Dawno nas tutaj nie było, prawda? Wracamy jednak z wielką niespodzianką dla Was, która wycisnęła z nas wszystkie siły i siódme poty. Postanowiłyśmy podjąć się kolaboracji i stworzyć coś wspólnie. Ogólnie shot miał pojawić się z okazji osiągnięcia 20 tysięcy wyświetleń naszego bloga, a wyszło jak wyszło i już liczba zdążyła skoczyć do niemal 25 tysięcy. Jesteśmy ogromnie wdzięczne, za każde wyświetlenie z osobna. Jesteście wielcy i mamy nadzieję, że nasza nieobecność Was nie zniechęciła. Tej historii poświęciłyśmy dwa tygodnie naszego życia, będąc zupełnie oderwane od naszych poprzednich projektów. Wybaczcie nam to, proszę. Liczymy, że ten one shot Wam się spodoba i będziecie chętnie do niego wracać i komentować. Nie przedłużając. Oto niespodzianka specjalnie dla Was, naszych kochanych czytelników. Dziękujemy i życzymy miłej zabawy przy czytaniu.
~Pattie & Dragons
Pairing - VKook
Niewyobrażalnie cieszył się na ten wyjazd. Praktycznie całe wakacje spędził na wpatrywaniu się w kalendarz i oczekując właśnie tego dnia. Odkąd skończył jedenaście lat, rodzice wysyłali go na obóz harcerski, mający za zadanie nauczyć przydatnych umiejętności, a także przypieczętować koniec najlepszego czasu w życiu uczniów, czyli wakacji, wielkim ogniskiem pod koniec wydarzenia. Może i nie było widać jego radości na twarzy, ale w środku miał ochotę skakać jak małe dziecko. Od zawsze okazywanie uczuć pozytywnych szło mu dosyć ułomnie. Nie do końca wiedział czemu. Gdyby posiadał patologiczną rodzinę, brata z dziwnymi zwyczajami, surowych rodziców, którzy go ograniczają... zrozumiałby swoją wadę. Jednakże był jedynakiem, a jego rodzina była nad wyraz normalna, a kontakt miał z nimi bardzo dobry. Skąd jednak mu się to brało?
A tak, na tym właśnie obozie rok temu poznał pewnego chłopaka, którego nie mógł znieść. Dziki jakiś. Ciągle wesoły, uśmiechnięty, infantylny nawet... nie przypadł mu do gustu, a miał takiego pecha, że trafił na niego w drużynie. Jego energia i chęć do życia jak na innych działała bardzo pozytywnie, poprawiając im humory, to on reagował przeciwnie. Najchętniej rozczłonowałby dzieciaka i zakopał w lesie. Choć dzieciakiem nie powinien go nazywać. Był o dwa lata starszy, ale zachowywał się gorzej niż jego młodsza kuzynka, która uczęszczała do piątej klasy podstawówki... albo przypominał czasami takiego przedszkolaka. Wszyscy go uwielbiali, był słodką maskotką, a on jako jedyny żywił niechęć.
Zastanawiał się, właściwie dlaczego o nim myślał? Powinien skupić się na czymś bardziej pożytecznym, jak ponowne sprawdzenie zawartości walizki. Spędzi tam trzy tygodnie sierpnia, a to jest spory kawał czasu, nie chciałby czegoś zapomnieć. Może i dla wielu osób w tym wieku wytrzymanie tyle czasu bez internetu czy większej technologii byłoby kompletną tragedią, on nastawiał się pozytywnie. Fakt, telefon był ważny, ale na tym obozie doskonale radził sobie bez. A poza tym, w lesie ciężko o dobry zasięg, wiec w sumie i tak był mało użyteczny.
Wziął wielką walizkę, wyrzucając jej całą zawartość na łóżko. Dwie grube bluzy, dwie cieńsze, kilka koszulek z długim rękawem i parę z krótkim. Dresy, bo w jeansach łażenie po lesie byłoby uciążliwe i para butów na zmianę. Włożył to do środka, dorzucając jeszcze oczywiście woreczek z bielizną i najpotrzebniejszymi przyborami. Po namyśle wyjął jedną książkę, pozostawiając przy sobie tylko dwie. Wieczorami odbywają się albo ogniska, albo różne zabawy, więc czasu na czytanie za bardzo nie będzie. I po tej myśli została tylko jedna.
Wszystko, co najpotrzebniejsze miał. Postawił więc walizkę przy łóżku obok śpiwora i dwóch kocy. Noce bywają zimne, więc wolał się ubezpieczyć. Spojrzał na zegarek, wskazywał parę minut po dziewiętnastej, więc listy z kim będą dzielić namiot powinny już się znajdować na stronie. Szybko włączył laptopa, siadając na łóżku. Najczęściej przy wykonywaniu zadań w dwójkach dostaje się swojego współlokatora, więc w chłopaku tliła się nadzieja, że trafi na tego chłopaka, co w zeszłym roku. Jakie wielkie było zdziwienie, gdy przy swoim nazwisku zauważył to należące do maskotki. Otworzył szerzej oczy w geście niedowierzania. Chciał się poprawić, ale w efekcie spadł z łóżka. Patrzył się w sufit z coraz to mniejszą chęcią wyjazdu. Wiedział, że nie zniesie z nim dwudziestu jeden dni! To stanowczo za dużo, jeszcze tak blisko...
- Kochanie, co się stało? - do pokoju wpadła mama. Spojrzała się na chłopaka dziwnie - Czemu leżysz na podłodze?
- Jest szansa by odwołać mój udział w obozie?
- Nie - zmrużyła oczy, nie wiedząc czemu o to pyta, jeszcze pół godziny temu oczka mu się świeciły jak węgielki na grillu, a teraz to.
No, ale jak on miał wytrzymać z tym dzieciakiem? Nie lubił dzieci, są... zbyt żywe i radosne..
♣♣♣
- Mamo, nie musiałaś z nami jechać - westchnął chłopak, odpinając swoje pasy - Jimin doskonale zna drogę. Rok temu mnie tutaj zawodził - zakończył, otwierając swoje drzwi do samochodu.
Jednak nie wyszedł. Przewrócił oczyma, widząc jak jego rodzicielka macha tylko dłonią w lekceważącym geście. Wiedział, że jego słowa nic nie zmienią. Mógł sobie mówić, a kobieta i tak zrobiłaby swoje. Wysiadł, podchodząc do bagażnika z zamiarem wyjęcia swojej walizki. Uprzedził go jednak jego czerwonowłosy przyjaciel, uśmiechając się przy tym do niego. Wyższy tylko rzucił mu krytyczne spojrzenie.
- Masz wszystko? - spytała zatroskana matka.
Przytaknął ruchem głowy. Miał pewność, że zabrał wszystko, co najpotrzebniejsze, ponieważ sprawdzał wszystko dokładnie, po pięć razy. Rok temu był tutaj pierwszy raz i od razu spodobał mu się tutejszy obóz. Poznał wspaniałych ludzi, nawiązał nowe przyjaźnie, z wieloma utrzymywał stały kontakt, a nawet został nazwany ich maskotką dzięki specyficznemu uśmiechowi i masie energii, którą dzielił się z każdą osobą. Oczywiście, nie przeszkadzało mu to. Lubił być w centrum zainteresowania. Żył dla ludzi i cieszył się z faktu, że mógł mieć ich blisko siebie.
Bagażnik został zamknięty, a kobieta przytuliła swojego syna, w taki sposób jakby to było ich ostatnie pożegnanie, a ona miała go już więcej nie zobaczyć.
- Mamo... - westchnął wprost do jej ucha - Zachowujesz się zupełnie tak jakbym był nadal małym chłopcem, a nie za rok kończył osiemnaście lat - zaśmiał się ciepło - Wiesz, że lubię kiedy mnie przytulasz, ale aktualnie robisz mi wstyd przy tych wszystkich przystojniakach - kobieta po tych słowach odsunęła się od niego, posyłając mu ostre spojrzenie, na co ten uśmiechnął się szeroko.
- Będę tęsknić, synku - Po tych słowach wsiadła do samochodu, prawie się rozklejając.
Musiał przyznać, że jego mama należała do rodzaju ludzi, którzy reagują bardzo emocjonalnie. Miał już zamiar odejść, gdy przed nim stanął jego przyjaciel. Chłopak poczuł się dziwnie. Był wyższy, ale pod naporem tego wzroku odczuwał się drobniejszy.
- Uważaj na swój tyłek. W końcu są tutaj sami dorastający mężczyźni - powiedział po dokładnym zlustrowaniu przestrzeni.
Młodszy prychnął nie mając zamiaru na to w jakikolwiek sposób odpowiadać. Jednakże krew w nim lekko zawrzała, więc jego postanowienie poszło w dal.
- To już nie twoja sprawa czy ktoś będzie obrabiał mi dupę.
Czerwonowłosy zaśmiał się na takie odważne słowa. W gruncie rzeczy szatyn chciał pokazać, że też posiada swoją inną stronę niż słodka zabaweczka.
- Nadal jesteś na mnie zły za to, że z tobą zerwałem? Mówiłem ci, że jesteś kochanym pieszczochem, ale znudziło mi się udawanie grzecznego chłopca - odpowiedział, a szatyn miał ochotę uderzyć go w twarz. Jednakże powstrzymał się i jedyne co zrobił, to chwycenie rączek walizek i ruszenie przed siebie.
Rozpoczął się czas, na który naprawdę długo i niecierpliwie czekał, więc jedyne co musiał zrobić to wyrzucenie z głowy swojego byłego chłopaka oraz skończenie z przeszłością. Poszedł w stronę obozowiska, widząc jak samochód wjeżdża na drogę, znikając za horyzontem. Cieszył się z możliwości wypoczynku jak i spędzenia czasu w gronie przyjaciół. Gdzieś w środku kłębiła się u niego nadzieja na wakacyjny romans, choć poznanie nowych osób też było satysfakcjonujące. Rozejrzał się po twarzach obozowiczów, wreszcie natrafiając na tą upragnioną.
- Yoongi! - wrzasnął i podbiegł do blondyna, ściskając jego kruche ciałko.
Ten odpowiedział mu jedynie śmiechem i równie mocno się w niego wtulił. Poznali się dokładnie rok temu, na tym samym obozie podczas, gdy zostali przydzieleni do tego samego namiotu, a co za tym idzie do większości zadań odbywających się na wydarzeniu. Polubili się od razu, ich charaktery aż tak bardzo od siebie nie odstawały. Stali się dla siebie przyjaciółmi, utrzymującymi kontakt przez cały czas. Taehyung miał nadzieję, że i w tym roku los będzie dla niego niezwykle łaskawy i przydzieli go znów do blondyna.
Odsunęli się od siebie, a Kim spojrzał po pozostałych, uśmiechając się do nich i każdego z osobna witając uściskiem. Przytulanie należało do grupy jego ulubionych czynności, więc nie szczędził sobie czasu ani okazji na taką pieszczotę.
Wtedy też zauważył bruneta, stojącego obok jego przyjaciela. Nie znał go, choć starał się przypasować jego twarz, jednakże naprawdę musiał być nowy. Postanowił więc to zmienić. Wyciągnął do niego rękę.
- Znamy się? - spytał, a brunet pokręcił głową - Kim Taehyung, ale mów mi Taetae - przedstawił się, kładąc mu ramię na barki.
Nastolatek mimowolnie się spiął, ale wyciągnął dłoń, ściskając tą starszego.
- To jest Hoseok. Jest tutaj pierwszy rok i będzie moim partnerem - wyręczył go Yoongi.
Kim zrobił w tym momencie minę zbitego psa, na co cała grupka zareagowała niekontrolowanym wybuchem śmiechu.
- Skoro Suga jest z Hoseokiem.... to z kim ja jestem? - zadał pytanie do samego siebie, kładąc palec na brodzie dla lepszego efektu.
- Nie sprawdzałeś listy na stronie?
- Lista na stronie? Była jakaś? - zastanowił się przez chwilę - Niezbyt uważnie czytałem informacje o obozie - przyznał się - Miałem kilka spraw na głowie.
Tak na przykład tego pedała i jego chęć rozciągania mojego tyłka, a potem zostawienie samego sobie - pomyślał. Doskonale zdawał sobie sprawę, że musi zostawić przeszłość za sobą, więc od razu odrzucił od siebie tą myśl, w najdalszy kąt swojej świadomości.
- Chodź - Yoongi złapał przyjaciela za ramię i pociągnął go za sobą do sporej tablicy informacyjnej, gdzie wywieszona została lista z przydziałami. Blondyn szybko odnalazł odpowiednie nazwisko, będąc przekonanym, iż Kimowi zajęłoby to więcej czasu, a nawet nie wyglądał na zainteresowanego szukaniem. No tak. Po co, skoro on to zrobił? - Twój współlokator to Jeon Jungkook - powiedział, dalej wpatrzony w listę.
- Kto? - zapytał szatyn, mrużąc oczy. Nie bardzo kojarzył to nazwisko - To ktoś nowy?
- Nie. Jungkook ten, który cały zeszłoroczny obóz chodził z nadąsaną miną - Blondyn próbował mu przypomnieć chłopaka.
- Czy to ten, któremu wypiłem całą wodę i próbowałem udobruchać aegyo? - wytypował po dłuższej chwili przywoływania sobie wydarzeń sprzed roku.
Min kiwnął głową, a młodszy zrobił zagubioną minę. Miał przesrane.
W tym samym czasie na miejsce obozowiska również podjechał Jungkook. Z niezadowoloną miną wysiadł z samochodu, od razu kierując się do bagażnika. Wyjął z niego swoje rzeczy, a następnie pożegnał się z ojcem i ruszył w stronę obozu. Jego niechęć wzrosła, gdy zauważył swojego kolegę przy tablicy informacyjnej. Przewrócił tylko oczyma, brnąc dalej przed siebie. On naprawdę uwielbiał to wydarzenie, a teraz musiał znieść świadomość, że będzie dzielił namiot z osobą, której najbardziej nie lubi. Miał nadzieję, że los go polubił i da mu ponownie szansę zamieszkania z Namjoonem, chłopakiem którego poznał kilka lat temu, a na poprzednim obozie on był jego partnerem.
Uśmiechnął się, widząc znajomą czuprynę. Po cichu zmierzał w jej kierunku, ale w ostatnim momencie, chłopak obrócił się, szybko przyciągając do siebie młodszego i tuląc na powitanie. Ten odwzajemnił gest.
- Jungkook, a myślałem, że do nas nie przyjedziesz! - powiedział, siadając na kamiennym krzesełku.
- Chciałem - odpowiedział krótko. Już miał zadać pytanie, ale brunet ruchem głowy wskazał na grupkę, gdzie przebywał jego współlokator. To wystarczyło - Hyung, nie wiesz czy można się wymienić pokojami? - spytał.
Poprosił go jeszcze ładnie by pomógł mu odnaleźć jednego z opiekunów, a gdy to się udało, niestety - zostawił go samego. Sam nie wiedział jak ma się do tego zabrać. Nie chciał wyjść na aspołecznego i rozkapryszonego dzieciaka. Nie był nim. Mógłby być z każdym tutaj obecnym, tylko nie z tą głupią maskotką...
- Możliwa jest zamiana współlokatorów? - spytał, a kobietka podniosła zaciekawione spojrzenie, oczekując najwidoczniej argumentacji - Widzi pani... ja... nie bardzo dogaduję się z tym chłopakiem. Zwyczajnie za nim nie przepadem, a...
- Jungkook - przerwała, zakładając dłonie na biodrach - Czy nie uważasz, że to będzie świetna okazja by poznać się lepiej i złamać spory? Twoja postawa nie leży w naszym obozowym duchu, wiesz? A teraz będziesz miał okazje załatwić wszystko z kolegą - po tych słowach odeszła.
Nie bardzo wiedział, o co jej chodziło z ostatnim zdaniem. Wzruszył ramionami, obracając się na pięcie i wtedy go olśniło. Taehyung stał centralnie za nim i z uwagą wszystkiemu się przysłuchiwał. Cóż, nie sądził, że ten dzieciak aż tak bardzo nienawidzi by poprosić o zmianę. Mu też to nie leżało, jednakże nie był tak bardzo zdesperowany by posuwać się do takiego czynu. Uważał, że skoro tak się zadziało to musiał być jakiś powód, a w tym momencie podjął decyzję. Chciał by ten mały chłopaczek zaczął go traktować z szacunkiem i by na jego ustach pojawił się uśmiech.
Jeon westchnął, nie bardzo się tym przejmując. Nie krył swojej niechęci do niego nigdy i teraz też nie zamierzał udawać, że cała ta sytuacja mu odpowiadała.
- Potrafisz chociaż namiot rozłożyć? - rzucił, wymijając go.
- Nie bardzo - odpowiedział.
Skończyło się to przewróceniem oczyma. Młodszy udał się do miejsca, gdzie rozdawano namioty oraz najpotrzebniejsze rzeczy. Między nimi panował dystans, by na siebie nie wpaść. Zatrzymali się przy najkrótszej kolejce. Kim rozejrzał się dookoła. Nastolatkowie roześmiani poznawali swoich towarzyszy, podczas gdy oni nie zamienili chociażby słowa. Zazdrościł im, bo wiedział, że z chłopakiem przed nim nie będzie łatwo. Spojrzał na niego, zastanawiając się jak zacząć rozmowę, by ten chciał ją kontynuować. Jednak zawahał się. Brunet stał z poważną miną, złożonymi dłońmi na piersi, potupując nerwowo nogą. Już miał otwierać usta, gdy ktoś z tyłu popchnął go, przez co wleciał na piętnastolatka, zostając obrzuconym wrogim, krytycznym spojrzeniem. Taehyung wiedział już, że Jeon Jungkook to twardy orzech do zgryzienia, a on nie miał zamiaru łamać sobie zębów.
Stali jeszcze chwilę, aż w końcu dostali odpowiedni pakunek. Młodszy poszedł po swoją torbę, posyłając znaczące spojrzenie starszemu, a następnie udał się na miejsce obozowiska. Nie czekając na pomoc, sam zaczął się wszystkim zajmować. Potrafił to zrobić, w końcu od kilku lat tutaj jeździ, jednakże samemu szło mu ciężko. Gdy Tae do niego dołączył, przypatrywał mu się chwileczkę. Zauważył, że Kook wyciąga rękę po śledź, ale nie podał mu go. Był ciekawy czy jest na tyle dumny by nie poprosić.
- Czy mógłbyś..? - usłyszał w końcu.
- Hmm?
- Podasz mi śledzia?
Od tego momentu praca szła im znacznie lepiej. W końcu, w dwójkę szybciej i prościej. Do czasu. Gdy ustawiali główną konstrukcję. Jung złapał za materiał, lekko go pociągając. Wtedy też Kim poleciał do przodu, psując prawie gotowy namiot. I podczas gdy szatyn zaczął się śmiać, uświadamiając sobie jak to musiało wyglądać, to jego młodszego kolegę ogarnęła złość. Ścisnął swoje dłonie, patrząc się na Tae jak na kompletnego idiotę. Nie rozumiał z czego ten się cieszył. - Możesz skończyć błaznować? - warknął, jeszcze bardziej wykrzywiając twarz w grymasie - Możesz mi powiedzieć, co jest w tym zabawnego?
Wiedział, że Taehyung jest od niego starszy i powinien go traktować z szacunkiem, nazywać hyung i ubóstwiać, tulić i śmiać się wraz z nim. Ale niestety. W jego oczach był dzieckiem, które jeszcze musiało porządnie rąbnąć się w głowę. Tak, nie miał humoru.
- Jesteś zbyt poważny - usłyszał w odpowiedzi.
Ja poważny? No chyba ty zbyt dziecinny - przeszło mu przez myśl. Nie należał do poważnych osób. Też potrafił się śmiać, wygłupiać i żartować. Prychnął pod nosem, nie komentując. Stwierdził, że jak nie będzie się odzywać to może ten pójdzie do kogoś innego i jemu da spokój.
- Złaź - ponaglił go.
Samemu było dużo ciężej, ale tym razem nie miał zamiaru prosić się go o pomoc, a wiedział, że na to właśnie czeka. I tak dopiero po sporym kawałku czasu udało mu się rozłożyć. Szczerze żałował, że tak na niego naskoczył, o coś tak głupiego. Był zmęczony i rozdrażniony. Rok temu jak Namjoon mu pomagał, poszło szybko i w miłej atmosferze. Potrząsnął głową, wchodząc do środka. Od razu zajął miejsce po prawej stronie i miał nadzieję, że Tae nie będzie to przeszkadzać. I ku jego zadowoleniu, starszemu było to kompletnie obojętne, po jakiej stronie śpi. Brunet rozłożył karimatę oraz swój śpiwór i wtedy do środka wszedł jego współlokator.
W tym samym czasie Taehyung wciągnął swoje walizki. Nie miał zamiaru kłócić się o nic błahego z młodszym i tak cała sytuacja wydawała mu się niezręczna. Westchnął, widząc ile jego torby zajęły miejsca. Obawiał się, że da to kolejną awanturę, jednakże... zabrał tylko najpotrzebniejsze rzeczy, a i tak wyszło ich całkiem sporo. No cóż, teraz nic nie zrobi. Pozostało mu tylko udanie się na miejsce spotkania. Zabrał ze sobą bluzę, przewiązując ją na biodrach, a następie odpuścił namiot, zamykając go. Popatrzał po obozowiczach, a jego wzrok na chwile zatrzymał się na jego współlokatorze. Siedział sam, mając dłonie umieszczone w kieszeniach bluzy. Na chwilę pojawiła się u niego myśl by dotrzymać mu towarzystwa, ale odpłynęła szybko, gdy zauważył swojego przyjaciela, który aktualnie do niego machał. Podszedł do nich, zajmując wolne miejsce.
- I jak tam twój współlokator? - zapytał, obejmując ramieniem Hoseoka.
Szatyn od razu posmutniał.
- Ma bardzo trudny charakter - wyznał szczerze.
Yoongi poklepał go po ramieniu w geście pocieszenia. Chciał coś jeszcze dodać, ale w tym samym momencie usłyszeli głos głównego organizatora. Mówił przez megafon, aby każdy mógł go usłyszeć i z dokładnością wysłuchać. Wszyscy w skupieniu słuchali, by nie przeoczyć żadnej informacji, a zwłaszcza Kim, który wolał nie narażać siebie na krytyczny wzrok i słowa Jungkooka. Ten i tak miał go za dzieciaka, choć był młodszy o dwa lata. Musiał pokazać tą różnice.
- Na pewno jesteście zmęczeni - powiedział organizator po dwóch godzinach przemów i ogłaszaniu pierwszorzędnych informacji czy planu na całe trzy tygodnie - Przed nami pracowity dzień, więc radzę porządnie się wyspać! - ponaglił wszystkich ruchem dłoni, a wszyscy udali się do namiotów.
Już dawno się ściemniło, było około dwudziestej drugiej, więc każdy postanowił za radą iść szybciej spać. Dwójka niezadowolonych z doboru współlokatorów, weszła do namiotu. Młodszy zapalił latarkę by nie siedzieli jak jaskiniowcy, a następnie złapał za rąbki koszulki z zamiarem zmienienia jej na taką do spania. Jednakże zatrzymał się, widząc jak starszy dopiero w tym momencie rozkłada swoją karimatę i śpiwór. Obrzucił go tylko zirytowanym spojrzeniem, ale ku uciesze szatyna nic nie powiedział.
Kim pokręcił tylko głową, otwierając swoją walizkę i wyciągając z niej prowizoryczną piżamę. Spojrzał na młodszego, nie wiedząc czy przebieranie się w jego obecności nie będzie krępujące, więc wszedł nogami do wnętrza śpiwora i tam zmienił niewygodne jeansy na szare, wygodne dresy. Obrócił się tak, aby jego towarzysz mógł widzieć tylko plecy, dopiero wtedy przebierając koszulkę. Czuł się dziwnie ukazując mu swoją nagość. To nie tak, że podniecał go ten dzieciak czy coś w tym stylu. Było to przecież piętnastoletnie dziecko, ale nie należał do najbrzydszych. Był przystojny, więc sama jego obecność krępowała starszego. Kiedy się obrócił, aby spojrzeć na jego reakcję, Kook leżał obrócony do niego plecami, wtulając swoją twarz w śpiwór. Tae zmarszczył nos nie bardzo rozumiejąc czy brunet uważał go za obrzydliwego by się chować? Zignorował to jednak, jego zachowanie pozostawiając bez komentarza. Nie był zmęczony i najchętniej poszedłby popatrzeć na gwiazdy, ale niestety... ciemność go trochę przerażała. Nie miał zamiaru pytać się Jeona o dotrzymanie towarzystwa, bo ten jedynie by go wyśmiał i zbył.
Otworzył boczną kieszeń, wydobywając z niej pudełko z kartami.
- Jungkook - zaczął cicho, bojąc się jego reakcji. Kiedy nie odpowiedział, starszy zbliżył się do niego, szturchając w ramię - Śpisz?
- Nie, byłem w śpiączce. Dzięki, że mnie obudziłeś - Jego głos był zimny i oschły.
Kim zamilkł na chwilę, uważnie analizując jego słowa, aż w końcu wybuchnął gromkim śmiechem.
- Ej ty... - dał mu sójkę w bok - jednak masz poczucie humoru!
Brunet odwrócił się do niego, mierząc go dokładnie z dezaprobatą, ale na jego bladej twarzyczce pojawił się jakby uśmiech. Była to jednak chwila, pół sekundy, więc wydawało się tylko złudzeniem.
- Czego chciałeś?
- Chciałem zapytać czy może chciałbyś pograć ze mną w karty? - zapytał nieśmiało jak na jego osobę. Przy tym chłopaku całkowicie tracił pewność siebie. Wydawał mu się odrobinę przerażający. Szczególnie jak patrzył na niego chłodnym spojrzeniem, który aktualnie wykorzystywał.
- Taehyung... idź spać. Jestem zmęczony - westchnął.
Oboje bez słowa wrócili na swoje posłania. Panowała dziwna cisza, a Jung uznając za potwierdzenie brak słów z ust Kima, wyłączył latarkę, kompletnie nie bacząc na fakt, iż tamtego rozpierała energia i ostatnią rzeczą na jaką miał ochotę był sen. Wkrótce młodszy zasnął, wydobywając z siebie ciche pochrapywanie. Hyung przewrócił oczyma. To będzie długa noc.
♣♣♣
Kolejny tydzień dla obydwu chłopców był prawdziwą męczarnią. Taehyung starał się ocieplić choć troszkę ich relacje, przekonać do siebie bruneta, ale nie bardzo mu wychodziło. Niemniej jednak poddanie się nie wchodziło w grę, postawił cel i zamierzał go dokonać, choć powątpiewał w jego powodzenie. Z drugiej strony był Jungkook, który dostał porządną lekcję tłumienia emocji. Zwłaszcza tych negatywnych. Jego wesoła i urocza strona przy tym "zdziecinniałym pierwotniaku" chowała się głęboko, zmuszając go do ukazywania tej nieprzyjemnej. Choć musiał starszemu przyznać jedno powodzenie. Pewnego wieczoru udało mu się go namówić na grę w karty, choć Jeon nie był w tym żadnym mistrzem. Raczej nogą. Mimo to, nie spędzali za dużo czasu razem. Kook chodził pogadać ze swoim przyjacielem Namjoonem, a Tae jako ulubieniec wszystkich, przebywał w tłumie, otoczony miłością i jednym punktem czystej nienawiści. Choć to zdecydowanie za mocne słowo. On po prostu nie mógł strawić jego zachowania i infantylności.
Dzisiejszego ranka mięli się wybrać łódkami na mały kurs przetrwania. Mięli wszystko wytłumaczone, trasę, lokalizację wyspy, zachowanie podczas ewentualnych trudności. Każdy dostał mapkę, by nie dopuścić do żadnego zagrożenia. Młodzież popakowała zapas wody i odrobinę jedzenia oraz najpotrzebniejsze rzeczy jak bluza czy ubranie na zmianę. Gotowi, wysłuchali jeszcze raz przemówień, a wtedy ruszyli.
Kook usiadł na przodzie, ignorując uśmiechniętego towarzysza. Złapał za swoje wiosło, czekając aż chłopak zrobi to samo.
- Jak wpadniesz do wody, nie mam zamiaru cię ratować - zakomunikował.
- Jesteś niemiły!
Mimowolnie odwrócił spojrzenie i napotkał szatyna wydymającego dolną wargę w geście urażania. Jung widząc przejaw aegyo tylko zmarszczył brwi. I właśnie oto mu chodziło, siedemnastolatek zachowywał się jak dziecko, które musi być w centrum uwagi.
- Przestań! - skarcił go, chyba za głośno, bo kilka par oczu odwróciło się w ich kierunku. Jeon poczuł się głupio. Przecież żadnego innego hyung'a by nie potraktował w taki sposób. Tylko... jak miał sobie wyrobić szacunek do kogoś, kto według niego zachowywał się dziecinniej niż on powinien? Przez chwilę zastanawiał się czy aby nie za ostro traktuje chłopaka. Przecież ten się stara... chce dobrze, tyle że mu nie wychodzi. Pierwszy raz od rozpoczęcia obozu zwrócił na to uwagę. Zwłaszcza gdy ta wesoła maskotka, teraz siedziała cicho, również pogrążona w myślach.
Kim westchnął. Był naprawdę zmęczony. Codzienne zajęcia potrafiły dać w kość, codziennie w nocy budził się i zasypiał, nie przesypiając całej nocy, co było poniekąd spowodowane chrapaniem bruneta. Nie mówił mu tego, przecież to było poza jego kontrolą, a poza tym... mógł go jeszcze bardziej urazić, a wtedy z jego planu nici. Dlatego też, nie miał siły by wiosłować. Starał się, ale to jego towarzysz robił więcej. Czuł jego zirytowanie, ale nikt nic nie komentował. Cisza jaka pomiędzy nimi panowała mogła zwiastować tylko i wyłącznie burze. Szatyn poprawił swoje nakrycie głowy, zauważając iż młodszy niczym się nie chroni. Szybko sięgnął do swojego plecaka, wyjmując kapelusz, a następie kładąc go na ciemnych włosach. Kook od razu ściągnął przedmiot, uważnie mu się przyglądając.
- Nie chciałem abyś dostał udaru - wytłumaczył.
Młodszy zamrugał kilkakrotnie nie rozumiejąc przejawu tej dobroci. Był dla niego okropny. Niemiły, chamski. Uśmiechnął się lekko do niego, co z kolei zdziwiło Kima, jednakże odwzajemnił gest, choć był on znacznie większy.
- Cholera - Panującą ciszę przerwał brunet.
- Co się stało?
- Wiatr porwał mapę - wyjaśnił.
Oboje spojrzeli po sobie ze strachem, a następnie dookoła. Ku ich ogromnemu zdziwieniu na horyzoncie nie było widać nic innego poza wodą. Obu przeszedł dreszcz zważywszy na to, że nie mięli przy sobie nic, co mogliby wykorzystać do powiadomienia innych o swojej sytuacji. Młodszy wyraźnie się spiął. Był tylko dzieciakiem, któremu na myśl od razu zaczęły przychodzić najróżniejsze i zdecydowanie czarne scenariusze. Jednakże nadzieja pojawiła się wraz z zauważeniem na błękitnej tafli kartki papieru.
- Tam jest - od razu wskazał znalezisko palcem.
Starszy kiwnął głową, starając nie wykonywać gwałtownych ruchów, co mogłoby spowodować wpadnięcie do wody. Wraz z pomocą wiosła, starał się wyciągnąć mapę, jednak pod wpływem uderzenia, to rozerwała się na trzy kawałki i popłynęła wraz z nurtem. Zacisnął oczy i pięści. Spodziewał się wybuchu wściekłości ze strony towarzysza, jednak nic takiego nie nadeszło. Przeniósł więc na niego zdziwione spojrzenie, a zauważył jak ten wpatruje się przestraszonym wzrokiem w dal, trzymając kurczowo swoje wiosło.
- Zgubiliśmy się - zakomunikował.
To nie było naturalne dla Hyunga widzieć go w takim stanie, więc jako starszy postanowił go wesprzeć i dać mu odwagi.
- Spokojnie, będziemy płynąć cały czas prosto, dopóki nie zauważymy jakiejś łódki. Nie mogli odpłynąć zbyt daleko. Na pewno ich zobaczymy - zapewnił go.
- O czym ty mówisz? Takim sposobem do Japonii dopłyniemy!
- Zawsze to lepsze niż pozostanie na otwartym morzu.
I tak też zrobili. Nie mieli pojęcia ile dryfowali, ale musiało być to odrobinę, bo słońce powoli zaczynało swoją wędrówkę ku horyzontowi. Oboje nie odzywali się, każdy zajęty własnymi przemyśleniami. Bali się, nie wiedzieli co ich czeka. Obwiniali siebie za nieuwagę. Przecież... gdyby tylko zauważyli, że inni zaczynają się oddalać, gdyby tylko wcześniej się zorientowali... nie płynęli by teraz bez celu. O zawróceniu mowy też nie było. Nie mięli pojęcia gdzie jest zachód, a gdzie północ... I to rozwiązanie wydawało się dla nich najbardziej korzystne. Byli młodzi, więc uczucia jeszcze mocniej kłębiły niepokój w ich sercach.
- Popłyniemy tam.
Brunet przeniósł spojrzenie, na wskazywany przez starszego punkt. Widniała tam jakaś niezbyt wielka wyspa. Nie miał siły oponować, a poza tym - w pełni się z nim zgadzał, więc tylko kiwnął głową. Oboje ostatkami sił doprowadzili łódkę o stuknięcie o brzeg. Młodszy wszedł, rozglądając się dookoła. Nie miał pojęcia ile tutaj spędzą, ale przecież inni musieli się zorientować, ze ich nie ma, więc zaczną poszukiwania. Tylko... ile one potrwają? Na razie musieli zostać tutaj i czekać.
Słysząc plusk, odwrócił się na pięcie. Zauważył swojego współlokatora, klęczącego w wodzie.
- Ej, nic ci nie jest? - rzucił, sam zdziwiony swoją troską.
- Potknąłem się tylko.
I te słowa dla młodszego były jak zapalnik. Strach, przerażenie, rozbicie i wstrzymywana złość połączyły się teraz w jedno, tworząc bombę, która miała niebawem wybuchnąć. Zaczął nerwowo krążyć po piasku, co w oczach szatyna wyglądało dosyć zabawnie.
- Ty to w ogóle jesteś jakiś beznadziejny! - krzyknął. Tak był niemiły, może i wredny, ale to pierwszy raz gdy podniósł głos na kogoś innego - Nic ci nie wychodzi. Odkąd cię poznałem tylko wszystko niszczysz i psujesz! Do tego ciągle się szczerzysz i wszystko obracasz w żart! Jakby było z czego! Właśnie przez ciebie tutaj utknęliśmy na Bóg wie ile, bo zniszczyłeś tą idiotyczną mapę! Proszę bardzo, śmiej się! Dalej! Ugh, ja nie wiem co takiego złego zrobiłem, że mnie tobą pokarało? Już moja trzyletnia kuzynka ma więcej rozumu od ciebie! - przegiął i doskonale o tym wiedział, ale.. nie mógł się powstrzymać. To wszystko w nim wrzało. Przerażenie rosło, tym bardziej, że słońce powoli zaczynało znikać za horyzontem. Westchnął, ruszając w kierunku łodzi. Nawet nie spojrzał na towarzysza, który zdziwiony był tymi słowami. Wyjął bagaże, rzucając je na piasek - Siedź tutaj jak grzeczne dziecko, bo się zgubisz, albo coś popsujesz - dodał zimnym tonem.
Kim otworzył szerzej oczy. Wiedział, że młodszy wybuchnie, ale nie spodziewał się, że to tak na niego zadziała. Czuł, że każde słowo to prawda. Był idiotą, wiecznie uśmiechniętym i beztroskim. Sądził, że będąc pozytywną osobą, zjedna sobie ludzi. W rzeczywistości tak było, ale w oczach Jungkooka tak nie było. Przez to wydawało mu się, że dla młodszego był nic niewartym śmieciem.
Nie wiedział, co ze sobą zrobił, gdy Kook kontynuował wywód. Stał więc, patrząc się na piasek i bawił się palcami. Smutek ogarniał jego ciało. Rzadko zdarzały mu się takie chwile. Starał się pozytywnie patrzeć na świat, nawet w najcięższych sytuacjach. Teraz jednak nie miał na to energii. O dziwo bardziej przejmował się tym, że Jeon go w tej chwili nienawidzi, niż faktem że są na bezludnej wyspie.
Brunet by się uspokoić i zapanować nad sobą, oddalił się po chrust. Co jakiś czas widział swojego kompana, który siedzi na piasku i wyciera łzy. Zrobiło mu się ponownie, niewyobrażalnie głupio. Przecież ta cała sytuacja nie była jego winą, a został skrzyczany. Wyładował swoją złość, taka była prawda. Postanowił to jednak naprawić. Widok jego wiecznie uśmiechniętego hyunga, który teraz bez zapału siedział jak zbity pies, jeszcze bardziej pogrążał go w rozpaczy. Ktoś musi ich podtrzymać na duchu. On mógł zatroszczyć się o wszystko. O miejsce do spania, o jedzenie, całą organizacją. Niestety, nie potrafił powiedzieć krzepiących słów. To było zadanie szatyna.
Rzucił przyniesiony chrust na ziemię oraz znalezione kamienie. Ułożył drewno w stosik, a następnie zaczął trzeć kamienie. Niestety, oprócz zapachu siarki nic się nie zadziało.
- Nie masz zapalniczki, co? - spytał młodszy, próbując złagodzić ponurą atmosferę.
Starszy przeniósł na niego zaskoczone spojrzenie. Nie uśmiechnął się ani nic nie odpowiedział. Chciał zachować powagę, by nie denerwować już ani siebie ani towarzysza.
- Tae...
- Mhm?
Chłopak się zaciął. Spuścił głowę, dalej bawiąc się kamykami. Czuł się dziwnie. Wiedział, że by jakoś się trzymać nie mogą się kłócić. Razem ich szanse wzrastały i dobrze to wiedział. Musiał przeprosić starszego, ale nie miał pojęcia jak. Nie chodziło o to że był zbyt dumny. O nie, po prostu nie potrafił znaleźć odpowiednich słów, które byłyby w stanie naprawić te krzywdy jakie usłyszał od niego.
- Ja... - zaczął, rzucając kamieniami w bok. Usiadł obok szatyna, kładąc mu po chwili głowę na ramieniu, co spotkało się ze zdziwieniem drugiego - Nie powinienem - dokończył, łapiąc go na wysokości łokcia - To wszystko... przerosło mnie. Nie bierz do siebie tego, co ci powiedziałem - nic, cisza. Zero reakcji - Hyung, ja naprawdę wolę tego uśmiechniętego Taehyunga. Czy jest możliwość by znowu się pokazał? - spytał, uśmiechając się w jego kierunku.
Po tych słowach starszemu zaczęło się kruszyć serce. To on powinien się nim opiekować. Był przecież starszy, a na razie wyglądało odwrotnie. Położył swoją dłoń na jego, przez chwilę czekając na słowa odrzucenia, jednak nic takiego się nie stało. Mało tego, brunet mocniej się do niego przycisnął. No tak, wciąż był zagubionym dzieciakiem.
- Chcę żebyś się uśmiechał - powiedział, uważnie przypatrując się jego twarzy. Obrócił się lekko, opuszkami palców zmuszając kąciki ust do skoku w górę.
Na ten gest, Taehyung kompletnie porzucił swoje postanowienie.
- Daj, ja to zrobię - zabrał kamienie, a następnie po kilku minutach udało mu się wskrzesić ogień - Swoją drogą... słyszałem, że od wielu lat jeździsz na ten obóz, więc...
- Nie jestem jakimś geniuszem - odburknął szybko.
Kim zaśmiał się, opadając na piasek. Zamknął oczy, kładąc się. Po chwili poczuł ciężar na swoim boku, a chwilę później palce złączone z jego. Zdziwił się, jednakże wiedział, że młodszy robi to ze strachu. Nie mógł wciąż udawać twardego dorosłego, więc nie doszukiwał się w tym podtekstów.
- Hyung.... czy dzikie zwierzęta nas nie zjedzą?
- Jeśli coś będzie mnie zjadać, to przysięgam, że cię obudzę i każę uciekać - zaśmiał się, na co młodszy jedynie prychnął.
- Nienawidzę twoich słabych żartów.
♣♣♣
Nad rankiem brunet otworzył swoje ślepia. Warknął pod nosem czując ból rozchodzący się po karku i innych partiach ciała. Podniósł się do siadu, rozglądając dookoła. Pierwszą rzeczą jaką zauważył był brak jego towarzysza. Zląkł się, od razu podnosząc. W jego młodej główce od razu zaczęły pojawiać się okropne scenariusze, przyprawiające go o ciarki. Zaczął się trząść, jednak wtedy usłyszał jakiś trzask. Przełknął ślinę, poszukując źródła hałasu, a dochodziło ono zza małej skałki. Ze strachem udał się w tamto miejsce. Jego obawy się jednak nie sprawdziły. Zastał Kima zbierającego grube patyki, liście, mech... Wyglądało na to, że chce coś ustawić.
- Dlaczego mnie nie obudziłeś? - spytał, uważnie go obserwując.
Chłopak nie spodziewał się nikogo, więc pisnął, rzucając wszystko co miał na ziemię. Widząc Kooka, uśmiechnął się szeroko.
- Wystraszyłeś mnie! - rzucił z wyrzutem i wrócił do poprzedniego zajęcia.
Nie uzyskał jednak odpowiedzi, przez co wrócił do uprzednio wykonywanej czynności. Od czasu do czasu warczał pod nosem, przekładał coś, oddalał się na kilka kroków, by na końcu zarzucić na to spory liść. I tak kilka razy. Jungkook stał z boku, starając się go zrozumieć. Długo mu to zajęło. ale w końcu pojął, że starszy próbuje skonstruować szałas.
- To nie tak - pokiwał przecząco głową, szybko znajdując się w przy boku starszego - Akurat na tym się znam - Posłał mu lekki uśmiech, a następnie złapał za jeden z grubszych kijów - Takie musimy powbijać dookoła, a dopiero wtedy z tych mniejszych ułożyć ścianki - wyjaśnił, demonstrując.
Zabrali się do pracy. Poszło im całkiem dobrze, przyjemniej niż założył początkowo brunet. Dwa razy ich konstrukcja została zniszczona. Raz powodem był Taehyung, który z impetem na nią upadł, a drugi raz przez Junga. Obydwa przypadki zaowocowały śmiech starszego oraz krytykę młodszego, który zaczął się powolutku przekonywać do przebywania tutaj właśnie z nim. Powinien dziękować losowi, że trafił na chłopaka, który ciągle opowiadał mu o sobie, o swoich przeżyciach. Poznawali się w ten sposób, choć Jeon za dużo nie mówił. Sam zaczął się zastanawiać później czy było to spowodowane jego niechęcią czy potokiem słów szatyna.
Po stworzeniu prowizorycznego mieszkania, zajęli się chowaniem wody do ziemi. Zdawali sobie sprawę, że na za długo jej nie starczy, podobnie jak prowiantu, choć tutaj mogli pokusić się o łowienie ryb czy owoców leśnych. Jak wszystko zostało uporządkowane Kim udał się po chrust, a brunet spoczął w cieniu i przyglądał się ruchom fal. Był ciekaw czy ich szukają i czy znajdą? Wizja śmierci go najbardziej przerażała, wyobrażał ją sobie zupełnie inaczej. W otoczeniu bliskich - żony, dzieci, a może i nawet wnuków? W każdym razie, przez myśl mu nie przyszło, że mógłby trafić na bezludną wyspę.
- Zobacz co znalazłem w plecaku - jego rozmyślania przerwał uśmiechnięty od ucha do ucha szatyn, siadając tuż obok niego. Wyciągnął talie kart, machając nią wesoło, na co młodszy ściągnął brwi. Nie był w tym mistrzem, nie przepadał za takimi rozrywkami - Zagramy? - szturchnął go w ramię, oczekując odpowiedzi, która nie chciała przyjść.
- Mhm - mruknął w końcu na potwierdzenie.
Nie obyło się bez nauki przeróżnych gier oraz śmiechu Tae. Co chwila poprawiał młodszego i od nowa tłumaczył zasady, co jego kompana doprowadzało do białej gorączki. Pomimo to, cieszył się, że wczorajszy wieczór zepchnął w głąb umysłu i dalej wesoło się uśmiechał, żartował... no i opowiadał. Lekcje skończyły się późnym wieczorem. Ułożyli więc chrust, rozpalając ognisko, jedząc po jednej kanapce. Zapanowała cisza, a oboje wpatrywali się w ogień.
- O czym teraz porozmawiamy? - zagaił Hyung, znudzony brakiem kontaktu przez kilkanaście minut.
- Nie wiem, możesz mi coś o sobie opowiedzieć - wzruszył ramionami.
Fakt, rozmawiali całkiem sporo, jednak były to szerokie tematy, neutralne. Pozwalały poznać się tylko ogólnikowo, wywnioskować ewentualnie coś na podstawie opowieści i historii z życia drugiego. Żadnych głębszych informacji o sobie nie znali. Cóż, lepsze to niż nic.
- Chcesz żebym opowiedział ci coś znaczącego czy po prostu to co lubię? - zaśmiał się, widząc jego głupią minę - Okey. Całe przedpołudnie zastanawiałem się czy ci to powiedzieć. Ludzie różnie reagują, kiedy się dowiadują, ale nie wiem ile tutaj spędzimy i chyba dobrze żebyś wiedział - brunet był wyraźnie zainteresowany słowami znajomego. Wpatrywał się w niego wyczekując kontynuacji jego wypowiedzi, nawet nie śmiąc go jakoś ponaglić - Jestem gejem. - posłał w jego kierunku słaby uśmiech.
Jungkook automatycznie lekko się odsunął. Nie było to jednak zrobione z premedytacją, nawet bezwarunkowe. Poczuł się dziwnie. Był tolerancyjny, ale... sam nie wyobrażał sobie jak dwójka osób tej samej płci mogłaby być ze sobą, kochać się... W jego rodzinie o tym nie mówiono, był to temat tabu, choć wiedział, że jego matka przyjaźni się z jednym gejem.
W tym samym czasie, Taehyung spuścił wzrok. Był zestresowany, nie wiedział co ze sobą począć. Już zdążył pożałować swojej decyzji odnośnie podzielenia się z chłopakiem swoim sekretem. Już wyzwanie go było lepsze niż cisza.
- Czy to nie jest dziwne, lubić osobę tej samej płci? - zapytał nagle, a szatyn przeniósł na niego swój wzrok.
- Ja tak nie uważam. To jest tak samo jak związki heteroseksualne. Przecież w tym wszystkim chodzi o miłość, więc dlaczego pomiędzy dwoma chłopakami miałaby być inna?
- Bo to nienaturalne - mruknął cicho, z jakiegoś powodu czując się niezwykle zażenowanym.
- Kto powiedział, że to nienaturalne? To tylko stereotypy wmawiane nam przez konserwatywnych staruszków. Jeśli spojrzysz na karty historii geje zawsze istnieli. Nie pojawili się nagle, dlaczego więc są uważani za coś nienormalnego? - nie oczekiwał odpowiedzi. Wiedział, że jego towarzysz jest młody i takie tematy mogą mu sprawiać trudności. Pewnie nawet nie zastanawiał się nad swoją orientacją... No i tutaj miał rację - Zanim wyznałem ci mój sekret uważałeś mnie za jakiegoś nienormalnego, odstającego od reszty?
Pożałował jednak tych słów. Przypomniało mu się, że przecież wczorajszego dnia, ten wygarnął mu co tak naprawdę o nim myśli. I nie była to dobra opinia, którą można wpisać sobie do listu polecającego.
- Myślę... - zaczął, ale zawahał się. Przez dłuższą chwilę nie padło żadne słowo, więc Kim stwierdził, że nic już takiego się nie stanie - Że jesteś normalny. Nadpobudliwy i dziwnie wesoły. Jakbyś brał jakieś prochy - prychnął, zaciskając zęby, by przypadkiem się nie roześmiać.
Taehyung zaśmiał się wesoło na te słowo, za co został skrytykowany surowym spojrzeniem, co tylko pogorszyło jego napad śmiechu.
- Jeśli obawiasz się, że mogę się do ciebie dopierać to możesz czuć się całkowicie swobodnie - powiedział, ocierając łzę, która pojawiła się w kąciku jego oka.
- Twierdzisz, że nie jestem przystojny? - udał urażonego, zakładając dłonie na piersi.
- Co? - nie spodziewał się takiego pytania z jego strony. Speszył się na tyle mocno, że na jego policzkach pojawiły się rumieńce - Jesteś całkiem spoko - wydukał, błądząc wzrokiem wszędzie byle by nie na twarz kompana.
Kątem oka jednak zauważył jak jego kąciku ust podniosły się ku górze, przez co chłopak jeszcze mocniej zapłonął z zawstydzenia. Tą sytuację zakłóciły kropelki deszczu spadające z wolna na młodych. Oboje podnieśli się, ruszając w kierunku szałasu, dziękując sobie, że zabrali się za to właśnie tego dnia.
♣♣♣
Przez kilka kolejnych dni, Jungkook czuł się dziwnie. Ciągle myślał o rozmowie, którą odbył ze swoim towarzyszem. Wcześniej nie zastanawiał się czy on mógłby w inny sposób spojrzeć na innego chłopaka. Odganiał od siebie tą refleksje, jednakże ona non stop wracała. Było mu dziwnie. Gdy spali obok siebie, stykając się plecami, gdy pływali w morzu, by ściągnąć z siebie brud i pot, gdy prowizorycznie czyścili swoje ubrania... Nawet nastolatek przyłapał się kilkukrotnie na podglądaniu starszego. Peszył się jednak szybko i czerwony uciekał jak najdalej, znajdując dobrą wymówkę ku temu.
Te kilka dni sprawiły, że oboje lepiej się dogadywali, zakopali topór wojenny, a nawet można, by pokusić się o stwierdzenie, że pomiędzy nimi nawiązała się nić przyjaźni. Nie jakiejś wielkiej, ale zdawali sobie sprawę, że z każdym dniem będzie się ona zacieśniać.
Aktualnie oboje leżeli na piasku w cieniu, oglądając chmury. Co jakiś czas Taehyung wskazywał na jakąś, interpretując jej kształt, a nawet wymyślając historię, dlaczego ona właśnie tak wygląda. Jeon jednak nie mógł się na tym skupić. Przytakiwał mu, uśmiechał się od czasu do czasu, ale jego myśli były w zupełnie innym miejscu. W końcu postanowił zaryzykować.
- Kiedy zorientowałeś się, że wolisz chłopców? - zapytał cicho, a na jego policzki wstąpiła lekka purpura.
Chłopak zamyślił się, a brunetowi zrobiło się niezwykle gorąco. Nie czuł się pewnie w tym temacie, a szybko znienawidził swoje reakcje, jakimi były rumieńce. Kiedy myślał już, że starszy go olał i nie wypowie się, ten na niego spojrzał.
- Raz na zajęciach z taekwondo jeden chłopak mnie przewrócił, a potem się na mnie powalił - zaczął.. - Było to dla mnie niesamowicie krępujące tym bardziej, że się wtedy podnieciłem - po tych słowach brunet spuścił bardziej wzrok - Po tym, zacząłem się zastanawiać nad tym, aż związałem się z moim przyjacielem - zakończył.
Kook mruknął coś bliżej nieokreślonego w odpowiedzi, a następnie odwrócił się na drugi bok. Nie rozumiał siebie, ani tego dlaczego nagle zaczął zastanawiać się nad takim tematem? Podobały mu się dziewczyny przecież, więc nie było mowy o jego odmiennej orientacji.
- Idę spróbować coś upolować - zakomunikował, oddalając się.
Złapał za prowizoryczny harpun, czyli zwykły patyk z ostrym zakończeniem, a następnie wszedł do wody. Przez dłuższy czas stał nieruchomo, a jak ryby zaczęły do niego podpływać, starał się w nie trafić. Szło mu to jednak mizernie, choć gratulował sobie faktu, że jeszcze nie skończył z przebitą nogą. W pewnym momencie usłyszał plusk, a następnie szum wody. Jednak zignorował to. Był zbyt zajęty aktualnym zadaniem. Dopiero, gdy poczuł czyjąś obecność za sobą, a następnie ciepły oddech na karku, zorientował się, że coś jest nie tak. Chciał się obrócić, ale pośliznął się na kamieniu i runął w tył. Na czas jednak zdążył złapać go Taehyung, który był sprawcą całego zamieszania. Młodszy wylądował w jego ramionach, a czując ciepło drugiego ciała, poczerwieniał po końce uszu. Chciał się wyrwać, jednak tylko co zdziałał to ponowne poślizgnięcie się. Oboje wpadli do wody, uderzając o dno. Nie było tutaj głęboko, ale panika w młodszym rosła, przez co nie mógł się podnieść. Kim opanował sytuację, łapiąc bruneta po bokach i wyciągając na płyciznę. Był jednak zmęczony, więc opadł na młodszego, podtrzymując się na rękach. Oboje byli jednak bardzo blisko siebie i czuli to. Serce obu zaczęło przyśpieszać rytmu, a jedyną rzeczą, na której mógł się skupić szatyn były te słodko wyglądające usteczka, aktualnie kusząco rozchylone. Powstrzymał się jednak czując, że ciało pod nim niekontrolowanie dygocze. Chwilę później wylądował na mokrym piachu, a Jungkook zaczął biec w kierunku ich szałasu.
- Prze-przepraszam! - wyjąkał jeszcze.
Kim zamrugał, a następnie uświadomił sobie, co takiego miało miejsce. Poczuł się jak ostatni idiota. Kilka dni temu wyznał mu, że woli chłopców, kazał nie przejmować się tym, bo był przekonany, że żadne podejrzane uczucia nie wkradną się do jego serca. Dlaczego więc aktualnie ten mięsień wybijał w jego klatce piersiowej szalony rytm? Usiadł na piasku, łapiąc się za głowę. Czuł się podle. Bał się, że teraz młodszy będzie go unikał, a nie zdziwiłby mu się gdyby tak właśnie było.
Pogoda tego dnia zaczęła się psuć. Woda była wzburzona, a ciemne chmury co chwila przepływały po niebie, jednak powietrze nie było chłodne, wręcz przeciwnie - było duszne i czuć było, że ziemia paruje. Po dłuższym czasie bezczynnego siedzenia, siedemnastolatek nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Poszedłby do szałasu i zaczął rozmowę z Jungkookiem, ale chciał dać mu czas na ogarnięcie swoich własnych myśli i na próbę nie znienawidzenia go. W końcu podniósł się, wszedł do wody i odszukał harpun. Musieli się czymś pożywiać, a kanapki już dawno się skończyły. Wiedział, że jest starszy i to on powinien zatroszczyć się o młodszego, jednak nie stąpał tak twardo po ziemi jak on. Cóż, geniuszem być nie trzeba, że bez wody i jedzenia nie przetrwają za długo. Dlatego też, próbował złapać rybę. Przez dłuższy czas mu się nie udawało, nawet zaczynał w siebie wątpić, aż tu nagle coś upolował. Uśmiechnął się do siebie zadowolony, niosąc zdobycz do szałasu. Niepewnie wszedł do środka, zastając chłopaka skulonego pod jedną ze ścian, pogrążonego we własnych myślach. Kim westchnął, owijając rybę w papier po dawnych kanapach.
- Ja idę po chrust na ognisko, nie ruszaj się stąd - oświadczył, widząc jak brunet kiwa głową, wyszedł.
Młodszy nawet nie zrozumiał, co starszy do niego powiedział. Zajęty był rozmyślaniem, dlaczego było mu tak ciepło i dlaczego jego serce zaczęło tak szybko bić podczas tamtej sceny. Nie dopuszczał do siebie myśli, że mógłby poczuć coś głębszego do szatyna, to... dla niego wciąż było dziwne i obce. Fakt, czuł się przy nim coraz swobodniej, ale właśnie takich uczuć się bał. Był młody, niedoświadczony i nawet nie miał z kim porozmawiać, a nie odbędzie takiej rozmowy właśnie ze starszym.
Jego rozmyślania przerwał błysk. Zaciekawiony wyszedł z szałasu, rozglądając się dookoła i wtedy usłyszał głośny grzmot. Krzyknął przeraźliwie, od razu upadając. Burza to była jego fobia. Panicznie się jej bał i wpadał w panikę za każdym razem, gdy ona szalała w pobliżu. Nie mógł się uspokoić, nie spał, a nawet tabletki uspakajające na niego nie działały. Przerażenie w nim rosło, zaczął rozglądać się na boki w poszukiwaniu Tae, ale tego nigdzie nie było widać. Zląkł się jeszcze bardziej, a po jego polikach zaczęły spływać łzy.
Kim słysząc ten wrzask towarzysza, rzucił wszystko, co miał w dłoni i pobiegł w kierunku szałasu. Będąc kilkanaście metrów od chłopaka, zauważył, że ten podnosi się z piachu, biegnąc w jego stronę by na koniec wpaść w niego, powodując upadek. Piętnastolatek cały rozdygotany przytulił się do starszego, a ten zdziwiony zaczął uspokajająco głaskać go po plecach. W końcu jednak zdał sobie sprawę jak to wygląda, więc odsunął się od niego. Zakłopotany spojrzał na niego, czerwieniąc się lekko. Ta sytuacja go krępowała, tym bardziej, że wciąż siedział pomiędzy udami starszego, a ten podpierał się na łokciach.
- Jungkook, wszystko w porządku? - spytał z troską, a brunet pokiwał przecząco głową.
- Hyung... - zaczął niepewnie - Ja... nie zostawiaj mnie - rzucił, spuszczając swój wzrok.
Po kilku sekundach ponownie się w niego wtulił. Potrzebował bliskości drugiego człowieka, potrzebował bliskości Taehyunga. Teraz to czuł. Podobało mu się to ciepło i to w jaki sposób, z jaką delikatnością starszy gładzi jego plecy. Kim robił wszystko powolnie, bał się odrzucenia. Obu przebiegał dreszcz w momencie, w którym ich skóra się dotykała.
Jungkook odchylił głowę, uważnie przypatrując się twarzy starszego. Nie rozumiał siebie, ale grzmoty, które raz po raz o sobie przypominały już nie były tak stresujące. Dalej drżał w ramionach towarzysza, ale tylko po części spowodowane to było wyładowaniami atmosferycznymi. Chciał jego bliskości, jednak gdy zauważył twarz Kima niebezpiecznie blisko swojej, obrócił głowę. Od razu wyczuł, że starszy się spiął.
- Nie chcesz? - w jego głosie było słychać strach, zmartwienie i zawód.
Tak bardzo nie chciał zostać odrzuconym przez młodszego. Chciał się nim opiekować, być blisko niego. Radość sprawiały mu jego rozkoszne, zakłopotane reakcje i rumieńce na policzkach, a uśmiech wywoływała sama obecność przy boku. Nie zniósłby gdyby ten go odepchnął.
- Nie ja... ja jeszcze nigdy... - Kook zaczął się plątać w swojej wypowiedzi, jeszcze bardziej się rumieniąc.
Po ciele Tae rozlało się przyjemne ciepło, a stado motyli poderwało się do lotu na wieść, że będzie pierwszym pocałunkiem chłopaka. Uśmiechnął się do niego krzepiąco, gładząc go uspokajająco po policzku, a następnie przybliżył się do niego, lekko dotykając jego warg. Nieziemskie uczucie ogarnęło całe ich ciała, od najmniejszego palca u stóp aż po sam czubek głowy. Dało się wyczuć, że Jung był niedoświadczony, co tylko w jego partnerze wywoływało falę radości. Mając świadomość, że mówił prawdę i żadne wargi nie dotykały go nigdy w ten sposób, w który on mógł. Robił to delikatnie, aby im obu było jak najbardziej przyjemnie i by młodszy na długo zapamiętał tę chwilę. Dłonie bruneta kurczowo zacisnęły się na koszulce starszego, w obawie przed ucieczką. Żar rozgrzanych ciał mieszał się ze sobą, dając mieszankę wybuchową. Nie chciał robić nic więcej, aby nie spłoszyć chłopaka. Delikatnie się od niego odsunął, stwierdzając iż zastany widok chciałby oglądać częściej. Przymknięte powieki, napuchnięte wargi i zaróżowione policzki. Widok przyprawiający o szybsze bicie serca. Nie mógł się powstrzymać przed ucałowaniem tych cudownych usteczek jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze. Oboje czerpali z tej pieszczoty jak najwięcej przyjemności, a Jungkook dopiero teraz zrozumiał ten fenomen opisywany w książkach z taką dokładnością. Nawet po zaprzestaniu ruchów starszego czuł tą miękkość, pragnąc jej więcej. To uczucie było nie do opisania, był pewien, że tego nie zapomni przez dłuższy czas.
Starszy przytulił młodszego, gładząc go po włosach w uspakajającym geście. Po tym jak Jimin go zostawił, nie sądził, że uczucie zakochania pojawi się tak szybko. Jednakże to, które czuł obecnie nie przypominało tego, które czuł przy czerwonowłosym. Może i ten miał racę? Ich relacja nie była oparta na prawdziwej miłości? Jungkook rozpalał w nim nieznane dotąd emocje. Gdyby był z Parkiem już dawno leżałby pod nim jęcząc, a przy brunecie nawet nie miał takich myśli. Jedyne czego pragnął to jego szczęście i aby czuł się bezpieczny.
Kook nadal drżał. Burza przybierała na sile, a z nieba zaczęły spadać pierwsze krople deszczu. Obaj chłopcy podnieśli się, zmierzając wspólnie do szałasu. Jungkook od razu znalazł się obok starszego, aby ten objął go ramieniem. Tak też zrobił. Położyli się na posłaniu, a następnie wskazał młodszemu, by ten położył się na jego ramieniu. Przycisnął go mocniej do siebie, gładząc jego plecy, aby zasnął i już dłużej nie musiał się bać. Pomimo, że jego doświadczenie nie było duże, wiedział czego chciał i to właśnie starszemu podobało się najbardziej.
W pewnym momencie młodszy podniósł głowę, uważnie przypatrując się starszemu.
- Czy mógłbym przed snem dostać jeszcze jednego całusa? - spytał siląc się na twardy ton głosu, ale jego czerwone policzki mówiły same za siebie.
Kim złączył ich wargi w kolejnym pocałunku, przepełnionym uczuciami. Gdy młodszy się odsunął, wygodnie ułożył się na torsie starszego. Chwilę potem zaczął już równomiernie oddychać, a z jego ust wydobywało się lekkie pochrapywanie. Taehyung uśmiechnął się. Kiedyś znienawidzony dźwięk, teraz był całkiem znośnym.
♣♣♣
Przez kolejne trzy dni jeszcze bardziej się ze sobą zżyli. Oboje jak na początku przeklinali los, że ich obu umieścił na tej wyspie, teraz za to dziękowali. Chociaż było im coraz trudniej. Zostało już niewiele wody, coraz trudniej szło upolować rybę czy znaleźć jakiś jadalny zamiennik. Sytuacja była trudna, ale oboje wierzyli, że już niedługo wyrwą się z tego koszmaru i ktoś wreszcie ich znajdzie. Jungkook leniwie otworzył oczy, czując jak pieką go policzki. Podniósł się gwałtownie, ale wtedy poczuł silny ból w dolnych partiach ciała. Skrzywił się, powstrzymując jęk bólu. W jego spodniach widniało wybrzuszenie, a on doskonale wiedział dlaczego. Zagryzł dolną wargę przypominając sobie swój sen. Nigdy wcześniej takich nie miał, więc cała ta sytuacja była dla niego nowa. Ale samo wspomnienie widoku Taehyunga, spoconego, nad nim był... gorący. Przekręcił się tak, by siedzieć do swojego kompana plecami. Czuł się gorzej niż skrępowany tą sytuacją, a w dodatku zagubiony. Przesunął się jeszcze bardziej, co wywołało kolejną falę bólu, przez którą pisnął.
- Kookie? Co jest? - Taehyung podniósł się na łokciach, uważnie obserwując. Od razu zauważył, że było z nim coś nie tak. - N-nic - jego głos był nienaturalnie wysoki przez co Kim nabrał pewnych podejrzeń - Mógłbyś wyjść? - to pytanie go zdziwiło.
- Oh, dlaczego?
Podniósł się do siadu, od razu zaglądając młodszemu przez ramię. Ten jeszcze mocniej się speszył, odwracając głowę w drugą stronę, byle by na niego nie patrzeć. Nie czuł się pewnie, a przerażenie szarpnęło go na samą myśl, że chłopak bez skrępowania wpatruje się w jego problem w spodniach. Ze wstydu miał ochotę zapaść się pod ziemię, uciec gdzieś daleko.
- Och - wymsknęło mu się - Chyba nie zamierzałeś robić tego sam?
- Czego? - spytał bez namysłu, a słysząc jego śmiech, zamiast złości jego ciało ogarnął jeszcze większy wstyd - Co ty zamierzasz zrobić?
- Ci... spokojnie.
Poczuł dłoń na swoim kroczu. Pierw pisnął zaskoczony, ale szybko zrobiło mu się niewyobrażalnie przyjemnie. Gdy ten poruszył dłonią, chłopak jęknął, szybciutko zakrywając swoje usta. Taehyung wiedział, że młodszy nigdy tego nie robił, więc postanowił dać mu jak najwięcej przyjemności. Szybko ściągnął z niego spodnie, co spotkało się z krzykiem Junga, a także wierzganiem nogami. Kim złapał go za nie, uspokajająco głaszcząc po udach. Chciał mu powtarzać jak ten jest śliczny, ale wiedział, że tylko jeszcze bardziej by go tym speszył. Miał jeszcze dużo czasu by to zrobić, bowiem nie zamierzał kończyć tylko na wakacyjnym romansie. Za bardzo mu zależało.
Szatyn spojrzał na stojącą męskość, po czym bez krępacji wziął całą jego długość do ust. Jeon zerknął w tamtym kierunku, wciągając powietrze do płuc i zaciskając pięści. Starszy odczekał moment, by ten od razu nie doszedł, chciał mu dać jak najwięcej rozkoszy. Gdy wyczuł, że już może, zaczął poruszać wolno głową, od czasu do czasu dopieszczając prącie językiem. W pewnym momencie zassał się na główce, a gdy jego poliki obiły się o spragniony pieszczot narząd, z ust młodszego wyleciał przeciągły jęk.
- Taehyung! - wydarł się, czując falę przyjemności.
Kim uśmiechnął się, przyśpieszając nieco swoje ruchy, zataczając językiem kółeczka. Było mu przyjemnie. Wił się na posłaniu, jęcząc, sapiąc i wzdychając. Nie mógł się kontrolować. Nieświadomie wierzgał nogami, które starszy musiał lekko przytrzymywać. Dalej w nim siedziało zawstydzenia jak i strach, jednak w tym momencie zdecydowanie górowała przyjemność. Tae nie miał zamiaru się z nim dłużej bawić. Przyśpieszył do maksimum ruchy, czując jak młodszy wplata mu palce we włosy. Ponownie się uśmiechnął, a kilka chwil później brunet wygiął się w łuk, głośno jęcząc, przy okazji wypełniając usta starszego białą mazią. Chłopak wszystko połknął, a następnie wspiął się, by zawisnąć nad partnerem. Ten jednak zaczął się ponownie trząść, w efekcie w końcu zwalił go z siebie.
- Proszę... wyjdź... - szepnął cicho, odwracając się do niego plecami.
Serce starszego w tym momencie pękło. Nie wiedział czy zrobił coś źle? A może podszedł do sprawy zbyt emocjonalnie przez co zrobił coś, czego Jungkook tak naprawdę nie chciał? Zabolało go to. Poczuł się okropnie, ale spełnił prośbę. Usiadł na brzegu morza, wpatrując się w spokojne ruchy fal. Oczy zaczęły go piec, a chwilę później na światło dzienne wypłynęły łzy. Zaklął w myślach, wycierając mokrą ciecz. Bał się, że teraz młodszy go odtrąci, będzie trzymał dystans, a tego nie chciał. I tak przez cały dzień nie zamienili ze sobą słowa. Jungkook siedział w szałasie, uważnie obserwując z tego miejsca przybitego kompana, samemu również łkając. Było mu głupio i przykro. On tak się dla niego poświęcił, a co za to miał? Odrzucenie. Nienawidził siebie w tym momencie, za to, że go zranił. Nie chciał tego. Chciał być z nim, pragnął go. Sceny z jego snu wciąż pokazywały się w jego głowie, przez co nabierał ochotę na odwdzięczenie się chłopakowi. Jednak bał się. Taehyung mógł być zły. Jednakże pod wieczór odważył się podjąć zamierzone kroki. Wciągnął spodnie, ruszając przed siebie. Położył dłoń na ramieniu szatyna, następnie siadając za nim. Ucałował go w kark, dopiero później znajdując się obok niego. Niepewnie wtulił się w niego, dłonią głaszcząc mokry policzek.
- Przepraszam - wyszeptał, posyłając starszemu lekki uśmiech i jeszcze mocniej do niego przywierając.
Starszy objął go ramieniem, ciesząc się iż młodszy nie chowa do niego urazy. Siedzieli chwilę w ciszy, oboje wpatrując się w granatową wodę i ciemne niebo. Młodszy poczuł się jak w romantycznym filmie, przez co uśmiechnął się lekko pod nosem, ale ten znikł dosyć szybko. Chciał, by jego sen się urzeczywistnił, ale kompletnie nie miał pojęcia jak się za to zabrać. Przecież... był kompletnie niedoświadczony w tych sprawach, a w dodatku dalej się bał. Wiedział, że starszy go nie skrzywdzi, jednakże... spodziewał się, że to musiało mieć skutki uboczne.
- Hyung... - zaczął niepewnie, podnosząc swoją głowę tak, by wpatrywać się w linię szczęki chłopaka. Chwilę później wtulił swój nos w jego szyję, na końcu delikatnie całując skórę. Taehyung westchnął, nie spodziewając się takiego ruchu z jego strony - Czy... - zaciął się, rumieniąc - czy... robiłeś już to? - spytał nieśmiało, ale nie odwrócił spojrzenia od tego zdziwionego jego partnera.
- Co? - Kim nie krył zdziwienia. Uważnie spoglądał na różową twarzyczkę młodszego, który wyczekiwał wypowiedzi - Tak.
Brunet kiwnął głową, przenosząc wzrok na morze. Dalej nie był pewny. Bał się, że znowu stchórzy i sytuacja z rana się powtórzy. Tym razem jednak mogło mieć to bardziej fatalne skutki. Wziął głęboki oddech. Tak się nie stanie i nabierał psychicznej pewności. W końcu usiadł na jego udach, przybliżając się do niego, przez co ich penisy otarły się o siebie. Młodszy zdusił w sobie jęk, a zaskoczony szatyn westchnął krótko. Wciąż z niedowierzaniem przyglądał się poczynaniom piętnastolatka. Obydwu krążyło po głowach, że przecież młodszy jest jeszcze nielegalny, ale spychali to jak najdalej w głąb umysłu. Jeśli coś się wydarzy, przecież nikt nie musi o tym wiedzieć. Nikt oprócz nich.
Jungkook nachylił się lekko, łącząc ich wargi. Z początku tylko nimi pocierając o te starszego, ale w końcu rozchylił swoje. Wyczuł, że Kim się waha, że według niego mogło mu się to tylko wydawać, więc przejechał nieśmiało języczkiem po jego ustach. Starszy wciąż z niepewnością złączył z nim swój mięsień, dalej głowiąc się, co takiego miało wpływ na zachowanie młodszego. Przecież jeszcze kilka godzin temu tak nerwowo zareagował na pomoc z erekcją.
- To boli? - zapytał, odsuwając się lekko. - Tylko na początku - przyznał ze szczerością - Potem jest coraz przyjemniej - dodał - Nie musimy...
- Dotykaj mnie - rzucił z niepewnością zagryzając wargę.
Szatyna przeszedł dreszcz na te dwa słowa, a jego oczy powiększyły się do nienaturalnych rozmiarów. Nie spodziewał się tego. Nie chodziło o to, że nie chciał. Młodszy był jego skarbem, oczkiem w głowie. Chciał go mieć tylko dla siebie i nie oddawać światu. Pragnął, by tylko on mógł na niego patrzeć i go dotykać, ale obawiał się, że sytuacja z poranku się powtórzy. Nie chciał w taki sposób stracić kogoś tak ważnego.
- To nie jest najlepsza pora - oznajmił, łapiąc go za ramiona tym samym od siebie odsuwając.
- Nie chcesz mnie? - łzy zabłysnęły w jego oczach.
- Oczywiście, że cię chcę - złapał go za jego dłonie, gładząc wierzch kciukiem.- Nawet nie wiesz jak w tym momencie cię pragnę. Po prostu uważam, że nie jesteś gotowy - wyznał swoje obawy, uśmiechając się do niego leciutko.
- Jestem - zaoponował - Jestem, bo to ty... ja chcę żebyś to był ty - w jego głosie było słychać pewność i determinację.
Hyung się wahał jak jeszcze nigdy. Widział, że młodszy tego chciał. Jego ciało poruszało się niespokojnie, ale w oczach widział pewność i zdecydowanie. Przekonany o słuszności decyzji, położył go delikatnie na piasku. Może i było to romantyczne, ale obolałe w skutkach. Nie mieli nic - łóżka, lubrykantu, prezerwatywy, ale Kook zdawał się tym nie przejmować. Z ufnością oglądał poczynania chłopaka, kładąc swoje dłonie na jego szyi. Skoro to wszystko było dla niego nie ważne i Kim postanowił się tym nie przejmować, całkowicie skupiając się na osobie pod nim. Chciał, by ten zapamiętał wieczór jako jednej z najlepszych, jak nie najlepszy w życiu. Ponownie złączył ich usta w pocałunku, a gdy ich płuca opustoszały, przeniósł się na szyję bruneta. Ten wzdychał cichutko, kompletnie nie wiedząc, co miałby zrobić z rękoma. Starszy wyczuwając to, złapał go za nadgarstki i poprowadził jego dłonie pod swoją koszulkę. Jung od razu zrozumiał o co chodzi i zaczął badać fakturę płaskiego brzucha. Po chwili złapał za rąbek koszulki, z pomocą kochanka ją ściągając. Zagryzł wargę, oglądając to cudowne ciało nad sobą. Zrobiło mu się gorąco i pod wpływem tej emocji, zamienił ich miejscami, co spotkało się ze zdziwionym spojrzeniem drugiego.
Schylił się, a następnie ucałował jego brzuch. Robił tak przez pewien czas, aż w końcu wysunął język i zaczął wspinać się w górę. Przez przypadek trącił jego sutek, a z ust jego partnera wydobył się zduszony jęk. Brunet odchylił się, usadawiając na jego udach, opuszkami palców smyrając jego podbrzusze. Po chwili ponownie się nad nim nachylił, trącając wrażliwe miejsce. Usłyszał ciche westchnienie, które niesamowicie mu się spodobało i powodowało przyjemne mrowienie w dolnych partiach ciała. Ucałował sutek, a następnie lekko się zassał, co jakiś czas trącając językiem. Taehyung wzdychał słodko, a jego klatka piersiowa przyśpieszyła ruchy. Usta przeniósł na szyję, całując w kilku miejscach.
- Jungkook... - zaczął, ale młodszy przerwał mu, łącząc ich usta w kolejnym pocałunku.
Z początku niewinny pocałunek coraz bardziej się pogłębiał. Kim splatał i rozplatał ich języki, co jakiś czas po prostu bawiąc się z młodszym, badając jego podniebienie. Było to niesamowicie przyjemne, choć brunet czasami gubił się w tej pieszczocie. Nieśmiało starał się wszystko odwzajemnić, ale nie miał szans dać starszemu tyle samo przyjemności, jaką on mu dawał. Miał nadzieję, że w późniejszym czasie się tego nauczy.
Odsunął się dopiero gdy zabrakło im powietrza. Uśmiechnął się do niego, całując w polik. W międzyczasie Tae włożył mu dłonie pod koszulkę, błądząc nimi po torsie, brzuchu i plecach. Jeona przechodziły przyjemne dreszcze, a z ust wydobywały się westchnienia. Był niesamowicie wrażliwy na jego dotyk, a wszystko potęgował fakt, że miał to być jego pierwszy raz. Chciał się poprawić, przez co nieświadomie ponownie doprowadził do otarcia się członków. Oboje cicho jęknęli, a jako że spodobało się to młodszemu, nieśmiało powtórzył czynność. Jego ciało zadrżało, ale nie ze strachu, z przyjemności.
- Chcesz być u góry? - usłyszał.
Spojrzał zdziwiony na chłopaka. Nie miał pojęcia, więc zmieszany odwrócił wzrok.
- Ja nie wiem - wyznał szczerze - Nigdy tego nie robiłem, nie wiem co miałbym robić - dodał cicho, rumieniąc się soczyście.
Zszedł z chłopaka, kładąc się tuż obok niego. Skrzywił się, czując twardy piasek, ale nie miał zamiaru narzekać. Odwrócił głowę w kierunku starszego, który uważnie coś analizował.
- Więc... - zawahał się - najlepiej będzie jeśli... - czuł, że jego policzki robią się czerwone, a po ciele przechodzą dreszcze - zrobisz ze mną, na co ty masz ochotę. Nie znam się... - wyjąkał w końcu, czerwieniejąc po same czubki włosów.
To co powiedział, dla szatyna było tak rozkoszne, że nie mógł powstrzymać się od cichego śmiechu i od ucałowania tych słodko zarumienionych policzków. Wspiął się, by znów nad nim zawisnąć. Ucałował jego pełne wargi, od razu zsuwając się na brzuch, na którym kreśliłem mokrym językiem bliżej niezidentyfikowane ślady. Raz po raz zahaczał o jego nabrzmiałe sutki, ale z premedytacją się przy nich nie zatrzymywał. Odgłosy opuszczające usta młodszego przebierały na sile, a Kimowi mogło się to tylko podobać. Byli zupełnie sami, więc nawet jeśli brunet zdzierałby gardło, nikt by ich nie usłyszał, a dla niego stałoby się to jeszcze bardziej podniecające. Pociągnął za gumkę od jego spodenek i szybko ją opuścił, a ona z cichym plaskiem uderzyła w twardniejącego penisa Junga. Ten jęknął i uniósł lekko biodra, co nie było dla niego najlepszym posunięciem, bo otarł się o krocze Tae, znów jęcząc.
Według starszego, był całkowicie słodki, kiedy próbował zgrywać seksownego, a jego nieudolne ruchy wywoływały uśmiech na ustach. Wyczuł, że jego penis jest już całkowicie twardy, więc nie chcąc go dłużej męczyć, pozbawił go spodni, pozostawiając jedynie w bokserkach. Zniżył się, lądując między jego udami, które ochoczo rozchylił. Młodszy uniósł się lekko na łokciach, już lekko zamglonym spojrzeniem śledząc jego ruchy. Kim nachylił się i ucałował go przez przeszkadzający materiał, otrzymując małe sapnięcie, przez co wyższy wspiął się, całując słodkie wargi. Brunet posłał mu uśmiech, a ogarnięty podnieceniem, bez większej krępacji ściągnął z siebie bokserki. Ponownie popchnął szatyna na piasek i zajął się zdejmowaniem z niego spodni wraz z bokserkami. Jego oczy pociemniały, gdy penis Hyunga ujrzał światło dzienne. Oboje nie mogli zatrzymać przy sobie żadnej myśli, bo ich ciała za bardzo siebie na wzajem rozpraszały. Młodszy pochylił się nad kroczem Tae, który lekko się przestraszył tym faktem. Złapał go za nadgarstki, powstrzymując przed wykonywaniem kolejnych ruchów.
- Hyung pozwól mi tylko spróbować - zaskomlał, wyrywając swoje dłonie.
Wizja tych cudnych usteczek owijających się wokół jego członka była zbyt przyjemna, więc pozwolił mu na działanie. Chłopak nieumyślnie dmuchnął na stojący organ, sprawiając że starszy podskoczył. Kook zdawał się tym nie przejmować, bo zbliżył się jeszcze bardziej wyciągając język, jakby w celu zasmakowania go. To było jeszcze bardziej podniecające niż wszystkie czynności, jakie do tej pory wykonał. Taehyung musiał przyznać, że jak wcześniej uznał, że ten nie potrafił być seksowny, teraz z ręką na sercu musiał cofnąć swoje słowa. Jung na raz wziął całą długość penisa do ust, a ten niebezpiecznie uderzył w jego usta. I o ile dla jego partnera było to przyjemne, dla niego było okropne. Szatyn szybko pociągnął go za włosy, widząc że ten się krztusi i odsunął od swojego krocza.
- To jest ohydne - zrobił minę obrzydzenia, co starszy skomentował śmiechem.
- Idzie się przyzwyczaić - odparł.
Posadził go sobie na kolanach, ale tak by opierał się na piętach. Kolejno umieścił trzy palce w ustach z niezwykłą dokładnością je śliniąc. Temu wszystkiemu towarzyszył uporczywy wzrok młodszego, który z przerażeniem wpatrywał się w jego długie palce, które za chwile miały znaleźć się w jego wejściu. Po upewnieniu się, że palce aż ociekają śliną, zawędrował na tył jego pleców, zniżając się po nich na jędrne pośladki, rozchylając je. Kook zadrżał, wypuszczając ciężkie powietrze z płuc. Zatrzymał palce milimetry od jego dziurki.
- Możemy jeszcze przerwać - tym zdaniem chciał się upewnić czy młodszego nie opanował strach.
Ale ten przysunął się bliżej do ust starszego, łącząc ich wargi na krótką chwilę. Następnie przysunął się do jego ucha. - Tak bardzo chcę cię już poczuć - te słowa wywołały falę cudownych dreszczy w ciele Kima. - Czuję, że to będzie najlepsza rzecz na świecie - dodał, całując jego małżowinę.
Wyższy kiwnął głową, dotykając jednym palcem jego wejścia, by następnie lekko się w niego wsunąć. Jungkook początkowo poczuł ogarniający go dyskomfort, a dopiero później przyszła fala bólu, jak cały się w nim znalazł. Starał się to wytrzymać, zaciskając wargi.
- Yah! - wydarł się, czując w sobie ruch, na co starszy automatycznie się wycofał.
- Widzisz, nie jesteś gotowy.
Brunet załkał, a jego łzy szybko zostały starte. Zrobiło mu się głupio. Chciał tego, jednakże to uczucie było okropne. Zacisnął swoje powieki, oceniając czy był w stanie to wytrzymać. Po krótkiej kalkulacji wziął głęboki oddech.
- Jestem - odburknął - Nie przestawaj po prostu - zbliżył się do niego, delikatnie muskając jego wargi.
Chłopak przystał na tę propozycję. choć niechętnie. Ponownie wsunął w niego palec, a młodszy starał skupić się całkowicie na miękkich wargach, które niespiesznie masowały te jego. Poszło lepiej niż za pierwszym razem, ale i tak nie było mowy o odczuwaniu jakiejkolwiek przyjemności. Piekło zaczęło się, gdy Kim zaczął poruszać palcem. Jeon przez przypadek zagryzł jego usta, a z nich poleciała krew. Posłał mu przepraszający uśmiech, szybko zlizując posokę z jego brody, a następnie delikatnie ucałował rankę, ssąc ją.
Z każdą sekundą było mu coraz lżej, ale wtedy dołożony został drugi palec. Odchylił głowę do tyłu.
- Nie zaciskaj się tak - usłyszał, a następnie poczuł język na swoich obojczykach.
Mruknął tym razem z przyjemności. Starał się rozluźnić i zaczęło mu to wychodzić, bo nie odczuwał tego aż tak silnie. Taehyung zaczął go rozciągać, dokładając trzeci palec. Kook wbił paznokcie w jego łopatki, za co został ugryziony w szyję. To jednak nie bolało, było przyjemne. Przeszedł go dreszcz podniecenia, więc odszukał jego warg, łącząc je. Całowali się z uczuciem, co w połączeniu z masowaniem jego pośladka, dało efekt odwrócenia uwagi. Zmieniło się to jednak, gdy palce go opuściły. Sapnął cicho, a wtedy starszy położył go na piasku. Z uwagą przyglądał się jego dalszym działaniom, jednak musiał przestać, bo tym razem namiętny, zniewalający pocałunek odwrócił jego uwagę. Jęknął niezadowolony, po zaprzestanej pieszczocie, jednak było mu zbyt dobrze, by czymkolwiek się przejmować. Do czasu. Coś mokrego na niego naparło, zmuszając do cichego krzyku. Kim, by go rozluźnić złapał za jego członka, zaczynając kciukiem masować jego główkę. W tym samym czasie wsuwał się powoli, z delikatnością, całując młodszego, a drugą ręką stymulując nabrzmiały sutek. To wszystko było genialne, zniewalające, ale Jung czuł się rozrywany i jedyne o czym mógł myśleć to ból. Jak starszy znalazł się w nim cały, starał się jak najbardziej rozluźnić. Szło mu to mozolnie, ale z zamierzonym skutkiem.
W końcu Taehyung wysunął się z niego kawałek, by po chwili uderzyć. Usłyszał ciche warknięcie, ale wiedział, że to tylko z początku, więc kontynuował swoje ruchy. Po kilkunastu poczuł, że młodszy wygina się, czując przyjemność.
- Um... - jęknął, pragnąc by ten ponownie dał mu to uczucie.
- Tutaj? - Kim zdziwiony był, że tak szybko odnalazł jego prostatę, wykonał ponowne pchnięcie.
- Ah hyung!
To zabrzmiało w tych usteczkach jak najbardziej erotyczne przekleństwo, więc starszy sapnął, lekko się dekoncentrując. W konsekwencji zgubił słodki punkt w ciele kochanka i każde kolejne wejście było nietrafione. Młodszy się tym jednak nie przejmował, bo nadal jęczał i wił się z grymasem przyjemności wymalowanym na twarzy. Kim jednak wiedział, że tylko stymulacja jego prostaty może doprowadzić go do największej rozkoszy, więc za każdym razem próbował na nowo odnaleźć to miejsce. Poruszał się w nim w stałym, może troszkę leniwym rytmie, ale za to tak samo intensywnym. Brunet czuł się cudownie, było to najlepsze doznanie jakie kiedykolwiek przeżył. Zaczął wypychać swoje biodra, powodując, że starszy zaczął zagłębiać się w nim po same jądra. Jeon miał odchyloną głowę w tył, oczy przymknięte, spod których wypływały łzy. Napuchnięte usta miał rozchylone, a z nich wydobywały się przyjemne dla ucha dźwięki. Pot pojawiający się na ich rozgrzanych ciałach, tylko jeszcze bardziej ich ze sobą zespalał.
Jungkook jęknął jak nigdy przedtem, wygiął swoje ciało w łuk, niebezpiecznie zaciskając się na członku partnera, przez co ten sapnął, myśląc że może dojść. Brunet jednak szybko zwolnił uścisk, co starszy skwitował westchnieniem ulgi. Było zbyt przyjemnie, by tak szybko to zakończyć, chociaż wiedział, że osiągniecie szczytu przez obu, zbliżało się wielkimi krokami. Chciał jednak, by doszli w tym samym momencie, chociaż przy tym pierwszym razie. W związku z taką reakcją młodszego, był pewien, że odnalazł jego czuły punkt. Maksymalnie się skupił, zaczynając z każdym kolejnym pchnięciem uderzać właśnie w to miejsce. Ciałem Jeona targały dreszcze, a pot jeszcze intensywniej spływał po jego skroniach, dając mu jeszcze więcej seksapilu. Kim musiał przyznać, że sam jego widok w tym stanie mógł sprawić, że spuściłby się w spodnie. Za dnia w ogóle nie biło od niego seksownością, raczej urokiem i słodkością, ale teraz, kiedy jedynym oświetleniem był księżyc, młodszy potrafił go rozpalić do takiego stopnia, że czasami wydawało mu się, że ma gorączkę. Zwilżył jego suche jak wiór wargi, od razu łącząc je w kolejnym pocałunku. Dłonie ułożył na jego penisie, masując go w rytm pchnięć. Jung posapywał nie mogąc złapać oddechu, na co szatyn odchylił się na momencik i wrócił do całowania. Przejechał językiem po jego wargach, sprawiając, że je rozchylił i momentalnie zaczął erotyczny taniec, łącząc się z jego językiem. Mięśnie na jego tyłku powoli zaczęły się zaciskać, a pierwsze krople nasienia pojawiły się na jego palcach. Przyśpieszył, chcąc dać obu jak najwięcej rozkoszy. Zakręciło mu się w głowie, sapnął, rozlewając się w nim. Brunet doszedł w tym samym momencie, wypuszczając całe nasienie na jego dłoń, jęcząc przeciągle. Gwałtownie szarpnął go za głowę, przyciskając do kolejnego, przepełnionego słodyczą i uczuciem pocałunku. Kim wysunął się z niego, opadając obok i chowając go w swoich ramionach. Wiedział, że musi się uspokoić po dawce tak wielu emocji, a i jego ciało musiało wrócić z nirwany. Ucałował go w czubek głowy, a wtedy rozbiegł się dziwny dźwięk, dochodzący z żołądka młodszego. Starszy zmarszczył brwi, spoglądając na niego.
- No co? Nic nie jadłem od rana - usprawiedliwił się.
Taehyung jak na zawołanie podniósł się, szukając prowizorycznego harpuna. Gdy go znalazł, wrócił do chłopaka, uśmiechając się do niego.
- Ty odpoczywaj, a ja pójdę coś złowić. I będąc nadal nagim wszedł do wody. Jednak teraz nie czuł się Taehyungiem. Czuł się jak grecki bóg.
Jungkook w tym czasie dochodził do siebie. Z uśmiechem na ustach, przypatrywał się poczynaniom chłopaka. W życiu nie pomyślałby, że osobnik przed nim, stanie się dla niego tak ważny, że pozwoli mu się do siebie zbliżyć, że będzie się z nim całował, kochał. Zdawał sobie sprawę, że był bardzo młody, a stosunek nie był do końca legalny, ale dla niego liczyła się tylko bliskość Tae. Gdy temu w końcu udało się złapać rybę, podszedł do bruneta i ładnie ją zaprezentował. Ten tylko wyszczerzył się, kręcąc głową na boki. Hyung udał się w kierunku paleniska, wszystko przygotowując. W tym samym czasie Jeon próbował wstać. Wtedy poczuł ogromny ból rozchodzący się po całym ciele. Zdusił w sobie krzyk, aby nie martwić towarzysza. Ponownie się dźwignął, ale w połowie opadł na piasek. W jego oczach od razu pojawiły się łzy, skapujące po policzkach. Pragnął być samodzielny, w końcu... taki właśnie był, starał się odkąd pamiętał.
Taehyung widząc to, szybko do niego podszedł, umiejscawiając rękę na jego plecach. Ten szybko ułożył głowę na jego ramieniu, obejmując go.
- Bardzo boli? - spytał z troską. - Nie przejmuj się - pokręcił głową, wtulając się w jego szyję. Chwilę posiedzieli w ciszy, aż młodszy nie poczuł się lepiej. - Hyung, mógłbyś mi pomóc? - mruknął.
Starszy pokiwał głową, pomagając mu wstać. Chodzenie było trudne i przysparzało wiele bólu. Ledwo stawiał nogi, ale starał się za bardzo nie obciążać chłopaka, któremu ten widok niemiłosiernie wywiercał dziurę w sercu. Doskonale wiedział, co młodszy teraz przeżywa. Posadził go delikatnie przy ognisku, idąc po jego ubrania. Pomógł mu się ubrać, a później sam zrobił to samo. Następnie zajął się podpiekaniem złowionej ryby, aby choć na chwilę odwrócić uwagę od jego widoku. W pewnym momencie, młodszy przytulił się do niego, powodując przyjemny dreszcz. Ten chłopak był dla niego niezwykle ważny, dla wszystkich był zamknięty w sobie, a przed nim jednak postanowił się otworzyć. Mimo to, nie czuł się komfortowo, że cierpiał. Pozwolił mu zjeść całą rybę, samemu decydując się tylko na dwa kęsy. Podał mu butelkę wody i dopilnował, aby wypił całą resztę jej zawartości, mając świadomość, że były to ostatnie krople napoju, więc kolejny dzień nie będzie należał do przyjemnych. Jednak w tym momencie nie dbał o to, ważniejsze było, aby Kook się nie odwodnił. Widział, że jego usta bardzo szybko stają się suche.
- Żałujesz? - przerwał ciszę, wywlekając swoje obawy na światło dzienne.
Jeon delikatnie się od niego odsunął, wpatrując się intensywnie. - Oczywiście, że nie. Nigdy nie będę żałował - oznajmił. Te słowa były dla starszego niezwykle ważne, tym bardziej że w jego oczach dostrzegł szczerość. Wielki kamień spadł mu z serca - A ty?
Szybko pokręcił głową.
- Bałem się, że znienawidziłeś mnie za to, że sprawiłem ci ból - wyznał co mu leży na wątrobie.
Kąciki ust bruneta lekko uniosły się, a on powstrzymywał chichot, zakrywając usta dłonią. - Nawet gdyby bolało sto razy bardziej, nadal bym chciał, żebyś to zrobił. To był najcudowniejszy wieczór jaki kiedykolwiek przeżyłem - umilkł, ponownie się przysuwając - Bardziej dałeś mi ogromną rozkosz niż ból - zakończył, na potwierdzenie swoich słów, składając delikatny pocałunek na jego wargach.
Kim uśmiechnął się szczęśliwy, obejmując chłopaka. - Może to zabrzmi głupio - zaczął - ale myślę, że mogę cię kochać - ucałował jego włosy.
Po chwili został pchnięty na piasek. Jungkook ignorując ból, zawisł nad nim, uważnie mu się przyglądając.
- Tylko tak myślisz? - zapytał, oblizując wargi.
Nie odpowiedział nic, tylko się w niego wpatrując. - Kocham cię - szepnął po chwili i przyciągnął go do pocałunku.
- Jestem młody i nie wiem czym jest miłość - wyznał szczerze, układając się wygodnie na jego klatce - Ale hyung, to co czuję względem ciebie to, nie może być nic innego. Ale wiesz, taka prawdziwa, taka co zdarza się tylko raz w życiu. Wiesz o czym mówię? - uniósł się lekko.
- Za dużo gadasz - skarcił go - Wyduś to z siebie wreszcie.
- Kocham cię - powiedział i ponownie opadł głową na jego tors.
Te dwa słowa dla obu miały dużą wartość, sprawiały, że przyjemne ciepło rozlewało się po ich ciałach. Oboje wiedzieli, że teraz są zakochani w sobie po uszy. Kim czuł się wspaniale słysząc słowa wypowiadane przez najcudowniejszego mężczyznę na tej planecie. Wiedział, że nie pozwoli mu umrzeć na tej wyspie, nawet gdyby musiał się sam poświęcić. Zrobiłby to dla niego, bo był osobą, którą kochał.
Równomiernie głaskał go po głowie, aby ten mógł zasnąć.
♣♣♣
Rano Jungkook leniwie uchylił powieki. Było mu wygodnie, czuł ciepło drugiego chłopaka, ale i ból, który był jednak nieporównywalny do tego z wczoraj. Uśmiechnął się lekko, spoglądając na śpiącego towarzysza, po chwili mocniej się do niego przytulając. Po kilku minutach ten otworzył oczy, a Kook posłał mu delikatny uśmiech, by następnie pocałować go w nos.
- Jak się czujesz? - spytał, głaszcząc go po plecach.
- Nie martw się tak o mnie. Nie jestem jakimś bezradnym dwulatkiem - prychnął.
Na te słowa, starszy zaśmiał się. Chwilę posiedzieli w ciszy, aż dało się usłyszeć burczenie w brzuchu szatyna. Jung skrzywił się, przypominając sobie, że to on wczoraj zjadł prawie wszystko. Poczuł się okropnie, od razu się odsuwając. Doskonale zdawał sobie sprawę, że dzisiejszego dnia nic dla niego nie złowi.
- Zaraz wrócę, poczekaj tutaj na mnie - usłyszał, a następnie został ucałowany w policzek.
Kiwnął głową, jednak po chwili z niemałym grymasem wstał. Doczłapał się do miejsca, gdzie mięli zakopane butelki wody, ale wtedy z przerażeniem stwierdził, że żadnej już nie było. Pisnął, kręcąc głową na boki w niewiadomym celu. Musiał szybko coś wymyślić. Jedynym wyjściem było udanie się w głąb lasu i poszukanie słodkiej wody. Ale, jeśli nic nie znajdą? Co wtedy? Czekała ich śmierć z pragnienia, a piętnastolatek tego bał się najbardziej. Widząc, że Taehyung wraca ze zdobyczą, a następnie rozpala ognisko, przykuśtykał do niego, kładąc się na brzuchu.
- Hyung jak zjesz będziemy musieli poszukać wody - zaczął.
- Wiem - westchnął - Czekaj.. jak to "ja zjem"? A co z tobą? - zmartwił się, przenosząc na niego wzrok.
- Nie jestem głodny - uśmiechnął się do niego, kładąc mu głowę na kolanach - Potrafię sobie poradzić.
- Oczywiście - pogładził go po policzku.
- Sugerujesz coś? - oburzył się, wlepiając w niego wkurzone spojrzenie.
Ten tylko się zaśmiał, co było muzyką dla uszu młodszego. Kiedyś znienawidzony dźwięk, teraz mógłby go słuchać godzinami. Starszy pochylił się nad nim, cmokając go w usta. Jungkookowi tak spodobała się ta pieszczota, że rozchylił swoje wagi, aby Kim mógł mieć do niego swobodny dostęp. Zamruczał cicho, kiedy ten splótł ich języki. To było naprawdę niesamowite, pomagało zapomnieć o całej sytuacji, w jakiej się znaleźli.
W końcu jednak trzeba było stawić czoła rzeczywistości. Z niechęcią i bólem ruszyli w kierunku lasu, do którego tak panicznie bali się wejść. Trzymali się kurczowo swoich dłoni, uważnie rozglądając dookoła. Przy sobie mięli jedynie swoje rzeczy, które teraz nadawały się jedynie do wyrzucenia, ale przynajmniej można było na nich spać. Nie mięli pojęcia ile błądzili, a strach i niepokój rósł w nich z każdą kolejną chwilą. W pewnym momencie zauważyli dym, więc odzyskując energię, żwawo ruszyli w tamtą stronę. Przyśpieszyli swój chód, słysząc rozmowy. Niecałe dziesięć minut później ukazał się im obóz. Jungkook zszokowany odkryciem, puścił dłoń starszego, przykładając ją sobie do ust. Z szokiem wpatrywał się w znajome twarze kolegów i opiekunów, którzy gdy tylko ich zauważyli, pognali do nich by się nimi zająć. Po policzkach bruneta spływały łzy szczęścia. Spojrzał na Kima, posyłając mu ogromny uśmiech ulgi. Nigdy, by się nie spodziewali, że las, w którego głąb tak panicznie bali się wejść okaże się dla nich wybawieniem. Tkwili na tej wyspie przez prawie dwa tygodnie nie mając pojęcia, że ich obóz znajduje się zaledwie trzy kilometry dalej.
Potem wszystko wydarzyło się błyskawicznie. Główny opiekun został poinformowany, a wszyscy w ekspresowym tempie zaczęli się zbierać. To były ostatnie dni obozu, więc mieli szczęście, że trafili do niego właśnie teraz. Rodzice zostali powiadomieni, a nawet służby specjalne. Wszyscy zadawali dużo pytań, ale oboje byli w zbyt dużym szoki i euforii by na cokolwiek odpowiedzieć, więc postanowiono dać im trochę czasu i dopiero później wysłuchać relacji.
- Myślałem, że oboje się pozabijacie - stwierdził jeden chłopak, siedzący z nimi na jednej łódce.
Kook rzucił mu tylko wkurzone spojrzenie, następnie wyłapując wzrokiem Taehyunga, który siedział po drugiej stronie. Czuł się pewniej, wiedząc że ma go gdzieś blisko przy sobie. Jednak nie mógł się doczekać kiedy w końcu znajdzie się w domu. Przez tak długi okres na wyspie myślał, że umrze. Szczególnie ostatnie godziny były tak krytyczne. Bał się, a teraz to wszystko miało się skończyć. Oczywiście chciał jeszcze porozmawiać ze swoim chłopakiem by dostać od niego jakiś kontakt, ale widząc swoich rodziców na brzegu, wyskoczył z łódki jak z procy, od razu się przy nich znajdując. Po jego polikach znowu zaczęły spływać łzy, a chłopaczek nie mógł się uspokoić. Ten koszmar się skończył i wierzył, że teraz oboje będą mogli spokojnie cieszyć się sobą.
Taehyung wiedząc, że Jung będzie z nimi bezpieczny, ruszył w stronę swojej rodzicielki i Jimina. Na ich twarzach malowało się poczucie strachu i ulgi jednocześnie. Kobieta od razu porwała syna w swoje ramiona, kładąc dłonie na jego polikach, zasypując niezliczoną ilością pytań, na które i tak nie uzyskała odpowiedzi. Jimin spoglądał na niego zmartwiony, a kiedy kobieta postanowiła odpuścić, on rozłożył ręce, aby młodszy się do niego przytulił. Zawahał się, jego głębsze uczucia do czerwonowłosego kompletnie wyparowany, jednak nadal traktował go jak przyjaciela, więc po chwili w końcu go objął. Nie trwał w jego ramionach zbyt długo, czując się zbyt niezręcznie.
W tym samym momencie, brunet spojrzał w kierunku Kima. Widząc jak ten obejmuje się z innym chłopakiem, zakuło go serce. Początkowo pomyślał, że może jest to brat, ale nie byli podobni. Obrócił głowę, stając do niego plecami. Poczuł się niezwykle zraniony. Nie rozumiał całej tej sytuacji. Czyżby starszy okłamał go wtedy? Miał być tylko przygodą, sposobem na zabicie nudy? Zabolało go to potwornie, więc nawet nie czekając na wyjaśnienia, pozbierał swoje rzeczy z namiotu w ekspresowym tempie i poprosił rodziców o jak najszybszy powrót. Nie pożegnał się z nikim. Szybko zajął miejsce z tyłu, opierając głowę o szybę. Już się nie hamował. Po jego policzkach zaczęły płynąć łzy, ale rodzicom wyjaśnił, że to ze szczęścia. Uwierzyli.
Tae jeszcze chwilę rozmawiał z rodzicielką, aż w końcu stwierdził, że czas pożegnania jego i Jungkooka nadszedł. Nie chciał kończyć tej znajomości, był dla niego zbyt ważny by wypuścić go z rąk. Jedyne czego chciał to poznać jego numer telefonu, by mógł w każdej chwili się z nim skontaktować. Nawet jeśli okazałoby się, że mieszka na drugim końcu kraju, mało go to obchodziło. I nawet alternatywa spędzenia dwunastu godzin w pociągu go nie przerażała. Pragnął jeszcze raz poczuć pod opuszkami palców miękkość i gładkość jego skóry, a także zasmakować jego ust. Jednak, kiedy obrócił się w kierunku, w którym jeszcze kilka chwil temu stał, jedyne co zobaczył to jego walizka lądująca w bagażniku samochodu i jego spuszczoną głowę przez tylną szybę. Zamarł, nie bardzo rozumiejąc tego, co właściwie miało miejsce. Z momentem, w którym jego ojciec odpalił silnik i wyjechał za zakręt, ruszył biegiem w tamtym kierunku. Był pewien, że nie dogoni samochodu, ale miał nadzieję, że może chłopak go zauważy i każe się zatrzymać. To jednak znikło z chwilą, w której potknął się o kamień i wylądował na ziemi, raniąc kolana, z których zaczęła skapywać krew. Kim kompletnie nic nie rozumiał. Czy to oznaczało, że to co wydarzyło się na wyspie, nie miało dla młodszego kompletnie żadnego znaczenia? Że on się nie liczył? A co z tymi wszystkimi wyznaniami? To były puste słowa? Ale, widział tą szczerość w jego oczach, więc to wszystko ze sobą kolidowało. Nie rozumiał, dlaczego ten wyjechał bez słowa, bez zostawienia po sobie kontaktu?
Jeon zacisnął mocno swoje dłonie na materiale spodni. To wszystko tak bardzo go bolało, nie potrafił nad sobą zapanować. Widział go biegnącego, ale nie zareagował. Skoro tamten miał już chłopaka, był z nim szczęśliwy, to on nie miał żadnego prawa tego przerywać. Jakoś sobie poradzi. Musiał. Musiał pogodzić się, że zakochał się w niewłaściwej sobie, że został przez nią zraniony. Szczęście Taehyunga było dla niego najważniejsze.
Szatyn ocknął się z rozmyślań dopiero, kiedy Jimin próbował podnieść go z ziemi. Wyrwał mu się i pędem ruszył do biura, w którym urzędowali opiekunowie. Zapukał, nie czekając na pozwolenie, wszedł do środka.
- Czy mógłbym dostać numer Jungkooka? - zapytał, patrząc na ich nie rozumiejące nic twarze.
- Przepraszam, ale obowiązuje nas klauzula. Nie możemy rozdawać waszych danych kontaktowych - powiedziała spokojnie kobieta, która uczyła ich rozpalania ogniska.
Nie wiedział dokładnie ile się z nimi kłócił, ale wyszedł bez numeru młodszego, co jeszcze bardziej go dobiło. Już nie wiedział, co miał innego zrobić, więc po prostu wsiadł do samochodu. Wpatrywał się cały czas w jeden punkt, aby się nie rozpłakać i nie narażać na niezręczne pytania dwójki, siedzącej z przodu. Jego serce pękło, nie znaczył dla niego nic, a on go kochał jak wariat.
♣♣♣
Jeon ostatnie dni wakacji spędził w domu. Jego znajomi ciągle go odwiedzali, starali się wesprzeć. Rodzice też wiele robili, ale on wolał siedzieć w swoim pokoju, zakopany w pościeli. Wszyscy uważali, że jest to spowodowane urazem utknięcia na bezludnej wyspie. Nawet pojęcia nie mięli jak bardzo się mylili. Nie wiedzieli, że chłopak zamykając oczy wspominał te cudowne oczy, ten uśmiech, dotyk warg, palce na swoim ciele. Nikomu nie powiedział, o tym co tam miało miejsce. Wolał zachować te wspomnienia tylko i wyłącznie dla siebie, aby móc je przywoływać przed snem.
Jednak rok szkolny musiał nadejść. Ubrany w mundurek wszedł na szkolną aulę. Trzymał się wraz z Jiyeon - przyjaciółką ze starej szkoły i jedyną osobą, którą znał w tym miejscu. Chwilę porozmawiali, aż w końcu dyrektor zaprowadził porządek. Jako pierwszoroczniak, musiał stanąć zupełnie z przodu, co niezbyt mu się podobało. Rozpoczęła się przemowa, ale on był w swoim świecie. Na wyspie z ukochanym chłopakiem. Od razu posmutniał, ale dzielnie się trzymał. Nie mógł się tutaj przy wszystkich rozkleić. To byłoby dziwne i nie na miejscu. Gdy przyszedł czas na przemowę przewodniczącego szkoły, leniwie podniósł wzrok na scenę. Jego serce na moment stanęło, by po chwili wybijać szaleńczy rytm, a oczy bardzo się poszerzyły. Nie spodziewał się go tutaj zobaczyć. Starał się skupić na jego słowach, ale jego niski głos skutecznie go rozpraszał, powodując dreszcze. Miał ochotę podejść do niego, przytulić się i wpić w miękkie wargi, ale niestety nie mógł.
- Jungkookie, wszystko dobrze? - usłyszał w oddali głos przyjaciółki. Pokiwał tylko głową, nie bardzo mogąc zmienić obiekt zainteresowania.
Szatyn stał na scenie, wygłaszając kolejne słowa. Wiedział, że większości uczniów to nie interesuje, ale tradycji musiało stać się zadość. Rozglądał się po sali. Starzy znajomi, nowe dzieciaki. I wtedy stwierdził, że coś pomiędzy pierwszakami mu nie pasowało. Przez moment myślał, że dostrzegł tam Jugkooka. To było zbyt niedorzeczne, by mogło być prawdziwe. Mimo, że zamrugał kilkakrotnie, jego postać nie zniknęła sprzed jego oczu. Brunet wpatrywał się w niego swoimi dużymi oczyma, będąc tak samo zaskoczonym. Hyung nieświadomie zatrzymał swoją wypowiedź, mogąc jedynie patrzeć na młodszego. Od dnia wyjazdu z obozu jego obraz tylko jawił się w jego pamięci. Nawet jeśli przywoływał go każdego dnia, potwornie bał się, że może zapomnieć szczegółów jego twarzy, ciała, gestów. A teraz stał przed nim, będąc tak samo idealnym jak w jego głowie, ale teraz dużo bardziej wyraźnym. Przełknął ślinę, na tyle głośno, że było to słychać przez mikrofon. Zbiegł schodkami, od razu znajdując się przy młodszym. Złapał jego dłoń i zaskoczonego wyprowadził z sali, na której panowała kompletna cisza, bo każdy wpatrywał się w to zdarzenie oniemiały.
Kiedy tylko znaleźli się sam na sam, starszy objął go ramionami, szczelnie przyciskając do siebie. Mało go obchodziło to, że mógł tego nie chcieć. Stęsknił się za jego dotykiem i musiał wykorzystać taką szansę, bo mogła ona się już nie powtórzyć. Kook nie oddał pieszczoty. Jego dłonie spoczywały po bokach, nienaturalnie wyprostowane, a ciało spięło się w zetknięciu z innym. Moment później, odsunął go od siebie, ale nie włożył w to za dużo siły, jakby chciał przytrzymać starszego na dłużej.
- Przestań, twój chłopak może zobaczyć - powiedział cicho, ale nie na tyle, by drugi tego nie usłyszał.
Stał zdezorientowany, nie bardzo wiedząc, co chłopak przed nim miał na myśli.
- Mój chłopak stoi właśnie przede mną - wyszeptał, chcąc dotknąć jego dłoni, ale równie szybko ją odsunął.
- Taehyungie! - usłyszeli za sobą głos.
Młodszy chciał wykorzystać chwilę, gdy starszy obrócił głowę i uciec, ale ten zareagował szybko, przytrzymując go za jego ramię. Spuścił głowę, a po jego policzku zaczęła płynąć łza.
- Wytłumacz mi, dlaczego odszedłeś? - poprosił, ścierając opuszkiem palca słoną kroplę.
- A co by to dało gdybym został? - spytał, siląc się na twardy ton głosu. Strzepnął jego rękę, choć tak bardzo pragnął dotyku - Masz swoje życie, ja swoje.. nie powinienem w nie ingerować - powiedział, spuszczając wzrok. To bolało, tak bardzo go bolało. Wiedział, że Kim niewiele zrozumiał - Daj spokój - dodał, przeczuwając, że chce coś powiedzieć.
- Ale... wtedy na wyspie. To co mówiłeś..? - zaczął zbity z tropu.
- Ja byłem szczery - położył nacisk na pierwsze słowo, by zrozumiał, o co mu chodzi.
Wtedy też podszedł do nich czerwonowłosy chłopak. Brunet spuścił wzrok, nie mając pojęcia co w tej sytuacji ze sobą zrobić. Najchętniej, by uciekł, zakopał się pod ziemią, ale nie miał takiej możliwości.
- Oh, a kto to? - spytał Jimin.
- Jeon Jungkook, pierwszoroczny - przedstawił się rzeczowo, nie ruszając się chociażby o milimetr.
- Ten Jungkook? - zwrócił się do Taehyung'a.
W tym momencie najmłodszego zapiekło serce. Nie dosyć, że Kim potraktował to jako zabawę, to w dodatku opowiedział o wszystkim swojemu chłopakowi. Poczuł się fatalnie z tą świadomością, oboje mogli się z niego przecież śmiać. Był młody i naiwny, jeszcze nie przekonał się jak świat potrafi być okrutny. Do czasu. Zacisnął pięści i powieki, powstrzymując się od płaczu. Nie mógł przy nich, to byłoby całkowite upokorzenie.
- Po co przyszedłeś? – zapytał ostro przyjaciela, ignorując jego głupie pytanie.
Chciał zostać sam z młodszym, chciał, żeby wszystko mu wytłumaczył. Jego zachowanie było dziwne, jakby miał o coś do niego pretensje, więc pragnął się dowiedzieć, czym zawinił, by zostawił go bez słowa.
- Dyro nieźle się wkurzył za tą twoją akcję – czerwonowłosy zaśmiał się, a w nim tylko adrenalina zabuzowała.
- Do sedna – ponaglił go, będąc jeszcze bardziej oschłym, ale przyjaciel zdawał się tego nie zauważyć, bo dalej miał ten swój zaciesz na twarzy, który eliminował jego oczy.
- Wiem, że mieliśmy iść dzisiaj na piwo, ale umówiłem się randkę, zresztą widzę, że ty też będziesz zajęty – powiedział, poruszając znacząco brwiami.
Jungkook unosił głowę na jego słowa, dokładnie je analizując.
- Spadaj już, mam coś ważnego – skinął głową, wskazując na bruneta.
Przyjaciel odszedł, a on wreszcie mógł zostać sam na sam z ukochanym i wyjaśnić sobie parę spraw. Westchnął ponownie zwracając się w jego kierunku.
- Kochanie – potarł dłonią jego mokry policzek – Powiedz mi, o co chodzi – jego ton głosu zszedł z tonu i teraz stał się spokojny.
Zwrócił swój wzrok na starszego, a ten dopiero zauważył jak bardzo jego oczy są czerwone od powstrzymywanych łez. Coś ukuło go w serce. To był najgorszy widok, nigdy nie chciał widzieć go smutnego, tym bardziej z jego winy.
- Bo ja cię kocham – wyszeptał, już nie mogąc zapanować nad potokiem, który opuścił jego powieki.
Taehyung zagarnął go do siebie, przyciskając jego głowę do piersi. Młodszy moczył jego koszulę, ale to nie było ważne. W uspokajającym geście głaskał jego ciemne włosy, a jego dłonie objęły szatyna w pasie, złączając się na plecach.
- A ja kocham ciebie – wyznał szczerze – Wątpiłeś w to? – zapytał, unosząc jego podbródek, by na niego spojrzał.
Nieśmiało skinął głową. To wszystko... Nie bardzo rozumiał zaistniałej sytuacji. Czuł się głupi i zagubiony.
- Myślałem, że chodzisz z tamtym chłopakiem – powiedział swoje obawy.
- Skąd ten pomysł? – zagadnął, przytrzymując jego ramiona.
Kook pociągnął nosem i dopiero wtedy odpowiedział.
- Przytulaliście się na obozie – starszy przywołał wspomniany moment w myślach, klnąc na samego siebie, za własną głupotę.
- Głuptasek – uśmiechnął się lekko i ucałował czubek jego nosa – Jimin to przyjaciel. Faktycznie był czas, kiedy byliśmy razem, ale to przeszłość i teraz mam kogoś innego kogo kocham – mówiąc te słowa, wpatrywał się z uwagą w jego tęczówki, zapewniając go o swojej szczerości.Kamień spadł z serca już szesnastoletniego chłopca. Tak bardzo cieszył się, że jego obawy były totalną bujdą, a on dostał ponownie szansę, by spotkać się z kimś, kto zajmował główne miejsce w jego sercu.
- Kogo takiego?
- Tego dzieciaka przede mną – zaśmiał się szatyn, nachylając się nad nim, aby złączyć ich wargi.
- Nie jestem dzieciakiem – powiedział oburzony, ale przymknął oczy.
- Udowodnij – szepnął zmysłowo i wreszcie złączył ich usta.
Tak bardzo mu go brakowało, przywoływanie go w myślach nie wystarczało, bo nie mógł czuć żaru jego ciała. Drżał jak za pierwszym razem, co jeszcze bardzie podobało się Tae. Po ich sercu rozlała się fala słodyczy. Całowanie po tak długim czasie, było jak poznawanie siebie na nowo. Chcieli to robić już zawsze. Kim był egoistą, ale chciał go tylko dla siebie. Pocałunek był delikatny i niespieszny. Przepełniony tęsknotą i miłością. Szczerze mogli go nazwać najlepszym pocałunkiem w życiu.
Tę cudowną chwilę przerwał im głos, który najmniej teraz pragnęli usłyszeć. Dyrektor szkoły wielkimi krokami zbliżał się w ich kierunku.
- Kim Taehyung – warczał, cały czerwony ze złości.
Cholera.
♣♣♣
Półtorej roku później byli nadal parą. Oboje absolutnie nie żałowali tego, że wtedy się zgubili, że mapa została podarta, ani niczego, co miało później miejsce i co po części nadal pozostawało sekretem dla większego grona. Jungkook siedział w salonie zastanawiając się nad tym. Z perspektywy czasu mógł stwierdzić, że wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Jednakże, będąc tam, w takich okolicznościach, człowiek potrzebuje bliskości kogokolwiek. Nawet kogoś, kto był tak irytujący jak to Dziecko Szczęścia, które teraz było całkowicie jego. Z pełnym przekonaniem mógł powiedzieć, że tamte wakacje były najlepsze w jego życiu i gdy już dorosną, a los pozwoli, chętnie znów wybrałby się na takie wakacje. Może nie konkretnie na bezludną wyspę, ale... plaża zawsze mu się dobrze kojarzyła. Niestety, aktualnie za oknem śnieg i mróz, mógł tylko pomarzyć.
Słysząc dzwonek do drzwi, szybko poderwał się z miejsca. Zadowolony, szybko je otworzył, a widząc w nich uśmiechniętego szatyna szybko wciągnął go do środka. Nie pozwolił mu się rozebrać, od razu przylegając do jego zmarzniętego ciała, a starszy delikatnie ucałował jego wargi. Nie często spotykali się w domu młodszego, bowiem mieszkał odrobinę za miastem, a droga tutaj przysparzała kłopotów.
Pociągnął go za sobą do salonu, a pani Jeon podała chłopcom gorącą czekoladę. Chwilę porozmawiali, obejrzeli jakiś lecący w telewizji film, aż w końcu kobieta stwierdziła, że musi jechać do firmy po dokumenty. Kook wyszczerzył się, ale szybko przyjął obojętny wyraz twarzy. Gdy wychodziła, między obojgiem panowała cisza. Czekali na dźwięk silnika i pisk opon. Wraz z ich usłyszeniem, Taehyung wskoczył na uda młodszego, od razu łącząc ich wargi w namiętnym pocałunku, jednak to młodszy w nim dominował. Mięli około godziny, a brunet chciał ten czas odpowiednio spożytkować. Złapał swojego chłopaka za pośladki, a następnie dźwignął się z kanapy. Zaniósł go do swojego pokoju, a tam rzucił na łóżko. Przez ten czas wiele rzeczy uległo zmianie. Jeon zapisał się na lekcje tańca, więc jego ciało nabrało mięśni, a także sporo urósł, będąc niemalże równym ze swoim chłopakiem co wykorzystywał. Po za tym, on zmężniał, a Kim stał się jeszcze bardziej słodki i dziecinny niż przedtem. I za to go właśnie kochał.
Wylądował pomiędzy jego udami ruszając biodrami, by ich członki obtarły się o siebie. Cudowne uczucie ogarnęło jego ciało. Zdarł z Tae koszulkę, patrząc zachłannym wzrokiem na nagi tors. Uwielbiał go dotykać, całować, patrzeć na niego, kochać się z nim, być z nim, przytulać się. Wszystko, co jego dotyczyło było najlepsze. A w tym momencie cudowne jęki opuszczające gardło starszego, gdy Jung zabawiał się jego sutkiem. Przeniósł się wyżej, łącząc ich usta w namiętnym pocałunku. Czuł jego dłonie na swoim torsie i plecach. Szatyn był według niego najlepszy. Był jego cudownym promykiem, który nigdy nie pozwalał na smutek.
- Ah Kookie... - sapnął, a młodszy spojrzał na niego z pytającym wyrazem twarzy - Może dałbyś mi być w końcu na górze? - wydął dolną wargę.
Jungkook zaśmiał się, łapiąc za jego krocze. Szatyn odchylił głowę, starając się zagłuszyć jęk, na co młodszy tylko ponownie wykonał tę samą czynność. Nachylił się nad nim i zaczął pieścić jego szyję. O wiele bardziej wolał doprowadzać go na skraj, widzieć go takim, niż aby to on robił to z nim. Był z lekka egoistą, ale raczej starszy nie miał powodów do narzekań.
- O wiele bardziej podniecasz mnie będąc pode mną, kochanie - ucałował jego wargi - Poza tym, byłeś kilka razy na górze - zauważył, kreśląc językiem linię obojczyka.
- Mhm, trzy razy - prychnął.
- Kocham cię - Spojrzał w jego oczy, ponownie łącząc ich wargi.
Może i niektórzy powiedzą, że byli młodzi, nawet za młodzi. Jednakże byli szczęśliwi. I dopóki tak było, zdanie innych kompletnie ich nie obchodziło.
Serio to jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam miało w sobie wszystko co lubię *-* <3
OdpowiedzUsuńCzekam na reset ;)
Dziękujemy za taki zaszczyt ^^
UsuńJejuu jak ja uwielbiam wszystkie Vkooki <3
OdpowiedzUsuńTen był taki słodkiiii~
Jednak mam drobną uwagę ^^ Musicie bardziej pilnować perspektywy, z której piszecie. Tutaj się to troszkę mieszało. Raz było z punktu widzenia Tae, a zaraz potem, w kolejnym zdaniu, z punktu widzenia Kooka. Troszkę to zaburzało przekaz i trzeba było (przynajmniej w moim wypadku) ostro kminić o kogo w tym momencie chodzi XD
Ale pomysły macie cudne :DDDD
Życzę dalszej weny :3
Dziękujemy za uwagę następnym razem postaramy to poprawić :) Wybaczcie nam, to nasza pierwsza collab :)
UsuńO kurde! Czy to jest VKook?! No nie! Umieram! XD Kocham ten paring! I smutne że tak mało jest z nim scenariuszy :( A tu taka wielka i cudowna niespodzianka dla mnie! Kocham <3 Oby więcej i pozdrawiam :3
OdpowiedzUsuńTak VKook :D Dziękujemy i miło, że się spodobało :)
UsuńMało mam na oku blogów z dobrymi ff, ale ten jest jednym z moich ulubionych! I tym razem nie zawiodłam się czytając to opowiadanie <3 Życzę weny i pozdrawiam :3
OdpowiedzUsuńDziękujemy za status "dobrego bloga", chociaż wiem, że jest pełno o wiele lepszych, w każdym razie jeszcze raz dziękujemy <3
UsuńOkej, jestem po praktykach i przez Was umieram, serio (dzieki, że wypuścili mnie wcześniej) Nie sprawdzałam blogosfery od paru dni i prawie sie zapiszczałam ze szczęścia, gdy stwierdziłam "że może coś jest" i kurde było.
OdpowiedzUsuńWyszłam do łazienki żeby się opanować, ok.
To było tak cudownie długie (pomińmy, że pare razy jedno zdanie czytałam, bo nie mogłam wyjść z podziwu)
Nie potrafię określić zajebistości tego ff, serio. Nie mam pojęcia co napisać aby w pełni to dzieło docenić. Jestem zauroczona, totalnie. Zwaliłyście mnie z nóg. Kurde, cudowna perfekcja.
Nie mogę się ogarnąć *tak, piszę komentarz na przystanku* moje biedne zafeelsowane serduszko ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
Uwielbiam Was mocno!~
Piszcie, piszcie i jeszcze raz piszcie.
Powodzenia, weny i chęci. Ściskam mocno♥♥♥
~yula
Ojej, mam nadzieję, że przez nas nie zawalisz praktyk ^^ Cieszymy, że podoba się, bo na prawdę się obawiałyśmy, że może Wam nie przypaść do gustu. Serduszkowy spam, który tak kocham ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
UsuńCo to miało być?! Takie boskie i takie krótkie?! Ja chce więcej! ❤Jest to jeden z moich ulubionych opowiadań i szczerze z tego bloga wszystkie kocham bo wszystkie są boskie :* I chce tu więcej VKook'a!!!!
OdpowiedzUsuńKrótkie? Nam wydawało się potwornie długie hahahahahah Cieszymy się, że nasze opowiadania Ci się podobają ^^ Na pewno w przyszłości pojawi się więcej VKooka <3
UsuńW ogóle to napisałam komenta na telefonie (WOW, wiem). Ale chyba coś się popsuło, bo nie mogłam go dodać. Teraz to takie no... Byle jakie, bo feelsy minęły te największe i mogę opisać tylko tak o.
OdpowiedzUsuńAle mi się podobało, nie żeby coś! Taaaakie długie i fajne! Awwww. Nienawidzę Vkooka. No hejcę całym sercem, ale tutaj było to fajnie napisane. Oczywiście pozbawienie Ciastka cnoty mnie zniszczyło, bo JAK TAE MA BYĆ SEME. No ja nie mogłam sobie tego wyobrazić, więc w głowie ich zamieniłam rolami i jakoś przeszło. Za to końcówką mnie udobruchałyście ;D Kocham Kooka jako semeeee omg. To było epickie! Niech bierze tae aż mu dupa odpadnie xD
Ogólnie bardzo ciekawy pomysł na opo. Z takim się jeszcze nie spotkałam, to na plus! Czekam na kolejne takie dzieła!
Przepraszam, że tak mało komentuję, ale mówię - wszystko czytam, serio xD Po prostu na telefonie a tam piszę jak ułom :____:
Weny <3
To dodawanie komentarzy to wina bloggera (shit) była i nikt nie mógł dodać komentarza ;; Właśnie na przekór wszystkim zrobiłyśmy Tae jako seme, bo wiedziałyśmy, że nikt się nie będzie tego spodziewać ;DD No, ale Taeś to Taeś i gdzie to słodziaśne na górze, więc za długo nie pozwoliłyśmy mu się dominacją cieszyć ^^ <3
UsuńOMGFHKLJIGDH!!!! Ten scenariusz jest cudowny i teraz już jest jednym z moich ulubionych! Ja nie przepadam z yaoi no chyba że chodzi o HunHana, VMina i oczywiście VKooka. Ten scenariusz mnie rozwalił i ja chce tego drugą części :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę cudowne *.*
Dziękujemy <3 Nigdy nie myślałyśmy, żeby pociągnąć kontynuację tego hmmm...
UsuńOmo! Chyba x1000 razy przeczytałam te opo!
OdpowiedzUsuńI dalej jest dla mnie mega ❤❤❤
Kurde jak bardzo bym chciała żeby była pt.2 tego scenariusz <3
Awww taki uroczy VKook ��
Dziękujemy i chyba już wiemy kto nam nabija wyświetlenia hahahah <3 Co do części drugiej, hmmm... kto wie <3
UsuńŚwietny scenariusz :)
OdpowiedzUsuńAhhh ten VKook!!!! Lovciam xD
Podziwiam bo ja tak nie potrafię :D
Mam pytanko czy jak kolejka będzie otwarta to można dostać scenariusz z VKook? :)))
Pozdrawiam i życzę weny~
/Hero
Dziękujemy <3 Oczywiście, że można dostać, trzeba się jednak zgłosić jeszcze raz, tutaj nie wystarczy :)
UsuńŚwietne świetne i jeszcze raz świetne!
OdpowiedzUsuńNie jestem najlepsza w pisaniu kom ale naprawdę kocham to opowiadanie bo jest tak wspaniałe (*^▽^*)
Dziękujemy <3 Ja jestem wdzięczna nawet za najkrótsze komentarze, bo już samo to pokazuje, że Wam się podobało i niesamowicie motywuje :)
UsuńMoje OTP życia w tak cudowny sposób pokazne ♥
OdpowiedzUsuńAż cieplutko się na serduszko zrobiło! Kocham ten blog :3
Nie mam pojęcia dlaczego ten komentarz władował się do spamu. Przepraszamy za to i już odpisujemy :) Dziękujemy bardzo za tyle miłości <3
UsuńWspaniałe ��
OdpowiedzUsuńJesteście tak mega utalentowane i widać to po waszych wspaniałych scenariuszach!
Czekam na więcej mojego VKooka :3
Weny weny weny
Dziękujemy <3
UsuńTo było najlepsze! Takie kochane! Mój ulub scenariusz :333 Zostaje tutaj na zawsze :D A można wiedzieć kiedy będzie otwarta kolejka bo bardzo bym chciała zamówić VKooka ♥ / Kyul
OdpowiedzUsuńKolejka zostanie otwarta, kiedy wszystkie shoty z niej zostaną napisane. Zostały nam dwa, jeden jest w fazie końcowej, drugi został zaczęty i niedługo ostro się za niego weźmiemy :)
UsuńDziękujemy <3
Wspaniale. Kocham Vkooka pod każdą postacią.Nie wiem czy to po prostu moje wrażenie ,czy ten schot był naprawdę długi. Czytałam i czytałam i nie było temu końca , ale to bardzo dobże . Czekam z niecierpliwośćią na coś noweg ^-^
OdpowiedzUsuńNam on też wydaje się strasznie długi ^^
UsuńDziękujemy <3
To było po prostu piekne.! Aż mi brak słów...:o Zdwcydowany nr.1 ze wszystkich one shotów i nawet opowiadań, które w życiu czytałam.! :'D A długość porażająca.! �� Nic dodać, nic ująć.*.* Aż się popłakałam w trakcie czytania.;_;
OdpowiedzUsuńTylko pozazdrościć talentu.! <3 <3 <3
Dziękujemy <3 Myślę, że długość zawdzięczamy temu, że pisałyśmy to we dwie :)
UsuńBoże, piękne, cudne, po prostu miód na moje yaoistyczne serduszko <3 To było takie asdfghjkl *^^* Czytałam już chyba z 15 razy u nadal nie mam dość! Feelsy tak mocno *_* Czekam na kontynuację i życzę weny!
OdpowiedzUsuńomo, kc
OdpowiedzUsuńDziękujemy <3
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPo moim dość długim komentarzu przy ostatnim rozdziale Reset postanowiłam założyć konto, żeby móc spokojnie komentować i nie kryć się za Anonimkiem, a co mi tam. Wszyscy tak narzekają na Tae na górze, a ja nie wiem o co im chodzi. Pomimo tego, że to on odgrywał w tym ff rolę happy virus'a jakoś mi tak pasował, bo był doświadczony, opiekował Kookim, bo to jeszcze takie dziecko było. Poza tym spotkałam się często z taką opinią, że Taehyung jest dziwny, a Jeon jest dziecinny i poniekąd się zgadzam, więc nie widzę problemu w V jako seme. Opowiadanie jest samo w sobie baaardzo długie (serio, miałam wrażenie, że czytam je ponad godzinę i nawet nie wiem, czy serio tak nie było) ale to oczywiście tylko na plus! Jest dobrze napisane, więc przyjemnie się czyta i nie miałam chwili, w której pomyślałam "Boże, czy to ff ma koniec?". Najbardziej mnie cieszy happy end (yay), bo nienawidzę smutnych zakończeń. Nie czytam zbyt wielu blogów, śledzę tylko dwa (w tym wasz), więc nie wiem co się dzieje w świecie fanfiction, ale myślę, że pomysł sam w sobie jest oryginalny. Bardzo się ciesze, że pisałyście to we dwójkę i powinnyście częściej to robić! Cóż mogę więcej napisać.. życzę wam jak najwięcej natchnienia, chęci i czasu do pisania.
OdpowiedzUsuńPosyłam miłość ♡~
Ja nie wiem, dlaczego niektóre komentarze giną i docieram do nich dopiero po... miesiącu ;;
UsuńDziękujemy za komentarz <3
Proponuję zrobić z Tae chociaż JEDEN raz zimnego drania, który nikomu nie pozwoli być na górze XD Aby dominował, bo słodki Tae, który na dole musi być nawet z dzieciakiem mnie już irytuje XDD Opowiadanie oczywiście super! Ale czemu by nie zrobić Tae z innej perspektywy? To ma być wymysł pisarza, mieszać charaktery, wygląd, uczucia. No bo mój Taeś chciałby być gnojkiem nooo XD Wiem, wielu ludziom się to nie podoba, ale czemu chociaż na chwilę przez jednego one shota nie sprawić przyjemności mniejszości? XD Wiadomo, że w tv Tae pokazuje się ze strony dzieciaka wiecznego zacieszu, który nigdy nie zaznał cierpienia, więc ma charakter ,,Będę się śmiał i zachowywał jak dzieciak, bo chcę" ale w głowie nadal mam słowa jak dobrze pamiętam Jimina ,,TaeHyung udaje tylko takiego słodkiego, w rzeczywistości taki nie jest." i to, że nie zawsze na filmikach jest roześmiany i umie fankom pokazać swój seksapil w świetny sposób. ładnie proszę-Zróbcie raz z Kima ,,Tae skurwiela" który jest brutalny i na górę nikogo nie wpuści XD
OdpowiedzUsuńCo do słodkiego aż do przesady Tae w opowiadaniach masz rację, wiele osób robi z niego tak bardzo mdłą postać, ogranicza się jedynie do słodziaka nic więcej. Pomysł fajny z Tae skurwielem, ale hmmm ... z kim? Podsuń mi pomysł, może spróbuję coś zrobić <3
UsuńA ja go właśnie widze w Vkook'iem XD No bo VMin to nie, bo Jimin jest zbyt dziwkowaty aby tak było XD A Kookie te nie musi być szczeniaczkiem, mogą się też dwa gbury dobrać, bo czemu nie? XD
Usuń