Hello! Dawno nie pisałam i jest mi z tym bardzo ciężko. Miałam dużo nauki i zajęć pozalekcyjnych jak i pozaszkolnych, a gdy znalazłam czas na pisanie, pojawiły się problemy zdrowotne w postaci zwichniętego łokcia. Naprawdę bardzo to utrudnia pisanie, jednakże postanowiłam dokończyć chociaż tego shota i wam wstawić. Spędziłam nad nim... bardzo dużo czasu. Szczerze powiem ten gatunek był dla mnie prawdziwym wyzwaniem i nie do końca mogłam się w nim dobrze odnaleźć. Dlatego też mam wrażenie, że to jest okropnie puste. Jest to chyba pierwszy mój twór, z którego jestem aż tak mocno niezadowolona. Niestety, nie mam pomysłu na nic nowego :c Mam nadzieję, że mi to wybaczycie!
~Dragons
Dla: Moniki Olszewskiej
Gatunek: mpreg
Pairing: Jikook
Dwudziesty czwarty sierpnia.
Brunet jęknął, wyginając się coraz bardziej. Swoimi zroszonymi od potu dłońmi przejechał po plecach partnera, paznokciami zadrapując jego skórę. Czuł, że jest coraz bliżej, przez co kontrolowanie swojego ciała przychodziło mu z wielkim trudem. Pewne siebie i mocne ruchy bioder kochanka doprowadzały go do nieba, podobnie jak dłoń na jego członku poruszająca się z taką samą intensywnością czy usta pieszczące rozgrzany policzek. Nadmiar doznań był zbyt wielki, więc w końcu krzyknął z przyjemności, wyginając się i brudząc ich brzuchy oraz rękę starszego. Jednak nie mógł w spokoju odpocząć, bowiem czuł jeszcze bardziej chaotyczne ruchy, które skutecznie przedłużały jego szczyt. Ponownie jęknął czując w sobie ciepło zwiastujące osiągnięcie spełnienia również u drugiego chłopaka. Opadł na poduszki, zmęczony ilością doznań.
- Tęskniłem. - powiedział, zamglonym wzrokiem wpatrując się w zadowoloną twarz chłopaka.
- Ja za tobą też. - odpowiedział, pochylając się nad nim.
Chwilę przyglądał się jego spoconej twarzy, aż w końcu połączył ich usta w delikatnym pocałunku. Nieśpiesznie masowali swoje wargi, gdy starszy lekko się podciągnął, tym samym przez przypadek ponownie poruszając się w ciele partnera. Ten jęknął, wypuszczając z płuc nadmiar powietrza.
- Chcę jeszcze raz. - oznajmił, czując ponowny przypływ sił i podniecenia.
W odpowiedzi otrzymał tylko śmiech, a potem poczuł, że jego chłopak wysuwa się z niego. Westchnął zawiedziony, obserwując go jak wstaje i podchodzi do szafki by upić kilka łyków wody. Brunet z zachłannością taksował jego posturę, skupiając się na odsłoniętych pośladkach, plecach, a potem na falującym jabłku Adama. Zagryzł dolną wargę,przekręcając się na lewy bok, a głowę podpierając dłonią. Skrzywił się, widząc jak czerwonowłosy ubiera bokserki.
- Wiesz, że tego nie lubię. - burknął, rzucając mu spojrzenie pełne irytacji.
- Kotku, a ty wiesz że ja nie lubię bez nich leżeć. - Posłał mu przyjemny uśmiech, odgarniając z czoła spocone kosmyki włosów. - Co ci one przeszkadzają?
- Nie widziałem cię dwa tygodnie. Chcę popatrzeć. - Zagryzł wargę, wysuwając się spod kołdry. Lekko kuśtykając dotarł do starszego, a następnie ułożył sobie dłonie na jego biodrach. Przesunął nimi w górę, finalnie zostawiając je na torsie. - I chcę się jeszcze raz z tobą kochać. Teraz musisz je zdjąć.
- Od kiedy ty taki niewyżyty?
- Do trzech razy sztuka.
- A dwa nie wystarczą? - Osunął Jungkook'a od siebie, samemu siadając na łóżko. Ten wydął dolną wargę, finalnie również zakładając bieliznę. - Nie złość się na mnie. - Park wyciągnął swoje dłonie przed siebie, a gdy młodszy do niego podszedł, pociągnął go tak by wylądował na jego kolanach. - Nie pomyśl sobie, że nie podniecasz mnie na tyle by ponownie to zrobić. - przestrzegł go, całując delikatnie nagie ramie. - Najchętniej nie wypuszczałbym cię z łóżka, ale lot samolotem naprawdę wykańcza. Chyba nie chcesz bym dostał jakiegoś urazu, prawda? - Odgarnął jego włosy, gładząc przy okazji policzek.
- Robisz się już stary wiesz? - zaśmiał się, pochylając się nad nim i całując delikatnie w wargi. Dłonie mocniej zacisnął na jego karku, pieszcząc go opuszkami palców. W końcu przeniósł drugą na jego tors, powolnie go masując.
Z początku Jimin nie reagował, a w momencie gdy miał przestać, poczuł silny uścisk na biodrze. Rozchylił swoje wargi by starszy mógł spleść z nim swój język, podgrzewając i tak gorącą atmosferę. Jęknął gdy ponownie został popchnięty na łóżko. Czuł dużą dłoń na jego torsie, która zaciskała się na najwrażliwszych miejscach. Znali się od dziecka, byli ze sobą od roku, a sypiali od pięciu miesięcy. Znali swoje ciała z dokładnością, choć przy każdym stosunku potrafili dawać sobie tyle samo przyjemności, co na początku ich związku. Byli młodzi, ale uważali że to cudowne i trwałe uczcie, za które musieli wziąć pełną odpowiedzialność.
Starszy uśmiechnął się lekko, badając podniebienie chłopaka. Ten wydał z siebie niezadowolony jęk. Nie lubił, gdy ten się z nim bawił, doprowadzając go do szału. Chciał go, nie miał ochoty na żadne zabawy. Jego prośba została wysłuchana, a czerwonowłosy przeniósł swoją nogę pomiędzy uda młodszego, kolanem trąc jego kroczę. Brunet wzdychał, czując ponownie rozchodzą się po jego ciele przyjemność. Coraz trudniej było mu oddawać pocałunki, a jego partner wyczuwając to, przeniósł się na jego mokrą szyję.
Ich pieszczoty przerwał donośny krzyk. Oboje jak oparzeni oderwali się od ciebie, ze strachem spoglądając w kierunku drzwi. Ujrzeli w nich szczupłą i wysoką kobietę. Spoglądała na nich z szokiem wymalowanym na twarzy. Szczupłe dłonie trzymała na polikach, nie bardzo wiedząc, co ma uczynić. W końcu nie codziennie zastaje się swojego syna w takiej sytuacji. Za nią znajdował się posiwiały już mężczyzna. Spoglądał na chłopaków, posyłając im przepraszające spojrzenia, a jak brunetka uciekła, poszedł wraz za nią do salonu.
- Mówiłeś, że twoi rodzice wrócą dopiero wieczorem. - rzucił Jimin, podnosząc się i szybko szukając swoich spodni. Gdy je znalazł, założył je na siebie pośpiesznie. Spojrzał na zmieszanego Jungkooka, który uczynił to samo, zarzucając na siebie jeszcze bluzę, nie trudząc się o znalezienie koszulki.
- Bo mieli. - odpowiedział w końcu, podając starszemu t-shirt. - Widziałeś tatę, coś się stało. - mruknął niezadowolony. - Chodź, trzeba to jakoś wyjaśnić.
- Co ty chcesz wyjaśniać?
Park złapał go za ramiona, przyciągając do siebie. Przycisnął go do swojego torsu, a młodszy od razu się w niego wtulił. Gdy już się uspokoił, odsunął go od siebie i łapiąc za rękę, oboje udali się w kierunku schodów. Zatrzymali się jednak w połowie.
Starszy uśmiechnął się lekko, badając podniebienie chłopaka. Ten wydał z siebie niezadowolony jęk. Nie lubił, gdy ten się z nim bawił, doprowadzając go do szału. Chciał go, nie miał ochoty na żadne zabawy. Jego prośba została wysłuchana, a czerwonowłosy przeniósł swoją nogę pomiędzy uda młodszego, kolanem trąc jego kroczę. Brunet wzdychał, czując ponownie rozchodzą się po jego ciele przyjemność. Coraz trudniej było mu oddawać pocałunki, a jego partner wyczuwając to, przeniósł się na jego mokrą szyję.
Ich pieszczoty przerwał donośny krzyk. Oboje jak oparzeni oderwali się od ciebie, ze strachem spoglądając w kierunku drzwi. Ujrzeli w nich szczupłą i wysoką kobietę. Spoglądała na nich z szokiem wymalowanym na twarzy. Szczupłe dłonie trzymała na polikach, nie bardzo wiedząc, co ma uczynić. W końcu nie codziennie zastaje się swojego syna w takiej sytuacji. Za nią znajdował się posiwiały już mężczyzna. Spoglądał na chłopaków, posyłając im przepraszające spojrzenia, a jak brunetka uciekła, poszedł wraz za nią do salonu.
- Mówiłeś, że twoi rodzice wrócą dopiero wieczorem. - rzucił Jimin, podnosząc się i szybko szukając swoich spodni. Gdy je znalazł, założył je na siebie pośpiesznie. Spojrzał na zmieszanego Jungkooka, który uczynił to samo, zarzucając na siebie jeszcze bluzę, nie trudząc się o znalezienie koszulki.
- Bo mieli. - odpowiedział w końcu, podając starszemu t-shirt. - Widziałeś tatę, coś się stało. - mruknął niezadowolony. - Chodź, trzeba to jakoś wyjaśnić.
- Co ty chcesz wyjaśniać?
Park złapał go za ramiona, przyciągając do siebie. Przycisnął go do swojego torsu, a młodszy od razu się w niego wtulił. Gdy już się uspokoił, odsunął go od siebie i łapiąc za rękę, oboje udali się w kierunku schodów. Zatrzymali się jednak w połowie.
- Oni się pieprzyli! - Usłyszeli.
Na te słowa oboje się skrzywili. Jedyną osobą, która nie wiedziała o ich związku była właśnie matka Jeona. Jego ojciec akceptował ich związek, a nawet wspierał, jednak kobieta była bardzo negatywnie nastawiona do osób kochających kogoś tej samej płci. Nie do końca wiedzieli dlaczego, jednakże uznali, że takie rozwiązanie będzie najlepsze. Do tej pory żadna wpadka nie miała miejsca, choć w ich świadomości istniała myśl, że ten stan nie potrwa wiecznie.
- Mamo... - zaczął chłopak, wchodząc do pokoju.
- Możesz mi się wytłumaczyć?! Ty masz dopiero osiemnaście lat! - wrzasnęła, wykonując zamaszyste ruchy dłońmi.
- Kocham Jimina. - odpowiedział od razu. - Od roku jesteśmy już ze sobą, więc...
Nie dokończył, bo wtedy brunetka podeszła do niego, wymierzając mu cios w polik. Chłopak odwrócił głowę, łapiąc się za bolące miejsce. Park nie zdążył zareagować, bo wtedy wściekła pani Jeon doskoczyła do niego, łapiąc go za koszulkę. Potrząsnęła nim, choć słabo. Była zła i roztrzęsiona, było to widać w jej zagubionych oczach.
- Jak mogłeś?! - krzyknęła. - Znasz go od dziecka! Ufałam ci, a ty... jak mogliście?
- Kochanie, chodź. - Pan Jeon podszedł do niej, łapiąc za ramiona. Zaprowadził na kanapę, zmuszając by usiadła. - Chłopcy... sądzę, że będzie lepiej jak Kook zamieszka u ciebie na kilka dni. Ochłonie, zrozumie. - dodał, spoglądając na małżonkę.
Oni kiwnęli tylko głowami, wracając na górę, by brunet mógł się spakować. .
Na te słowa oboje się skrzywili. Jedyną osobą, która nie wiedziała o ich związku była właśnie matka Jeona. Jego ojciec akceptował ich związek, a nawet wspierał, jednak kobieta była bardzo negatywnie nastawiona do osób kochających kogoś tej samej płci. Nie do końca wiedzieli dlaczego, jednakże uznali, że takie rozwiązanie będzie najlepsze. Do tej pory żadna wpadka nie miała miejsca, choć w ich świadomości istniała myśl, że ten stan nie potrwa wiecznie.
- Mamo... - zaczął chłopak, wchodząc do pokoju.
- Możesz mi się wytłumaczyć?! Ty masz dopiero osiemnaście lat! - wrzasnęła, wykonując zamaszyste ruchy dłońmi.
- Kocham Jimina. - odpowiedział od razu. - Od roku jesteśmy już ze sobą, więc...
Nie dokończył, bo wtedy brunetka podeszła do niego, wymierzając mu cios w polik. Chłopak odwrócił głowę, łapiąc się za bolące miejsce. Park nie zdążył zareagować, bo wtedy wściekła pani Jeon doskoczyła do niego, łapiąc go za koszulkę. Potrząsnęła nim, choć słabo. Była zła i roztrzęsiona, było to widać w jej zagubionych oczach.
- Jak mogłeś?! - krzyknęła. - Znasz go od dziecka! Ufałam ci, a ty... jak mogliście?
- Kochanie, chodź. - Pan Jeon podszedł do niej, łapiąc za ramiona. Zaprowadził na kanapę, zmuszając by usiadła. - Chłopcy... sądzę, że będzie lepiej jak Kook zamieszka u ciebie na kilka dni. Ochłonie, zrozumie. - dodał, spoglądając na małżonkę.
Oni kiwnęli tylko głowami, wracając na górę, by brunet mógł się spakować. .
szósty września
Jungkook zsunął się z łóżka, kładąc swoje stopy na zimnych panelach. Wzdrygnął się, odczuwając chłód. Odruchowo spojrzał na posłanie, gdzie powinien leżeć jego chłopak, jednakże zastał tylko pustkę. Przewrócił oczyma, zakładając spodnie dresowe, które zleżały na krześle. Od dwóch tygodni pomieszkiwał u swojego partnera, a jego rodzice się do nich nie odezwali. Było mu niewyobrażalnie przykro. Przecież nie robili nic złego, Związki tych samych płci nie były tak traktowane jak piętnaście lat temu. Mieli spotykać się z brakiem akceptacji tylko i wyłącznie dlatego że się kochali? To wydawało mu się śmieszne. Od pięciu lat nawet słyszy się o tym, że mężczyźni zachodzą w ciążę i to też nie był gorszący temat. Więc nie rozumiał stanowiska swojej matki. Czemu nie potrafiła zrozumieć, że zakochał się w swoim najlepszym przyjacielu?
Lekko podirytowany tą sytuacją, założył na siebie pierwszą lepszą koszulkę. Na bosych nogach udał się do salonu, a nie zastając tam swojego partnera - ruszył do kuchni. Jimin opierał się o blat i przewracał omlety na patelni. Widząc młodszego, oderwał się od tej czynności. Podszedł do niego, obejmując w pasie i czule pocałował.
- Nie powinieneś chodzić boso. Przeziębisz się - oznajmił, uśmiechając się przy tym.
- Nie musisz mi matkować - burknął w odpowiedzi brunet.
- Oho, czyżby moja księżniczka wstała lewą nogą? - zaśmiał się, tarmosząc mu włosy.
- Omlet ci się spali.
Jimin zmierzył go tylko zaciekawionym spojrzeniem, ale nic nie powiedział. Wrócił do swojego poprzedniego zajęcia, od czasu do czasu zerkając tylko na swojego partnera siedzącego przy stole z naburmuszoną miną. O nic nie zapytał, bo stwierdził, że i tak nie miałoby to większego sensu.
Jungkook wyszedł od lekarza z nieobecnym spojrzeniem i bladą jak kartka papieru twarzą. Jego ciało się trzęsło, a nogi były jak z waty. Od kilkunastu tygodni czuł się źle. Był ciągle nerwowy, miał zmiany nastroju, często wybuchał płaczem za najmniejsze pierdoły. Do tego dochodziło ciągle zmęczenie, bóle brzucha, pleców, bóle i zawroty głowy. To wpływało na wszystko. Na jego oceny w szkole, na relacje z Jiminem, z rodzicami. Dlatego postanowił pójść do lekarza, ale tego czego się dowiedział, nie przyśniłoby mu się w najgorszych koszmarach. Nie potrafił sobie z tym poradzić, a nawet na informacja nie docierała jeszcze do niego. Bał się. Strach go ogarniał, przez co musiał przysiąść na ławce obok gabinetu. Nie wiedział jak ma o tym powiedzieć swoim najbliższym, a sama myśl o ich reakcji go przerażała. Poza tym, był jeszcze młody. Uczył się w liceum, chciał pójść na studia... a ta diagnoza zrujnowała mu całe plany. Bynajmniej tak mu się wydawało.
Uspokajał się długo. Musiał jakoś przyjść do siebie by chociaż dostać się do mieszkania swojego chłopaka, w którym ciągle pomieszkiwał. W sumie, można by już powiedzieć, że w nim mieszkał. Westchnął, ściskając dłonie w pięści. Powolnym, uważnym krokiem udało mu się dojść do przystanku autobusowego. Nie czekał długo, a w pojeździe zajął miejsce z tyłu. Z nudów oraz by odgonić od siebie natrętne myśli, zaczął rozglądać się dookoła. Tuż przed jego przystankiem zauważył chłopaka, troszkę starszego od niego z małym dzieckiem na ręku. Przełknął ślinę, nie mogąc od nich oderwać wzroku. Ten wyłapał to i z lekkim uśmiechem zajął miejsce obok bruneta.
- Coś się stało? - zapytał przejęty nieznajomy.
- Nie, ja tylko... - mruknął zawstydzony Jungkook, spuszczając głowę. To, że był z dzieckiem nie oznaczało, że było jego. Równie dobrze mógł być to jego brat! - To pana? - zagaił, zbierając w sobie troszkę odwagi.
- Tak, mój mały syneczek - odpowiedział z dumą. Chwilę przyglądał się Jeonowi, aż w końcu jego uśmiech lekko się zmienił. - Sam go urodziłem, jeśli o to ci chodzi - dodał. Kook szybko przeniósł na niego zdziwione spojrzenie, mrugając kilkakrotnie. Po chwili uśmiechnął się słabo, nie wiedząc jak ma zareagować. W jego główce pojawiło się wiele pytań, ale żadnego nie potrafił zadać. - Tak, jestem tym, jak to niektórzy mówią, nowym gatunkiem mężczyzny - zaśmiał się na swoje słowa.
- Um... bo ja... - jąkał się, ale starszy doskonale to zrozumiał.
- Ty też? - Jung kiwnął niemrawo głową, chociaż wciąż odpychał daleko tą myśl.
- Przepraszam, tutaj wysiadam - oznajmił, gdy autobus się zatrzymał.
- Jasne. Nie ma się czego bać, to nie takie straszne. Gdybyś odczuł potrzebę pogadania z kimś, masz moją wizytówkę. Możesz zadzwonić w każdej chwili - Wręczył mu małą, sztywną kartkę, uśmiechając się przy tym.
Jungkook niemrawo kiwną głową, odwzajemniając gest. Naprawdę był zdziwiony, że obcy chłopak zaoferował mu swoją pomoc, ale jednocześnie był mu za to ogromnie wdzięczny. Strach był okropny, tak samo jak świadomość odrzucenia przez swojego chłopaka.
Przełknął ślinę, obierając kierunek odpowiedniego bloku. I im bardziej się do niego zbliżał tym gorzej się czuł. Nie mógł się jednak zatrzymać, więc leniwie stawiał przed siebie stopy. Nawet nie wiedział kiedy przekroczył próg mieszkania. Przeczesał włosy, zdejmując swoje trampki jak i kurtkę. Obrócił się na pięcie w zamiarze udania się do salonu, ale zatrzymał się w półkroku. Spojrzał się na w lustro, a jego wzrok automatycznie skierował się na brzuch. Drżącą ręką go dotknął, jednak w tym samym momencie słowa doktora ponownie do niego wróciły. Po jego policzkach spłynęły łzy, a on sam biegiem udał się do sypialni, zagrzebując w pościeli, jakby ta miała go ochronić przez wszelkim złem tego świata.
- Jungkook, wróciłem!
Zacisnął mocniej powieki, jednak równie szybko je otworzył, zerkając na budzik. Zmrużył oczy widząc kilka minut po trzeciej. Przecież o dziesiątej miał wizytę. Tak długo mu to wszystko zajęło? Pokręcił głową. Doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, że będzie musiał swojemu chłopakowi o wszystkim powiedzieć, ale nie wiedział jak. Póki co, wolał schować się w ciepłej pościeli i liczyć na jakiś cud, że to wszystko okaże się chorym koszmarem.
Usłyszał, że Jimin wszedł do pokoju.
- Chcę być sam - powiadomił go na wstępie.
Park kiwnął tylko głową i wyszedł z pomieszczenia, za co Jeon naprawdę był mu wdzięczny. Musiał to przemyśleć, poukładać sobie wszystko i zebrać odwagę. I... zbierał ją tak do wieczora. W końcu jednak powolnie wyszedł ze swojej nory, rozglądając się po mieszkaniu w poszukiwaniu czerwonowłosego. Znalazł go w łazience, akurat brał kąpiel. Jungkook wszedł do środka, uśmiechając się do niego lekko.
- Chcesz pogadać? - spytał Park, uważnie mu się przyglądając. Jung pokiwał tylko głową, nie mogąc wysilić się na jakiekolwiek słowo. - To chodź - zaproponował.
Brunet nie mógł się powstrzymać przed poszerzeniem uśmiechu. Kochał Jimina. Ten był dla niego wszystkim. Przy nim zawsze czuł się dobrze, a smutki zostały zastępowane ciepłym uczuciem i bezpieczeństwem. Także, nie wahał się. Szybko ściągnął z siebie ubranie, uważając na siebie oraz towarzysza, zajął miejsce pomiędzy jego udami. Oparł się o jego mokry tors, a ciepła woda szybko nagrzała jego ciało.
Oboje przez chwile milczeli, rozkoszując się sobą. Starszy objął Jeona w pasie, kładąc przy okazji czoło na jego ramieniu. Widział, że młodszy jest spięty, więc dla rozluźnienia zaczął smyrać jego wrażliwą skórę swoim nosem, od czasu do czasu składając tam delikatny pocałunek.
- Byłem dzisiaj u lekarza - zaczął, a Park tylko mruknął, dając mu tym samym znak, że go rozumie i czeka na dalsze słowa. - I... - zaciął się w sobie. Nie miał pojęcia jak miałby o tym powiedzieć komuś innemu, samemu nie akceptując tego faktu. - Wiesz, że mężczyźni mogą zachodzić w ciążę, no nie? Ponoć to nic dziwnego, związki homoseksualistów stały się przecież przez to bardziej akceptowane... - Za każdym razem gdy mocno się stresował, zaczynał się gubić w swoich słowach.
- Ciii - Jimin ucałował jego kark, dłoń przenosząc na jego ramię, z wolna je głaszcząc. - Czy ty mi próbujesz powiedzieć, że...
- Jestem w ciąży - przerwał mu, a po jego policzkach od razu spłynęły łzy.
- Nie powinieneś chodzić boso. Przeziębisz się - oznajmił, uśmiechając się przy tym.
- Nie musisz mi matkować - burknął w odpowiedzi brunet.
- Oho, czyżby moja księżniczka wstała lewą nogą? - zaśmiał się, tarmosząc mu włosy.
- Omlet ci się spali.
Jimin zmierzył go tylko zaciekawionym spojrzeniem, ale nic nie powiedział. Wrócił do swojego poprzedniego zajęcia, od czasu do czasu zerkając tylko na swojego partnera siedzącego przy stole z naburmuszoną miną. O nic nie zapytał, bo stwierdził, że i tak nie miałoby to większego sensu.
Dziewiętnasty października.
Jungkook wyszedł od lekarza z nieobecnym spojrzeniem i bladą jak kartka papieru twarzą. Jego ciało się trzęsło, a nogi były jak z waty. Od kilkunastu tygodni czuł się źle. Był ciągle nerwowy, miał zmiany nastroju, często wybuchał płaczem za najmniejsze pierdoły. Do tego dochodziło ciągle zmęczenie, bóle brzucha, pleców, bóle i zawroty głowy. To wpływało na wszystko. Na jego oceny w szkole, na relacje z Jiminem, z rodzicami. Dlatego postanowił pójść do lekarza, ale tego czego się dowiedział, nie przyśniłoby mu się w najgorszych koszmarach. Nie potrafił sobie z tym poradzić, a nawet na informacja nie docierała jeszcze do niego. Bał się. Strach go ogarniał, przez co musiał przysiąść na ławce obok gabinetu. Nie wiedział jak ma o tym powiedzieć swoim najbliższym, a sama myśl o ich reakcji go przerażała. Poza tym, był jeszcze młody. Uczył się w liceum, chciał pójść na studia... a ta diagnoza zrujnowała mu całe plany. Bynajmniej tak mu się wydawało.
Uspokajał się długo. Musiał jakoś przyjść do siebie by chociaż dostać się do mieszkania swojego chłopaka, w którym ciągle pomieszkiwał. W sumie, można by już powiedzieć, że w nim mieszkał. Westchnął, ściskając dłonie w pięści. Powolnym, uważnym krokiem udało mu się dojść do przystanku autobusowego. Nie czekał długo, a w pojeździe zajął miejsce z tyłu. Z nudów oraz by odgonić od siebie natrętne myśli, zaczął rozglądać się dookoła. Tuż przed jego przystankiem zauważył chłopaka, troszkę starszego od niego z małym dzieckiem na ręku. Przełknął ślinę, nie mogąc od nich oderwać wzroku. Ten wyłapał to i z lekkim uśmiechem zajął miejsce obok bruneta.
- Coś się stało? - zapytał przejęty nieznajomy.
- Nie, ja tylko... - mruknął zawstydzony Jungkook, spuszczając głowę. To, że był z dzieckiem nie oznaczało, że było jego. Równie dobrze mógł być to jego brat! - To pana? - zagaił, zbierając w sobie troszkę odwagi.
- Tak, mój mały syneczek - odpowiedział z dumą. Chwilę przyglądał się Jeonowi, aż w końcu jego uśmiech lekko się zmienił. - Sam go urodziłem, jeśli o to ci chodzi - dodał. Kook szybko przeniósł na niego zdziwione spojrzenie, mrugając kilkakrotnie. Po chwili uśmiechnął się słabo, nie wiedząc jak ma zareagować. W jego główce pojawiło się wiele pytań, ale żadnego nie potrafił zadać. - Tak, jestem tym, jak to niektórzy mówią, nowym gatunkiem mężczyzny - zaśmiał się na swoje słowa.
- Um... bo ja... - jąkał się, ale starszy doskonale to zrozumiał.
- Ty też? - Jung kiwnął niemrawo głową, chociaż wciąż odpychał daleko tą myśl.
- Przepraszam, tutaj wysiadam - oznajmił, gdy autobus się zatrzymał.
- Jasne. Nie ma się czego bać, to nie takie straszne. Gdybyś odczuł potrzebę pogadania z kimś, masz moją wizytówkę. Możesz zadzwonić w każdej chwili - Wręczył mu małą, sztywną kartkę, uśmiechając się przy tym.
Jungkook niemrawo kiwną głową, odwzajemniając gest. Naprawdę był zdziwiony, że obcy chłopak zaoferował mu swoją pomoc, ale jednocześnie był mu za to ogromnie wdzięczny. Strach był okropny, tak samo jak świadomość odrzucenia przez swojego chłopaka.
Przełknął ślinę, obierając kierunek odpowiedniego bloku. I im bardziej się do niego zbliżał tym gorzej się czuł. Nie mógł się jednak zatrzymać, więc leniwie stawiał przed siebie stopy. Nawet nie wiedział kiedy przekroczył próg mieszkania. Przeczesał włosy, zdejmując swoje trampki jak i kurtkę. Obrócił się na pięcie w zamiarze udania się do salonu, ale zatrzymał się w półkroku. Spojrzał się na w lustro, a jego wzrok automatycznie skierował się na brzuch. Drżącą ręką go dotknął, jednak w tym samym momencie słowa doktora ponownie do niego wróciły. Po jego policzkach spłynęły łzy, a on sam biegiem udał się do sypialni, zagrzebując w pościeli, jakby ta miała go ochronić przez wszelkim złem tego świata.
- Jungkook, wróciłem!
Zacisnął mocniej powieki, jednak równie szybko je otworzył, zerkając na budzik. Zmrużył oczy widząc kilka minut po trzeciej. Przecież o dziesiątej miał wizytę. Tak długo mu to wszystko zajęło? Pokręcił głową. Doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, że będzie musiał swojemu chłopakowi o wszystkim powiedzieć, ale nie wiedział jak. Póki co, wolał schować się w ciepłej pościeli i liczyć na jakiś cud, że to wszystko okaże się chorym koszmarem.
Usłyszał, że Jimin wszedł do pokoju.
- Chcę być sam - powiadomił go na wstępie.
Park kiwnął tylko głową i wyszedł z pomieszczenia, za co Jeon naprawdę był mu wdzięczny. Musiał to przemyśleć, poukładać sobie wszystko i zebrać odwagę. I... zbierał ją tak do wieczora. W końcu jednak powolnie wyszedł ze swojej nory, rozglądając się po mieszkaniu w poszukiwaniu czerwonowłosego. Znalazł go w łazience, akurat brał kąpiel. Jungkook wszedł do środka, uśmiechając się do niego lekko.
- Chcesz pogadać? - spytał Park, uważnie mu się przyglądając. Jung pokiwał tylko głową, nie mogąc wysilić się na jakiekolwiek słowo. - To chodź - zaproponował.
Brunet nie mógł się powstrzymać przed poszerzeniem uśmiechu. Kochał Jimina. Ten był dla niego wszystkim. Przy nim zawsze czuł się dobrze, a smutki zostały zastępowane ciepłym uczuciem i bezpieczeństwem. Także, nie wahał się. Szybko ściągnął z siebie ubranie, uważając na siebie oraz towarzysza, zajął miejsce pomiędzy jego udami. Oparł się o jego mokry tors, a ciepła woda szybko nagrzała jego ciało.
Oboje przez chwile milczeli, rozkoszując się sobą. Starszy objął Jeona w pasie, kładąc przy okazji czoło na jego ramieniu. Widział, że młodszy jest spięty, więc dla rozluźnienia zaczął smyrać jego wrażliwą skórę swoim nosem, od czasu do czasu składając tam delikatny pocałunek.
- Byłem dzisiaj u lekarza - zaczął, a Park tylko mruknął, dając mu tym samym znak, że go rozumie i czeka na dalsze słowa. - I... - zaciął się w sobie. Nie miał pojęcia jak miałby o tym powiedzieć komuś innemu, samemu nie akceptując tego faktu. - Wiesz, że mężczyźni mogą zachodzić w ciążę, no nie? Ponoć to nic dziwnego, związki homoseksualistów stały się przecież przez to bardziej akceptowane... - Za każdym razem gdy mocno się stresował, zaczynał się gubić w swoich słowach.
- Ciii - Jimin ucałował jego kark, dłoń przenosząc na jego ramię, z wolna je głaszcząc. - Czy ty mi próbujesz powiedzieć, że...
- Jestem w ciąży - przerwał mu, a po jego policzkach od razu spłynęły łzy.
Starszy odsunął się lekko, przyglądając się w zdziwieniu, dygoczącym plecom swojego chłopaka. Nie wykonał żadnego ruchu, pozwalając informacji na przyjęcie. Jednakże widząc jak Jungkook coraz bardziej popada w histerie, szybko przyciągnął go do siebie, zaczynając uspokajająco głaskać po plecach. Szczerze powiedziawszy... nie czuł nic. Ani strachu ani radości. Nigdy nie przypuszczał, że żyjąc w związku z mężczyzną może doczekać się potomka. Dopiero po piętnastu minutach ciszy na jego ustach pojawił się uśmiech.
- No i czemu płaczesz? - spytał.
- Bo... Jimin! Ja mam tylko osiemnaście lat, szkoła, studia... A co powiedzą rodzice? Moi, twoi... - wyłkał, mocniej przyciskając się do ciała starszego. - A co jak ty ze mną nie wytrzymasz i mnie zostawisz? A moje plany... nasze plany... nie chcę.
- A co jak ci odpadnie nos? - zażartował z niego. Jeon podniósł zdziwiony brwi, spoglądając na swojego partnera. - Nie bój się. Ja cię nigdy nie zostawię, tym bardziej w takiej sytuacji. Szkołę możesz kontynuować później, plany zrealizujemy już w trójkę - dokończył, całując go w czubek głowy. - Poradzimy sobie.
- Hyung... - szepnął młodszy, a na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.
Od razu zrobiło mu się jakoś tak lżej. Świadomość, że jego najważniejsza osoba nie zostawi go, będzie go wspierać i tak spokojnie zareagowała na tą wiadomość, mocno podnosiła go na duchu. Wciąż się bał, ale przynajmniej wiedział, że może na niego liczyć w stu procentach.
- Woda już jest zimna - zakomunikował nagle Park. - Teraz musisz na siebie uważać, co nie? A raczej, ja powinienem się tobą bardziej opiekować... Więc wynocha mi z tej wanny, jazda!
Tak, zdecydowanie jego chłopak był najlepszy na świcie.
- No i czemu płaczesz? - spytał.
- Bo... Jimin! Ja mam tylko osiemnaście lat, szkoła, studia... A co powiedzą rodzice? Moi, twoi... - wyłkał, mocniej przyciskając się do ciała starszego. - A co jak ty ze mną nie wytrzymasz i mnie zostawisz? A moje plany... nasze plany... nie chcę.
- A co jak ci odpadnie nos? - zażartował z niego. Jeon podniósł zdziwiony brwi, spoglądając na swojego partnera. - Nie bój się. Ja cię nigdy nie zostawię, tym bardziej w takiej sytuacji. Szkołę możesz kontynuować później, plany zrealizujemy już w trójkę - dokończył, całując go w czubek głowy. - Poradzimy sobie.
- Hyung... - szepnął młodszy, a na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.
Od razu zrobiło mu się jakoś tak lżej. Świadomość, że jego najważniejsza osoba nie zostawi go, będzie go wspierać i tak spokojnie zareagowała na tą wiadomość, mocno podnosiła go na duchu. Wciąż się bał, ale przynajmniej wiedział, że może na niego liczyć w stu procentach.
- Woda już jest zimna - zakomunikował nagle Park. - Teraz musisz na siebie uważać, co nie? A raczej, ja powinienem się tobą bardziej opiekować... Więc wynocha mi z tej wanny, jazda!
Tak, zdecydowanie jego chłopak był najlepszy na świcie.
Dwudziesty ósmy stycznia
- Ahh który to już tydzień? - zapytała ciemnowłosa kobieta, przypatrując się brzuszkowi chłopaka. Na jej twarzy widniał ogromny uśmiech, a oczy świeciły się szczęściem.
- Dwudziesty trzeci - odparł Jungkook, automatycznie kładąc sobie rękę na już odstającej części ciała.
- I jak to znosisz? - zaciekawiła się.
Odkąd tylko jej syn oznajmił, że zostanie ojcem wpadła w prawdziwą manie opieki. Niestety, przez jej pobyt w Stanach i napięty grafik dopiero teraz mogła ich odwiedzić. Cieszyła się ich szczęściem, nawet obiecała, że zostanie w Korei by móc im w każdej chwili pomóc. Zdawała sobie sprawę, że byli młodzi, a cała ta sytuacja pomimo radości, była naprawdę ciężka. Szczególne dla młodego chłopaka, którego matka całkowicie się od niego odcięła.
- Z zachowania jest nieznośny - wtrącił się Jimin, wchodząc do pomieszczenia. Postawił na stole trzy herbaty, a następnie zajął miejsce obok swojego chłopaka, obejmując go ramieniem. - Jest jak prawdziwy kot! Jak nie ma humoru to drapie, gryzie i prycha, a czasami ma takie dni, że łasi się bez chwili spokoju - Zaśmiał się, widząc mordercze spojrzenie młodszego. - I non stop je. Nie nadążam mu gotować, a on jest ciągle głodny. Potrafi wstać o czwartej nad ranem, bo zachciało mu się czegoś słodkiego - dokończył.
- Jeszcze mi powiedź, że jestem gruby - warknął brunet, składając dłonie na brzuchu.
- No wybacz kochanie, ale ostatnio ci się przybrało.
- Jesteś beznadziejny - prychnął.
Pani Park na ich krótką wymianę zdań, wybuchła śmiechem. W ślad za nią także poszła dwójka młodych. Obojgu było trudno pogodzić się z tą sytuacją, jednak gdy w końcu im się to udało, przyszedł czas na radość. Wiedzieli, że będzie ciężko, ale dopóki mięli siebie nic nie stawało na przeszkodzie do ich radości.
- A wiecie jaka to płeć? Nic mi nie chcieliście wcześniej powiedzieć.. - Kobieta ściągnęła brwi, uważnie się im przyglądając.
- Chłopiec - odpowiedział w końcu czerwonowłosy. - Tydzień temu się dowiedzieliśmy, jak mogliśmy ci to wcześniej powiedzieć, mamo?
- Och, to cudownie!
Rozmawiali jeszcze przez długi czas. Oboje byli wdzięczni pani Park za wyrozumiałość, troskę i chęć pomocy. Bez niej nie mieliby aż takiego oparcia w swoich rodzinach. Fakt, pan Jeon zaoferował się, że pomoże gdy tylko będzie potrafił, a ojciec Jimina często ich odwiedzał, pomagał przygotować pokój, czasami gdy Min nie mógł, to właśnie on zawodził Kooka do lekarza. Nawet chłopak, którego Jung poznał w autobusie, interesował się ich sytuacją i zaprzyjaźnił się z dwójką chłopaków. Taehyung, bo tak miał na imię, odwiedzał ich, a także dawał różne rady. I jedyne czego brakowało brunetowi to widok swojej matki. Jednak wiedział, że tak szybko jej nie zobaczy.
Po pożegnaniu się, Jimin poszedł odprowadzić swoją matkę do taksówki. Jeon w tym czasie troszkę posprzątał, a gdy to uczynił, stanął przed sporym lustrem. Przyglądał się przez chwilę sobie, podciągając materiał koszulki. Opuszkami palców dotknął naciągniętej skóry, a na jego usta wstąpił lekki uśmiech. Uczucie, które mu towarzyszyło było cudowne, nie do opisania. Nie mógł uwierzyć, że nosi w sobie małego człowieczka, który za parę tygodni przyjdzie na świat. Z niecierpliwością wyczekiwał tej chwili, kiedy to będzie mógł z maluszkiem na dłoniach, usiąść na kanapie w objęciach swojego chłopaka.
- Śliczny jesteś - Z rozmyślań wyrwał go głos jego chłopaka.
Jung uśmiechnął się jeszcze bardziej, spoglądając na ich odbicie. Park podszedł do niego, kładąc podbródek na jego ramieniu, łapiąc w swoją dłoń, tą młodszego, która spoczywała na brzuchu. Przejechał delikatnie opuszkami po jego śródręczu.
- Wiesz, że będziemy musieli wybrać imię? - zagadnął starszy, przemieszczając rękę na odstający brzuszek. Z delikatnością go pogładził, uśmiechając się przy tym.
- Nie jestem w tym dobry - naburmuszył się.
- Hym - ucałował go lekko w szyję. - To może Jeongguk? Ty miałeś mieć tak na imię, ale twój tata zadecydował inaczej. Pasuje?
Jeon pokiwał lekko głową, choć posmutniał na twarzy.
- Chciałbym żeby moi rodzice byli przy mnie - wyjawił swoje obawy.
Obrócił się przodem do swojego chłopaka, zakładając mu ręce ramiona. Przytulił się do niego by po chwili się odsunąć i pocałować Jimina. Starszy objął go, lekko głaszcząc po plecach. Kook był jego całym światem i nie chciał go wypuszczać z rąk. Choć wiedział, że za chwilę będzie miał dwa światy do pilnowania.
- Zobaczysz, gdy tylko maluch przyjdzie na świat, przełamią się i przyjdą - Uśmiechnął się. - Widok małego, słodkiego, bezzębnego Ciasteczka zwali ich z nóg i będą nim tak bardzo zauroczeni.
- Dlaczego ma być podobny do mnie, a nie do ciebie? - spytał, unosząc brew ku górze, ale jego dawny smutek poszedł w zapomnienie, zastąpiony ponownie przez radość i uśmiech. Nikt mu tak humoru nie poprawiał jak ten osobnik przed nim.
- Koteczku, to oczywiste. Ten świat nie zniósłby dwóch tak przystojnych mężczyzn! - oznajmił.
Jungkook spojrzał się na niego z niedowierzaniem, a następnie wybuchnął śmiechem.
- Głupi jesteś.
- Dwudziesty trzeci - odparł Jungkook, automatycznie kładąc sobie rękę na już odstającej części ciała.
- I jak to znosisz? - zaciekawiła się.
Odkąd tylko jej syn oznajmił, że zostanie ojcem wpadła w prawdziwą manie opieki. Niestety, przez jej pobyt w Stanach i napięty grafik dopiero teraz mogła ich odwiedzić. Cieszyła się ich szczęściem, nawet obiecała, że zostanie w Korei by móc im w każdej chwili pomóc. Zdawała sobie sprawę, że byli młodzi, a cała ta sytuacja pomimo radości, była naprawdę ciężka. Szczególne dla młodego chłopaka, którego matka całkowicie się od niego odcięła.
- Z zachowania jest nieznośny - wtrącił się Jimin, wchodząc do pomieszczenia. Postawił na stole trzy herbaty, a następnie zajął miejsce obok swojego chłopaka, obejmując go ramieniem. - Jest jak prawdziwy kot! Jak nie ma humoru to drapie, gryzie i prycha, a czasami ma takie dni, że łasi się bez chwili spokoju - Zaśmiał się, widząc mordercze spojrzenie młodszego. - I non stop je. Nie nadążam mu gotować, a on jest ciągle głodny. Potrafi wstać o czwartej nad ranem, bo zachciało mu się czegoś słodkiego - dokończył.
- Jeszcze mi powiedź, że jestem gruby - warknął brunet, składając dłonie na brzuchu.
- No wybacz kochanie, ale ostatnio ci się przybrało.
- Jesteś beznadziejny - prychnął.
Pani Park na ich krótką wymianę zdań, wybuchła śmiechem. W ślad za nią także poszła dwójka młodych. Obojgu było trudno pogodzić się z tą sytuacją, jednak gdy w końcu im się to udało, przyszedł czas na radość. Wiedzieli, że będzie ciężko, ale dopóki mięli siebie nic nie stawało na przeszkodzie do ich radości.
- A wiecie jaka to płeć? Nic mi nie chcieliście wcześniej powiedzieć.. - Kobieta ściągnęła brwi, uważnie się im przyglądając.
- Chłopiec - odpowiedział w końcu czerwonowłosy. - Tydzień temu się dowiedzieliśmy, jak mogliśmy ci to wcześniej powiedzieć, mamo?
- Och, to cudownie!
Rozmawiali jeszcze przez długi czas. Oboje byli wdzięczni pani Park za wyrozumiałość, troskę i chęć pomocy. Bez niej nie mieliby aż takiego oparcia w swoich rodzinach. Fakt, pan Jeon zaoferował się, że pomoże gdy tylko będzie potrafił, a ojciec Jimina często ich odwiedzał, pomagał przygotować pokój, czasami gdy Min nie mógł, to właśnie on zawodził Kooka do lekarza. Nawet chłopak, którego Jung poznał w autobusie, interesował się ich sytuacją i zaprzyjaźnił się z dwójką chłopaków. Taehyung, bo tak miał na imię, odwiedzał ich, a także dawał różne rady. I jedyne czego brakowało brunetowi to widok swojej matki. Jednak wiedział, że tak szybko jej nie zobaczy.
Po pożegnaniu się, Jimin poszedł odprowadzić swoją matkę do taksówki. Jeon w tym czasie troszkę posprzątał, a gdy to uczynił, stanął przed sporym lustrem. Przyglądał się przez chwilę sobie, podciągając materiał koszulki. Opuszkami palców dotknął naciągniętej skóry, a na jego usta wstąpił lekki uśmiech. Uczucie, które mu towarzyszyło było cudowne, nie do opisania. Nie mógł uwierzyć, że nosi w sobie małego człowieczka, który za parę tygodni przyjdzie na świat. Z niecierpliwością wyczekiwał tej chwili, kiedy to będzie mógł z maluszkiem na dłoniach, usiąść na kanapie w objęciach swojego chłopaka.
- Śliczny jesteś - Z rozmyślań wyrwał go głos jego chłopaka.
Jung uśmiechnął się jeszcze bardziej, spoglądając na ich odbicie. Park podszedł do niego, kładąc podbródek na jego ramieniu, łapiąc w swoją dłoń, tą młodszego, która spoczywała na brzuchu. Przejechał delikatnie opuszkami po jego śródręczu.
- Wiesz, że będziemy musieli wybrać imię? - zagadnął starszy, przemieszczając rękę na odstający brzuszek. Z delikatnością go pogładził, uśmiechając się przy tym.
- Nie jestem w tym dobry - naburmuszył się.
- Hym - ucałował go lekko w szyję. - To może Jeongguk? Ty miałeś mieć tak na imię, ale twój tata zadecydował inaczej. Pasuje?
Jeon pokiwał lekko głową, choć posmutniał na twarzy.
- Chciałbym żeby moi rodzice byli przy mnie - wyjawił swoje obawy.
Obrócił się przodem do swojego chłopaka, zakładając mu ręce ramiona. Przytulił się do niego by po chwili się odsunąć i pocałować Jimina. Starszy objął go, lekko głaszcząc po plecach. Kook był jego całym światem i nie chciał go wypuszczać z rąk. Choć wiedział, że za chwilę będzie miał dwa światy do pilnowania.
- Zobaczysz, gdy tylko maluch przyjdzie na świat, przełamią się i przyjdą - Uśmiechnął się. - Widok małego, słodkiego, bezzębnego Ciasteczka zwali ich z nóg i będą nim tak bardzo zauroczeni.
- Dlaczego ma być podobny do mnie, a nie do ciebie? - spytał, unosząc brew ku górze, ale jego dawny smutek poszedł w zapomnienie, zastąpiony ponownie przez radość i uśmiech. Nikt mu tak humoru nie poprawiał jak ten osobnik przed nim.
- Koteczku, to oczywiste. Ten świat nie zniósłby dwóch tak przystojnych mężczyzn! - oznajmił.
Jungkook spojrzał się na niego z niedowierzaniem, a następnie wybuchnął śmiechem.
- Głupi jesteś.
1 maja
W szpitalnej sali panował półmrok, a światło dochodziło tylko z malutkiej lampy nad łóżkiem. Jak na tą porę roku było zimno, ale to wcale nie przeszkadzało młodemu chłopakowi. Wręcz mu odpowiadało. Był rozgrzany, miał gorączkę i jego ogólny stan nie był dobry. Kropelki potu spływały po suchej skórze, a mokre włosy przylepiały się do czoła. Bolało go całe ciało, ale wiedział, że ten największy ból minął. Mimo tego wszystkiego czuł się wspaniale. Rozpierała go duma, ulga i ogromne szczęście. Już nie mógł się doczekać widoku swojego synka oraz swojego chłopaka.
Drzwi do sali się otworzyły, a w nich stanął blady Park. Zmęczenie psychiczne jak i fizyczne było po nim widać, jednakże zdawał sobie sprawę, że to młodszy przechodził prawdziwe katusze. Podszedł do niego powoli, siadając na krześle przy łóżku. Złapał dłoń bruneta, uśmiechając się ciepło. Nie potrzebowali zbytecznych słów. Obydwoje byli szczęśliwi, naprawdę szczęśliwi.
- Chcę go zobaczyć - mruknął w końcu Jungkook, delikatnie zaciskając swoją dłoń, na tej starszego.
- Musisz najpierw troszkę odpocząć - odpowiedział, ale wyczuł, że młodszy się lekko spiął. - Spokojnie, rozmawiałem z lekarzem, wszystko jest w porządku. - Uśmiechnął się do niego by dodać mu otuchy i utwierdzić we własnych słowach.
Jeon tylko kiwnął niemrawo głową, wzdychając ciężko. Fakt, odczuwał ogromne zmęczenie, był wykończony tym wszystkim, jednakże pragnienie trzymania w ramionach malutkiego człowieczka była o wiele większa. Zaczął się nawet niecierpliwić, a ostatnie o czym myślał to odpoczynek. Chciał go najpierw zobaczyć, nawet nie na długo.
Słysząc skrzypnięcie, gwałtownie obrócił się w stronę w kierunku wejścia, a spory uśmiech pojawił się na jego ustach, gdy ujrzał kobietę w białym stroju niosącą na dłoniach małe zawiniątko. Zagryzł lekko wargi, gdy ta podeszła do łóżka, nachylając się i z najwyższą ostrożnością oddała noworodka w ramiona rodzica. Uśmiechnęła się do obu.
- Namówiłam lekarza - zaczęła. - Ale tylko na chwilę, bardzo źle pan zniósł poród - dokończyła.
- Dziękuję bardzo - odpowiedział szybko, posyłając jej wdzięczny uśmiech.
Wtedy przeniósł wzrok na maluszka. Był... śliczny, chociaż mówi się, że dla rodzica jego dziecko zawsze będzie takie. Wpatrywał się zauroczony w jego malutką, okrągłą twarzyczkę, śliczne, brązowe oczka, które z pewnością kształtem przypominały te Jimina. Maluch był niezwykle uroczy, zwłaszcza te ciekawskie migdałki, bacznie obserwujące Jeona i pucołowate policzki.
- Mówiłem, że będzie podobny do ciebie - mruknął Jimin, uśmiechając się wesoło.
- Ma twoje oczy - wyraził sprzeciw. - Oby charakter miał mój.
- Czy ty masz coś do mojego charakteru? - Starszy uniósł jedną brew, ale nie oderwał wzroku od dziecka. Przepełniało go szczęście i też chciał się nim nacieszyć!
- Skąd, po prostu jak będzie dorastał, będzie nie do upilnowania. - Młodszy nadął policzki.
Jeszcze kilka minut mogli zostać z ich dzieckiem, jednakże tą sielankę przerwał doktor, który nie godził się na wydłużenie czasu. Mimo to, zarówno Jungkook jak i Jimin nie mogli przestać się uśmiechać, a ta chwila zapewne na zawsze pozostanie w ich wspomnieniach.
W pewnym momencie usłyszeli dzwonek telefonu młodszego z nich. Starszy widząc, że Kook jest poważnie wymęczony, sięgnął po urządzenie, odblokowując. Wszedł w treść wiadomości, a po przeczytaniu, uśmiechnął się lekko. Podał rzecz właścicielowi, a na jego twarzy po chwili wykwitł ten sam gest.
- Czyli teraz będzie już wszystko dobrze? - spytał lekko niepewnie.
- Nie. - Pokręcił głową Park. - Ale będziemy sobie ze wszystkim dawać radę, a ty musisz przyznać, że mam zawsze racje - dodał, głaszcząc swojego chłopaka po główce. Ten tylko lekko skinął, powracając wzrokiem na wyświetlacz i treść wiadomości.
21:37
Od: Mama
Kochanie, tata rozmawiał niedawno z Jiminem, mam nadzieję, że wypoczniesz! Przepraszam za moje zachowanie, było ono skandaliczne, ale nie mogłam uwierzyć ani zaakceptować tego, że mój mały synek stał się dorosły. Za niedługo ty sam zobaczysz jak trudno jest się pogodzić z tym faktem. Mam nadzieję, że uda nam się odbudować dawne relacje. Dzisiaj naciesz się ta chwilą, a jutro cię odwiedzimy.
Kocham cię, mama.
Drzwi do sali się otworzyły, a w nich stanął blady Park. Zmęczenie psychiczne jak i fizyczne było po nim widać, jednakże zdawał sobie sprawę, że to młodszy przechodził prawdziwe katusze. Podszedł do niego powoli, siadając na krześle przy łóżku. Złapał dłoń bruneta, uśmiechając się ciepło. Nie potrzebowali zbytecznych słów. Obydwoje byli szczęśliwi, naprawdę szczęśliwi.
- Chcę go zobaczyć - mruknął w końcu Jungkook, delikatnie zaciskając swoją dłoń, na tej starszego.
- Musisz najpierw troszkę odpocząć - odpowiedział, ale wyczuł, że młodszy się lekko spiął. - Spokojnie, rozmawiałem z lekarzem, wszystko jest w porządku. - Uśmiechnął się do niego by dodać mu otuchy i utwierdzić we własnych słowach.
Jeon tylko kiwnął niemrawo głową, wzdychając ciężko. Fakt, odczuwał ogromne zmęczenie, był wykończony tym wszystkim, jednakże pragnienie trzymania w ramionach malutkiego człowieczka była o wiele większa. Zaczął się nawet niecierpliwić, a ostatnie o czym myślał to odpoczynek. Chciał go najpierw zobaczyć, nawet nie na długo.
Słysząc skrzypnięcie, gwałtownie obrócił się w stronę w kierunku wejścia, a spory uśmiech pojawił się na jego ustach, gdy ujrzał kobietę w białym stroju niosącą na dłoniach małe zawiniątko. Zagryzł lekko wargi, gdy ta podeszła do łóżka, nachylając się i z najwyższą ostrożnością oddała noworodka w ramiona rodzica. Uśmiechnęła się do obu.
- Namówiłam lekarza - zaczęła. - Ale tylko na chwilę, bardzo źle pan zniósł poród - dokończyła.
- Dziękuję bardzo - odpowiedział szybko, posyłając jej wdzięczny uśmiech.
Wtedy przeniósł wzrok na maluszka. Był... śliczny, chociaż mówi się, że dla rodzica jego dziecko zawsze będzie takie. Wpatrywał się zauroczony w jego malutką, okrągłą twarzyczkę, śliczne, brązowe oczka, które z pewnością kształtem przypominały te Jimina. Maluch był niezwykle uroczy, zwłaszcza te ciekawskie migdałki, bacznie obserwujące Jeona i pucołowate policzki.
- Mówiłem, że będzie podobny do ciebie - mruknął Jimin, uśmiechając się wesoło.
- Ma twoje oczy - wyraził sprzeciw. - Oby charakter miał mój.
- Czy ty masz coś do mojego charakteru? - Starszy uniósł jedną brew, ale nie oderwał wzroku od dziecka. Przepełniało go szczęście i też chciał się nim nacieszyć!
- Skąd, po prostu jak będzie dorastał, będzie nie do upilnowania. - Młodszy nadął policzki.
Jeszcze kilka minut mogli zostać z ich dzieckiem, jednakże tą sielankę przerwał doktor, który nie godził się na wydłużenie czasu. Mimo to, zarówno Jungkook jak i Jimin nie mogli przestać się uśmiechać, a ta chwila zapewne na zawsze pozostanie w ich wspomnieniach.
W pewnym momencie usłyszeli dzwonek telefonu młodszego z nich. Starszy widząc, że Kook jest poważnie wymęczony, sięgnął po urządzenie, odblokowując. Wszedł w treść wiadomości, a po przeczytaniu, uśmiechnął się lekko. Podał rzecz właścicielowi, a na jego twarzy po chwili wykwitł ten sam gest.
- Czyli teraz będzie już wszystko dobrze? - spytał lekko niepewnie.
- Nie. - Pokręcił głową Park. - Ale będziemy sobie ze wszystkim dawać radę, a ty musisz przyznać, że mam zawsze racje - dodał, głaszcząc swojego chłopaka po główce. Ten tylko lekko skinął, powracając wzrokiem na wyświetlacz i treść wiadomości.
21:37
Od: Mama
Kochanie, tata rozmawiał niedawno z Jiminem, mam nadzieję, że wypoczniesz! Przepraszam za moje zachowanie, było ono skandaliczne, ale nie mogłam uwierzyć ani zaakceptować tego, że mój mały synek stał się dorosły. Za niedługo ty sam zobaczysz jak trudno jest się pogodzić z tym faktem. Mam nadzieję, że uda nam się odbudować dawne relacje. Dzisiaj naciesz się ta chwilą, a jutro cię odwiedzimy.
Kocham cię, mama.
I co ty mi tu gadasz, że to jest złe? Kocham to. Wcześniej czytałam jedno opowiadanie z tego gatunku i powiem szczerze, że za bardzo mi nie podpasowało, to natomiast jest świetne i wcale nie odrzucał mnie fakt męskiej ciąży. Wiedziałam, że wszystko im się ułoży i dobrze. Maluszek musiał być śliczny, chociaż pewnie mega chiński, jak miał oczy Jimina hahahah nie nic to tylko taki żarcik ^^ Śmiechłam mocno, kiedy okazało się, że kolesiem z autobusu był Tae, nie wiem dlaczego, ale lałam xddd
OdpowiedzUsuńKocham i czekam na kolejne takie świetne opowiadania <333
Dla mnie to chyba było straszne do napisanie przez tą męską ciążę... Hahahahah ojjj tam, oj tam! Śliczne malutkie dzieciątko :3
UsuńChciałam tam wcisnąć z jakiegoś powodu Yoongiego... aleee jakoś wyszło, że został Tae xDDD
Dziękuję, że mnie tak wspierasz ♥
Ciekawy pomysł. Piszesz super, ale opowiadania tego typu do mnie nie trafiają...
OdpowiedzUsuńDo mnie niestety też, więc ten shot był dla mnie wyzwaniem.
UsuńDziękuję za komentarz :3
BOZE, MOJ CIASTEK W CIAZY
OdpowiedzUsuńJIKOOK
nie no, kocham cie
pisz takich rzeczy wiecej pls XDD
Ojj dla mnie mpreg to chyba jeden z trudniejszych gatunków do pisania ;; Więc nie wiem czy kiedykolwiek coś takiego napiszę ;; xD
UsuńNie no to bylo piękne. Dopiero teraz to zauwazylam ze jest nowy shot. Nie wiem co tu jeszcze napisać chyba ze to bylo genialne. I powiedzenia w dalszym pisaniu a przedewszyatkim zdrowia <3
OdpowiedzUsuńDziękuję ♥
UsuńPiszę dopiero teraz, ponieważ ostatnio Internet mnie nie lubi ;^:
OdpowiedzUsuńStrasznie się podekscytowałam gdy zobaczyłam że już jest one shot dla mnie :D
Taaak strasznie mi się on podoba!!! ❤❤❤❤
Fajny pomysł z datowaniem , jak w pamiętniku / dzienniku.
Na początku sexy 😁, i rozumiem Kookiego też uwielbiam pośladki Jimina. Po co on je zakrywa ubraniami? Dla mnie mógłby chodzić / występować bez nich xD
ChimChim jest zajebisty więc może xDDD
Kookiś jest urrroooooczy <3 , biedactwo strasznie przejął się ciążą, dobrze że Jimin jest taki opiekuńczy i zaraz się wziął za pocieszanie Ciasteczka.
Pomysł na wkręcenie Tae z dzieckiem - rewelacja! Bardzo mu to pasuje :)
Lubię jak wszystko dobrze się kończy, Kooki urodził ślicznego synka i pogodził się z mamą :D
I wszyscy żyli długo i szczęśliwie. KONIEC <3 <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
Jeszcze raz bardzo dziękuję, kocham i zaglądam codziennie ( jeśli internet mi pozwala ;^; ) ❤
Jeju, tak mi ulżyło się się tobie podoba :3
UsuńHheheeh pośladki Jimina są tak dobre jak jego abs xDD Moim zdaniem cichy są mu zbędne xDD
Naprawdę bardzo się cieszę, że się podoba i dziękuję za komentarz ♥
Nie lubię mpregów... jednakże ten wydał mi się w jakiś sposób wyjątkowy. Był dobrze napisany, z ciekawym pomysłem i opisami ;3
OdpowiedzUsuńTen shot był bardzo kochany i przyjemny, co oczywiście bardzo mi się spodobało <3 Od niedawna śledzę waszą twórczość, ale mogę stwierdzić, że uwielbiam waszą twórczość! Trzymajcie tak dalej! Obie macie dużo talentu :3
~ Mika
Dziękuję :3
UsuńMało osób chyba mpregi lubi, raczej nie chcą ich czytać, a ja wręcz piszczeć zaczęłam kiedy zobaczyłam, że coś dodałaś + ten gatunek <3
OdpowiedzUsuńTo nie to, że ja dzieci lubię, bo szczerze nienawidzę XD serio, ale po prostu ten motyw jest zawsze taaaaaki kochany.
Mój pierwszy mpreg to był hunhan *jeszcze wtedy pairing życia* i wyłam czytając go, bo to takie cudowne było. I powiem Ci teraz jedno: dzięki temu shotowi wskakujesz na pierwsze miejsce. Nie dlatego, że tamten pairing już nie jest dla mnie aż tak...och i ach, ale ze względu na to, że po prostu napisałaś to zajebiście.
Inne słowo lepiej tego nie opisze, rly.
Tyle kochanych emocji i jak zawsze wykurwiście cudowny Park Jimin, kurdałke, ten cwel to życie.
Jikook to taki kochany pairing, zawsze jest taki uroczy Kookie i seksowny Jimin. No na przykład Sugi w ciąży sobie nie wyobrażamm..chociaż. O lol, nowe marzenie normalnie: swagger z brzuszkiem.
Okok, już się tak nie zapędzam; współczuję Ciastkowi, bo reakcja jego mamy była fatalna i biedak się tym męczył :c
Chwila chwila...nic nie wspomniałam o początkowej scenie. Shieeeeet
Uwielbiam kiedy faceci mówią sobie "tęskniłem", wszędzie. Niezależnie jaki shot. Nie wiem czemu, ale dla mnie to słowo ma jakieś takie większe znaczenie niż "kocham cię" nadużywane jest to słowo ;---;
Kurde, znów nie o tym.
Wiesz, że Cię uwielbiam a shot to zdecydowanie moje gusta. Było słodko, trochę smutku, lekka niepewność. Ale Jimin jest zajebisty i rozwiał wątpliwości Ciasteczka. Kochany mój Ziminek *o*
Ani razu mnie nie zawiodłaś, naprawdę! Nie mówię tego dlatego, żebyś więcej pisała czy częściej coś publikowała *i tak robisz to mega często* ale po prostu wiedz, że mnie uszczęśliwiasz w pełni.
Talencior ogromny, wiesz to przecież. Kooooooooocham *nie, tutaj to słowo ma znaczenie*
A i jeszcze dzieciaczek....on to kurde będzie słodkini jednocześnie pewnie bóg seksu. Pomieszanie utalentowanego Ciastka charyzmatycznego Jimina to życie.
Loff♥♡♡♡♥♡♡♡♥♡♡♡♥♡♡♡♥♡♡♡♥♡♡♡♥♡♡♡♥♡♡♡♥♡♡♡♥♡♡♡♥♡♡♡♥♡♡♡♥♡♡♡♥♡♡♡♥♡♡♡♥♡♡♡♥♡♡♡♥♡♡♡♥♡♡♡♥♡♡♡
A i jeszcze jedno. Nie przemęczaj się mi tu. Masz zdrowieć, nabrać sił. Pomińmy to, że jeszcze dziś dodałaś kolejny rozdział opowiadania ;--; nie wiem jak Ty to robisz, serio;;;; Masz być zdrowa, bo zacznę się marywić, a tego byś nie chciała XD
Weny kochana, chęci, czasu i wszystkiego!
Ty mała utalentowana osóbko, Ty. Wiesz co robisz z moim życiem? Przepełniasz feelsami ;-;
Dziękuję za to strasznie c:
~yula
Hhaha dla mnie było trudno do tego jakkolwiek podejść, bo nie mogłam sobie wyobrazić jak mężczyzna może być w ciąży? Wiesz, jako ktoś kto ma rozszerzoną biologię kminił nad sposobem w jaki do tego mogło dojść xDD Było ciężko XD
UsuńNawet nie wiesz jak miło mi się zrobiło czytając twój komentarz *_* Nie jestem przekonana do tego shota, może właśnie przez ten gatunek i to jak ciężko mi się go pisało.. No, ale skoro się tylu osobą spodobał, może faktycznie nie było tak tragicznie :3
Ten dzieciak to pewnie jakiś Boss będzie xDDDD Mając takie geny xDD
Hyyym po prostu miałam większość napisane, pozostało tylko dokończenie :3 Dobrze, będę o siebie dbać <3
A ja dziękuję, że mnie tak ładnie wspierasz. To naprawdę bardzo pomaga i mam większą ochotę na pisanie ♥♥
NIGDY. WIĘCEJ. MPREG.
OdpowiedzUsuńTo bylo moje pierwsze i...
Ja nie... to nie dla mnie...
I gdzie niby to dziecko jest...? W jelicie grubym?
Nie nie nie nie...
Ja nie krytykuje ciebie. podziwiam ze potrafilas cos takiego zrobić. mialam sporo facepalmów po drodze... po prostu.. umysł ścisły.. nie. ... nigdy wiecej..
Ha ha ah xDD Wiesz, że miałam podobną rozkminę jak to pisałam? Dla mnie to było dosyć trudne do napisania, bo nie mogłam sobie tego wyobrazić xDD No, ale jakoś dałam radę : )
UsuńSzczerze? Nienawidzę mpregów....sama nie wiem czemu to przeczytałam, świadomość faceta w ciąży i jego porodu jest dla mnie.....obleśna. Wybaczcie wszyscy, którzy to lubicie, ale to jest nielogiczne(poród oczywiście).
OdpowiedzUsuńTutaj jednak, ze względu na mój ulubiony pairing przeczytałam i przyznaję wątek ciąży był tak uroczo i delikatnie ujęty, że całość była po prostu urocza <3 Zwłaszcza końcówka mnie urzekła, tak powinno być wszędzie(chodzi mi o sam fakt homoseksualnych związków), a nie tylko w opowiadaniach, ech... No cóż gdybym mogła dałabym ci "Like'a" One shot wyszedł ci świetnie ^^
Dla mnie to jest nierealne i takie no.. dziwne xD
UsuńBardzo się cieszę, że pomimo iż nie lubisz tego gatunku to to przeczytałaś i oczywiście, że ci się spodobało :3
Dziękuję bardzo :3
Oh. Shit.
OdpowiedzUsuńCiastek w ciąży *c*
To mój pierwszy mpreg i chyba jestem jedną z niewielu, dla których to nie jest dziwne XD Mój mózg dawno temu się w kosmitę zmienił, więc dosyć łatwo było mi wyobrazić sobie rodzącego Kookiego XD (ale i tak miałam rozkminę, gdzie mały Jeongkook się zmieścił XD)
One-shot świetny, mimo problematycznego dla wielu tematu ♥♥
Weny~~~ ♡♡♡
Cieszę się bardzo, że się podobało :3
UsuńDziękuję bardzo ♥
Nie jestem pewna czy komentarz sie dodał bo na raz wcisnęłam "wyloguj sie" i "opublikuj", pomyłeczka.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam co to mpreg.
Dowiedziałam sie...
Leże sobie w wannie, wszyscy śpią ja czytam i nagle na całe gardło krzyknęłam "o kurwa!", ale i tak was kocham! Powodzena w dalszej pracy!