poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Let me know - Rozdział 1

Dzień dobry! Przed wami pierwszy rozdział mojego opowiadania. Cała historia jest już zaplanowała, zakończenie przygotowane, więc miejmy nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze! Mam nadzieję, że spodoba wam się historia. Z góry uprzedzam, że będzie strasznie zawiła, nastawiona na lekkie przemyślenia, o ile mi się to uda - taki mam cel. Początki jak zwykle nudne, niemniej jednak rozkręci się wszystko w najbliższym czasie. Trzymajcie kciuki i dzielcie się opiniami, to naprawdę pomaga! 
Plus, razem z Pattie szykujemy dla was drobną niespodziankę, która pochłania dużo czasu. Wybaczcie więc marną częstotliwość dodawania notek na bloga.  ~ Ups wygadałam się... ciiii 

- Ale ojcze... - Młody chłopak od godziny próbował przekonać starszego do swojej racji, jednakże wychodziło mu to marnie. Prawie pięćdziesięcioletni mężczyzna był nieugięty na błagania syna. Ze srogą miną przyglądał się jego twarzy, od czasu do czasu wertując papiery, których miał od groma na stole.
- Nie zaczynaj zdania od ale, masz pięć lat? - prychnął na niego. Był bardzo surowy i dokładny, więc jego dziecko powinno bardzo uważać na słowa. Niemiłosiernie denerwowało go jąkanie się czy niepewność w słowach. A to właśnie zauważył u młodszego.
- Wybacz. - Po wzięciu głębokiego oddechu, uspokoił się. Wiedział, że rozmowa będzie ciężka, jednakże nie spodziewał się, że będzie to wyzwanie takiego stopnia. Niemniej jednak nie myślał się wycofać. O nie, on nigdy nie cofa własnych słów. - Wracając do tematu, dlaczego tak bardzo nie chcesz na to przystać? Nie przychodzę do tego gabinetu jako twój syn, ale jako młody chłopak poszukujący drugiego miejsca na staż. - Spróbował od nowa. Mógłby tutaj przesiedzieć jeszcze i ze trzy godziny, nie wyjdzie stąd dopóki nie postawi na swoim.
- Nie zachowujesz się w taki sposób.
- Ty również nie traktujesz mnie jak obcego sobie. - zaoponował, ponownie rzucając mu granatową teczkę przed nos. - Tutaj mam moje kwalifikacje z uczelni oraz list polecający z poprzednich praktyk. Powodem tej zmiany jest fakt, iż aby dostać wysokie stypendium oraz miejsce pracy w renomowanej klinice muszę posiadać wysokie doświadczenie obejmujące pół roku w jednej  placówce oraz pomoc przy pacjencie i trzy miesiące w kolejnej. Jak pan rozumie, nie mogę przepuścić takiej szansy. - Jego głos stał się nad wyraz poważny. Zupełnie jakby mężczyzna przed nim był mu zupełnie obcy. Zrobiłby wszytko by dostać ten staż w zakładzie psychiatrycznym jego ojca. Potrzebował tego.
- Rozumiem pana pobudki. - Wyższy zdjął okulary, chowając je w kieszeń białego kitla. Otworzył teczkę i z uwagą przejrzał załączone dokumenty. Zachowywał się tak, jakby w ogóle wcześniej ich nie widział. Po kilku minutach, odłożył je na blat biurka. - Dlaczego padło akurat na moją placówkę?
Szatyn westchnął, przecierając lekko zmęczone oczy. Ile razy już słyszał to pytanie? Było mu ciężko za każdym razem znaleźć nowe argumenty. Wiedział, że to test i sprawdzenie jego umiejętności radzenia obie w dorosłym życiu.
- Szczerze powiedziawszy myślałem jeszcze nad podjęciem praktyk w szpitalu psychiatrycznym na obrzeżach miasta. - oznajmił, poprawiając się na fotelu. - Jednakże biorąc pod uwagę, że to prywatna klinika mam szansę na zdobycie większych umiejętności. Rozumiem, że to renomowana placówka, co nie ukrywam, bardziej byłoby mi na rękę, a pan boi się stracić pacjentów. Mogę jednak zaręczyć popierając się aplikacjami i poprzednim stażem, że radzę sobie z nawet trudniejszymi przypadkami. - Suchy, precyzyjny ton głosu. Wiedział, że to spodoba się jego ojcu.
- Jakim przypadkiem się pan zajmował i komu asystował?
- Choroba dwubiegunowa ze stanami lękowymi, moim mentorem była pani doktor Baek.
- To bardzo dobry psychiatra. - Starzy pokiwał z uznaniem. - Cóż, aktualnie mam jeden przypadek, przy którym mógłby pan asystować. Jednakże uzgodnię jeszcze to z prowadzonym, a wtedy się do pana odezwę. - Młody mężczyzna uśmiechnął się lekko, choć tak naprawdę chciało mu się skakać z radości. Wreszcie udało mu się dopiąć swego i będzie odbywał praktyki w drugiej najlepszej klinice psychiatrycznej w mieście. Ogromny sukces!
- Rozumiem. W takim razie, czekam na kontakt. - Wstał, wyciągając przed siebie dłoń. Gdy ten ją uścisnął, skinął jeszcze głową, a następnie ruszył do wyjścia. 
- Tylko nie spóźnij się znowu na kolacje. - Zmiana tonu głosu, świadczyła o tym, że znowu powrócili na relacje rodzinne.

♦♦♦


Ruch w prawo, obrót i skok. Fala ręką, wygięcie pleców i przysiad by wszystko zakończyć efektywnym wyskokiem. Taniec był jego drugą pasją, właściwie najchętniej całkowicie by oddał się tej czynności, gdyby nie oczekiwania jego rodziny. Już odkąd się urodził, mówiono że zostanie znanym na całą Korę psychiatrą. Z początku jak to młody dzieciak się buntował, teraz zrozumiał jak wielką wagą ma tradycja rodzinna i nazwisko. To wielka odpowiedzialność, a on nie może przed nią uciekać. To nie oznaczało, że zamierza rezygnować z tańca. Ma mniej czasu by się mu poświęcać, jednakże ta czynność zawsze poprawiała mu humor.
- Mówiłem ci, że powinieneś rzucić tą psychiatrię i zająć się tańcem na stałe. - Usłyszał głos swojego najlepszego przyjaciela.
- Nie sądzisz, że już trochę na to za późno? - westchnął, siadając na parkiecie. Był zmęczony, ale to dobry wysiłek. Czuł się naprawdę dobrze.
- Gdybyś mnie wcześniej posłuchał to teraz leżałbyś w dormie, czekając na poranny trening.
- Trudno. 
- Jesteś samolubem! - Podniósł wzrok na przyjaciela wyraźnie zaciekawiony. - Wiesz ile kobiet piszczałoby na twój widok gdybyś tylko został idolem? Ile wołało by słodkim głosem "Oppa!" w twoim kierunku? - prychnął, kładąc się na podłodze. Jego przyjaciel dobrze wiedział, że ten nie za bardzo przepada za kobietami. - A no tak... ty wolałbyś gdyby obejmował cię jakiś przystojny hyung, no nie? Albo maknae krzyczał z przyjemności pod tobą!
- Taehyung! - Podniósł głos, od razu podnosząc się do siadu. - Czy ty nie za dużo czasu spędzasz z Hoseok'iem? - Takie gadanie doprowadzało go do szału, tym bardziej, że jeszcze nie pozbierał się po ostatnim związku.
- Jeśli chcesz wiedzieć jak mi się z nim układa to ci powiem, że jak wraca z pracy to rano mam problem z chodzeniem. - Starszy zmrużył oczy. Pomimo dziecinnego wyglądu Kim był najbardziej otwartą i perwersyjną osobą jaką znał. Choć jeszcze trzy lata temu rumienił się i uciekał wzrokiem, gdy jego partner publicznie złapał go za rękę. Nie mógł uwierzyć, że tak bardzo się zmienił. A może Hoseok pomógł tej zboczonej stronie wypełznąć na światło dzienne? Kto wie? - Do przykładu dwa dni temu tak mnie przerżnął na blacie w kuchni, że chyba pobudziłem pół osiedla...
- Tae do cholery! - Zdjął buta i szybko go rzucił w młodszego.
- Jiminnie? - Młodszy zmieszał się, uważnie przyglądając się przyjacielowi. - Co się dzieje?
-  Nic, przepraszam. - Był zły za taki atak złości, jednak na chwilę obecną nie potrafił się cieszyć szczęściem swojego mentalnego braciszka. Chciał, jednakże nie potrafił sobie poradzić ze stratą i przez fakt, że to on był winowajcą rozstania. A ponoć jako przyszły psychiatra powinien sobie poradzić z emocjami.
- Wciąż o  nim myślisz, co? - Taehyung poczłapał na czworaka do niego, siadając tuż obok i mocno przytulając. Pocałował go w czubek głowy, uspokajająco głaszcząc po plecach. - Czy może ojciec nie załatwił ci praktyk? 
Park westchnął. Nie lubił rozmawiać o swoich wszelkich niepowodzeniach z innymi. Czuł się wtedy nagi, obdarty ze wszystkiego. Był niczym małe dziecko, zagubione i potrzebujące pomocy. Tak naprawdę był słaby psychicznie, ukrywał się tylko pod maską iluzji wytworzonej przez lata przebywania w towarzystwie wysoko postawionych oczekiwań. Jednak uczył się by pomagać innym z ich problemami, najgorszymi zmorami. Wiedział, że rozmowa pomaga, nawet fakt, że ktoś nas wysłuchał był motywujący. O ile ta osoba była odpowiednia i potrafiła słuchać. A Tae taki był, z całą pewnością.
Westchnął, zbierając w sobie siły. Jeśli tak dalej pójdzie to sam będzie potrzebował pomocy specjalisty, a to przekreśliłoby jego szansę na zatrudnienie w renomowanej klinice w Seulu. A to było jego marzenie, warunek ojca by w późniejszych latach odziedziczyć rodzinny biznes. Racja, mógł od razu po skończeniu studiów zacząć pracę w placówce ojca, jednakże ten nie chciał by myślano o nim, że jego syn dostał tę pracę tylko i wyłącznie przez więzy rodzinne.
- Dostałem. Jutro zaczynam. - odpowiedział, przytulając się do przyjaciela. - Będę zajmował się młodym chłopakiem z depresją powypadkową. Z tego co mówił mi ojciec zginęła temu chłopakowi cała rodzina w pożarze, a on był jedynym, który przeżył. - Jimin zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Ten przypadek był ciężki, zresztą czytał papiery. Był u nich od pół roku, a leczenie przynosiło marny efekt.
- A z kim będziesz pracował? - zainteresował się Kim. Może to było powodem zdenerwowania jego przyjaciela?
- Dwa miesiące temu zmienili mu prowadzącego. - zaczął, odsuwając się. - W papierach wciąż widnieje nazwisko lekarza, który go przyjmował, a ojciec mi nie chce zdradzić, kto aktualnie się nim zajmuje. - dodał z irytacją.
- To nie jest powód, dlaczego chodzisz rozdrażniony. Powiesz mi w końcu, co się trapi czy muszę cię pociągnąć za język? Wiesz, że nie mówię tego metaforycznie.
Jimin przez chwilę bił się z myślami. Nie chodziło o zaufanie. Tutaj mógłby życie powierzyć młodszemu, jednakże sam nie wiedział czy jest gotowy na przyznanie się przed sobą do upadku moralnego. Wypychanie tego z umysłu, a powiedzenie na głos to dwie zupełnie różne sprawy.
- Widziałem go. - Mruknął finalnie, patrząc się na swoje trampki. Poczuł nieprzyjemny uścisk w żołądku, a potem szczypanie oczu. Choć minęło tyle czasu nawet myśl o jego byłym wywoływała podobne odczucia. Nigdy nie pogodził się z jego odejściem. Był jego słabym punktem, piętą Achillesa. - Trzy dni temu. Nie zauważył mnie, ale... - Przerwał. To wystarczyło.
Może i sam przed sobą nie chciał się do tego przyznać, ale tęsknił za nim. Do tej pory starał się żyć normalnie, rzucając się w wir nauki, a później praktyki. Wychodziło mu całkiem dobrze, nie rozpaczał, wydawałoby się, że całkowicie zapomniał o dawnym bólu. Tego dnia wszystko się zmieniło. Widząc go na ulicy poczuł ból wracający ze spotęgowaną siłą. Dalej go pragnął, dalej mu zależało. Jednakże teraz nie miał już szans. I chyba z tym najtrudniej było mu się pogodzić. Ze świadomością, że nie ma jak naprawić swoich dawnych błędów.
- Słyszałem, że wrócił trzy miesiące temu. - poinformował go młodszy. - Nie chciałem ci tego mówić, bo wiem, że zacząłbyś go szukać. - Złapał twarz hyunga w swoje dłonie i zmusił, by ten spojrzał na niego. - Zapomnij o tym. Nic nie zrobisz, poznaj kogoś, zakochaj się od nowa.
- Muszę iść przygotować się na jutro. - Park wyrwał się, szybko wstając. - Sorry. Do zobaczenia jutro.
- Pewnie, zadzwoń w razie czego. - krzyknął Kim, gdy ten już trzaskał drzwiami.
Musiał odpocząć. Nie może pozwolić by przeszłość wzięła górę nad jego teraźniejszością. To by go doszczętnie zniszczyło. Nie mógł sobie na to pozwolić. Nie teraz. 

♦♦♦

Siedział w swoim mieszkaniu, przy stole w kuchni popijając ciepłą kawę. Był już gotowy do wyjścia. Cieszył się, że wreszcie zacznie te praktyki. Sukces zbliżał się wielkimi krokami, co tylko motywowało go do ciężkiej pracy, która zapewne go czekała. Wiele osób wizja tego, zniechęcałaby. On jednak postanowił być najlepszy, pokazać, że nazwisko Park musi być szanowane. Nie chciał zawieść ojca, matki czy siebie. Nawet Taehyung'a, który pomimo ciągłego narzekania, bardzo go wspierał. Gdyby nie oni, sam nie wiedział czy stał by tu gdzie teraz. A stał wysoko.
Westchnął, przeczesując swoje brązowe włosy. Szybko przygotował się do wyjścia, po drodze jeszcze zgarniając najpotrzebniejsze rzeczy, wpakował wszystko do swojego samochodu i ruszył do kliniki. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, choć dobrze wiedział, że powinien zachować powagę. To jego pierwszy dzień, a on musi zachować pełen profesjonalizm. Dziś zapewne nie czekało go dużo atrakcji. Zapewne rozmowa z lekarzem prowadzącym i wywiad z pacjentem, a potem papierkowa robota. Ewentualnie mógł uczestniczyć w spotkaniach grupowych, ale jako obserwator. Nie przeszkadzało mu to, nie zamierzał marudzić ani narzekać.
Zaparkował na podjeździe, wręcz w biegu klucząc auto. Szybko wszedł do ładnego, pomarańczowego budynku, sprawnie wspinając się po chodach na trzecie piętro. Znał to miejsce jak własną kieszeń, więc uważał, że oprowadzanie po oddziale sobie podarują. Choć ojciec zamierzał go traktować jako obcą osobę, zresztą ze wzajemnością, więc możliwe, że wszelakie procedury zostaną zachowane.
- Dzień dobry. - Przywitał się, wchodząc do gabinetu ojca. Mężczyzna siedział z poważną miną za biurkiem, a gdy dostrzegł syna, szybko wstał.
- Punktualnie. - skomentował. - To się ceni, oby tak dalej. - Podszedł do niego, klepiąc po ramieniu. - Zaprowadzę cię do szatni, a następnie przedstawię opiekunowi twojego stażu. Razem omówicie szczegóły by wziąć się szybko do pracy.
- Dziękuję. - odpowiedział, lekko się kłaniając.
Jimin doskonale wiedział, którędy ma się udać, jednakże profesjonalnie zmierzał za ordynatorem. Od czasu do czasu rozglądał się dookoła, skinieniem głowy witając się ze znajomymi osobami. Gdy znalazł się w odpowiednim pomieszczeniu, szybko zmienił adidasy na trampki, a na beżowy sweter narzucił biały kitel z napisem 'stażysta'. Wsadził do szafki niepotrzebne rzeczy, zostawiając przy sobie tylko trochę drobnych, telefon oraz zeszyt do notatek i długopis. Zawsze był przyszykowany, a wiedział, że ojciec to ceni. Potrzebował w końcu dobrych referencji, nie tylko od ordynatora, ale również niezwykle ważne były te od jego aktualnego nauczyciela, który przecież będzie nadzorował jego umiejętności.
Skinął głową, na znak gotowości. Oboje wyszli, żwawym krokiem przemierzając przez korytarz. Budynek był spory i zajmował cztery piętra, ale Park od małego przychodził do tego miejsca, więc znał każdy kąt, nie musiał martwić się o zagubienie. Wkrótce stanęli przed jasnymi drzwiami, jak się Jimin domyślał, przed gabinetem jego aktualnego opiekuna. Był tak ciekawy kto nim zostanie, że nawet nie spojrzał na tabliczkę. Pozwolił sobie na lekki uśmiech, a następnie jako drugi wszedł do środka.
Rozejrzał się po pomieszczeniu średniej wielkości, gdzie stały dwa biurka. Jedno puste, zapewne przygotowane dla niego, a drugie zawalone papierkami, segregatorami i teczkami. Najmłodszy widział jedynie włosy doktora, który dopiero po odchrząknięciu ordynatora, podniósł się z miejsca, obrzucając ich przepraszającym wyrazem twarzy.
Serce szatyna zabiło szybciej, gdy uważnie przyjrzał się doktorowi. Miał ochotę z histerii się roześmiać, rozpłakać i uciec, a najlepiej wszystko w tym samym momencie. Los postanowił porządnie kopnąć go w tyłek, stawiąc go w tak niekomfortowej sytuacji. Chciał od razu stąd uciec, jednak jedyne na co sobie pozwolił to lekki krok w tył. Przełknął ślinę, starając się zapanować nad drżącym ciałem. Wpatrywał się z niedowierzaniem na młodego mężczyznę przed sobą. To było śmieszne.
- Jiminnie? - Ten głos spowodował, że miękły mu kolana, a przez ciało przeszedł dreszcz. Trzymał się jednak dzielnie. Czuł się jak w jakimś chorym śnie. Koszmarze, a jedyne czego pragnął to pobudka.
- Znacie się? - Starszy Park zmierzył obu mężczyzn zdziwionym spojrzeniem.
- Tak, studiowaliśmy na tej samej uczelni. - Poinformował go psychiatra, widząc, że Min nie jest w stanie wykrztusić z siebie chociażby słowa.
- Och, to dobrze się składa! A więc bierzcie się do roboty. - Po tych słowach wyszedł.
I nawet nie wiedział jak bardzo się mylił, czym groziło pozostawienie ich w jednym pomieszczeniu samych.



16 komentarzy:

  1. Wow zapowiada się naprawdę ciekawie !
    Czekam z niecierpliwością na dalszą część opowiadania i niespodziankę którą przygotowujecie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy to Suga? Nie wiem czemu, ale jego obstawiam xd No i wydałaś nasz mały sekrecik, który przestał być sekretem ^^ Kocham twój styl pisania i już wiem, że nie mogę się doczekać dalszego ciągu, o tym opowiadaniu mi nie opowiadałaś, więc jestem ciekawa jeszcze bardziej. Weny~ <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za niedługo wszystko się wyjaśni ~
      Opowiadałam ci xDDD Na pewno! xDD
      Dziękuję ♥

      Usuń
  3. Cudowny początek i wcale nie taki nudny! Oh moje Vhopy <3 Już cię kocham za nie. Jimin, ciekawe jak go przedstawisz. Czy będzie to jak zwykle pewny siebie podrywacz czy może potulny i zagubiony misio? A może pójdziesz w jeszcze innym kierunku? Oh jestem bardzo ciekawa jak to rozwiążesz!
    I ten pan doktor. To Suga, prawda? Zrobisz cudownego yoonmina z obmacywaniem w gabinecie? Ph proszę, powiedź, że tak! <333
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego dowiecie się w drugim rozdziale ~
      Dziękuję ♥

      Usuń
  4. Jest mi wstyd, że nie skomentowałam od razu, potrzebuje więcej czasu, ech. Przepraszam!
    Ale jestem, hehe. Żeby nie było, że olałam bloga czy coś.
    Znowu rozdziałowiec, umre, serio.
    No błagam, to musi być Suga. Mój mały, kochany yoonmin. To życie.
    A ten chory to Kook, nie? I tak mi nie powiesz XD ale potem będzie jikook pewnie. Tylko proszę mi Yoongiego samego nie zostawiać;;; a może inne pairingi będą. Meh, chcę więcej.
    Ej, serio zakochałam się w Twoim stylu. Jesteś świetna w tym co robisz. I masz mega pomysły, nawet nie wiesz jaki ja mam wyszczerz jak czytam Twoje prace.
    Dużo, dużo, dużo weny! Chęci, czasu *czas jest baaaardzo przydatny ;-;* czegokolwiek sobie zażyczysz.
    Bardzo chcę kolejny rozdział ;-;
    Ahh i jeszcze ---->♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥�♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥�♡♡♡♡♡♡♡♡♥♥♥♥♥
    Uwielbiam Cię!~
    Powodzenia, ściskam cieplutko♡
    ~yula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojjj nie przepraszaj! Ważne, że w ogóle komentujesz. Nawet nie wiesz jak bardzo mnie one motywują! ♥
      Nie umieraj nam! Nie wolno ci, ja nie pozwalam! ;;
      Czy to Suga czy to Jin czy RapMon okaże się w... kolejnych rozdziałach, nie mogę nic powiedzieć, bo nie będzie fajnie ;c Cóż, do pairingów... też nic nie powiem, haahhahha xDD Powiem tyle, że będzie trochę moda na sukces, m jak miłość czy jakie tam jeszcze seriale lecą ;; xD
      Kook chory? Uuuuu no w sumie... xD Kto wie, kto wie?
      Proszę, powiedź to mojej polonistce. 3 mi wstawiła na koniec, małpa wredna ;;
      Dziękuję bardzo ♥
      Kooocham ten serduszkowy spam. Też sobie walnę,a co ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

      Usuń
  5. Witam ^^
    Jestem nowa na Twoim blogu, przeczytałam już Psią Kupę (i wylałam mnóstwo łez przy tym arcydziele), a teraz jestem bardzo (BARDZO, BARDZO) ciekawa, co wymyśliłaś tym razem.
    Piszę bez ładu i składu, tak jak myślę, wybacz.
    Nie wiem, jak Ty to robisz, że w jednym rozdziale potrafisz umieścić tyle różnych emocji... Jesteś niesamowita! <3
    Czekam z niecieeerpliwością na następny rozdział <3 <3 <3

    Walnę jakiś podpis, bo z anonima
    ~N (kreatywne..)

    PS. Przepraszam, jestem beznadziejna w pisaniu komentarzy TT-TT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witamy na blogu, szkoda, że z anonima, ale podpisujesz się, więc nie jest tak źle :) Z racji tego, że na blogu jesteś nowa, wytłumaczę, że na blogi znajdują się dwie autorki :) Psia kupa jest napisana przeze mnie (Pattie), a Let me know pisze Dragons :) Pod każdym postem jest napisany autor, więc wiadomo kto napisał. Dziękujemy za dołączenie do czytelników i mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej. <3

      Usuń
  6. Piszę z telefonu, więc może być ulomnie. Polskie znaki robią się jak chcą, wybacz taki chaos.
    Poooooodoba mi się. Jest vhope, na starcie masz plusa, a jeszcze Tae jako zbok! Moje feelsy!
    Ciekawa jestem kim jest ukochany jimina. Ja obstawiam RM, bo zbliżony wiek, poza tym jakoś pasuje mi na doktora <3
    Fajnie piszesz, czekam na więcej! Wybacz, że krótko ale szału dostanę xd

    Weny!

    Reiczel rux

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omo, nienawidzę pisać z telefonu ;; To jest takie ugh... więc cię doskonale rozumiem!
      Yey, nawet nie wiesz jak się cieszę, że się podoba :3 Z początku bałam się, reakcji na ten początek, ale moje obawy się nie sprawdziły : D
      Hahhah wszystkiego dowiecie się w następnym rozdziale :D Albo w jeszcze dalszym, bo będę wredna xD Hhaahha
      Liczy się jakość nie ilość!
      Dziękuję bardzo ♥

      Usuń
  7. Jejku, przepraszam autorki bloga za zerową aktywność na blogu, ale jestem tak mądra, że czekałam na powiadomienia z fb, chociaż nigdy nie skomentowałam postu. ;; Można bić brawo za głupotę...
    Wprowadzenie do historii przyjemne. Jeśli będą bójki, histerie i inne takie, to pokocham to opowiadanie całym serduszkiem!
    Uwielbiam klimat szpitali psychiatrycznych, osób chorych, lub z przeżyciami, bo można się bawić uczuciami i wydarzeniami w każdą stronę. :)
    W dodatku cudpwny styl pisania! Jestem zakochana!
    Mam już rozstawienie postaci: były chłopak Jimina - Yoongi, chłopak, który został mu przydzielony do leczenia - Kookie.
    Tak więc liczę na cudownego Jikooka!
    Na wstępie nie ma co się rozpisywać, więc jeszcze raz przepraszam, życzę weny i papa! ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hhaha xD Oj każdemu się zdarza! Też miałam tak kiedyś, ale ci ~
      Cieszę się :3 Co do bójek, histerii i innych takich to zdradzę, że to będzie jeden wielki mindfuck xD W dramatycznym tego słowa znaczeniu. O ile takie istnieje, no mniejsza! Ja za dużo zdradzać nie będę.
      Och tak ja też ♥ Osoby po przeżyciach są bardzo złożonymi charakterami i można je tak jak mówisz, poprowadzić w różną stronę :3 Będzie to tutaj, a zdradzę to i tak nikt nie wie o co mi chodzi xDDDD
      Miło mi to słyszeć ;3
      No, ciekawe typy nie wiem : D Ale tutaj nic nie zdradzę. Niebawem ukaże się rozdział drugi, wtedy dowiecie się... czegoś. Tak sądzę xD
      Dziękuję bardzo ♥

      Usuń
  8. Heeej, właśnie przeczytalam, wiesz? XD
    Powiem ci, że wątek z VHope mnie przeraża, ale poza tym, tak ładnie to napisałaś! Tak profesjonalnie (chociaż znalazlam parę błędów, ale nie jestem godna, by ci je wytykać, gdyż sama walę bykami jak ta lala!). I... Podoba mi się! Chyba... znaczy, bo wiesz... Ale dam radę, przecxytam, a co! Tehe.
    To weny! Kończ tam ten rozdział nowy~
    XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wooo noo jestem z ciebie dumna! xDDDD Teraz wyjdę na gorszą, bo się nie mogę za to twoje zabrać cnie? xDD Easy dam radę! xDDDDD
      Dzięki :3

      Usuń