo czym były bójki czy kradzieże w porównaniu do tego co właśnie robili?
Błyskawicznie obrócił się w stronę drzwi, słysząc szamotaninę. Nie ruszył się chociażby o milimetr, przełykając ślinę, a widząc ciemną czuprynę ich lidera, przyjął na twarz codzienną, zimną maskę obojętności. Z uwagą przyglądał się zadowolonym twarzą reszty, choć jednego z nich nie dostrzegł. Zmarszczył brwi, wciskając dłonie do kieszeni spodni.
- Gdzie Hobi hyung? - zapytał, mierząc ich badawczym spojrzeniem.
- Zaraz przyjdzie.
Jeon skinął głową, już spokojnie siadając na starym fotelu. Nie musiał pytać jak poszło, bo doskonale widział to po ich twarzach. Wszystko się udało, choć wyczuwał, że stało się coś, o czym powinien wiedzieć, a reszta milczała, jakby nie mogąc się doczekać jego miny na ową, tajemniczą wiadomość. I długo czekać nie musiał. Chwilę potem do pomieszczenia ukrytego w półmroku wszedł wysoki chłopak z... no właśnie, drugim, nieznanym brunetowi chłopakiem. Zmarszczył brwi, dostrzegając, że nieznajomy jest w dosyć nieciekawym stanie, w dodatku jego usta krępowała szmatka, a dłonie związane zostały z tyłu jakimś sznurkiem. Nie podobało mu się to. Tego nie było w planie i nie wiedział, jak ma na to zareagować.
- Kto to jest? - spytał w końcu, nawet na moment nie spuszczając wzroku z uprowadzonego.
Brązowe włosy przylepiły mu się do spoconego czoła, z rozbitego łuku brwiowego ciekła krew, a małe, brązowe oczy wpatrywały się w niego z ogromnym strachem, ale i błaganiem o pomoc. Gdy został rzucony na brudną podłogę, skulił się, najwidoczniej w geście poddania lub strachu, może obu.
- Park Jimin - odpowiedział blondyn, przysiadając się obok Jeona. - Był w domu, więc zabraliśmy go ze sobą. - Wzruszył ramionami.
- Po co?
- Kookie, nie bądź głupcem! Zawiadomiłby o rabunku policję w dodatku nas widział. Co innego mieliśmy zrobić? A poza tym... można zawsze wyłudzić za niego okup, nie sądzisz? Dodatkowa kasa, a potem wylot z tego pieprzonego kraju. - Uśmiechnął się.
Jungkook ściągnął brwi. Znał tego chłopaka przed sobą i nie podobał mu się fakt, że znaleźli się w takiej sytuacji. Gdzieś w środku kłębiła się w nim nadzieja, że szatyn go nie poznał, nie zapamiętał. Przecież widzieli się kilka lat temu, w dodatku przez chwilę. Nie, ktoś taki jak on z pewnością nie zapamiętałby zwykłego, szarego Jeona Jungkooka, dzieciaka, który od dziecka musiał radzić sobie sam.
- Twój ojciec za mocno się nie wścieknie, że pozwalasz sobie na taką samowolkę? - spytał go, obracając wzrok od trzęsącego się chłopaka. - W końcu to był jego teren.
- Zgodził się na to, nie powinien mieć pretensji - warknął Yoongi. - Dobra, mniejsza. Za tydzień musimy się zmywać, jeśli nie chcemy problemów. Co zrobimy z tym dzieciakiem? - Ostentacyjnie uderzył butem leżącego na ziemi dziewiętnastolatka.
- Nie wymyśliliście jeszcze tego!? - krzyknął najmłodszy, podnosząc się automatycznie z kanapy.
- Uspokój się, trochę szacunku dla starszych! - upomniał go lider. - Trzeba będzie się nim zająć i zrobić coś aby nie wygadał się po wszystkim, chociaż udamy się do jakiegoś kraju gdzie nie grozi nam ekstradycja. - Wzruszył ramionami. - Na razie zostanie tutaj. Kookie, weźmiesz go do siebie - zarządził.
- Co, dlaczego niby ja?!
- Hoseok by go prawdopodobnie wykorzystał - zaczął, a widząc, że zainteresowany już otwiera buzię, Namjoon podniósł rękę w uciszającym geście. - Yoongi by go zakatował, Taehyung to... Taehyung jest nieprzewidywalny - tu zerknął na chłopaka, który niewzruszony całym zajściem całą swoją uwagę poświęcił na nożu, który obracał w dłoni - zostajesz tylko ty - wyjaśnił.
Najmłodszy spojrzał po reszcie w geście pomocy, ale widział, że każdemu odpowiada taki stan rzeczy. Warknął pod nosem, kopiąc w stół, który pod wpływem siły uderzenia, przewrócił się, upadając kilka centymetrów od przerażonego porwanego. Wiedział, że nie ma sensu protestować, był najmłodszy i zawsze najgorsza robota spadała na niego, bo pomimo silnego charakteru miał w sobie odrobinę kultury i nie zamierzał pokazywać starszym jak ci czasami bardzo dają mu w kość. W końcu, byli jego rodziną, przygarnęli go, dali dach nad głową i minimalne poczucie bezpieczeństwa. Zwyczajnie był im wdzięczny.
- Co, dlaczego niby ja?!
- Hoseok by go prawdopodobnie wykorzystał - zaczął, a widząc, że zainteresowany już otwiera buzię, Namjoon podniósł rękę w uciszającym geście. - Yoongi by go zakatował, Taehyung to... Taehyung jest nieprzewidywalny - tu zerknął na chłopaka, który niewzruszony całym zajściem całą swoją uwagę poświęcił na nożu, który obracał w dłoni - zostajesz tylko ty - wyjaśnił.
Najmłodszy spojrzał po reszcie w geście pomocy, ale widział, że każdemu odpowiada taki stan rzeczy. Warknął pod nosem, kopiąc w stół, który pod wpływem siły uderzenia, przewrócił się, upadając kilka centymetrów od przerażonego porwanego. Wiedział, że nie ma sensu protestować, był najmłodszy i zawsze najgorsza robota spadała na niego, bo pomimo silnego charakteru miał w sobie odrobinę kultury i nie zamierzał pokazywać starszym jak ci czasami bardzo dają mu w kość. W końcu, byli jego rodziną, przygarnęli go, dali dach nad głową i minimalne poczucie bezpieczeństwa. Zwyczajnie był im wdzięczny.
Warknął ostatni raz, podchodząc do skulonego na podłodze chłopaka. Złapał go mocno za materiał białej koszuli, szarpiąc do góry, by wstał. Ten zachowywał się jak marionetka i dał się prowadzić w nieznane. Mijali beżowe korytarze, od czasu do czasu minęły im drzwi, by na końcu stanąć przed schodami prowadzącymi w dół. Jimin został popchnięty na barierkę, co było znakiem od młodszego chłopaka, że ma zejść. Tak też zrobił, a Jungkook uśmiechnął się lekko pod nosem. Gdy już dotarli na koniec, ukazało im się średniej wielkości pomieszczenie pomalowane w odcieniach beżu i czerwieni. Przy ścianie stało dwuosobowe łóżko, niedaleko szafa, biurko z krzesłem, jakiś regał, a po prawej stronie mieściła się mała kanapa i stolik. Po drugiej stronie dało zauważyć się też drzwi prowadzące do łazienki.
Brunet pchnął chłopaka przed sobą w bok, by następnie rzucić go niemalże na kanapę. Był zły i musiał się jakoś wyładować, a pech chciał, że szatyn trafił akurat na niego.
- Masz nie wyłazić z tego pokoju, jasne? - warknął zimnym, twardym tonem głosu, łapiąc podbródek porwanego w swoje palce. - Śpisz tutaj i najlepiej siedź cicho, radzę ci mnie nie denerwować. - Uśmiechnął się do niego fałszywie, szarpiąc jego twarz.
Stanął przed nim, uważnie go obserwując. Chwilę zastanawiał się nad tym, czy go rozwiązać, aż w końcu z westchnieniem wykonał ową czynność, pozbywając się również szmatki, krępującej jego usta.
- Zrozumiałeś? - spytał. Park na potwierdzenie kiwnął lekko głową, bojąc się cokolwiek powiedzieć. I to w jednej chwili i ucieszyło Jeona jak i zdenerwowało. - Jak się o coś pytam to mi odpowiedź, do cholery! - krzyknął na niego.
Jimin zadrżał, mocniej wciskając się w opacie kanapy. Objął się swoimi ramionami, przerażony spoglądając na chłopaka przed sobą. Z jego oczu z wolna zaczęły wypływać łzy, których nie mógł powstrzymać w żaden sposób. Bał się i to tak jak nigdy wcześniej w życiu. Nie rozumiał dlaczego jego to spotkało, przecież... był dobrym uczniem, nigdy nikomu krzywdy nie zrobił, pomagał rodzicom, napotkanym ludziom, starał się być dobrym człowiekiem, miłym, uprzejmym i co z tego ma?
- T-tak - zająknął się, ocierając wierzchem dłoni jedną łzę.
Brunet spojrzał się na niego, wyginając usta w lekkim uśmiechu, by po chwili najzwyczajniej w świecie odejść od niego i udać się do łazienki. Ku jego zadowoleniu, straszy nie poznał go, co było mu bardzo na rękę. Fakt, ich spotkanie to krótki epizod, ale on wtedy i teraz bardzo się zmienił. Już nie był nieporadnym dzieciakiem, który plącze się wszystkim pod nogami.
Wziął szybki prysznic, ubrał na siebie wyciągniętą koszulkę oraz bokserki i spojrzał w lustro. Przez chwilę spoglądał na swoje odbicie, starając się wewnętrznie uspokoić. Był młody, nawet bardzo. Osiemnaście lat, dla wielu całe życie trzymał w garści, a czyn jaki popełnili mógł wszystko przekreślić. Bał się, jednakże gdziekolwiek by nie trafił, wiedział że i tak lepiej będzie mu tam niż na ulicy. Przecież nie miał za dużo do stracenia.
Wyszedł z pomieszczenia i od razu położył się na łóżku, kompletnie nie przejmując się chłopakiem dalej skulonym na kanapie. Nie musiał długo czekać by zasnąć, męczący i przede wszystkim stresujący dzień sprawił, że po kilku minutach smacznie spał. Niestety, nie było mu dane zapadnięcie w głęboki sen, aż do rana. Do jego wrażliwych uszu dobiegło ciche chlipanie, które niemiłosiernie działało mu na nerwy. Warknął, zerkając na zegarek przy łóżku. Skrzywił się, widząc kilka minut po czwartej. Podniósł się do siadu, wlepiając mordercze spojrzenie w nastolatka siedzącego na kanapie. Jimin wtulony w koc i wciśnięty w kąt mebla, rozmasowywał swoje nadgarstki, od czasu do czasu wycierając opuchnięte i przekrwione oczy. Jungkook na ten widok tylko westchnął, tym samym zwracając na siebie uwagę porwanego.
- Masz nie wyłazić z tego pokoju, jasne? - warknął zimnym, twardym tonem głosu, łapiąc podbródek porwanego w swoje palce. - Śpisz tutaj i najlepiej siedź cicho, radzę ci mnie nie denerwować. - Uśmiechnął się do niego fałszywie, szarpiąc jego twarz.
Stanął przed nim, uważnie go obserwując. Chwilę zastanawiał się nad tym, czy go rozwiązać, aż w końcu z westchnieniem wykonał ową czynność, pozbywając się również szmatki, krępującej jego usta.
- Zrozumiałeś? - spytał. Park na potwierdzenie kiwnął lekko głową, bojąc się cokolwiek powiedzieć. I to w jednej chwili i ucieszyło Jeona jak i zdenerwowało. - Jak się o coś pytam to mi odpowiedź, do cholery! - krzyknął na niego.
Jimin zadrżał, mocniej wciskając się w opacie kanapy. Objął się swoimi ramionami, przerażony spoglądając na chłopaka przed sobą. Z jego oczu z wolna zaczęły wypływać łzy, których nie mógł powstrzymać w żaden sposób. Bał się i to tak jak nigdy wcześniej w życiu. Nie rozumiał dlaczego jego to spotkało, przecież... był dobrym uczniem, nigdy nikomu krzywdy nie zrobił, pomagał rodzicom, napotkanym ludziom, starał się być dobrym człowiekiem, miłym, uprzejmym i co z tego ma?
- T-tak - zająknął się, ocierając wierzchem dłoni jedną łzę.
Brunet spojrzał się na niego, wyginając usta w lekkim uśmiechu, by po chwili najzwyczajniej w świecie odejść od niego i udać się do łazienki. Ku jego zadowoleniu, straszy nie poznał go, co było mu bardzo na rękę. Fakt, ich spotkanie to krótki epizod, ale on wtedy i teraz bardzo się zmienił. Już nie był nieporadnym dzieciakiem, który plącze się wszystkim pod nogami.
Wziął szybki prysznic, ubrał na siebie wyciągniętą koszulkę oraz bokserki i spojrzał w lustro. Przez chwilę spoglądał na swoje odbicie, starając się wewnętrznie uspokoić. Był młody, nawet bardzo. Osiemnaście lat, dla wielu całe życie trzymał w garści, a czyn jaki popełnili mógł wszystko przekreślić. Bał się, jednakże gdziekolwiek by nie trafił, wiedział że i tak lepiej będzie mu tam niż na ulicy. Przecież nie miał za dużo do stracenia.
Wyszedł z pomieszczenia i od razu położył się na łóżku, kompletnie nie przejmując się chłopakiem dalej skulonym na kanapie. Nie musiał długo czekać by zasnąć, męczący i przede wszystkim stresujący dzień sprawił, że po kilku minutach smacznie spał. Niestety, nie było mu dane zapadnięcie w głęboki sen, aż do rana. Do jego wrażliwych uszu dobiegło ciche chlipanie, które niemiłosiernie działało mu na nerwy. Warknął, zerkając na zegarek przy łóżku. Skrzywił się, widząc kilka minut po czwartej. Podniósł się do siadu, wlepiając mordercze spojrzenie w nastolatka siedzącego na kanapie. Jimin wtulony w koc i wciśnięty w kąt mebla, rozmasowywał swoje nadgarstki, od czasu do czasu wycierając opuchnięte i przekrwione oczy. Jungkook na ten widok tylko westchnął, tym samym zwracając na siebie uwagę porwanego.
- Prze-przepraszam, j-ja nie chciałem cię, cię obudzić... - Zaczął się jąkać, mocniej naciskając na siebie koc, jakby to miało w jakiś sposób pomóc lub go ochronić.
- Przymknij się do cholery, bo każę ci spać w łazience!
Po tych słowach jak gdyby nigdy nic, ponownie położył się spać. Gdy zasypiał, usłyszał tylko jakieś szmery, a potem skrzypienie łazienkowych drzwi. Nie przejął się tym, przecież każdy musi kiedyś korzystać z łazienki, więc ponownie zapadł w sen.
Nad ranem leniwie zwlókł się z łóżka, słysząc wesołe krzyki swoich przyjaciół na górze. Zaspany, powędrował do łazienki, a gdy tylko otworzył drzwi, stanął w nich jak zaklęty. Zamrugał kilkakrotnie, uważnie obserwując chłopaka śpiącego na zimnych kafelkach. Leżał zwinięty w kłębek, a na policzkach dało się zauważyć ślady łez. Jungkook może nie był przykładnym obywatelem, miał swoje za uszami, ale to nie oznaczało, że był bezuczuciową skałą. Choć zapewne wielu tak się właśnie wydawało.
Leniwie podszedł do niego i ukucnął tuż obok. Przez chwilę zastanawiał się, co zrobić, by w końcu puknąć śpiącego pięścią w ramię. Ten momentalnie podniósł swoją głowę, wlepiając w niego niepewne i przestraszone spojrzenie. Oboje przez chwilę milczeli, aż starszy ponownie zaczął przepraszać.
- Oj zamknij się - warknął, wstając z klęczek. - To o spaniu w łazience... nie mówiłem poważnie. Miałeś się po prostu uciszyć. - Złożył dłonie na piersi, uważnie go obserwując.
- Ja... nie chciałem cię denerwować - odpowiedział niepewnie Jimin swoim miękkim, lekko dziecinnym tonem głosu.
Jeon zmarszczył brwi. Czy normalna osoba, która została porwana nie próbowałaby uciekać, krzyczeć, błagać o pomoc? Kiedy go uwolnił, spodziewał się, że szatyn rzuci się na niego z pięściami, albo chociażby w nocy wykorzysta jego sen by uciec. A on nie tyle, że nie uciekł, a nawet posłuchał jego groźby. Intrygowało go to. Wychowywał się w dominującym, brutalnym środowisku, zawsze będąc tym, który musi ustępować i ulegać. Tutaj to on mógł wydawać rozkazy i cholernie mu się to spodobało.
- Dziwny jesteś - skomentował w końcu, a gdy Park już otwierał usta by zapewne go przeprosić, dostał z otwartej ręki w głowę. - Wracaj do pokoju, muszę się przebrać - nakazał, a chłopak od razu podniósł się z podłogi i skierował się na kanapę.
- Przymknij się do cholery, bo każę ci spać w łazience!
Po tych słowach jak gdyby nigdy nic, ponownie położył się spać. Gdy zasypiał, usłyszał tylko jakieś szmery, a potem skrzypienie łazienkowych drzwi. Nie przejął się tym, przecież każdy musi kiedyś korzystać z łazienki, więc ponownie zapadł w sen.
Nad ranem leniwie zwlókł się z łóżka, słysząc wesołe krzyki swoich przyjaciół na górze. Zaspany, powędrował do łazienki, a gdy tylko otworzył drzwi, stanął w nich jak zaklęty. Zamrugał kilkakrotnie, uważnie obserwując chłopaka śpiącego na zimnych kafelkach. Leżał zwinięty w kłębek, a na policzkach dało się zauważyć ślady łez. Jungkook może nie był przykładnym obywatelem, miał swoje za uszami, ale to nie oznaczało, że był bezuczuciową skałą. Choć zapewne wielu tak się właśnie wydawało.
Leniwie podszedł do niego i ukucnął tuż obok. Przez chwilę zastanawiał się, co zrobić, by w końcu puknąć śpiącego pięścią w ramię. Ten momentalnie podniósł swoją głowę, wlepiając w niego niepewne i przestraszone spojrzenie. Oboje przez chwilę milczeli, aż starszy ponownie zaczął przepraszać.
- Oj zamknij się - warknął, wstając z klęczek. - To o spaniu w łazience... nie mówiłem poważnie. Miałeś się po prostu uciszyć. - Złożył dłonie na piersi, uważnie go obserwując.
- Ja... nie chciałem cię denerwować - odpowiedział niepewnie Jimin swoim miękkim, lekko dziecinnym tonem głosu.
Jeon zmarszczył brwi. Czy normalna osoba, która została porwana nie próbowałaby uciekać, krzyczeć, błagać o pomoc? Kiedy go uwolnił, spodziewał się, że szatyn rzuci się na niego z pięściami, albo chociażby w nocy wykorzysta jego sen by uciec. A on nie tyle, że nie uciekł, a nawet posłuchał jego groźby. Intrygowało go to. Wychowywał się w dominującym, brutalnym środowisku, zawsze będąc tym, który musi ustępować i ulegać. Tutaj to on mógł wydawać rozkazy i cholernie mu się to spodobało.
- Dziwny jesteś - skomentował w końcu, a gdy Park już otwierał usta by zapewne go przeprosić, dostał z otwartej ręki w głowę. - Wracaj do pokoju, muszę się przebrać - nakazał, a chłopak od razu podniósł się z podłogi i skierował się na kanapę.
♦♦♦
Minęło pięć dni od czasu porwania Jimina. Tak jak było powiedziane, Jungkook musiał się nim zajmować, co czasami było niezwykle uciążliwe, gdyż strach u starszego był tak wielki, że nie chciał ruszać się z kanapy, która była chyba dla niego azylem. Ich sytuacja bardzo się skomplikowała, gdyż rodzicie chłopaka polecieli na tygodniową wycieczkę za granicę, a kontakty z nimi mogły być nad wyraz niebezpieczne. I wszystkich ciekawił fakt, dlaczego ich "gość" nie próbuje uciekać? Chociaż zrzucali wszystko na jego strach.
- Zjedź coś, zmarniałeś - stwierdził Kook, stawiając na stoliku miskę z zupą. Sam zajął miejsce obok chłopaka, uważnie mu się przyglądając.
- Nie chcę - zaoponował.
- Mówię ci do cholery, że masz zjeść! - Podniósł głos, a chłopak zadrżał. Jednak po chwili niepewnie wyciągnął ręce po jedzenie, na co Jeon uśmiechnął się delikatnie. - Dobry chłopiec - zaśmiał się, głaszcząc starszego po głowie, chociaż sam nie wiedział czemu to zrobił.
- Zjedź coś, zmarniałeś - stwierdził Kook, stawiając na stoliku miskę z zupą. Sam zajął miejsce obok chłopaka, uważnie mu się przyglądając.
- Nie chcę - zaoponował.
- Mówię ci do cholery, że masz zjeść! - Podniósł głos, a chłopak zadrżał. Jednak po chwili niepewnie wyciągnął ręce po jedzenie, na co Jeon uśmiechnął się delikatnie. - Dobry chłopiec - zaśmiał się, głaszcząc starszego po głowie, chociaż sam nie wiedział czemu to zrobił.
Czuł, że Park drży pod naporem jego dotyku i Jung byłby kłamcą, gdyby stwierdził, że mu się to nie podoba. Uważnie go obserwował, nie zabierając swojej ręki. Z czasem na policzkach porwanego wystąpiły lekkie rumieńce, a niepewny wzrok nie potrafił zatrzymać się na jednym punkcie.
- Dlaczego mnie tak traktujesz? - spytał po chwili szatyn, dosyć cicho. Jeon ściągnął brwi, nie wiedząc co ma dokładnie na myśli. - Na filmach... porwany zawsze traktowany jest jak niewolnik, a ja... - mruknął, nie będąc w stanie określić swojej właściwej sytuacji.
- Chciałbyś być tak traktowany? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
Jimin zamilkł, kręcąc głową. Spuścił wzrok na swoje kolana, Chwilę oboje siedzieli w ciszy, aż w końcu szatyn westchnął, zbierając w sobie odwagę.
- Pamiętam cię - zaczął, a po ciele młodszego przeszły lekkie dreszcze. - To ty byłeś wtedy pod mostem.
- Mhm - mruknął na potwierdzenie. - Tak, to mi uratowałeś wtedy dupę. Swoją drogą dzięki, że wskazałeś psom inny kierunek. - Wzruszył ramionami, wstając. Nie było to jednak szczerze. Powiedział to, bo miał taki kaprys.
- Dlaczego mnie tak traktujesz? - spytał po chwili szatyn, dosyć cicho. Jeon ściągnął brwi, nie wiedząc co ma dokładnie na myśli. - Na filmach... porwany zawsze traktowany jest jak niewolnik, a ja... - mruknął, nie będąc w stanie określić swojej właściwej sytuacji.
- Chciałbyś być tak traktowany? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
Jimin zamilkł, kręcąc głową. Spuścił wzrok na swoje kolana, Chwilę oboje siedzieli w ciszy, aż w końcu szatyn westchnął, zbierając w sobie odwagę.
- Pamiętam cię - zaczął, a po ciele młodszego przeszły lekkie dreszcze. - To ty byłeś wtedy pod mostem.
- Mhm - mruknął na potwierdzenie. - Tak, to mi uratowałeś wtedy dupę. Swoją drogą dzięki, że wskazałeś psom inny kierunek. - Wzruszył ramionami, wstając. Nie było to jednak szczerze. Powiedział to, bo miał taki kaprys.
- Czy...
- Zamknij się - warknął ponownie na niego. - Bądź grzeczny i zajmij się sobą - dodał, następnie wychodząc z pomieszczenia.
Jimin tylko zmarszczył brwi i warknął cicho pod nosem.
Kolejne dni wyglądały nieco inaczej, bowiem Jungkook przyłapywał się na tym, że coraz częściej zaczynają rozmawiać, a także na tym, że to konwersacje są dłuższe i wychodzą z jego inicjatywy. Nie miał pojęcia czym to było spowodowane, choć zwalał to na dwie rzeczy. Pierwszą, Jimin był potulny jak baranek i wyjątkowo ułożony, co nie było dziwne. W końcu pochodził z dobrego domu, z elity. Kook jako najmłodszy nie mógł pozwolić sobie na ciągłe krzyczenie, nieposłuszeństwo wobec starszych, a Park był idealną osobą do wyładowanie swojej frustracji poprzez krzycz. A druga sprawą było to, że przecież dzieli z nim pokój przez długi okres czasu. I jemu zaczynało się nudzić, gdy starsi nie chcieli wypuścić go z ich kryjówki, bo musi przecież pilnować "żyłę złota". Tylko, że ta żyła złota jakoś nie bardzo wzbudzała zainteresowanie swoich rodziców, co powoli wszystkich zaczynało drażnić i niepokoić. Choć na szczęście rodzice chłopaka mięli wrócić lada dzień.
Jeon ściągnął przemoczony kaptur, łapiąc za klamkę do drzwi. Warknął w myślach, przeklinając swoich przyjaciół, że to właśnie jego wysłali w taką pogodę na zakupy. Fakt, narzekał że chciał wyjść, pooddychać świeżym powietrzem, jednakże nie to miał na myśli. Choć ich przestępstwa ograniczyły od porwania do jednego występku. Przecież nie mogli się teraz wychylać.
Przekroczył próg, otrzepując swoje ubłocone buty. Przeszedł przez ciemny korytarz, skręcając w bok i zostawiając siatki w prowizorycznej kuchni. Każdy kto by zobaczył te ledwo trzymające, poniszczone meble zapewne złapałby się za głowę, a to właśnie była ich codzienność. Nic dziwnego, że uciekali się do nielegalnych metod by wreszcie jakoś się wybić.
Rozmyślania chłopaka nad swoją marną egzystencją przerwał jakiś szmer, a potem krzyk i śmiechy. Niby nic dziwnego, gdyby ten krzyk nie należał do porwanego chłopaka. Sam nie rozumiał siebie, ale chciał znać przyczynę tych odgłosów, więc czym prędzej pokierował się do salonu, który bardziej przypominał melinę aniżeli pomieszczenie mieszkalne. Jednak gdy tylko się w nim znalazł, obrzucił zdenerwowanym spojrzeniem swoich przyjaciół.
Jimin siedział okrakiem na kolanach Hoseoka, który to powoli się z nim bawił jedną ręką rozpinając znoszoną już koszulę, a drugą ściskając pośladek ofiary. W dodatku porwany miał związane ręce swoim krawatem, a jeden z jego policzków, po których płynęły łzy był cały zaróżowiały, zapewne od uderzenia.
Ten widok z nieznanych osiemnastolatkowi przyczyn, sprawił że poczuł ogromną złość. Obrzucił jeszcze siedzącego na fotelu Yoongiego, z wolna sączącego piwo, Taehyunga, który jak zwykle nie interesował się otoczeniem grając w karty i dopiero teraz zarejestrował wzrokiem brak ich lidera. I wszystko stało się jasne.
- Dobrze się bawisz? - spytał twardym głosem, opierając się o framugę.
Na dźwięk jego głosu, każdy z obecnych umiejscowił spojrzenie w najmłodszym. Na twarzy Hoseoka wykwitł drwiący uśmiech, który szybko znikł, kiedy jego zabaweczka odważyła się wyswobodzić z jego uścisku, a następnie podbiegła do Jeona, rzucając mu się na szyję. Chłopak nie bardzo wiedział jak ma na to zareagować. Przecież nie byli ze sobą blisko, nawet do tego nie dążył, więc to zachowanie wydawało mu się bardzo niedorzeczne. W konsekwencji po prostu stał, pozwalając by starszy moczył swoimi łzami i tak mokrą kurtkę.
- Oj daj spokój - warknął Hoseok, przeczesując włosy. - W końcu jest już trochę u nas, nie kusi cię by to wykorzystać?
- Wykorzystasz go, a on o tym wszystkim powie policji - odpowiedział, dopiero teraz decydując się na dotknięcie pleców Parka swoją dłonią.
- Jak się już będzie żalił to będziemy dawno za granicą, nic nam nie zrobią. - Wzruszył ramionami.
- Chyba, że cię złapią na lotnisku - wtrącił Taehyung, robiąc niezadowoloną minę, kiwając się lekko na boki. - Ahh utknąłem! - jęknął rozżalony, rzucając na podłogę resztę trzymanych kart.
- Nie pomagasz pacanie!
- I nie miałem takiego zamiaru. Bujasz w obłokach i to jeszcze dosyć sprośnych. Zaczyna robić się to irytujące. - Dopiero teraz podniósł na niego znudzone spojrzenie, ale wredny uśmieszek wykwitł na jego twarzy.
Jungkook nie zamierzał uczestniczyć w kłótni, która z pewnością wisiała w powietrzu. Odepchnął od siebie Jimina, popychając go w stronę swojego pokoju. Nie miał pojęcia czy to on sam postanowił wyjść czy jego znajomym brakowało rozrywki, choć obstawiał bardziej drugą opcje. O nic jednak nie zapytał, kierując się za chłopakiem. Gdy w końcu znaleźli się w odpowiednim pomieszczeniu, szybko przebrał przemoczone ubrania, a następnie rzucił się na łóżko. Nie obchodziło go to, co robił starszy. W tym momencie czuł się niewyobrażalnie zmęczony i zamierzał wykorzystać tą chwilę spokoju na odpoczynek.
Jednakże po około dwóch godzinach, Park niespodziewanie znalazł się przy jego łóżku, lustrując go przestraszonym, nieśmiałym, acz zdeterminowanym spojrzeniem. Wahał się przez chwilę, to było widać przez nerwowe pocieranie dłońmi, jednakże Jungkook postanowił w żadnej sposób tego nie komentować i poczekać, aż chłopak powie to co chce.
- Dlaczego... - zaczął niepewnie, a Jeon podniósł się do siadu. - Dlaczego nie pozwoliłeś im mnie wykorzystać? - spytał, a na jego poliki wstąpił lekki, lisi rumieniec.
- Już mówiłem. Złożyłbyś takie zeznanie, co jeszcze mocniej by nas obciążyło - odpowiedział zgodnie z prawdą. Miał dziwne przeczucie, że chłopak do czegoś dąży, ale samemu nie bardzo potrafił dojść do konkretnych wniosków czy teorii.
- A...a ty nie chciałbyś tego zrobić?
To pytanie kompletnie zburzyło jego dotychczasowy spokój. Spojrzał się z niezrozumieniem na chłopaka, który był cały fioletowy na twarzy. Zastanawiało go to, czemu podczas gdy był tak skrępowany, zadał to pytanie. To nie miało sensu, bynajmniej nie dla niego. Cała ta sytuacja nie miała sensu. Jimin przecież został przez nich porwany, powinien raczej płakać w kącie i unikać nawet najmniejszego kontaktu, z którymkolwiek z nich. Ku zburzeniu wszelkich norm, Park postanowił jednak zadać mu takie pytanie, które dla młodszego było niemalże zaproszeniem do wspólnych, rozkosznych zabaw. Nie miał jak na to odpowiedzieć. Zamiast to, zmierzył chłopaka od stop do głów spojrzeniem. Zgrabne nogi ukryte za pobrudzonym i w niektórych miejscach przedartym materiałem spodni, wyciągnięta i już szara koszula skrywająca dla bruneta prawdziwą zagadkę, długa szyja, pełne, rozchylone wargi. Był pociągający i Jeon musiał mu to przyznać, jednakże nie miał zamiaru przyznawać się do swoich myśli na głos.
- Jimin, wracaj na kanapę i przymknij swoją jadaczkę - warknął na niego, nieprzyjemnym tonem głosu.
Porwanego przeszły dreszcze, a sam cofnął się o krok do tyłu. Ścisnął swoje dłonie w pięści, biorąc oddech, który zapewne miał mu dodać odwagi.
- Ja... chciałem tylko wiedzieć - szepnął cicho, spuszczając głowę w dół.
- Do jasnej cholery! - Jungkook szybkim krokiem podniósł się, od razu znajdując się przy przestraszonym chłopaku. Złapał go za szyję, lekko ściskając. - Powiedziałem ci coś. Masz siedzieć cicho. Mówiłem ci już, że masz mnie nie denerwować! Widać, że byłem zbyt miły dla ciebie - krzyknął, zaciskając lekko palce. Szatyn się zakrztusił, ale młodszy wcale się tym nie przejął. Szarpnięciem zaprowadził go w kąt pokoju, rzucając na kanapę, od której Jimin odbił się w efekcie lądując na podłodze.
- Prze...praszam - wyjąkał.
Jeon spojrzał się na niego spod byka, oceniając go wzrokiem. Wyglądał żałośnie. Skulony, przerażony w dodatku drżący od nadmiaru emocji. Łzy płynęły po bladych polikach, a na szyi widniały odciśnięte palce. Łkał, starając się robić to jak najciszej by nie denerwować swojego oprawcy. Jung westchnął tylko. Przecież nie był aż tak złym człowiekiem, więc czemu tak traktował tego niewinnego chłopaka? Bo gdzie leżała jego wina? W tym, że tego feralnego dnia postanowił wrócić do swojego domu.
Chwilę potem już leżał na swoim łóżku, wzrok wbijając w sufit. Nie powinien się tym, aż tak bardzo przejmować. Lada dzień, a Park Jimin zniknie z jego życia raz na zawsze. I z tą myślą, ignorując płacz, zasnął.
- Zamknij się - warknął ponownie na niego. - Bądź grzeczny i zajmij się sobą - dodał, następnie wychodząc z pomieszczenia.
Jimin tylko zmarszczył brwi i warknął cicho pod nosem.
♦♦♦
Kolejne dni wyglądały nieco inaczej, bowiem Jungkook przyłapywał się na tym, że coraz częściej zaczynają rozmawiać, a także na tym, że to konwersacje są dłuższe i wychodzą z jego inicjatywy. Nie miał pojęcia czym to było spowodowane, choć zwalał to na dwie rzeczy. Pierwszą, Jimin był potulny jak baranek i wyjątkowo ułożony, co nie było dziwne. W końcu pochodził z dobrego domu, z elity. Kook jako najmłodszy nie mógł pozwolić sobie na ciągłe krzyczenie, nieposłuszeństwo wobec starszych, a Park był idealną osobą do wyładowanie swojej frustracji poprzez krzycz. A druga sprawą było to, że przecież dzieli z nim pokój przez długi okres czasu. I jemu zaczynało się nudzić, gdy starsi nie chcieli wypuścić go z ich kryjówki, bo musi przecież pilnować "żyłę złota". Tylko, że ta żyła złota jakoś nie bardzo wzbudzała zainteresowanie swoich rodziców, co powoli wszystkich zaczynało drażnić i niepokoić. Choć na szczęście rodzice chłopaka mięli wrócić lada dzień.
Jeon ściągnął przemoczony kaptur, łapiąc za klamkę do drzwi. Warknął w myślach, przeklinając swoich przyjaciół, że to właśnie jego wysłali w taką pogodę na zakupy. Fakt, narzekał że chciał wyjść, pooddychać świeżym powietrzem, jednakże nie to miał na myśli. Choć ich przestępstwa ograniczyły od porwania do jednego występku. Przecież nie mogli się teraz wychylać.
Przekroczył próg, otrzepując swoje ubłocone buty. Przeszedł przez ciemny korytarz, skręcając w bok i zostawiając siatki w prowizorycznej kuchni. Każdy kto by zobaczył te ledwo trzymające, poniszczone meble zapewne złapałby się za głowę, a to właśnie była ich codzienność. Nic dziwnego, że uciekali się do nielegalnych metod by wreszcie jakoś się wybić.
Rozmyślania chłopaka nad swoją marną egzystencją przerwał jakiś szmer, a potem krzyk i śmiechy. Niby nic dziwnego, gdyby ten krzyk nie należał do porwanego chłopaka. Sam nie rozumiał siebie, ale chciał znać przyczynę tych odgłosów, więc czym prędzej pokierował się do salonu, który bardziej przypominał melinę aniżeli pomieszczenie mieszkalne. Jednak gdy tylko się w nim znalazł, obrzucił zdenerwowanym spojrzeniem swoich przyjaciół.
Jimin siedział okrakiem na kolanach Hoseoka, który to powoli się z nim bawił jedną ręką rozpinając znoszoną już koszulę, a drugą ściskając pośladek ofiary. W dodatku porwany miał związane ręce swoim krawatem, a jeden z jego policzków, po których płynęły łzy był cały zaróżowiały, zapewne od uderzenia.
Ten widok z nieznanych osiemnastolatkowi przyczyn, sprawił że poczuł ogromną złość. Obrzucił jeszcze siedzącego na fotelu Yoongiego, z wolna sączącego piwo, Taehyunga, który jak zwykle nie interesował się otoczeniem grając w karty i dopiero teraz zarejestrował wzrokiem brak ich lidera. I wszystko stało się jasne.
- Dobrze się bawisz? - spytał twardym głosem, opierając się o framugę.
Na dźwięk jego głosu, każdy z obecnych umiejscowił spojrzenie w najmłodszym. Na twarzy Hoseoka wykwitł drwiący uśmiech, który szybko znikł, kiedy jego zabaweczka odważyła się wyswobodzić z jego uścisku, a następnie podbiegła do Jeona, rzucając mu się na szyję. Chłopak nie bardzo wiedział jak ma na to zareagować. Przecież nie byli ze sobą blisko, nawet do tego nie dążył, więc to zachowanie wydawało mu się bardzo niedorzeczne. W konsekwencji po prostu stał, pozwalając by starszy moczył swoimi łzami i tak mokrą kurtkę.
- Oj daj spokój - warknął Hoseok, przeczesując włosy. - W końcu jest już trochę u nas, nie kusi cię by to wykorzystać?
- Wykorzystasz go, a on o tym wszystkim powie policji - odpowiedział, dopiero teraz decydując się na dotknięcie pleców Parka swoją dłonią.
- Jak się już będzie żalił to będziemy dawno za granicą, nic nam nie zrobią. - Wzruszył ramionami.
- Chyba, że cię złapią na lotnisku - wtrącił Taehyung, robiąc niezadowoloną minę, kiwając się lekko na boki. - Ahh utknąłem! - jęknął rozżalony, rzucając na podłogę resztę trzymanych kart.
- Nie pomagasz pacanie!
- I nie miałem takiego zamiaru. Bujasz w obłokach i to jeszcze dosyć sprośnych. Zaczyna robić się to irytujące. - Dopiero teraz podniósł na niego znudzone spojrzenie, ale wredny uśmieszek wykwitł na jego twarzy.
Jungkook nie zamierzał uczestniczyć w kłótni, która z pewnością wisiała w powietrzu. Odepchnął od siebie Jimina, popychając go w stronę swojego pokoju. Nie miał pojęcia czy to on sam postanowił wyjść czy jego znajomym brakowało rozrywki, choć obstawiał bardziej drugą opcje. O nic jednak nie zapytał, kierując się za chłopakiem. Gdy w końcu znaleźli się w odpowiednim pomieszczeniu, szybko przebrał przemoczone ubrania, a następnie rzucił się na łóżko. Nie obchodziło go to, co robił starszy. W tym momencie czuł się niewyobrażalnie zmęczony i zamierzał wykorzystać tą chwilę spokoju na odpoczynek.
Jednakże po około dwóch godzinach, Park niespodziewanie znalazł się przy jego łóżku, lustrując go przestraszonym, nieśmiałym, acz zdeterminowanym spojrzeniem. Wahał się przez chwilę, to było widać przez nerwowe pocieranie dłońmi, jednakże Jungkook postanowił w żadnej sposób tego nie komentować i poczekać, aż chłopak powie to co chce.
- Dlaczego... - zaczął niepewnie, a Jeon podniósł się do siadu. - Dlaczego nie pozwoliłeś im mnie wykorzystać? - spytał, a na jego poliki wstąpił lekki, lisi rumieniec.
- Już mówiłem. Złożyłbyś takie zeznanie, co jeszcze mocniej by nas obciążyło - odpowiedział zgodnie z prawdą. Miał dziwne przeczucie, że chłopak do czegoś dąży, ale samemu nie bardzo potrafił dojść do konkretnych wniosków czy teorii.
- A...a ty nie chciałbyś tego zrobić?
To pytanie kompletnie zburzyło jego dotychczasowy spokój. Spojrzał się z niezrozumieniem na chłopaka, który był cały fioletowy na twarzy. Zastanawiało go to, czemu podczas gdy był tak skrępowany, zadał to pytanie. To nie miało sensu, bynajmniej nie dla niego. Cała ta sytuacja nie miała sensu. Jimin przecież został przez nich porwany, powinien raczej płakać w kącie i unikać nawet najmniejszego kontaktu, z którymkolwiek z nich. Ku zburzeniu wszelkich norm, Park postanowił jednak zadać mu takie pytanie, które dla młodszego było niemalże zaproszeniem do wspólnych, rozkosznych zabaw. Nie miał jak na to odpowiedzieć. Zamiast to, zmierzył chłopaka od stop do głów spojrzeniem. Zgrabne nogi ukryte za pobrudzonym i w niektórych miejscach przedartym materiałem spodni, wyciągnięta i już szara koszula skrywająca dla bruneta prawdziwą zagadkę, długa szyja, pełne, rozchylone wargi. Był pociągający i Jeon musiał mu to przyznać, jednakże nie miał zamiaru przyznawać się do swoich myśli na głos.
- Jimin, wracaj na kanapę i przymknij swoją jadaczkę - warknął na niego, nieprzyjemnym tonem głosu.
Porwanego przeszły dreszcze, a sam cofnął się o krok do tyłu. Ścisnął swoje dłonie w pięści, biorąc oddech, który zapewne miał mu dodać odwagi.
- Ja... chciałem tylko wiedzieć - szepnął cicho, spuszczając głowę w dół.
- Do jasnej cholery! - Jungkook szybkim krokiem podniósł się, od razu znajdując się przy przestraszonym chłopaku. Złapał go za szyję, lekko ściskając. - Powiedziałem ci coś. Masz siedzieć cicho. Mówiłem ci już, że masz mnie nie denerwować! Widać, że byłem zbyt miły dla ciebie - krzyknął, zaciskając lekko palce. Szatyn się zakrztusił, ale młodszy wcale się tym nie przejął. Szarpnięciem zaprowadził go w kąt pokoju, rzucając na kanapę, od której Jimin odbił się w efekcie lądując na podłodze.
- Prze...praszam - wyjąkał.
Jeon spojrzał się na niego spod byka, oceniając go wzrokiem. Wyglądał żałośnie. Skulony, przerażony w dodatku drżący od nadmiaru emocji. Łzy płynęły po bladych polikach, a na szyi widniały odciśnięte palce. Łkał, starając się robić to jak najciszej by nie denerwować swojego oprawcy. Jung westchnął tylko. Przecież nie był aż tak złym człowiekiem, więc czemu tak traktował tego niewinnego chłopaka? Bo gdzie leżała jego wina? W tym, że tego feralnego dnia postanowił wrócić do swojego domu.
Chwilę potem już leżał na swoim łóżku, wzrok wbijając w sufit. Nie powinien się tym, aż tak bardzo przejmować. Lada dzień, a Park Jimin zniknie z jego życia raz na zawsze. I z tą myślą, ignorując płacz, zasnął.
Jimin porwany... Jimin taki słodki jest tutaj *_* I co dla mnie dziwne, skoro to Jikook to raczej się spodziewałam tego, że to Jimin będzie tutaj jak zwykle górował, będzie tym dominantem, a tu taka niespodzianka! No nie powiem, zaskoczyłaś mnie tym ale to dobrze. Nie spodziewałam się i z niecierpliwością czekam na kolejną część!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się spodobało, a jak wszystko dobrze pójdzie to kolejna część pojawi się w weekend :3
UsuńDziękuję < 3
KOOKIE TAKI MESKI, EJ PRZEPRASZAM ALE TO MI DO NIEGO NIE PASUJE, JA NADAL WIDZE W NIM 16-LETNIEGO CHLOPCZYKA ;----;
OdpowiedzUsuńJimin takie bubu.Meh, wolę jak jest supi dupi męski a kook takie bubu właśnie
ale ej.TO CO NAPISALAS.PODOBA MI SIE, SERIO
Hoseok, nie przesadzasz przypadkiem troszkę?:))
Jimin, spaliłam buraka jak zapytałeś się o to ciastka :'')
Jungkook nie zostawiaj Chimx2 samego pls, dawaj mu zupki i tul go i w ogole potem zalozycie rodzinke bedziecie hepi i na koniec zrobicie sobie 2 piekne bobaski o imieniu Jijung i Minkook.
mowie ci, to najlepsze imiona dla ich dzieci
Ja dalej nie mogę uwierzyć, że on już dorosły ;;
UsuńHahah jak dla mnie też, no ale trzeba coś zmienić od czasu do czasu xDD
Waaahahaha xDD No imionka śliczne!
Cieszę się, że się podobało i dziękuję za komentarz :3
Brutal z tego naszego Kookiego *w*
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, Jimin taki biedny zraniony misiaczek i Kooki lubiący się na nim wyżywać. Myślałam że Hobi zrobi mu coś gorszego, ale nie no cnota Chima musi zostać dla Ciastka :3
Pisu pisu szybko ciąg dalszy bo umrę z ciekawości :D <3<3<3<3<3
Coś innego : D
UsuńBiorę się za to powolutku :3
Dziękuję <3
Zmiana ról i oryginalność mnie powaliła- lubię to!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że V się bd cześciej odzywał bo chce ocenić tą jego nieprzewidywalność.
HAHAH Kookie być brutalny taki jesteś najlepszy
Cieszę się =, że przypadło to do gustu :3
UsuńHym, postaram się jak najbardziej to odzwierciedlić : D
Dziękuję za komentarz :3
ZAWAŁ MAM #*# Boże jak ja kocham Ciastka brutala *^* CUDOCUDOCUDOCUDOCUDO. Ale niech go w serduszko coś ukłuje w końcu no </3 ChimChim krzywdzony to ChimChim nieszczęśliwy ;;; Weny życzę i jak najszybszego pisania ~ ❤
OdpowiedzUsuńMi też się taka wersja spodobała :3
UsuńNo zobaczymy jak się rozwinie ~ Ale tam, biedny CimChim :c
Dziękuję ♥
Ło niu niu! Chcę więcej! :** <3
OdpowiedzUsuńDo konia tygodnia powinna się pojawić kolejna część :3
UsuńOmoo *-*
OdpowiedzUsuńJimin porwany, bezbronny, taki ooo...
Kookie! Bo cie sama skrzywdze, badz dla nie go troche bardziej delikatny? Chociaz nie wiem czy to dobre slowo haha
Chce wiecej! *o*
Hhha ojj no nie może być wiecznie bogiem seksu i pewności siebie! xDDD
UsuńNiebawem coś się pojawi ~
Dziękuję ♥
Także ten...
OdpowiedzUsuńJIKOOKI *-*
Sory, ale to mój ulubiony paring XD Dla mnie strasznie do siebie pasują ^^
Kocham Chim Chimka jako seme, jako ten uległy kompletnie mi nie pasuje, ale to mi się podobało ^.-
Ostatnio jednak chyba zaczęłam się przekonywać do Ciastka na górze (i to nie tylko w VKookach ^^), bo w końcu już jest dorosły i prawie wcale nie przypomina tego uroczego bubu, którym kiedyś był, ale na szczęście jeszcze ta słodkość w nim została ^.^
Czytam sobie opis, a tam ,, w późniejszym czasie smut " *-* Mam nadzieję, że będą ostre seksy, w końcu Kookie musi się wyrzyć XD Wiem, jestem niewyżyta, ale to nie moja wina </3 Liczę na to, że w następnym rozdziale (który mam nadzieję, będzie dosyć szybko XD), odbędzie się spenetrowanie dupci Chimka~
Duuuzio weny ♥♥
(Sorki że z anonima, ale nie chciało mi się logować XD)
~ Alien
Hhaha u mnie też jeden z ulubionych *_*
UsuńWaa no jaki seme jest cudny, ale czasami trzeba troszkę odmiany, prawda? By nie było non stop tak samo xD Waa nooo, chociaż dla mnie to dalej takie kochane dzieciątko *_*
Hhahahahaha xDDD Nooo tak, tak, w takim razie muszę się postarać! : D Za niedługo się pojawi i mam nadzieję, że jutro uda mi się dodać, choć możliwe że stanie się to w poniedziałek ;;
Dziękuję ♥
To było takie nietypowe. Taki Kook dominujący, a Jiminek taki grzeczny i uległy, super pomysł ;) Pisz szybko dalej bo mnie skręca i chce następne <3 A tak poza tym to Hopi odesraj się od Jimina bo on jest Kook!
OdpowiedzUsuńGenialne, życzę weny ;)
Dziękuję bardzo :3
UsuńJak dobrze pójdzie dzisiaj się pojawi :3
Hahaa ojj no on też chce takiego Jiminka ~
Dziękuję <3