Mam nadzieję, że cię nie zawiodę. Cóż, szczerze przyznam, że całkowicie zmieniłam zamysł na tego shota i pisałam go dzisiaj. Nie wiem czy zakończenie jest tak jak oczekiwałaś słodkie i miłe, ale się starałam :c
Pairing: Vmin
Gatunek: angst
Dla Reiczel Rux
Tykanie zegara w okalającej pomieszczenie ciszy było naprawdę irytujące. Młody chłopak przyglądał się w znudzeniu mozolnie wykonującym ruch wskazówką. Czekanie naprawdę wymagało sporo cierpliwości. A jej ostatnio zaczęło mu brakować. Starał się jednak nie narzekać w duchu usprawiedliwiając swojego wybranka z każdej sytuacji. Nie miał pojęcia od kiedy to wszystko się zaczęło i kiedy zaczęli być dla siebie tak obcy. Kiedy przestali witać się głupim całusem na powitanie, kiedy przestali mówić sobie dobranoc, kiedy zbudował się pomiędzy nimi mur? Byli ze sobą, stwarzali pozory normalnej pary, o ile można nazwać normalną parą związek dwóch osób tej samej płci. Przecież... dalej osoby homoseksualne były w ich kraju dyskryminowane. Chcieli pokazać innym, że miłość to miłość, przecież kocha się duszę, a nie ciało... Więc dlaczego zgubili swoje przekonania? Nie potrafił sobie na to odpowiedzieć. Nie rozumiał. Wcześniej starszy miał dla niego tak dużo czasu pomimo pracy, licznych spotkań i papierkowych formalności. A teraz? Nie potrafili szczerze rozmawiać, zaufanie zostało postawione pod znakiem zapytania. Bolało go, że w tym momencie świętuje swój sukces ze swoimi kumplami, a nie z nim.
Zamknął oczy, nie pozwalając łzą wypłynąć na powierzchnię. Obecna sytuacja bardzo wymęczała go psychicznie, ale nie mógł postawić kreski. Zerwać z nim i zacząć żyć bez niego. Nie po tylu latach, po tylu przejściach bycia razem. Pamiętał czasy gdy mogli spontanicznie wyjechać nad morze by tylko popatrzeć na szum fal. A teraz? Nie miał nic tak naprawdę. Czuł jakby jego partner był duchem. Był, ale każde słowo, dotyk przelatywało przez niego pozostawiając chłód.
Gdy usłyszał odgłos przekręcanego klucza, leniwie poprawił się w fotelu, mocniej wtulając się w szary sweter swojego kochanka. Poczekał, aż ten powolnie zdejmie marynarkę i buty w przedpokoju, a widząc go przed sobą, uśmiechnął się do siebie. Umięśnione ciało ukryte pod białą, luźną koszulą, czarnym kwadratem i spodnimi od garnituru. Do tego ta cudowna twarz, pełne i miękkie usta czy idealne orzechowe oczy, które tak kochał.
- Nie śpisz jeszcze? - spytał, jedną rękę luzując krawat.
Młodszy pokręcił głową. Podniósł się ze swojego miejsca, a następnie stanął na przeciwko.
- Nie, czekałem na ciebie. - poinformował go z nikłym uśmiechem.
Zamknął oczy, nie pozwalając łzą wypłynąć na powierzchnię. Obecna sytuacja bardzo wymęczała go psychicznie, ale nie mógł postawić kreski. Zerwać z nim i zacząć żyć bez niego. Nie po tylu latach, po tylu przejściach bycia razem. Pamiętał czasy gdy mogli spontanicznie wyjechać nad morze by tylko popatrzeć na szum fal. A teraz? Nie miał nic tak naprawdę. Czuł jakby jego partner był duchem. Był, ale każde słowo, dotyk przelatywało przez niego pozostawiając chłód.
Gdy usłyszał odgłos przekręcanego klucza, leniwie poprawił się w fotelu, mocniej wtulając się w szary sweter swojego kochanka. Poczekał, aż ten powolnie zdejmie marynarkę i buty w przedpokoju, a widząc go przed sobą, uśmiechnął się do siebie. Umięśnione ciało ukryte pod białą, luźną koszulą, czarnym kwadratem i spodnimi od garnituru. Do tego ta cudowna twarz, pełne i miękkie usta czy idealne orzechowe oczy, które tak kochał.
- Nie śpisz jeszcze? - spytał, jedną rękę luzując krawat.
Młodszy pokręcił głową. Podniósł się ze swojego miejsca, a następnie stanął na przeciwko.
- Nie, czekałem na ciebie. - poinformował go z nikłym uśmiechem.
Park pokiwał głową, uważnie mierząc go wzrokiem, ale nie ruszył się chociażby o milimetr. Oboje trwali w absolutnej ciszy jak kamienne posągi.
- Po co?
Kim poczuł ukłucie w okolicach serca. To było bardzo nieprzyjemne. Nie chciał wiele, nie pragnął niemożliwego. Chciał być tylko szczęśliwy. Szczęśliwy z tym chłopakiem przed nim. Zwykły buziak, uścisk utwierdziłby go w przekonaniu, że jego wnioski to tylko wybujała wyobraźnia i nadwrażliwość.
- Nie wiem. - odpowiedział smutno, spuszczając głowę. Zaczął nerwowo bawić się koniuszkiem koszulki w oczekiwaniu na cokolwiek. Nie miał nic na swoją obronę. Mógł pójść spać, a nie czekać do pierwszej w nocy, bo.. no właśnie. Czego on oczekiwał? Czego chciał? To było bez sensu.
Chwilę później poczuł silny uścisk na swoich ramionach. Podniósł zaciekawiony wzrok, napotykając twarz mężczyzny blisko swojej. Przełknął ślinę, a po chwili przeszły go dreszcze spowodowane otarciem się o siebie warg. Automatycznie zarzucił mu swoje ręce na barki, bliżej się przysuwając. Jimin objął go w pasie, popychając w kierunku kanapy. W pocałunku nie było ani trochę słodkości czy innego uczucia poza pożądaniem. I to właśnie wyczuliło Kima. Nie chciał być seksualną zabawką. Jednak ten dotyk powodował u niego dreszcze i pragnienie. Pod wpływem nacisku wylądował na miękkich poduszkach by sekundę potem zostać przygniecionym ciężarem partnera. Mógł powiedzieć nie, przeciwstawić się, ale gdzieś w głębi pragnął chociaż takiej czułości. Uprawianie seksu w niektórych przypadkach również było wyznaniem miłości, a on bardzo chciał wierzyć, że należał do jednego.
Taehyung mruknął zadowolony czując ciepłą i dużą dłoń na swoim płaskim brzuchu oraz zwinny i śligi język na szyi. Odchylił głowę, by starszy miał lepszy dostęp do niego. Swoją jedną dłonią ciągnął go lekko za włosy, a drugą masował ramię. Chciał pójść dalej, ale wtedy stało się coś, czego by się nie spodziewał. Po kolejnym pocałunku, Park odsunął się od niego, następnie schodząc. Spojrzał na niego oceniając i... zaśmiał się. Ten gest był najbardziej bolesnym doświadczeniem jakie kiedykolwiek młodszy przeżył. Nie znał powodu takiego zachowania, ale przypuszczał, że nic dobrego z tego nie wróży.
- Idę spać. - odezwał się, znikając za drzwiami łazienki.
Taehyung zamrugał kilkakrotnie nie rozumiejąc całego zajścia. Poczuł się jak przedmiot i to sprawiało niewyobrażalne kłucie. Już nie tylko okolice serca cierpiały, ale i całe ciało. Dosłownie czuł się tak jakby coś zostało z niego wyrwane. I wiedział, co to jest. Nadzieja. Nadzieja na to, że coś się zmieni, że będzie dobrze, że będzie tak jak dawniej. W tym momencie zostało mu to odebrane. w oczach partnera nie wiedział troski, uczucia, miłości. Widział w nich pożądanie i znudzenie, pewną monotonność i przez ułamek sekundy miał wrażenie, że ten patrzył na niego jak na wyjątkowo seksowny blat. Skrzywił się na swoje porównanie, zakrywając twarz dłońmi. Nie miał zamiaru teraz wracać do ich sypialni. Z jakiegoś powodu wizja wspólnego spania zaczynała go przerażać. I było nie niezwykle dziwne. Przecież kochał Jimina. Darzył go ogromnym uczuciem jak i zaufaniem, jednak najwidoczniej zupełnie odwrotnie do kochanka.
- Po co?
Kim poczuł ukłucie w okolicach serca. To było bardzo nieprzyjemne. Nie chciał wiele, nie pragnął niemożliwego. Chciał być tylko szczęśliwy. Szczęśliwy z tym chłopakiem przed nim. Zwykły buziak, uścisk utwierdziłby go w przekonaniu, że jego wnioski to tylko wybujała wyobraźnia i nadwrażliwość.
- Nie wiem. - odpowiedział smutno, spuszczając głowę. Zaczął nerwowo bawić się koniuszkiem koszulki w oczekiwaniu na cokolwiek. Nie miał nic na swoją obronę. Mógł pójść spać, a nie czekać do pierwszej w nocy, bo.. no właśnie. Czego on oczekiwał? Czego chciał? To było bez sensu.
Chwilę później poczuł silny uścisk na swoich ramionach. Podniósł zaciekawiony wzrok, napotykając twarz mężczyzny blisko swojej. Przełknął ślinę, a po chwili przeszły go dreszcze spowodowane otarciem się o siebie warg. Automatycznie zarzucił mu swoje ręce na barki, bliżej się przysuwając. Jimin objął go w pasie, popychając w kierunku kanapy. W pocałunku nie było ani trochę słodkości czy innego uczucia poza pożądaniem. I to właśnie wyczuliło Kima. Nie chciał być seksualną zabawką. Jednak ten dotyk powodował u niego dreszcze i pragnienie. Pod wpływem nacisku wylądował na miękkich poduszkach by sekundę potem zostać przygniecionym ciężarem partnera. Mógł powiedzieć nie, przeciwstawić się, ale gdzieś w głębi pragnął chociaż takiej czułości. Uprawianie seksu w niektórych przypadkach również było wyznaniem miłości, a on bardzo chciał wierzyć, że należał do jednego.
Taehyung mruknął zadowolony czując ciepłą i dużą dłoń na swoim płaskim brzuchu oraz zwinny i śligi język na szyi. Odchylił głowę, by starszy miał lepszy dostęp do niego. Swoją jedną dłonią ciągnął go lekko za włosy, a drugą masował ramię. Chciał pójść dalej, ale wtedy stało się coś, czego by się nie spodziewał. Po kolejnym pocałunku, Park odsunął się od niego, następnie schodząc. Spojrzał na niego oceniając i... zaśmiał się. Ten gest był najbardziej bolesnym doświadczeniem jakie kiedykolwiek młodszy przeżył. Nie znał powodu takiego zachowania, ale przypuszczał, że nic dobrego z tego nie wróży.
- Idę spać. - odezwał się, znikając za drzwiami łazienki.
Taehyung zamrugał kilkakrotnie nie rozumiejąc całego zajścia. Poczuł się jak przedmiot i to sprawiało niewyobrażalne kłucie. Już nie tylko okolice serca cierpiały, ale i całe ciało. Dosłownie czuł się tak jakby coś zostało z niego wyrwane. I wiedział, co to jest. Nadzieja. Nadzieja na to, że coś się zmieni, że będzie dobrze, że będzie tak jak dawniej. W tym momencie zostało mu to odebrane. w oczach partnera nie wiedział troski, uczucia, miłości. Widział w nich pożądanie i znudzenie, pewną monotonność i przez ułamek sekundy miał wrażenie, że ten patrzył na niego jak na wyjątkowo seksowny blat. Skrzywił się na swoje porównanie, zakrywając twarz dłońmi. Nie miał zamiaru teraz wracać do ich sypialni. Z jakiegoś powodu wizja wspólnego spania zaczynała go przerażać. I było nie niezwykle dziwne. Przecież kochał Jimina. Darzył go ogromnym uczuciem jak i zaufaniem, jednak najwidoczniej zupełnie odwrotnie do kochanka.
Przekręcił się na bok, głowę kładąc na poduszce. Wygodniej się ułożył, zamykając powieki. A może to sen? Może mu się to wszystko śni? Tak bardzo by chciał aby to była prawda. Jednakże gorzka rzeczywistość powoli go przytłaczała. Nie radził sobie. Potrzebował miłości i bliskości...
♦♦♦
Taehyung stał przy kuchennym blacie, z wolna mieszając swoją kawę. Ostatni czas był dla niego wyjątkowo okrutny, z tego powodu prawie w ogóle nie spał, a gorzki napój stał się jego wymogiem przetrwania. Jak wcześniej jego myśli były pełne obaw, wątpliwości i pytań tak teraz jego umysł wypełniała pustka. Nie myślał o niczym, robił wszystko mechanicznie i gdyby tylko jedna rzecz w jego domu została przestawiona, zapewne zgubiłby się jak zagubione dziecko.
Przeniósł swój wzrok na siedzącego przy stole mężczyznę. Czytał gazetę, od czasu do czasu zaglądając w telefon. Kim nie był głupi. Widział ten lekki uśmiech za każdym razem jak przychodziła wiadomość. Domyślał się, że ten konwersuje z kimś kto teraz stał się dla niego ważniejszy. Ta świadomość powolnie go wykończała, ale nie mógł nic na to poradzić. Ta miłość była za silna, mogła go wyniszczyć, a nawet zabić. On jednak nie zamierzał tego pierwszy kończyć. Nie potrafił zapytać się, krzyknąć... Bał się. Bał się prawdy. Bał się słów "Tak, już cię nie kocham." Wolał trwać w stanie domysłów i niewiedzy.
W pewnym momencie Jimin spojrzał na swój telefon, mrużąc przy tym oczy. Odruchowo spojrzał się na młodszego, by po chwili wrócić na ekran. Zamyślił się, dopiero po dłuższej chwili odpisując. Taehyung westchnął tylko, kierując się w stronę lodówki. Nic nie jadł. Jego żołądek był wyjątkowo ściśnięty i był przekonany, że nic w siebie nie wciśnie.
W końcu Park podniósł się z siedzenia, idąc do łazienki. Młodszy podążył za nim wzrokiem, widząc jak ten nakłada na twarz piankę. Chwilę później dało się słyszeć charakterystyczny dźwięk maszynki do golenia. Kim spuścił głowę, a do jego głowy zaczęły napływać wspomnienia.
- Hyung... - Młodszy, jasnowłosy chłopak usiadł na wannie, uważnie przyglądając się poczynaniom starszego. Ten z kolei nakładał piankę na lekki zarost, ale słysząc głos jego chłopaka, obrócił się w tamtym kierunku.
- Co jest, Tae? - zainteresował się.
- Dlaczego ty możesz się golić, a ja nie? - Wydął dolną wargę, przejeżdżając po swojej gładkiej szczęce.
Jimin na to pytanie zaśmiał się wesoło, w taki sposób że jego oczy kompletnie zniknęły. Młodszy nie rozumiejąc co tak rozbawiło jego ukochanego, złożył dłonie na piersi, udając obrażonego. W tym akcie odwracając głowę w bok.
- Nie rozmawiam z tobą. - burknął.
- Oho, tupniesz nóżką? - Parka nie opuszczał dobry humor. Z zadowoleniem przyglądał się urażonemu by po chwili jak gdyby nigdy nic, wracając do poprzedniej czynności. Dziesięć minut później skończył. Obmył twarz z pozostałości, wycierając się ręcznikiem. Z rozbawieniem zauważył, że młodszy cały czas mu się przyglądał, choć aktualnie siedział z miną urażonego kociaka. ten widok go rozczulił. Uklęknął przed nim, łapiąc się jego kolan. - Jesteś słodki. - skomentował, a na polikach drugiego wykwitły lekkie rumieńce.
- N-nie mów tak, jestem obrażony! - oburzył się, ale po chwili uśmiechnął się uroczo. Przejechał swoją dłonią po aktualnie gładkiej skórze.
- Jak zaczniesz się golić już nie będziesz moim słodkim kochaniem. - zaczął starszy, unosząc lekko kąciki ust w górę.
Blondyn zamrugał kilka razy, a następnie pokręcił głową w geście rozbawienia. Ujął twarz starszego w swoje dłonie, a następnie pochylił się, łącząc ich wargi w lekkim pocałunku.
- To ja nie chce się golić. - odpowiedział, ukazując swój kwadratowy uśmiech. Park tylko ponownie się zaśmiał. - Lubię gdy tak pachniesz. - oznajmił po chwili, dalej głaszcząc jego policzek. - Uwielbiam cię, wiesz? - szepnął, ponownie się nad nim nachylając.
Jimin jedyne co zrobił to złapał kochanka za pośladki, samemu wstając. Ten oplótł go w pasie udami, obejmując za szyję. Nie ruszyli się, po prostu trwali w takiej pozycji, ciesząc się ze swojej obecności i z powolnych, ale słodkich pocałunków.
- Zwiozę cie na uczenie, hym? - mruknął szatyn.
- Uh... jak ty potrafisz być romantyczny. - zaśmiał się Kim, stając na podłodze.
Taehyung upuścił trzymany w dłoni kubek. Ten roztrzaskał się z hukiem, a wrzątek rozlał się po jasnych kafelkach. Z drobnych ust wydobył się szloch, a poliki błyskawicznie pokryły się mokrą cieczą. Nie rozumiał. Dlaczego to musiało się zmienić? Przecież byli szczęśliwi, mięli siebie nawzajem i nic innego nie było im do szczęścia potrzebne. Więc dlaczego? Kiedy umknął mu moment załamania? W tym momencie znów w jego głowie pojawiło się więcej pytań aniżeli odpowiedzi na nie.
- Taehyung, co się stało? - Starszy wbiegł do pomieszczenia, rozglądając się po nic. Kim jakby dostrzegł w nim troskę, ale uznał to za wytwór swojej wyobraźni i pragnienie jego serca. To nie mogło być prawdą, a zwyczajną abstrakcją.
- Upuściłem kubek, nie widać? - spytał cicho, od razu zabierając się za zbieranie potłuczonych kawałków.
- I z tego powodu płaczesz?
- To był mój ulubiony kubek.
Między nimi zapanowała kompletna cisza. Młodszy westchnął, wrzucając śmieci do kosza, a rozlany napój ścierając ścierką. Wypłukał ją dokładnie, po czym umył ręce. W tym momencie poczuł dłoń na swoim ramieniu, która jeszcze bardziej przyprawiła go o wewnętrzny ból.
- Taehyung...
- Od kiedy to się mną niby interesujesz? - prychnął, strzepując jego rękę. Spojrzał się mu prosto w oczy, ale nie mógł wytrzymać.
Nie otrzymując odpowiedzi, wyszedł z pomieszczenia. Usiadł na kanapie w salonie, podciągając pod siebie kolana. Był zmęczony, praktycznie wykończony obecną sytuacją. Był kompletnie zagubiony i wiedział, że sobie sam nie poradzi. Nie chciał nikogo innego prosić o pomoc. Pragnął by osobą, która zauważyła ten problem był jego chłopak. Jednak tego dnia pojawiła się w nim myśl, że może to bez sensu? Jimin się zmienił z jakiegoś powodu. Od ponad miesiąca zachowuje się dziwnie. Kim naprawdę darzył go wielkim uczuciem, więc może gdyby pozwoliłby mu odejść, to poczułby się choć w niewielkim procencie szczęśliwy?
Słysząc dziwne trzaski, obrócił głowę w kierunku drzwi do ich wspólnej sypialni. Wtedy też wejście się otworzyło, a w nich stanął Park z walizką pod ręką. Ten widok spowodował, że Tae zabrakło powietrza w płucach. Otworzył szeroko buzie jak i oczy, będąc kompletnie osłupiałym. Po chwili zdał sobie jak to musi wyglądać, więc postarał się wyglądać w miarę normalnie.
- Jadę w podróż służbową. - zakomunikował starszy, zakładając na siebie ciemną marynarkę. - Ojciec nakazał mi sprawdzenie oddziałów naszej firmy w Japonii i Chinach. Wrócę za jakieś trzy tygodnie. - Rzeczowy ton wcale nie wskazywał by fakt rozłąki jakoś specjalnie wywarł na nim wrażenie.
- Rozumiem. Będę na ciebie czekał. - odpowiedział Kim, po chwili dostając krótkiego całusa w czoło.
Nim zdążył cokolwiek dodać, jego partnera już nie było w mieszkaniu. Szatyn westchnął, udając się do kuchni. Tam też zauważył telefon swojego chłopaka. Zmarszczył brwi. Wahał się tylko przez chwilę. Wziął urządzenie w dłonie, od razu go odblokowując. Ku jego zdziwieniu na głównej tapecie zastał samego siebie. Wesołego i uśmiechniętego. Wydawało mu się to dziwne. Zdradza go i ma jego zdjęcie? Siłą rzeczy musiał na niego ciągle patrzeć... Odrzucił jednak te myśli i wszedł we wiadomości. Ku swojemu zdziwieniu odkrył, że jego konwersacje zostały pousuwane. Oprócz jednej, która przyszła przed dwoma minutami. Wszedł w nią, zagryzając wargę. Nadawcą był Jungkook, ich wspólny przyjaciel i partner Parka w interesach. Wziął głębszy oddech, czytając treść. "Zrobisz jak uważasz, ale moim zdaniem powinieneś mu powiedzieć." Te kilka słów wywołały w nim fale sprzecznych uczuć. Nie miał pojęcia jak ma je rozumieć. Czy Jimin zdradzał go z ich przyjacielem? Od zawsze byli blisko, ale... nie miał pojęcia, że Jeon kiedykolwiek mu odbierze najważniejszą osobę w życiu.
Dźwięk otwieranych drzwi, spowodował, że omal nie upuścił sprzętu. Zorientowany, że to jego partner się wrócił, szybko zablokował sprzęt. Sztucznie ruszył w kierunku drzwi, wpadając na starszego.
- Um, zapomniałeś go. - wytłumaczył, podając mu urządzenie.
- Tak, dzięki. - mruknął, szybko całując go w usta.
I tak jak się pojawił tak i szybko wyszedł. Taehyung dotknął swoich warg, czując ogromny ból rozbiegający się po jego ciele. Jak on mógł mu to zrobić? Jak oni obaj mogli? Przecież... nie zasłużył sobie. Był dobrym człowiekiem, starał się by jego miłość była szczęśliwa. Co takiego miał młodszy, czego mu zabrakło? To było dla niego za wiele. Złapał się za głowę, upadając na podłogę. Jęknął cichutko, czując jak łzy po raz kolejny wypływają potokiem spod jego oczu. Zastanawiał się czy Jimin kiedykolwiek znajdzie odwagę by przyznać się do wszystkiego?
Nie mógł się pozbierać. Jedyne co był w stanie robić to cały dzień patrzeć się w okno i zastanawiać się, co było z nim nie tak? Dlaczego jego sens życia jest tak daleko od niego i to prawdopodobnie z Jungkookiem? Jego umysł podsuwał mu okropne obrazy, które nie pomagały jego zszarganej psychice. Widział jak brunet z uśmiechem leży wtulony w jego chłopaka. Oboje są szczęśliwi, a dla niego nie ma już miejsca. Westchnął, przecierają podrażnione oczy. Nie mógł tego robić. To jego walka. Przecież jeśli teraz się podda, może już nigdy nie mieć okazji pobyć choć przez sekundę z osobą, która znaczyła dla niego tak wiele.
Pełen nowego zapału, ruszył tyłek z kanapy i poszedł wziąć zimny prysznic. Użalanie nad sobą nic nie pomoże, a jedynie mógł zaszkodzić. Może to przez jego ciągłe siedzenie nad książkami w domu doprowadziły do tego? Przez jego pracę nad tłumaczeniem nie mógł poświęcić uwagi partnerowi, a ten znalazł zastępstwo. Zniknęła to iska. Nie. On ją zabił. Oboje to zrobili.
Po godzinie wyszedł z domu w ciemnych jeansach, białej koszuli, marynarce i ułożonych włosach. Musiał dowiedzieć się wszystkiego o miejscu pobytu swojego chłopaka. Nawet jeśli będzie musiał, poleci tam i przekona go, że jednak ten blondyn, którego poznał na ławce w parku dalej w nim siedzi i pragnie jego bliskości. Kiedyś robili wiele rzeczy spontanicznie, a odwiedzanie siebie nawzajem w podróżach służbowych nie było niczym dziwnym.
Szybko wsiadł do swojego samochodu i już po pół godzinie był pod biurem firmy należącej do rodziny Park. Wyszedł, szybkim tempem udając się na odpowiednie piętro. Nie wiedział skąd taka nagła zmiana u niego. Przecież jeszcze wczoraj oglądał ich stare zdjęcia i płakał. Może w końcu zrozumiał, że to bezsensowne i trzeba sprawy wziąć w swoje ręce? Nie chciał przegrać z Jeonem. To było by dla niego za wiele i doskonale to wiedział.
W pędzie jakim szedł przez korytarz, nie zauważył pewnego chłopaka i centralnie na niego wpadł. Oboje odbili się od siebie, a papiery rozsypały się po podłodze.
- Jungkook? - Kim zmierzył bruneta od stóp do głów. Skoro on tutaj był, musiało to oznaczać, że Jimin nie wyjechał z nim... Więc z kim? Może miał kogoś innego? W każdym razie... treść tamtego sms'a wskazywała, że młodszy wyraźnie coś wie. - Co ty tutaj robisz?
- Zbieram sprawozdania z podłogi. - warknął w odpowiedzi, a po chwili się podniósł. - A poza tym to pracuję. A ty? Przecież nie pracujesz w tej firmie. - Zmierzył go uważnym spojrzeniem.
- Przyszedłem po informacje. - odpowiedział zupełnie szczerze. Bo po co miał kłamać? Nie był taki. Nienawidził tajemnic.
- Informacje? Myślałem, że szukasz Jimina.
- Przecież wyjechał w sprawach służbowych. Właśnie... chciałbym się dowiedzieć dokąd? - Uśmiechnął się do niego przyjaźnie. Od czegoś trzeba zacząć.
- Z tego co mi wiadomo to do Indii i Chin.
Taehyung zmarszczył brwi. Odpowiedź jego rozmówcy mu nie pasowała. Przecież Park dokładnie powiedział, że zamierza odwiedzić jeszcze kraj kwitnącej wiśni. Jeden kącik ust drgnął w lekkim grymasie. Nie spodziewał się, że wykrycie pomyłki przyjdzie mu tak łatwo. Jednakże... nie cieszył się, bo oznaczało, że jego partner jednak ma coś do ukrycia.
- Indii? - prychnął. - Powiedź mi gdzie on tak naprawdę jest.
- Co? Ja nie... - Jungkook zagubił się, rozglądając się pośpiesznie.
- Przestań do cholery kłamać! - wydarł się, czym zwrócił uwagę większości osób na korytarzu. Westchnął, łapiąc bruneta za rękę i ciągnąc go w kierunku cichego zakątku. W końcu wepchnął go do pustej sali konferencyjnej, wbijając w niego wściekłe spojrzenie. - Wiem, że nie jest w podróży służbowej. To gdzie?
- Nie mam pojęcia.
- Sypiacie ze sobą? - To pytanie wyleciało z jego ust zanim zdążył pomyśleć.
Jeon zapowietrzył się, robiąc się przy tym od razu czerwonym. Kim pozostał jednak na to niewzruszonym. Dawny strach, niepewność i pustka zostały zastąpione ogromnymi pokładami determinacji. Chciał zakończyć swoją mękę i w końcu poczuć się szczęśliwym. Tak jak kiedyś. Z Jiminem przy boku.
- Co? - wybuchnął młodszy. - Zgłupiałeś?! Jak możesz mnie o coś takiego posądzać?! To nie ja tutaj jestem gejem. Chciałbym ci przypomnieć, że od dwóch lat mam żonę, która za dwa miesiące urodzi mi syna. - Machnął dłonią w nerwowym geście. - Rozumiesz? Kocham Jiyoon, a Jimin jest dla mnie tylko przyjacielem. Od tłumaczenia tych durnowatych powieści chyba poprzewracało ci się w główce. - prychnął wściekły.
- Małżeństwa, które są przykryciem dla prawdziwej orientacji nie są niczym dziwnym. - rzucił na swoją obronę, uspakajając się nieco. - Skoro nie zdradza mnie z tobą, to z kim? - spytał, siadają na jednym z wielu krzeseł.
Zapadła chwila ciszy. Taehyung uporczywie wpatrywał się w swoje dłonie, w napięciu oczekując odpowiedzi. Jeon w tym czasie stał zszokowany, nie bardzo rozumiejąc i nie wiedząc co ma powiedzieć, co takiego zrobić?
- On cię nie zdradza. - oznajmił w końcu.
- Proszę, nie okłamuj mnie. Chcę wiedzieć.
- Mówię prawdę. On cię nie zdradza. Kocha cię. - Podszedł do niego, siadając naprzeciwko. Kim zmarszczył brwi, podnosząc wzrok. - Tylko... ugh nie powinienem mieszać się w wasze sprawy. Zabronił mi informować cię o czymkolwiek. Mówiłem mu, że to głupota, ale nie słuchał. Wiesz jak on potrafi być uparty, nie? - Krótki uśmiech wykwitł na jego twarzy.
- Więc czemu się tak dziwnie zachowywał? - szepnął słabo. Znów poczuł się ogromnie zagubiony.
- Bo chciał byś go znienawidził. Uznał, że tak będzie lepiej. - Jungkook westchnął, przeczesując ciemne włosy. - Moim zdaniem po tylu latach mógł z tobą normalnie porozmawiać, ale zrobił inaczej. Nie powiem ci nic. Przepraszam Taehyung. To są wasze sprawy. - Uścisnął jego dłoń, po czym wstał. Zabrał swoje papiery, a następnie wyszedł pozostawiając skołowanego mężczyznę samemu sobie.
Trzy tygodnie później Taehyung nadal nic nie wiedział . Jimin nie odbierał jego telefonów, Jungkook unikał kontaktu, a reszta nie miała pojęcia gdzie znajduje się Park. Jeon powiedział mu tylko, że wystąpiły pewne komplikacje i ten będzie musiał poczekać dłużej na jego powrót. Ta wiadomość była straszna i ponownie odebrała mu chęci na cokolwiek. Czuł, że przez ostatnie wydarzenia jest bardzo bliski depresji. Wydawnictwo, w którym tłumaczył przysłało mu wypowiedzenie, jego życiowa miłość zostawiła, a on nie mógł nic na to poradzić.
Dźwięk wiadomości wyrwał go z ponurych myśli. Leniwie podniósł wzrok na urządzenie, po chwili biorąc je w dłoń. Zdziwił się widząc, że nadawcą był Jungkook. Odblokował ekran, od razu wchodząc w odpowiednią aplikacje. "Obiecałem, mu że nic nie powiem i nie złamię tej obietnicy. O pisaniu nie wspominał. Nie powinienem, ale mam dosyć, że oboje się męczycie. 483-8 Cheolsan-dong, Gwangmyeong-si, Gyeonggi-do sala numer 267, piętro trzecie. " Kim zmarszczył brwi. Znał ten adres i widząc go, jego serce szybko zabiło. Zamówił taksówkę, będąc przekonanym, że nie da rady w tym stanie poprowadzić. Przebrał się w ubrania nadające się do wyjścia, a następnie szybko wybiegł z domu.
Za wiele nie pamiętał z podróży, z przejścia przez recepcję, ani z wbiegania po schodach. Adrenalina szalała w jego żyłach. Nic innego nie znajdowało się w jego umyśle jak numer sali, w której prawdopodobnie znajduje się jego ukochany. Biegiem mijał kolejne drzwi, a znajdując te właściwe, zatrzymał się. Serce było mu jak szalone. Drżącą dłonią złapał za klamkę, naciskając ją.
- Jimin... - szepnął.
Starszy podniósł na niego przestraszony wzrok. Jednak nie mógł się podnieść przez podłączoną do jego ciała aparaturę. Taehyung zakrył sobie usta dłonią, nie będąc przygotowanym na taki widok. Jego partner leżał nieruchomo na szpitalnym łóżku, cały blady, wręcz niebieskawy. Usta miał fioletowe, a oczy mocno podkrążone i zmęczone, w tym momencie wyrażające strach. Pot delikatnie zraszał jego ciało, co tylko upewniło młodszego jak w poważnym stanie się on znajduje. Na chwiejnych nogach podszedł do łóżka, siadając na krześle.
- Co...tutaj... robisz? - wyjąkał Park. Jego głos był słaby, pozbawiony dawnej wesołości i pewności.
- Szukałem cię. - odpowiedział młodszy, ścierając kapiące po polikach łzy. - Dlaczego... co ty sobie myślałeś? Jak mogłeś... przecież... - Nie potrafił dobrać właściwych słów.
- Nie chciał byś widział go w takim stanie.
Oboje odwrócili wzrok w kierunku wejścia, zastając tam Jungkooka. Brunet podszedł do nich z poważną miną.
- Ty... - syknął Jimin.
- O co tutaj chodzi? - spytał Tae patrząc po obu.
Dwójka mężczyzn wymieniła się spojrzeniami, przez chwile trwając w absolutnej ciszy.
- Trzy miesiące temu Jimin dowiedział się, że ma raka. - zaczął najmłodszy. - Nie miał pojęcia w jakim stadium się on znajduje. Bał się, że może tego nie przeżyć, więc postanowił robić wszystko byś go znienawidził i zostawił. Mówiłem, że to głupie, ale mnie nie słuchał. - Taehyung poczuł jak jego śniadanie podchodzi mu do gardła ze stresu. - Miesiąc temu lekarz oznajmił mu, że jest to stadium rozwoju, więc jeśli go wytną, wszystko wróci do poprzedniego stanu, a on będzie zdrowy. Musiał jednak odbyć specjalne przygotowanie, więc wpadł na genialny pomysł podróży służbowej. Wszystko poszło dobrze i miał już wracać, ale pojawiły się komplikacje. Jego organizm źle zareagował na przyjmowane leki, dlatego właśnie wygląda tak. - zakończył, patrząc po obu.
- Jesteś idiotą. - powiedział Kim, dotykając delikatnie policzka chłopaka. - Nigdy bym cię nie zostawił. W zdrowiu i chorobie, pamiętasz? - Uśmiechnął się lekko, dotykając srebrnego pierścionka zawieszonego na łańcuszku. Wprawdzie nigdy nie przysięgali sobie tego oficjalnie przed wszystkimi, ale... im to potrzebne nie było. - Nie rób mi tego więcej. Zawsze bądź ze mną szczery i kochaj mnie tak mocno jak ja ciebie, dobrze?
Jimin spojrzał na niego ciepłym spojrzeniem. Cieszył się, że wreszcie mógł przestać go oszukiwać, okłamywać i ranić. Tak bardzo bał się, że dla młodszego to będzie za wiele i zostawi go. A to było by gorsze niż rak.
- Kocham cię. - oznajmił słabo, a na jego zmęczonej twarzy pojawił się nikły uśmiech.
- Jak wyjdziesz będziesz musiał mi to wynagrodzić. - Wydął dolną wargę. - Chcę wakacje w Japonii. - zażądał, by po chwili się roześmiać. - Nie możesz mnie nigdy więcej zostawić, rozumiesz?
- Zawsze będziesz... moim maluszkiem. - Ucałował jego dłoń, przenosząc wzrok na swojego przyjaciela. - Dziękuję Jungkook.
- Skoro mamy to już za sobą, to ja pójdę. - Uśmiechnął się do nich. Nie miał zamiaru im przeszkadzać, a ta sytuacja wszystkich wymęczyła.
Taehyung usłyszał otwieranie zamka, a nim zdążył zareagować, ktoś rzucił się na niego, obejmując mocno w pasie. Zachichotał, odwzajemniając ten uścisk. Chwilę potem starszy odsunął się od niego, łącząc ich wargi w przepełnionym czułością i miłością pocałunku. Odkąd wszystko poszło poprawnie, a ciężki okres w ich życiu został zamknięty, powrócili do dawnych zwyczajów, wolne chwile spędzali razem, chcąc jak najbardziej się sobą nacieszyć.
- Mówiłeś, że nic nie chciałeś, ale jak mógłbyś nie chcieć swojego ukochanego soku malinowego, hym? - zaśmiał się Park, wyjmując z teczki szklaną buteleczkę.
Taehyung spojrzał to na napój to na partnera, uśmiechając się szeroko. Odebrał prezent, a następnie zadowolony ponownie go uściskał, wpijając się w jego wargi. Oboje byli szczęśliwi i już wiedzieli, że są dla siebie wszystkim.
- Zabierzesz mnie dzisiaj na nocny spacer po parku? - spytał Taehyung, siadając na kanapie.
- A co z twoją podróżą do Japonii?
Młodszy zamrugał kilkakrotnie, szybko przenosząc na niego zdziwione i zszokowane spojrzenie. Jego wyraz twarzy stawiał wyraźne pytanie, na które Jimin twierdząco pokiwał głową.
- Nie mów... ja wtedy żartowałem! - zaśmiał się, ale ze szczęścia ponownie rzucił mu się na szyje, przygniatając do miękkich poduszek. Podróż do tego kraju była jego marzeniem od dziecięcych lat.
- To taka podróż poślubna. - stwierdził.
- Podróż poślubna? - powtórzył młodszy, z wielkim uśmiechem na twarzy. - Po dwóch latach?
- Lepiej późno niż wcale...
W końcu Park podniósł się z siedzenia, idąc do łazienki. Młodszy podążył za nim wzrokiem, widząc jak ten nakłada na twarz piankę. Chwilę później dało się słyszeć charakterystyczny dźwięk maszynki do golenia. Kim spuścił głowę, a do jego głowy zaczęły napływać wspomnienia.
- Hyung... - Młodszy, jasnowłosy chłopak usiadł na wannie, uważnie przyglądając się poczynaniom starszego. Ten z kolei nakładał piankę na lekki zarost, ale słysząc głos jego chłopaka, obrócił się w tamtym kierunku.
- Co jest, Tae? - zainteresował się.
- Dlaczego ty możesz się golić, a ja nie? - Wydął dolną wargę, przejeżdżając po swojej gładkiej szczęce.
Jimin na to pytanie zaśmiał się wesoło, w taki sposób że jego oczy kompletnie zniknęły. Młodszy nie rozumiejąc co tak rozbawiło jego ukochanego, złożył dłonie na piersi, udając obrażonego. W tym akcie odwracając głowę w bok.
- Nie rozmawiam z tobą. - burknął.
- Oho, tupniesz nóżką? - Parka nie opuszczał dobry humor. Z zadowoleniem przyglądał się urażonemu by po chwili jak gdyby nigdy nic, wracając do poprzedniej czynności. Dziesięć minut później skończył. Obmył twarz z pozostałości, wycierając się ręcznikiem. Z rozbawieniem zauważył, że młodszy cały czas mu się przyglądał, choć aktualnie siedział z miną urażonego kociaka. ten widok go rozczulił. Uklęknął przed nim, łapiąc się jego kolan. - Jesteś słodki. - skomentował, a na polikach drugiego wykwitły lekkie rumieńce.
- N-nie mów tak, jestem obrażony! - oburzył się, ale po chwili uśmiechnął się uroczo. Przejechał swoją dłonią po aktualnie gładkiej skórze.
- Jak zaczniesz się golić już nie będziesz moim słodkim kochaniem. - zaczął starszy, unosząc lekko kąciki ust w górę.
Blondyn zamrugał kilka razy, a następnie pokręcił głową w geście rozbawienia. Ujął twarz starszego w swoje dłonie, a następnie pochylił się, łącząc ich wargi w lekkim pocałunku.
- To ja nie chce się golić. - odpowiedział, ukazując swój kwadratowy uśmiech. Park tylko ponownie się zaśmiał. - Lubię gdy tak pachniesz. - oznajmił po chwili, dalej głaszcząc jego policzek. - Uwielbiam cię, wiesz? - szepnął, ponownie się nad nim nachylając.
Jimin jedyne co zrobił to złapał kochanka za pośladki, samemu wstając. Ten oplótł go w pasie udami, obejmując za szyję. Nie ruszyli się, po prostu trwali w takiej pozycji, ciesząc się ze swojej obecności i z powolnych, ale słodkich pocałunków.
- Zwiozę cie na uczenie, hym? - mruknął szatyn.
- Uh... jak ty potrafisz być romantyczny. - zaśmiał się Kim, stając na podłodze.
Taehyung upuścił trzymany w dłoni kubek. Ten roztrzaskał się z hukiem, a wrzątek rozlał się po jasnych kafelkach. Z drobnych ust wydobył się szloch, a poliki błyskawicznie pokryły się mokrą cieczą. Nie rozumiał. Dlaczego to musiało się zmienić? Przecież byli szczęśliwi, mięli siebie nawzajem i nic innego nie było im do szczęścia potrzebne. Więc dlaczego? Kiedy umknął mu moment załamania? W tym momencie znów w jego głowie pojawiło się więcej pytań aniżeli odpowiedzi na nie.
- Taehyung, co się stało? - Starszy wbiegł do pomieszczenia, rozglądając się po nic. Kim jakby dostrzegł w nim troskę, ale uznał to za wytwór swojej wyobraźni i pragnienie jego serca. To nie mogło być prawdą, a zwyczajną abstrakcją.
- Upuściłem kubek, nie widać? - spytał cicho, od razu zabierając się za zbieranie potłuczonych kawałków.
- I z tego powodu płaczesz?
- To był mój ulubiony kubek.
Między nimi zapanowała kompletna cisza. Młodszy westchnął, wrzucając śmieci do kosza, a rozlany napój ścierając ścierką. Wypłukał ją dokładnie, po czym umył ręce. W tym momencie poczuł dłoń na swoim ramieniu, która jeszcze bardziej przyprawiła go o wewnętrzny ból.
- Taehyung...
- Od kiedy to się mną niby interesujesz? - prychnął, strzepując jego rękę. Spojrzał się mu prosto w oczy, ale nie mógł wytrzymać.
Nie otrzymując odpowiedzi, wyszedł z pomieszczenia. Usiadł na kanapie w salonie, podciągając pod siebie kolana. Był zmęczony, praktycznie wykończony obecną sytuacją. Był kompletnie zagubiony i wiedział, że sobie sam nie poradzi. Nie chciał nikogo innego prosić o pomoc. Pragnął by osobą, która zauważyła ten problem był jego chłopak. Jednak tego dnia pojawiła się w nim myśl, że może to bez sensu? Jimin się zmienił z jakiegoś powodu. Od ponad miesiąca zachowuje się dziwnie. Kim naprawdę darzył go wielkim uczuciem, więc może gdyby pozwoliłby mu odejść, to poczułby się choć w niewielkim procencie szczęśliwy?
Słysząc dziwne trzaski, obrócił głowę w kierunku drzwi do ich wspólnej sypialni. Wtedy też wejście się otworzyło, a w nich stanął Park z walizką pod ręką. Ten widok spowodował, że Tae zabrakło powietrza w płucach. Otworzył szeroko buzie jak i oczy, będąc kompletnie osłupiałym. Po chwili zdał sobie jak to musi wyglądać, więc postarał się wyglądać w miarę normalnie.
- Jadę w podróż służbową. - zakomunikował starszy, zakładając na siebie ciemną marynarkę. - Ojciec nakazał mi sprawdzenie oddziałów naszej firmy w Japonii i Chinach. Wrócę za jakieś trzy tygodnie. - Rzeczowy ton wcale nie wskazywał by fakt rozłąki jakoś specjalnie wywarł na nim wrażenie.
- Rozumiem. Będę na ciebie czekał. - odpowiedział Kim, po chwili dostając krótkiego całusa w czoło.
Nim zdążył cokolwiek dodać, jego partnera już nie było w mieszkaniu. Szatyn westchnął, udając się do kuchni. Tam też zauważył telefon swojego chłopaka. Zmarszczył brwi. Wahał się tylko przez chwilę. Wziął urządzenie w dłonie, od razu go odblokowując. Ku jego zdziwieniu na głównej tapecie zastał samego siebie. Wesołego i uśmiechniętego. Wydawało mu się to dziwne. Zdradza go i ma jego zdjęcie? Siłą rzeczy musiał na niego ciągle patrzeć... Odrzucił jednak te myśli i wszedł we wiadomości. Ku swojemu zdziwieniu odkrył, że jego konwersacje zostały pousuwane. Oprócz jednej, która przyszła przed dwoma minutami. Wszedł w nią, zagryzając wargę. Nadawcą był Jungkook, ich wspólny przyjaciel i partner Parka w interesach. Wziął głębszy oddech, czytając treść. "Zrobisz jak uważasz, ale moim zdaniem powinieneś mu powiedzieć." Te kilka słów wywołały w nim fale sprzecznych uczuć. Nie miał pojęcia jak ma je rozumieć. Czy Jimin zdradzał go z ich przyjacielem? Od zawsze byli blisko, ale... nie miał pojęcia, że Jeon kiedykolwiek mu odbierze najważniejszą osobę w życiu.
Dźwięk otwieranych drzwi, spowodował, że omal nie upuścił sprzętu. Zorientowany, że to jego partner się wrócił, szybko zablokował sprzęt. Sztucznie ruszył w kierunku drzwi, wpadając na starszego.
- Um, zapomniałeś go. - wytłumaczył, podając mu urządzenie.
- Tak, dzięki. - mruknął, szybko całując go w usta.
I tak jak się pojawił tak i szybko wyszedł. Taehyung dotknął swoich warg, czując ogromny ból rozbiegający się po jego ciele. Jak on mógł mu to zrobić? Jak oni obaj mogli? Przecież... nie zasłużył sobie. Był dobrym człowiekiem, starał się by jego miłość była szczęśliwa. Co takiego miał młodszy, czego mu zabrakło? To było dla niego za wiele. Złapał się za głowę, upadając na podłogę. Jęknął cichutko, czując jak łzy po raz kolejny wypływają potokiem spod jego oczu. Zastanawiał się czy Jimin kiedykolwiek znajdzie odwagę by przyznać się do wszystkiego?
♦♦♦
Nie mógł się pozbierać. Jedyne co był w stanie robić to cały dzień patrzeć się w okno i zastanawiać się, co było z nim nie tak? Dlaczego jego sens życia jest tak daleko od niego i to prawdopodobnie z Jungkookiem? Jego umysł podsuwał mu okropne obrazy, które nie pomagały jego zszarganej psychice. Widział jak brunet z uśmiechem leży wtulony w jego chłopaka. Oboje są szczęśliwi, a dla niego nie ma już miejsca. Westchnął, przecierają podrażnione oczy. Nie mógł tego robić. To jego walka. Przecież jeśli teraz się podda, może już nigdy nie mieć okazji pobyć choć przez sekundę z osobą, która znaczyła dla niego tak wiele.
Pełen nowego zapału, ruszył tyłek z kanapy i poszedł wziąć zimny prysznic. Użalanie nad sobą nic nie pomoże, a jedynie mógł zaszkodzić. Może to przez jego ciągłe siedzenie nad książkami w domu doprowadziły do tego? Przez jego pracę nad tłumaczeniem nie mógł poświęcić uwagi partnerowi, a ten znalazł zastępstwo. Zniknęła to iska. Nie. On ją zabił. Oboje to zrobili.
Po godzinie wyszedł z domu w ciemnych jeansach, białej koszuli, marynarce i ułożonych włosach. Musiał dowiedzieć się wszystkiego o miejscu pobytu swojego chłopaka. Nawet jeśli będzie musiał, poleci tam i przekona go, że jednak ten blondyn, którego poznał na ławce w parku dalej w nim siedzi i pragnie jego bliskości. Kiedyś robili wiele rzeczy spontanicznie, a odwiedzanie siebie nawzajem w podróżach służbowych nie było niczym dziwnym.
Szybko wsiadł do swojego samochodu i już po pół godzinie był pod biurem firmy należącej do rodziny Park. Wyszedł, szybkim tempem udając się na odpowiednie piętro. Nie wiedział skąd taka nagła zmiana u niego. Przecież jeszcze wczoraj oglądał ich stare zdjęcia i płakał. Może w końcu zrozumiał, że to bezsensowne i trzeba sprawy wziąć w swoje ręce? Nie chciał przegrać z Jeonem. To było by dla niego za wiele i doskonale to wiedział.
W pędzie jakim szedł przez korytarz, nie zauważył pewnego chłopaka i centralnie na niego wpadł. Oboje odbili się od siebie, a papiery rozsypały się po podłodze.
- Jungkook? - Kim zmierzył bruneta od stóp do głów. Skoro on tutaj był, musiało to oznaczać, że Jimin nie wyjechał z nim... Więc z kim? Może miał kogoś innego? W każdym razie... treść tamtego sms'a wskazywała, że młodszy wyraźnie coś wie. - Co ty tutaj robisz?
- Zbieram sprawozdania z podłogi. - warknął w odpowiedzi, a po chwili się podniósł. - A poza tym to pracuję. A ty? Przecież nie pracujesz w tej firmie. - Zmierzył go uważnym spojrzeniem.
- Przyszedłem po informacje. - odpowiedział zupełnie szczerze. Bo po co miał kłamać? Nie był taki. Nienawidził tajemnic.
- Informacje? Myślałem, że szukasz Jimina.
- Przecież wyjechał w sprawach służbowych. Właśnie... chciałbym się dowiedzieć dokąd? - Uśmiechnął się do niego przyjaźnie. Od czegoś trzeba zacząć.
- Z tego co mi wiadomo to do Indii i Chin.
Taehyung zmarszczył brwi. Odpowiedź jego rozmówcy mu nie pasowała. Przecież Park dokładnie powiedział, że zamierza odwiedzić jeszcze kraj kwitnącej wiśni. Jeden kącik ust drgnął w lekkim grymasie. Nie spodziewał się, że wykrycie pomyłki przyjdzie mu tak łatwo. Jednakże... nie cieszył się, bo oznaczało, że jego partner jednak ma coś do ukrycia.
- Indii? - prychnął. - Powiedź mi gdzie on tak naprawdę jest.
- Co? Ja nie... - Jungkook zagubił się, rozglądając się pośpiesznie.
- Przestań do cholery kłamać! - wydarł się, czym zwrócił uwagę większości osób na korytarzu. Westchnął, łapiąc bruneta za rękę i ciągnąc go w kierunku cichego zakątku. W końcu wepchnął go do pustej sali konferencyjnej, wbijając w niego wściekłe spojrzenie. - Wiem, że nie jest w podróży służbowej. To gdzie?
- Nie mam pojęcia.
- Sypiacie ze sobą? - To pytanie wyleciało z jego ust zanim zdążył pomyśleć.
Jeon zapowietrzył się, robiąc się przy tym od razu czerwonym. Kim pozostał jednak na to niewzruszonym. Dawny strach, niepewność i pustka zostały zastąpione ogromnymi pokładami determinacji. Chciał zakończyć swoją mękę i w końcu poczuć się szczęśliwym. Tak jak kiedyś. Z Jiminem przy boku.
- Co? - wybuchnął młodszy. - Zgłupiałeś?! Jak możesz mnie o coś takiego posądzać?! To nie ja tutaj jestem gejem. Chciałbym ci przypomnieć, że od dwóch lat mam żonę, która za dwa miesiące urodzi mi syna. - Machnął dłonią w nerwowym geście. - Rozumiesz? Kocham Jiyoon, a Jimin jest dla mnie tylko przyjacielem. Od tłumaczenia tych durnowatych powieści chyba poprzewracało ci się w główce. - prychnął wściekły.
- Małżeństwa, które są przykryciem dla prawdziwej orientacji nie są niczym dziwnym. - rzucił na swoją obronę, uspakajając się nieco. - Skoro nie zdradza mnie z tobą, to z kim? - spytał, siadają na jednym z wielu krzeseł.
Zapadła chwila ciszy. Taehyung uporczywie wpatrywał się w swoje dłonie, w napięciu oczekując odpowiedzi. Jeon w tym czasie stał zszokowany, nie bardzo rozumiejąc i nie wiedząc co ma powiedzieć, co takiego zrobić?
- On cię nie zdradza. - oznajmił w końcu.
- Proszę, nie okłamuj mnie. Chcę wiedzieć.
- Mówię prawdę. On cię nie zdradza. Kocha cię. - Podszedł do niego, siadając naprzeciwko. Kim zmarszczył brwi, podnosząc wzrok. - Tylko... ugh nie powinienem mieszać się w wasze sprawy. Zabronił mi informować cię o czymkolwiek. Mówiłem mu, że to głupota, ale nie słuchał. Wiesz jak on potrafi być uparty, nie? - Krótki uśmiech wykwitł na jego twarzy.
- Więc czemu się tak dziwnie zachowywał? - szepnął słabo. Znów poczuł się ogromnie zagubiony.
- Bo chciał byś go znienawidził. Uznał, że tak będzie lepiej. - Jungkook westchnął, przeczesując ciemne włosy. - Moim zdaniem po tylu latach mógł z tobą normalnie porozmawiać, ale zrobił inaczej. Nie powiem ci nic. Przepraszam Taehyung. To są wasze sprawy. - Uścisnął jego dłoń, po czym wstał. Zabrał swoje papiery, a następnie wyszedł pozostawiając skołowanego mężczyznę samemu sobie.
♦♦♦
Trzy tygodnie później Taehyung nadal nic nie wiedział . Jimin nie odbierał jego telefonów, Jungkook unikał kontaktu, a reszta nie miała pojęcia gdzie znajduje się Park. Jeon powiedział mu tylko, że wystąpiły pewne komplikacje i ten będzie musiał poczekać dłużej na jego powrót. Ta wiadomość była straszna i ponownie odebrała mu chęci na cokolwiek. Czuł, że przez ostatnie wydarzenia jest bardzo bliski depresji. Wydawnictwo, w którym tłumaczył przysłało mu wypowiedzenie, jego życiowa miłość zostawiła, a on nie mógł nic na to poradzić.
Dźwięk wiadomości wyrwał go z ponurych myśli. Leniwie podniósł wzrok na urządzenie, po chwili biorąc je w dłoń. Zdziwił się widząc, że nadawcą był Jungkook. Odblokował ekran, od razu wchodząc w odpowiednią aplikacje. "Obiecałem, mu że nic nie powiem i nie złamię tej obietnicy. O pisaniu nie wspominał. Nie powinienem, ale mam dosyć, że oboje się męczycie. 483-8 Cheolsan-dong, Gwangmyeong-si, Gyeonggi-do sala numer 267, piętro trzecie. " Kim zmarszczył brwi. Znał ten adres i widząc go, jego serce szybko zabiło. Zamówił taksówkę, będąc przekonanym, że nie da rady w tym stanie poprowadzić. Przebrał się w ubrania nadające się do wyjścia, a następnie szybko wybiegł z domu.
Za wiele nie pamiętał z podróży, z przejścia przez recepcję, ani z wbiegania po schodach. Adrenalina szalała w jego żyłach. Nic innego nie znajdowało się w jego umyśle jak numer sali, w której prawdopodobnie znajduje się jego ukochany. Biegiem mijał kolejne drzwi, a znajdując te właściwe, zatrzymał się. Serce było mu jak szalone. Drżącą dłonią złapał za klamkę, naciskając ją.
- Jimin... - szepnął.
Starszy podniósł na niego przestraszony wzrok. Jednak nie mógł się podnieść przez podłączoną do jego ciała aparaturę. Taehyung zakrył sobie usta dłonią, nie będąc przygotowanym na taki widok. Jego partner leżał nieruchomo na szpitalnym łóżku, cały blady, wręcz niebieskawy. Usta miał fioletowe, a oczy mocno podkrążone i zmęczone, w tym momencie wyrażające strach. Pot delikatnie zraszał jego ciało, co tylko upewniło młodszego jak w poważnym stanie się on znajduje. Na chwiejnych nogach podszedł do łóżka, siadając na krześle.
- Co...tutaj... robisz? - wyjąkał Park. Jego głos był słaby, pozbawiony dawnej wesołości i pewności.
- Szukałem cię. - odpowiedział młodszy, ścierając kapiące po polikach łzy. - Dlaczego... co ty sobie myślałeś? Jak mogłeś... przecież... - Nie potrafił dobrać właściwych słów.
- Nie chciał byś widział go w takim stanie.
Oboje odwrócili wzrok w kierunku wejścia, zastając tam Jungkooka. Brunet podszedł do nich z poważną miną.
- Ty... - syknął Jimin.
- O co tutaj chodzi? - spytał Tae patrząc po obu.
Dwójka mężczyzn wymieniła się spojrzeniami, przez chwile trwając w absolutnej ciszy.
- Trzy miesiące temu Jimin dowiedział się, że ma raka. - zaczął najmłodszy. - Nie miał pojęcia w jakim stadium się on znajduje. Bał się, że może tego nie przeżyć, więc postanowił robić wszystko byś go znienawidził i zostawił. Mówiłem, że to głupie, ale mnie nie słuchał. - Taehyung poczuł jak jego śniadanie podchodzi mu do gardła ze stresu. - Miesiąc temu lekarz oznajmił mu, że jest to stadium rozwoju, więc jeśli go wytną, wszystko wróci do poprzedniego stanu, a on będzie zdrowy. Musiał jednak odbyć specjalne przygotowanie, więc wpadł na genialny pomysł podróży służbowej. Wszystko poszło dobrze i miał już wracać, ale pojawiły się komplikacje. Jego organizm źle zareagował na przyjmowane leki, dlatego właśnie wygląda tak. - zakończył, patrząc po obu.
- Jesteś idiotą. - powiedział Kim, dotykając delikatnie policzka chłopaka. - Nigdy bym cię nie zostawił. W zdrowiu i chorobie, pamiętasz? - Uśmiechnął się lekko, dotykając srebrnego pierścionka zawieszonego na łańcuszku. Wprawdzie nigdy nie przysięgali sobie tego oficjalnie przed wszystkimi, ale... im to potrzebne nie było. - Nie rób mi tego więcej. Zawsze bądź ze mną szczery i kochaj mnie tak mocno jak ja ciebie, dobrze?
Jimin spojrzał na niego ciepłym spojrzeniem. Cieszył się, że wreszcie mógł przestać go oszukiwać, okłamywać i ranić. Tak bardzo bał się, że dla młodszego to będzie za wiele i zostawi go. A to było by gorsze niż rak.
- Kocham cię. - oznajmił słabo, a na jego zmęczonej twarzy pojawił się nikły uśmiech.
- Jak wyjdziesz będziesz musiał mi to wynagrodzić. - Wydął dolną wargę. - Chcę wakacje w Japonii. - zażądał, by po chwili się roześmiać. - Nie możesz mnie nigdy więcej zostawić, rozumiesz?
- Zawsze będziesz... moim maluszkiem. - Ucałował jego dłoń, przenosząc wzrok na swojego przyjaciela. - Dziękuję Jungkook.
- Skoro mamy to już za sobą, to ja pójdę. - Uśmiechnął się do nich. Nie miał zamiaru im przeszkadzać, a ta sytuacja wszystkich wymęczyła.
♦♦♦
Taehyung usłyszał otwieranie zamka, a nim zdążył zareagować, ktoś rzucił się na niego, obejmując mocno w pasie. Zachichotał, odwzajemniając ten uścisk. Chwilę potem starszy odsunął się od niego, łącząc ich wargi w przepełnionym czułością i miłością pocałunku. Odkąd wszystko poszło poprawnie, a ciężki okres w ich życiu został zamknięty, powrócili do dawnych zwyczajów, wolne chwile spędzali razem, chcąc jak najbardziej się sobą nacieszyć.
- Mówiłeś, że nic nie chciałeś, ale jak mógłbyś nie chcieć swojego ukochanego soku malinowego, hym? - zaśmiał się Park, wyjmując z teczki szklaną buteleczkę.
Taehyung spojrzał to na napój to na partnera, uśmiechając się szeroko. Odebrał prezent, a następnie zadowolony ponownie go uściskał, wpijając się w jego wargi. Oboje byli szczęśliwi i już wiedzieli, że są dla siebie wszystkim.
- Zabierzesz mnie dzisiaj na nocny spacer po parku? - spytał Taehyung, siadając na kanapie.
- A co z twoją podróżą do Japonii?
Młodszy zamrugał kilkakrotnie, szybko przenosząc na niego zdziwione i zszokowane spojrzenie. Jego wyraz twarzy stawiał wyraźne pytanie, na które Jimin twierdząco pokiwał głową.
- Nie mów... ja wtedy żartowałem! - zaśmiał się, ale ze szczęścia ponownie rzucił mu się na szyje, przygniatając do miękkich poduszek. Podróż do tego kraju była jego marzeniem od dziecięcych lat.
- To taka podróż poślubna. - stwierdził.
- Podróż poślubna? - powtórzył młodszy, z wielkim uśmiechem na twarzy. - Po dwóch latach?
- Lepiej późno niż wcale...
Oh, to było świetne ^^ :*
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobał mi się początek, uwielbiam wątek zdrady w opowiadaniach.
Nie spodziewałam się choroby Jimina, naprawdę uwierzyłam że on zdradza V...
No i szczęśliwe zakończenie , hura!
Dziękuję ♥
UsuńChcę tylko szybko poradzić każdemu, kto ma trudności w jego związku z kontaktem z Dr.Agbazara, ponieważ jest on jedyną osobą zdolną do przywrócenia zerwanych związków lub zerwanych małżeństw w terminie 48 godzin. ze swoimi duchowymi mocami. Możesz skontaktować się z Dr.Agbazara, pisząc go przez e-mail na adres ( agbazara@gmail.com ) LUB zadzwoń / WhatsApp mu na ( +2348104102662 ), w każdej sytuacji życia znajdziesz siebie.
UsuńWiedziałam, że Park to robił specjalnie, ale ogólnym powodem mnie zaskoczyłaś. Cierpiałam razem z Tae, biedaczek, podróż do Japoni to nawet zbyt małe wynagrodzenie tego bólu. Na szczęście wszystko poszło gładko i znowu mogli być szczęśliwi. Nie widzę ich normalnie jako pairingu, bo dla mnie to kumple, ale to nie zabroni mi lubić tego shota. Kocham i czekam na więcej <3
OdpowiedzUsuńNo wiesz, oni oboje cierpieli. Nie sądzę, zeby Jiminowi było łatwo okłamywać swojego chłopaka ;;
UsuńDziękuję ♥
Sorki, że z anonima :/
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanko jak ja kocham takie klimaty ♥♥♥♥
Syśka elf
dziękuję ♥
UsuńMiałam Cię zabić, wiesz? xDDDDDD
OdpowiedzUsuńAle od początku. Mój biedny Taeś zraniony ;c Miałam stresa, że mi pairing zniszczysz. Potem ten sms. Wyczułam, że to choroba, ale niespecjalnie mnie to ucieszyło, bo już widziałam końcówkę. Myślę sobie 'No chyba ktoś tu oberwie za zamordowanie Chima". No i siedzę taka spięta (czy leżę, bo w wyrku byłam), w głowie tylko "jak zabije, to ją zabiję!". Ciągle mi kogoś tu zabijacie, więc stres nie z tej ziemi. Ale no.
TO MNIE ZADOWALA. KOŃCÓWKA BYŁA SUPER! Tak jak chciałam! Kocham happy endy, bardzo. Aż mi się cieplej na sercu zrobiło, że do siebie wrócili. To takie awwwww <3
Moje kochane Vminy! <3333
Dziękuję za opowiadanie! Bardzo mi się podobało. Było wciągające, ładnie napisane, stresujące, ale przyjemne. Kocham angsty <3
Muszę więcej zamawiać chyba ;)))
Dziękuję i czekam na kolejne opowiadania! <33
Weny <3
O jeju nie... nei zabijaj mnie! xDD
UsuńNo angst był, to chciałam by ktoś pocierpiał. W sumie wyszło na to, że oboje cierpieli... no cóż... Ajj nie mogłam go zabić, bo przecież chciałaś słodki happy end. Ale uwierz mi, cisnęło mi się to do głowy by tak zrobić ;;
vminy są cudne ♥
Cieszę się, że się spodobało :3
Dziękuję ♥
Jeeeeeeestem!
OdpowiedzUsuńWreszcie, ech. Przepraszam, że komentuję o godzinie 22, ale dopiero przeczytałam, bo w ciągu dnia umierałam (nawet zrymowałam, hehe) *kocham cię chorobo*
Boże.święty. (nie wierzę, ale nie wiem do kogo mogłabym się zwrócić, ech)
Mm, święty Krisusie i matko Siwonowska pls uzupełnijcie mi trochę zawartość wody w moim organizmie bo kurczaczki, większość przepłakałam.
I od razu już będę na Ciebie krzyczeć, bo tak. Jestem chora, z gorączką i cudownym katarem i takie płakanie, bo w ff było smutno, nie jest dobre jeśli chcę zacząć wyglądać ok. Walić to, znów mogę mieć przekrwione oczy i czerwone policzki wraz z nosem.
Co.Ty.ze.mną.robisz.
Teraz grzecznie przejdę do feelsowania, ok?
Na początku cały czas myślałam jak to bardzo Tae jest biedny a jakim to skurwielem jest Park kurde Jimin. Jak tak można? No nieee. Głupi kasztan, omatko.
Logiczne, że Tae by go nie zostawił gdyby wiedział o jego chorobie. I w ogóle to wspomnienie z tym goleniem jsdkdkxkxksnjsii piękne. No w kółko powtarzałam "oww, awww, mmmm" i nagle łzy i rozbity kubek.
Tak, ja wiem, z tym kubkiem to sarkazm, to były emocje. Ale gdybym ja swój kubek upuściła, kurcze, miałabym żałobę na jakiś miesiąc. Cenna sprawa dla mnie - smakosza herbaty.
Kontynuując;
Jungkook, ach. Zauważyłam, że jeśli Jimin gdzieś kogoś zdradza *a nie jest to jikook* to robi to właśnie z Ciastkiem. Kurde, jaka to ulga kiedy powiedział, że jest hetero. Znaczy ha ha ha, bo nie, nie jest. Ale tu w tym opku tak i bogu dzięki *co ja z tym bogiem*
Jakieś małe gesty u Jimina były. Niby całys w czoło, ta wyczuwalna troska, kiedy Tae zbił ten kubek, no ale nadal: chuj do kwadratu.
Szpital..........
Wiedziałam!
Tak w sumie to nie. Nie wiedziałam, ale jezuuuu *no znów* Jimin jest chory.
Jak Ty cudownie tą scene opisałaś, kiedy taki zmarnowany leżał. I Tae jak do niego wszedł, kurde. Zwyłam się równo.
Cudowne
Zajebistie
Zaznaczmy też, że vmin to nie mój paring, więc przeżywanie w takim stopniu czegoś co jest dla mnie obojętne jest wow, wyczynem.
I ta końcówka. Ciastek pstcholog wszystko wyjaśnił. Szybki jest. Tak szybko jak się pojawił, tak szybko zniknął. Powiedział co miał powiedzieć, zobaczył reakcję i poszedł do żony *ha ha*
Te wyznania, ach♡
I jeszcze podróż poślubna, aaa zbyt.
Kocham.uwielbiam.
Tak jak mówiłam - duuuuuuży spam miłością --->
♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥
♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥
♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥
♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥
♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥
Ledwo co piszę, serio. Ciężko mi idzie napisanie czegoś sensownego, przepraszam! Poprawię się, obiecuję. Jak będę zdrowa, to lepiej będę komentować *pewnie nie, no ale się postaram*
Nienawidzę być chora, ale przynajmniej poprawiłaś mi samopoczucie i ogólnie humor.
Kocham♡
Weny, czasu, chęci, zdrowia! *ja jakoś nie miałam* i standardowo duuuużo mnie(͡° ͜ʖ ͡°)
Ściskam Cię mocno~
~yula
Wybacz, że dopiero teraz :c
UsuńO jeju przepraszam, nie chcialam ~
Tak, ja też bym była mega przybita jakbym zbiła mój ulubiony kubek. To taka strata ogromna :c
Dziękujęęę ♥ Tak się cieszę, że ci się spodobało i to tym bardziej, że pairing jest ci obojętny <3333333
Uwielbiam twoje komentarze. Motywują jak nic innego ♥
A więc, zdrowiej. Duuuużo zdrówka ci życzę :3 I dziękuję za miłe słowa ♥♥♥♥ No i of kors za ciebie (͡° ͜ʖ ͡°)
Wow!!!!! Jaki świetny! No uwielbiam <3 CUDOWNE!!!! Tak bardzo kocham VMin a teraz dzięki temu scenariuszowi jeszcze bardziej <3
OdpowiedzUsuńO jeju, to milo :3
UsuńDziękuję ♥
CUDEŃKO! Czekam na kolejne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ^^
☁☁☁☁☁☁☁
☁����☁����☁
��������������
��������������
��������������
☁����������☁
☁☁������☁☁
☁☁☁��☁☁☁
☁☁☁☁☁☁☁
Dziękuję ♥
UsuńSuper! MEGA super!
OdpowiedzUsuńUwielbiam VMiny i jeszcze bardziej szczęśliwe zakończenia ♥
Czekam na kolejne ))))
Vminy są bardzo słodkie :3
UsuńMiło mi, że się podobało ~ ♥
Ohhhh jak można pisać tak coś mega cudnego?! Płaczę �� Ten VMin! Pozdrawiam i życzę weny! ●v●
OdpowiedzUsuń(dopiero teraz zauważyłam, przepraszam że tak późno ;; )
UsuńJeju, bardzo mi miło że się spodobało :3
Dziękuję ♥
Chcę tylko szybko poradzić każdemu, kto ma trudności w jego związku z kontaktem z Dr.Agbazara, ponieważ jest on jedyną osobą zdolną do przywrócenia zerwanych związków lub zerwanych małżeństw w terminie 48 godzin. ze swoimi duchowymi mocami. Możesz skontaktować się z Dr.Agbazara, pisząc go przez e-mail na adres ( agbazara@gmail.com ) LUB zadzwoń / WhatsApp mu na ( +2348104102662 ), w każdej sytuacji życia znajdziesz siebie.
OdpowiedzUsuń