Podoba wam się szablon? Podziękujcie, proszę Dragons <3
Na zamówienie Dagi Jan
Pairing - VHope
Gatunek - angst
Ostrzeżenie - przygotować chusteczki
ROK 2015
Czasy liceum wspominam tylko wtedy, kiedy muszę. To był dla mnie zarówno najlepszy, jak i najgorszy czas w życiu. Byłem wtedy najszczęśliwszym człowiekiem stąpającym po tej planecie, by w następnej chwili upaść na samo dno i stać się najżałośniejszą postacią. Mimo, że minęło tak wiele lat, ja nadal mam to wszystko przed oczami, jakby minął ledwie jeden dzień. Nie wyróżniałem się niczym od moich rówieśników. Uczyłem się na tyle przeciętnie, by zdawać do kolejnej klasy, ale bez jakiś większych sukcesów. Jak każdy większość swojego czasu spędzałem w szkole, a po południami spotykałem się ze znajomymi. Najczęstsze miejsce, które odwiedzaliśmy to kafejka internetowa. Nadal pamiętam smak ramenu stamtąd i ból palców po całonocnym graniu w gry. Moja mentalność nie wybiegała dalej niż umysł zwykłego nastolatka. Myślałem prosto, nie zważając na to, co działo się wokół mnie. Jednak było jedno zdarzenie, które odmieniło mnie na resztę życia. Pomiędzy pierwszą a drugą klasą wyjechałem na wakacje do ciotki, która kilka lat wcześniej wyprowadziła się do stolicy. Miałem tam spędzić cały ostatni miesiąc pomagając jej i kuzynowi w drobnych pracach w jej własnej restauracji. Biznes nie przynosił kokosów, ledwie, co starczało na opłacenie czynszu, ale ciotka miała zbyt wiele dumy, by wrócić z podkulonym ogonem i błagać babcię, by ponownie pozwoliła jej u siebie zamieszkać. Mimo, że przed południe spędzałem w restauracji, wieczór nadal pozostawał do mojej dyspozycji. Miałem okazję zwiedzić Seul i korzystałem z tej szansy, mogła mi się trafić jedyna taka w życiu. Ostatniego dnia mojego pobytu kuzyn postanowił zabrać mnie na imprezę w jednym z najpopularniejszych klubów. Nigdy takie zabawy mnie nie pociągały, ale stwierdziłem, że raz się żyje i pozwoliłem mu, aby mnie tam zaciągnął. Wypiłem jednego drinka już czując lekkie szumienie w głowie, więc po opróżnieniu szklanki po prostu spasowałem. Kuzyna juz dawno zgubiłem, podejrzewałem, że już od jakiegoś czasu bawił się w najlepsze na parkiecie z przypadkowo poznaną dziewczyną. Nie bardzo mogąc znaleźć sobie miejsce ruszyłem w kierunku łazienki. Ledwie zdążyłem wyjść zza zakrętu, a moje ciało zostało przyszpilone innym nieznajomym ciałem do ściany. Zdążyłem jedynie mrugnąć i zauważyć chłopaka przed sobą, bo później jego wargi znalazły się na moich. Przez chwilę się opierałem, nagle zdając sobie sprawę, że mi się to podoba. Oddałem pieszczotę wędrując dłońmi do jego włosów i ciesząc się z bliskości. Pocałunek nie trwał długo, ale pozostawił mnie z łomoczącym sercem i pustką w głowie. To wtedy pierwszy raz pomyślałem, że może istnieć coś więcej, wykraczające poza ogólnie przyjęte normy i nieskomplikowaną logikę ludzką. Wróciłem do domu z dziwnym uczuciem. Czułem, że się zmieniłem, ale nie potrafiłem wychwycić żadnej różnicy w swoim zachowaniu. Do czasu, kiedy znów usiadłem w tej samej ławce, co jeszcze dwa miesiące wcześniej, a mój wzrok odruchowo powędrował w stronę chłopaka, który zawsze siedział w ostatniej ławce ze spuszczoną głową, na tego, który wyjawił nam tak dużo o sobie, a my jedynie odpowiedzieliśmy mu głuchą ciszą. Na twarzy blondyna nigdy nie widziałem uśmiechu. Może raz, kiedy przedstawialiśmy się przed nową klasą. Nawet nie wiem, dlaczego zatrzymałem we wspomnieniach ten obraz. Może dlatego, że rozświetlał wtedy całe pomieszczenie, ale to skończyło się wraz z momentem, w którym wypowiedział pamiętne słowa, a wszyscy odwrócili się od niego, nawet nie próbując go poznać. Nikt nie chciał zostać jego kolegą z ławki, każdemu przeszkadzał jego widok przed sobą, więc na końcu został przetransportowany do ostatniego rzędu. Mimo, że jego stolik został popisany nieprzyzwoitymi wyzwiskami on tego nie starł, jakby każdego dnia karząc się, za to kim jest. Nigdy nie jadł drugiego śniadania wraz z innymi, wychodząc ze stołówki z tacą w dłoni całe pół godziny przesiadywał w toalecie, czując, że nie pasuje nigdzie. Nikt nie wiedział o tym, że zawsze sekretnie na niego spoglądałem. To nie był najlepszy czas, na mówienie, że jest się homoseksualistą. Świat wtedy nie był tak wyrozumiały i tolerancyjny, jak teraz. Jednak ten blondyn powiedział to głośno skazując się z tym samym na zniewagi i odrzucenie. Zawsze zastanawiałem się, dlaczego to zrobił. Gdyby pozostawił to w ukryciu, miałby teraz prawdopodobnie masę przyjaciół. Sam skazał się na taki los i to było myślenie starego mnie. Nowy ja mu współczuł i z całych sił chciał poprawić jego los. Pomimo to nadal brakowało mi odwagi, by uczynić jakiś większy krok, po za dogłębnym wpatrywaniem się w niego.
- Hoseok, Jung Hoseok - nauczycielka stała nad stolikiem ciemnowłosego od dobrych kilku minut próbując zwrócić na siebie jego uwagę.
Jego głowa, jak i prawie całe ciało odwrócone były w tył wpatrując się w jakiś punkt, po za zasięgiem wzroku innych. Z rozmyślań wyrwał go dopiero łokieć niebezpiecznie uderzający w jego żebro. Z rozmachem odwrócił się we właściwą stronę napotykając zdenerwowany wzrok nauczycielki.
- Zostań po lekcji - to było jedyne, co powiedziała, choć wszyscy oczekiwali wybuchu z jej strony.
Kiedy zadzwonił dzwonek Hoseok czuł się dziwnie podchodząc do jej biurka. Taka sytuacja jeszcze nie miała miejsce we wszystkich latach jego wcześniejszej edukacji.
- Co się z tobą dzieję? - zapytała spokojnym tonem, kiedy klasa opustoszała i pozostali we dwójkę - Rozumiem, że to dopiero pierwszy tydzień po wakacjach, ale twoje rozkojarzenie ma miejsce dzień w dzień. Nie wiem, co takiego ciekawego znajduje się z tyłu klasy, ale załatw to szybko, bo nie wyobrażam sobie, żeby twoje zachowanie miało miejsce każdego dnia przez kolejne dziesięć miesięcy - zakończyła, a brunet mógł jedynie skinąć pobłażliwie głową.
Wiedział, że musiał się z tym uporać. Chociaż nigdy nie podejrzewał siebie o bycie gejem, teraz takie myśli kryły się w jego głowie. Nie mógł zapomnieć pocałunku, jakim obdarzył go nieznajomy niespełna siedem dni wcześniej. To nie tak, że zakochał się w tym chłopaku, mało on go obchodził, ważniejsze, że rozpalił w nim wątpliwości. Dzień w dzień z uwagą wpatrywał się w blondyna próbując wychwycić jakieś cechy, które by ich łączyły. Czy geje mieli jakieś cechy szczególne? Po tylu godzinach dokładnych oględzin ciała i zachowania chłopaka nie wychwycił, by był on jakiś inny i odstający od reszty. Był przystojny, zawsze skupiony, czasem lekko speszony, ale nigdy inny. Chciał go poznać, pragnął wyłamać się z tego schematu, w którym wszyscy tkwili, chciał zerwać z rutyną. Pierwszym krokiem do tego był głęboki oddech i pchnięcie drzwi męskiej toalety. Podszedł do jednej z kabin, w której słychać było tłumione dźwięki i zapukał lekko.
- Taehyung - szepnął dość, cicho, ale sami znajdowali się w pomieszczeniu, do tego echo pomogło w tym, aby słowa dotarły do uszu blondyna.
Chłopak wstrzymał oddech bojąc się choćby poruszyć. Przeżył już wiele takich sytuacji, w których koledzy z klasy znajdywali go i moczyli jego głowę w wodzie z sedesu. Tak spędził cały pierwszy rok i miał cichą nadzieję, że wraz z drugim rokiem się to skończy, ale czuł po kościach, że się przeliczył. Hoseok westchnął, co on sobie myślał? Wiadomo, że Taehyung przeżył piekło w tej toalecie, kilka razy był świadkiem jego poniżenia, ale nigdy nie miał śmiałości, by przeciwstawić się innym i mu pomóc.
- Nic ci nie zrobię - zapewnił go - Proszę otwórz. Chcę z tobą tylko porozmawiać- starał się mówić cicho, żeby go nie przestraszyć.
Blondyn uważał samego siebie za naiwnego, ale ten ciepły głos sprawił, że chciał uchylić zasuwkę, nawet, jeśli miałoby to oznaczać głowę spłukiwaną w klozecie.
Niepewnie wyjrzał widząc ciemne tęczówki wpatrujące się wprost w niego. Nie czuł już lęku, bardziej zdziwienie.
- Hoseok - szepnął.
- Znasz moje imię? - zainteresował się brunet.
Taehyung pewniej wyszedł zza drzwiczek na dobre je zamykając.
- To ja powinienem zadać to pytanie. Nie należę do najpopularniejszych osób - chłopak spuścił głowę, będąc zawstydzonym tym, że kolega przyłapał go na posiłku w toalecie.
Hoseok nie odpowiedział, nie chciał peszyć chłopaka jeszcze bardziej.
- Czy mógłbym zjeść z tobą drugie śniadanie? - zapytał w zamian sprawiając, że duże oczy blondyna spoczęły na jego.
Kiwnął twierdząco głową. Taehyung nie wiedział, dlaczego tak łatwo ulegał jego namową. Może chodziło o ten ciepły głos, który wywoływał w nim poczucie bezpieczeństwa.
- Ale nie tutaj - Hoseok pewnie chwycił go za nadgarstek, na co ten wzdrygnął się bojąc się o swój los, i pociągnął go w stronę wyjścia - Słyszałem, jak Namjoon mówił, że robił kupę - na jego twarzy wykwitło obrzydzenie. Pozwolił prowadzić się w tylko w Hoseokowi znanym kierunku. Dość szybko znaleźli się na szkolnym dziedzińcu, wrześniowe powietrze otuliło ich swoją mgiełką. Jedli w ciszy, ale oboje czuli, że w takim towarzystwie jadło się o wiele smaczniej. Zaczęli codziennie tak spędzać długie przerwy, a Hoseok złapał się na tym, że z utęsknieniem wyczekiwał godziny lunchu. Spędzanie czasu z Taehyungiem stało się dla niego najprzyjemniejszą częścią całego dnia. Pewnego dnia, kiedy jego kolega z ławki nie pojawił się na lekcjach z powodu choroby postanowił dosiąść się do blondyna, by być tego dnia mniej samotnym. Nie spodziewał się, że cała klasa z rozdziawionymi ustami będzie na nich patrzeć. Ich wzrok był krytyczny, oceniający, jakby popełnił straszliwą zbrodnię. Wszyscy szemrali, ale pierwszy raz w życiu miał to gdzieś.
- Masz pożyczyć długopis? Zapodziałem gdzieś swój - zapytał odwracając głowę w kierunku towarzysza. Jego głowa była spuszczona, a jego policzki zdobiła purpura - Nie przejmuj się. Wkrótce przestaną gadać - oznajmił w celu pocieszania go i zabrał się za przeszukiwanie jego piórnika - Wyjątkowo pięknie dziś wyglądam, że tak mi się przypatrujesz? - rzucił w kierunku dziewczyny siedzącej przed nim.
Kiedy lekcje dobiegły końca Hoseok ruszył za blondynem, chociaż droga do jego domu była w odwrotnym kierunku. Taehyung przez chwilę próbował ignorować to, że chłopak za nim idzie, ale po chwili nie wytrzymał i gwałtownie odwrócił się w jego kierunku. Brunet omal nie wpadł na kolegę nie spodziewając się w ogóle jego ruchu.
- Dlaczego za mną idziesz? - zapytał ze zdziwioną miną.
- Zabieram cię na gofry - oznajmił radośnie chwytając go pod ramię i ciągnąc przed siebie, mimo jego protestów.
Kiedy dokonali zakupu usiedli na ławce w parku rozkoszując się słodyczą.
- Naprawdę dawno tego nie jadłem - westchnął blondyn.
- Więc czemu się tak opierałeś? - zapytał z pełną buzią.
- Bo cię nie znam, nie wiem jakie masz zamiary w stosunku do mnie. Może teraz udajesz miłego, żeby później zrobić ze mnie pośmiewisko na oczach całej szkoły. Nie raz już to przeżyłem, więc chyba rozumiesz dlaczego jestem ostrożny - wytłumaczył.
- Nigdy bym tego nie zrobił, nie należę do takich osób - odpowiedział po chwili zawahania wstając i wrzucając swój i Taehyunga papierek do pobliskiego kosza na śmieci.
- Każdy tak mówi. - Taehyung otarł twarz czując, że ma na nich resztki bitej śmietany.
- Ja nie jestem ... - Jung nie zdążył dokończyć, bo przerwał mu dość znajomy głos.
- Ej, Hoseokie - spojrzał w kierunku głosu uzmysławiając sobie, że należał do kolegi z jego klasy, który przechadzał się po parku z grupką kilku znajomych - Teraz zadajesz się z tym pedałkiem? - zapytał podchodząc i lustrując ich obu wzrokiem - A może stałeś się taki jak on? Ruchacie się? - Hoseok wolał zignorować te głupie docinki, chociaż krew w jego żyłach wrzała - Chociaż powiem ci, że buźkę to ma całkiem ładną - miarka się przebrała, kiedy dłoń tego zwyrodnialca musnęła skórę policzka Taehyunga.
W mocnym uścisku złapał jego nadgarstek odtrącając jego dłoń.
- Nie waż się go dotykać - warknął przez zaciśnięte zęby zgarniając blondyna pod swoje ramię.
- Patrzcie - jego znajomi spojrzeli na siedzącą dwójkę - jaki piękny obrazek - po powiedzeniu tego splunął prosto pod ich stopy - Ale Jung, chyba zapomniałeś, co robi się z takimi odmieńcami jak ty - złapał go za koszulkę unosząc do pionu i wymierzył mu uderzenie prosto w twarz - Nie potrzebujemy pedałów w naszej szkole - oznajmił kolejny raz kalecząc jego buzię.
- Myślisz, że kim jesteś, żeby o tym decydować? - brunet wyrwał się z uścisku z całej siły uderzając barkami w jego brzuch i powalając na ziemię.
Jednak nie na długo przejął kontrolę, bo po chwili jego znajomi rzucili się z pięściami. Było ich zbyt wielu, by można było mówić o uczciwej walce i zwycięstwie bruneta. Zostawili go dopiero, kiedy ledwo co mógł się ruszać leżąc na zimnym bruku, a zapłakany Taehyung klęczał przy nim sprawdzając jego czynności życiowe. Po chwili otarł wierzchem dłoni wszystkie łzy i używając całej swojej siły podniósł go i oparł o swoje ramię. Powolnym krokiem ruszył w kierunku swojego mieszkania, które na szczęście znajdowało się tylko kilka metrów dalej. Czuł jak pot się z niego leje, ale dzielnie przestępował kolejne stopnie w większości ciągnąc bruneta niż go podtrzymując. Trzy piętra pokonali w więcej niż kwadrans, ale w końcu blondyn mógł ułożyć poszkodowanego na kanapie w salonie. Wymęczony brunet, zarówno walką i bólem, udał się w krainę snu. Obudził się, kiedy zaczęło się już ściemniać. Chciał się podnieść, ale poczuł ból rozchodzący się po całym jego ciele. Nagle dobiegł do niego blondyn, odświeżony i w nowych ubraniach.
- Leż - nakazał i podał mu białą tabletkę i kubeczek z wodą, skinieniem głowy wymusił na nim połknięcie, co uczynił - Miałeś szczęście, że nie ma żadnego złamania. Jesteś tylko trochę poobijany. Jak mogłeś być tak nieodpowiedzialny i się z nimi bić? - zapytał kręcąc głową z dezaprobatą.
- Miałem pozwolić, żeby cię w ten sposób nazywał i dotykał? - uniósł się na łokciach i spojrzał na niego przenikliwie.
- Leż - popchnął lekko jego tors, sprawiając, że znów opadł na poduszkę - To nie pierwszy raz.
- Może nie pierwszy, ale ostatni - powiedział zwracając jego uwagę na swoją osobę.
Taehyung prychnął.
- Nie wypowiadaj takich słów, kiedy nie możesz wziąć za nie odpowiedzialności - wstał i wyszedł z pomieszczenia zabierając ze sobą kubek.
Sam nawet nie wiedział, kiedy jego powieki same się zamknęły. Obudził się, kiedy Taehyung lekko szarpnął jego ramię.
- Hyung, połóż się w moim pokoju - oznajmił pomagając mu się podnieść.
- A co z tobą? Nie pozwolę ci spać na kanapie - powiedział to trochę zbyt głośno, ale blondynowi najwidoczniej to nie przeszkadzało.
- Moja mama ma nocną zmianę, więc położę się w jej sypialni - wytłumaczył mu.
Hoseok nie miał innego wyjścia jak się zgodzić. Sam nie potrafiłby wrócić do domu, a nie chciał, żeby chłopak znów musiał go targać. Ponadto gdyby jego rodzice zobaczyli go w tym stanie, zapewne dostał by jeszcze od nich, za bójkę. Pozwolił zaprowadzić się do dość małego pomieszczenie i ułożyć w pościeli, która pachniała Taehyungiem, kiedy tylko chłopak wyszedł zamykając za sobą drzwi wtulił nos w poduszkę wdychając zapach i próbując ponownie zasnąć. Nie spał długo, może trwało to godzinę, możliwe, że troszkę dłużej. Podniósł się ignorując uczucie bólu i zapaliwszy lampkę przy łóżku rozejrzał się po pokoju, dostrzegając zdjęcia blondyna porozstawiane na półce. Znów to, co przykuło jego uwagę to uśmiech, który nie gościł już na ustach chłopaka. Postanowił, że zrobi wszystko, co w jego mocy, by Taehyung znów się śmiał i żeby ten uśmiech już nigdy nie znikał z jego ust. Przeszedł w stronę biurka i otworzył zeszyt na nim leżący na pierwszej lepszej stronie.
Nie mogłem przezwyciężyć smutku w moim sercu
Wytrzymuję kolejną ciemną i bezsenną noc,
nie zwracając uwagi na moją rozpacz
zmęczenie znów budzi mnie nad ranem.
Moje rany wydają się gorsze niż się spodziewałem
Ból jest głębszy niż myślałem
Hoseoka ścisnęło serce, kiedy czytał te słowa. Domyślił się, że jest to pamiętnik chłopaka. Jak wiele ten chłopak przeszedł? Dlaczego takie niewinne stworzenie musiało znosić tyle upokorzeń, bólu cierpienia? Wyszedł z pokoju i delikatnie otworzył drewniane drzwi, które wprowadziły go do sypialni, w której młodszy smacznie spał lekko pochrapując. Podszedł do niego i przyjrzał się jego przystojnej twarzy. Nie, chłopak nie był przystojny, on był po prostu ładny, ale nie w złym tego słowa znaczeniu. Brunet przeczesał palcami jego jasne kosmyki, czując pod palcami ich miękkość.
- Sprawię, że już nigdy nie będziesz musiał cierpieć - szepnął składając lekki pocałunek na jego czole.
Zaczynałem zdawać sobie sprawę, jakie uczucia ogarniały moje ciało. Nie czułem lęku przed tym, co nieznane. Miałem przy sobie kogoś, o kogo chciałem się troszczyć. W przeciągu kilku dni ten chłopak stał się dla mnie najważniejszą osobą w życiu. Każdą chwilę zacząłem spędzać właśnie z nim. Początkowo dość opornie podchodził do naszych spotkań, ale z czasem myślę, że sam pragnął mnie widywać. Był weselszy i dużo bardziej przystępniejszy, mogliśmy rozmawiać ze sobą godzinami, jednak nawet, kiedy mu się poprawiło uśmiech nadal nie okalał jego ładnej twarzyczki. Nie zdradzałem się przy nim z moimi uczuciami, mógłby to opacznie zrozumieć. Znów myśleć, że chcę sobie z niego zażartować.
- Dzień dobry - Hoseok troszkę się zdziwił kiedy zamiast zwykłego widoku blondyna w drzwiach, zobaczył kobietę.
Odpowiedziała mu tym samym również będąc nieco zdezorientowaną - Czy zastałem Taehyunga?
- Wyszedł na chwilę do sklepu, zaraz wróci, a ty kim jesteś? - jej ton był miły.
- Jestem Hoseok. Jego przyjaciel - jak myślał chłopak nie zwierzał się matce z ich spotkań.
Kiedy przebywali w jego mieszkaniu jego matka zawsze pracowała i nigdy nie miał okazji jej poznać. Ojca nie było z nimi, więc była jedyną żywicielką rodziny, widać było, że wypruwała sobie żyły, żeby mogli żyć na godnym poziomie. Zaprosiła go do środka, czuł się trochę dziwnie, jakby przed rozmową z przyszłą teściową. Usiadł na kanapie, plecy mając wyjątkowo wyprostowane, a ręce spocone.
- Pierwszy raz Taehyung przyprowadził kolegę do domu - wyznała mu szczerze siadając naprzeciwko niego - Czy wy może...? - zawahała się przed kolejną częścią - Jesteście parą?
- Nie, nie - odpowiedział szybko chcąc wyprowadzić ją z błędu - Przyjaźnimy się.
Westchnęła może trochę z ulgą?
- Szczerze, obawiałam się, że mój Taehyung nie ma w ogóle przyjaciół ze względu na swoją orientację - wyznała mu swoje obawy.
Skoro blondyn nie powiedział jej o swoich problemach w szkole, nie miał prawa jej o tym informować, więc skłamał.
- Taehyung ma masę przyjaciół. Jest tak rozkoszny, że nikt nie może się mu oprzeć. Nikt w klasie nie ma problemu z jego orientacją.
- Ahh... rozumiem - powiedziała uśmiechając się lekko pod nosem.
Był przekonany, że uwierzyła w jego kłamstwo. Nie musi wszystkiego wiedzieć, skoro on wziął na siebie odpowiedzialność sprawienia, że chłopak będzie szczęśliwy.
***
- Gdzie mnie zabierasz? - zapytał zdenerwowany Taehyung - Wiesz, że nie lubię niespodzianek - nadął dolną wargę, a Hoseok nie mógł się powstrzymać, żeby nie ścisnąć go za policzki - Hyyyung - zafalował swoim głosem.
- Przepraszam, ale tylko głupi by się nie domyślił, gdzie idziemy skoro wziąłem to wszystko ze sobą - wskazał ruchem głowy na wiklinowy kosz, który trzymał w dłoniach.
Za to dostał kuksańca w ramię i zaśmiał się perliście. Wsiedli na rowery i Hoseok ruszył pierwszy sprawiając, że blondyn jechał za nim. Po kilkunastu minutach drogi zatrzymali się w parku zostawiając rowery pod drzewem. Brunet rozłożył koc i Taehyung od razu się na nim usadowił. Po chwili również Hoseok opadł na miękki koc kładąc obok kosz z przygotowanymi przekąskami. Młodszy o kilka miesięcy chłopak położył głowę na jego kolanach przymykając powieki. Brunet troszkę zdziwił się tym gestem, bo jasnowłosy nigdy nie okazywał mu tego typu czułości. Spojrzał w dół na jego twarz widząc jego długie rzęsy i malinowe usta, które były kusząco rozchylone i tylko prosiły się, by ktoś je scałował. Hoseok zbliżył się do niego, zupełnie zapominając o jakichkolwiek konsekwencjach. Otrząsnął się dopiero, kiedy jego twarz znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od tej blondyna. Chłopak otworzył oczy i wpatrywał się w niego przenikliwie. Mimo to w jego spojrzeniu nie dostrzegł ani strachu ani obrzydzenia. Przełknął głośno ślinę i odsunął się od niego wpatrując się w bezchmurne niebo.
- Dlaczego się odsunąłeś? - do jego uszu dotarł jego aksamitny głos.
Hoseok stał się zdekoncentrowany. Czy Taehyung powiedział właśnie, że chciał, aby go pocałował? Jego serce waliło, jak jeszcze nigdy. Bał się, że człowiekowi tak szybko nie może bić i może zaraz potrzebować karetki. Cieszył się, że blondyn nie mógł tego usłyszeć. Nagle poczuł, że ten porusza się na jego kolanach i po chwili jego ciężar znikł. Dłonie blondyna dotknęły delikatnie policzka bruneta sprawiając, że jego wzrok powędrował w jego stronę. Taehyung posyłał mu promienny uśmiech, na widok którego Hoseokowi odebrało mowę. Zrobił to, udało mu się przywrócić na tą piękną twarz uśmiech. Blondyn nie był już posępnym dzieciakiem, który każdą chwilę spędzał w domu. Teraz miał kogoś dla kogo warto było żyć i się uśmiechać. Brunet nie mógł powstrzymać się przed dotknięciem jego miękkich warg, po których przejechał kciukiem.
- Uśmiechasz się – szepnął trochę do niego, trochę do siebie.
Chłopak przymknął powieki rozkoszując się jego dotykiem. Hoseok zbliżył się i owiał swoim ciepłym oddechem twarz jasnowłosego, który zadrżał na taki gest, ale nie odsunął się. Brunet delikatnie ułożył swoje usta na jego i trwał chwilę w bezruchu, czując, że stado motyli w jego podbrzuszu jest gotowe do odlotu. Zaczął z niezwykłą czułością masować wargi młodszego, który westchnął. Ich pocałunek nie trwał długo, ale oddał tak wiele emocji, które oboje przed ostatni czas w sobie skrywali. Hoseok czuł, że następne dni będą dla niego jednymi z najpiękniejszych i najszczęśliwszych. Taehyung w końcu w pełni był przy jego boku. Blondyn ponownie ułożył się na jego kolanach wpatrując się rozmarzonymi oczyma w pojedyncze białe obłoki, które zdążyły podpłynąć. Siedzieli w ciszy, łapiąc korzyści ze wspólnie spędzanego czasu. Hoseok zaczął się nad czymś dokładnie zastanawiać, nie wiedząc, czy jego pytanie nie okaże się nie na miejscu.
- Dlaczego przyznałeś się do bycia gejem? – zapytał w końcu, wiedząc, że będzie żałował, jeśli go o to nie zapyta.
Chłopak przez chwilę milczał, bijąc się z myślami czy ma odpowiedzieć na to pytanie.
- Miałem przyjaciela – zaczął spoglądając z dołu na jego twarz – Przyjaźniliśmy się przez wiele lat, a ja ukrywałem moją orientację i pewnego dnia on sam ją odkrył. Czuł się zraniony przez mój brak szczerości. Pobił mnie – zawahał się przed dalszą częścią, a brunet w geście pocieszającym przeczesał palcami jego grzywkę – Prawie wtedy umarłem. Spędziłem w szpitalu pół roku dochodząc do siebie. Po tym nie chciał mnie już więcej widzieć. Znalazł sobie nowych znajomych, na mnie jedynie spoglądał z obrzydzeniem. To był ostatni rok gimnazjum, więc upewniłem się, że nie pójdę do tego samego liceum, co on – zakończył uwalniając swoje serce od wszelkiego ucisku.
- Byłeś z nim zakochany? – zainteresował się Hoseok.
- Nie, to nie tak. Po prostu się z nim przyjaźniłem, ale bałem się jego reakcji, gdybym powiedział mu prawdę.
Dopiero teraz Hoseok zrozumiał, jakie chłopak miał motywy. Chciał, żeby wszyscy polubili go za to kim jest, a nie za to, kogo dobrze udaje.
Dlatego przyznał się do swojej orientacji, żeby nigdy więcej nie tracić przyjaciół z tego powodu. Wolał ich nie mieć niż cierpieć z powodu ich odejścia.
ROK 1945
- Hoseok, Jung Hoseok - nauczycielka stała nad stolikiem ciemnowłosego od dobrych kilku minut próbując zwrócić na siebie jego uwagę.
Jego głowa, jak i prawie całe ciało odwrócone były w tył wpatrując się w jakiś punkt, po za zasięgiem wzroku innych. Z rozmyślań wyrwał go dopiero łokieć niebezpiecznie uderzający w jego żebro. Z rozmachem odwrócił się we właściwą stronę napotykając zdenerwowany wzrok nauczycielki.
- Zostań po lekcji - to było jedyne, co powiedziała, choć wszyscy oczekiwali wybuchu z jej strony.
Kiedy zadzwonił dzwonek Hoseok czuł się dziwnie podchodząc do jej biurka. Taka sytuacja jeszcze nie miała miejsce we wszystkich latach jego wcześniejszej edukacji.
- Co się z tobą dzieję? - zapytała spokojnym tonem, kiedy klasa opustoszała i pozostali we dwójkę - Rozumiem, że to dopiero pierwszy tydzień po wakacjach, ale twoje rozkojarzenie ma miejsce dzień w dzień. Nie wiem, co takiego ciekawego znajduje się z tyłu klasy, ale załatw to szybko, bo nie wyobrażam sobie, żeby twoje zachowanie miało miejsce każdego dnia przez kolejne dziesięć miesięcy - zakończyła, a brunet mógł jedynie skinąć pobłażliwie głową.
Wiedział, że musiał się z tym uporać. Chociaż nigdy nie podejrzewał siebie o bycie gejem, teraz takie myśli kryły się w jego głowie. Nie mógł zapomnieć pocałunku, jakim obdarzył go nieznajomy niespełna siedem dni wcześniej. To nie tak, że zakochał się w tym chłopaku, mało on go obchodził, ważniejsze, że rozpalił w nim wątpliwości. Dzień w dzień z uwagą wpatrywał się w blondyna próbując wychwycić jakieś cechy, które by ich łączyły. Czy geje mieli jakieś cechy szczególne? Po tylu godzinach dokładnych oględzin ciała i zachowania chłopaka nie wychwycił, by był on jakiś inny i odstający od reszty. Był przystojny, zawsze skupiony, czasem lekko speszony, ale nigdy inny. Chciał go poznać, pragnął wyłamać się z tego schematu, w którym wszyscy tkwili, chciał zerwać z rutyną. Pierwszym krokiem do tego był głęboki oddech i pchnięcie drzwi męskiej toalety. Podszedł do jednej z kabin, w której słychać było tłumione dźwięki i zapukał lekko.
- Taehyung - szepnął dość, cicho, ale sami znajdowali się w pomieszczeniu, do tego echo pomogło w tym, aby słowa dotarły do uszu blondyna.
Chłopak wstrzymał oddech bojąc się choćby poruszyć. Przeżył już wiele takich sytuacji, w których koledzy z klasy znajdywali go i moczyli jego głowę w wodzie z sedesu. Tak spędził cały pierwszy rok i miał cichą nadzieję, że wraz z drugim rokiem się to skończy, ale czuł po kościach, że się przeliczył. Hoseok westchnął, co on sobie myślał? Wiadomo, że Taehyung przeżył piekło w tej toalecie, kilka razy był świadkiem jego poniżenia, ale nigdy nie miał śmiałości, by przeciwstawić się innym i mu pomóc.
- Nic ci nie zrobię - zapewnił go - Proszę otwórz. Chcę z tobą tylko porozmawiać- starał się mówić cicho, żeby go nie przestraszyć.
Blondyn uważał samego siebie za naiwnego, ale ten ciepły głos sprawił, że chciał uchylić zasuwkę, nawet, jeśli miałoby to oznaczać głowę spłukiwaną w klozecie.
Niepewnie wyjrzał widząc ciemne tęczówki wpatrujące się wprost w niego. Nie czuł już lęku, bardziej zdziwienie.
- Hoseok - szepnął.
- Znasz moje imię? - zainteresował się brunet.
Taehyung pewniej wyszedł zza drzwiczek na dobre je zamykając.
- To ja powinienem zadać to pytanie. Nie należę do najpopularniejszych osób - chłopak spuścił głowę, będąc zawstydzonym tym, że kolega przyłapał go na posiłku w toalecie.
Hoseok nie odpowiedział, nie chciał peszyć chłopaka jeszcze bardziej.
- Czy mógłbym zjeść z tobą drugie śniadanie? - zapytał w zamian sprawiając, że duże oczy blondyna spoczęły na jego.
Kiwnął twierdząco głową. Taehyung nie wiedział, dlaczego tak łatwo ulegał jego namową. Może chodziło o ten ciepły głos, który wywoływał w nim poczucie bezpieczeństwa.
- Ale nie tutaj - Hoseok pewnie chwycił go za nadgarstek, na co ten wzdrygnął się bojąc się o swój los, i pociągnął go w stronę wyjścia - Słyszałem, jak Namjoon mówił, że robił kupę - na jego twarzy wykwitło obrzydzenie. Pozwolił prowadzić się w tylko w Hoseokowi znanym kierunku. Dość szybko znaleźli się na szkolnym dziedzińcu, wrześniowe powietrze otuliło ich swoją mgiełką. Jedli w ciszy, ale oboje czuli, że w takim towarzystwie jadło się o wiele smaczniej. Zaczęli codziennie tak spędzać długie przerwy, a Hoseok złapał się na tym, że z utęsknieniem wyczekiwał godziny lunchu. Spędzanie czasu z Taehyungiem stało się dla niego najprzyjemniejszą częścią całego dnia. Pewnego dnia, kiedy jego kolega z ławki nie pojawił się na lekcjach z powodu choroby postanowił dosiąść się do blondyna, by być tego dnia mniej samotnym. Nie spodziewał się, że cała klasa z rozdziawionymi ustami będzie na nich patrzeć. Ich wzrok był krytyczny, oceniający, jakby popełnił straszliwą zbrodnię. Wszyscy szemrali, ale pierwszy raz w życiu miał to gdzieś.
- Masz pożyczyć długopis? Zapodziałem gdzieś swój - zapytał odwracając głowę w kierunku towarzysza. Jego głowa była spuszczona, a jego policzki zdobiła purpura - Nie przejmuj się. Wkrótce przestaną gadać - oznajmił w celu pocieszania go i zabrał się za przeszukiwanie jego piórnika - Wyjątkowo pięknie dziś wyglądam, że tak mi się przypatrujesz? - rzucił w kierunku dziewczyny siedzącej przed nim.
Kiedy lekcje dobiegły końca Hoseok ruszył za blondynem, chociaż droga do jego domu była w odwrotnym kierunku. Taehyung przez chwilę próbował ignorować to, że chłopak za nim idzie, ale po chwili nie wytrzymał i gwałtownie odwrócił się w jego kierunku. Brunet omal nie wpadł na kolegę nie spodziewając się w ogóle jego ruchu.
- Dlaczego za mną idziesz? - zapytał ze zdziwioną miną.
- Zabieram cię na gofry - oznajmił radośnie chwytając go pod ramię i ciągnąc przed siebie, mimo jego protestów.
Kiedy dokonali zakupu usiedli na ławce w parku rozkoszując się słodyczą.
- Naprawdę dawno tego nie jadłem - westchnął blondyn.
- Więc czemu się tak opierałeś? - zapytał z pełną buzią.
- Bo cię nie znam, nie wiem jakie masz zamiary w stosunku do mnie. Może teraz udajesz miłego, żeby później zrobić ze mnie pośmiewisko na oczach całej szkoły. Nie raz już to przeżyłem, więc chyba rozumiesz dlaczego jestem ostrożny - wytłumaczył.
- Nigdy bym tego nie zrobił, nie należę do takich osób - odpowiedział po chwili zawahania wstając i wrzucając swój i Taehyunga papierek do pobliskiego kosza na śmieci.
- Każdy tak mówi. - Taehyung otarł twarz czując, że ma na nich resztki bitej śmietany.
- Ja nie jestem ... - Jung nie zdążył dokończyć, bo przerwał mu dość znajomy głos.
- Ej, Hoseokie - spojrzał w kierunku głosu uzmysławiając sobie, że należał do kolegi z jego klasy, który przechadzał się po parku z grupką kilku znajomych - Teraz zadajesz się z tym pedałkiem? - zapytał podchodząc i lustrując ich obu wzrokiem - A może stałeś się taki jak on? Ruchacie się? - Hoseok wolał zignorować te głupie docinki, chociaż krew w jego żyłach wrzała - Chociaż powiem ci, że buźkę to ma całkiem ładną - miarka się przebrała, kiedy dłoń tego zwyrodnialca musnęła skórę policzka Taehyunga.
W mocnym uścisku złapał jego nadgarstek odtrącając jego dłoń.
- Nie waż się go dotykać - warknął przez zaciśnięte zęby zgarniając blondyna pod swoje ramię.
- Patrzcie - jego znajomi spojrzeli na siedzącą dwójkę - jaki piękny obrazek - po powiedzeniu tego splunął prosto pod ich stopy - Ale Jung, chyba zapomniałeś, co robi się z takimi odmieńcami jak ty - złapał go za koszulkę unosząc do pionu i wymierzył mu uderzenie prosto w twarz - Nie potrzebujemy pedałów w naszej szkole - oznajmił kolejny raz kalecząc jego buzię.
- Myślisz, że kim jesteś, żeby o tym decydować? - brunet wyrwał się z uścisku z całej siły uderzając barkami w jego brzuch i powalając na ziemię.
Jednak nie na długo przejął kontrolę, bo po chwili jego znajomi rzucili się z pięściami. Było ich zbyt wielu, by można było mówić o uczciwej walce i zwycięstwie bruneta. Zostawili go dopiero, kiedy ledwo co mógł się ruszać leżąc na zimnym bruku, a zapłakany Taehyung klęczał przy nim sprawdzając jego czynności życiowe. Po chwili otarł wierzchem dłoni wszystkie łzy i używając całej swojej siły podniósł go i oparł o swoje ramię. Powolnym krokiem ruszył w kierunku swojego mieszkania, które na szczęście znajdowało się tylko kilka metrów dalej. Czuł jak pot się z niego leje, ale dzielnie przestępował kolejne stopnie w większości ciągnąc bruneta niż go podtrzymując. Trzy piętra pokonali w więcej niż kwadrans, ale w końcu blondyn mógł ułożyć poszkodowanego na kanapie w salonie. Wymęczony brunet, zarówno walką i bólem, udał się w krainę snu. Obudził się, kiedy zaczęło się już ściemniać. Chciał się podnieść, ale poczuł ból rozchodzący się po całym jego ciele. Nagle dobiegł do niego blondyn, odświeżony i w nowych ubraniach.
- Leż - nakazał i podał mu białą tabletkę i kubeczek z wodą, skinieniem głowy wymusił na nim połknięcie, co uczynił - Miałeś szczęście, że nie ma żadnego złamania. Jesteś tylko trochę poobijany. Jak mogłeś być tak nieodpowiedzialny i się z nimi bić? - zapytał kręcąc głową z dezaprobatą.
- Miałem pozwolić, żeby cię w ten sposób nazywał i dotykał? - uniósł się na łokciach i spojrzał na niego przenikliwie.
- Leż - popchnął lekko jego tors, sprawiając, że znów opadł na poduszkę - To nie pierwszy raz.
- Może nie pierwszy, ale ostatni - powiedział zwracając jego uwagę na swoją osobę.
Taehyung prychnął.
- Nie wypowiadaj takich słów, kiedy nie możesz wziąć za nie odpowiedzialności - wstał i wyszedł z pomieszczenia zabierając ze sobą kubek.
Sam nawet nie wiedział, kiedy jego powieki same się zamknęły. Obudził się, kiedy Taehyung lekko szarpnął jego ramię.
- Hyung, połóż się w moim pokoju - oznajmił pomagając mu się podnieść.
- A co z tobą? Nie pozwolę ci spać na kanapie - powiedział to trochę zbyt głośno, ale blondynowi najwidoczniej to nie przeszkadzało.
- Moja mama ma nocną zmianę, więc położę się w jej sypialni - wytłumaczył mu.
Hoseok nie miał innego wyjścia jak się zgodzić. Sam nie potrafiłby wrócić do domu, a nie chciał, żeby chłopak znów musiał go targać. Ponadto gdyby jego rodzice zobaczyli go w tym stanie, zapewne dostał by jeszcze od nich, za bójkę. Pozwolił zaprowadzić się do dość małego pomieszczenie i ułożyć w pościeli, która pachniała Taehyungiem, kiedy tylko chłopak wyszedł zamykając za sobą drzwi wtulił nos w poduszkę wdychając zapach i próbując ponownie zasnąć. Nie spał długo, może trwało to godzinę, możliwe, że troszkę dłużej. Podniósł się ignorując uczucie bólu i zapaliwszy lampkę przy łóżku rozejrzał się po pokoju, dostrzegając zdjęcia blondyna porozstawiane na półce. Znów to, co przykuło jego uwagę to uśmiech, który nie gościł już na ustach chłopaka. Postanowił, że zrobi wszystko, co w jego mocy, by Taehyung znów się śmiał i żeby ten uśmiech już nigdy nie znikał z jego ust. Przeszedł w stronę biurka i otworzył zeszyt na nim leżący na pierwszej lepszej stronie.
Nie mogłem przezwyciężyć smutku w moim sercu
Wytrzymuję kolejną ciemną i bezsenną noc,
nie zwracając uwagi na moją rozpacz
zmęczenie znów budzi mnie nad ranem.
Moje rany wydają się gorsze niż się spodziewałem
Ból jest głębszy niż myślałem
Hoseoka ścisnęło serce, kiedy czytał te słowa. Domyślił się, że jest to pamiętnik chłopaka. Jak wiele ten chłopak przeszedł? Dlaczego takie niewinne stworzenie musiało znosić tyle upokorzeń, bólu cierpienia? Wyszedł z pokoju i delikatnie otworzył drewniane drzwi, które wprowadziły go do sypialni, w której młodszy smacznie spał lekko pochrapując. Podszedł do niego i przyjrzał się jego przystojnej twarzy. Nie, chłopak nie był przystojny, on był po prostu ładny, ale nie w złym tego słowa znaczeniu. Brunet przeczesał palcami jego jasne kosmyki, czując pod palcami ich miękkość.
- Sprawię, że już nigdy nie będziesz musiał cierpieć - szepnął składając lekki pocałunek na jego czole.
ROK 2015
Zaczynałem zdawać sobie sprawę, jakie uczucia ogarniały moje ciało. Nie czułem lęku przed tym, co nieznane. Miałem przy sobie kogoś, o kogo chciałem się troszczyć. W przeciągu kilku dni ten chłopak stał się dla mnie najważniejszą osobą w życiu. Każdą chwilę zacząłem spędzać właśnie z nim. Początkowo dość opornie podchodził do naszych spotkań, ale z czasem myślę, że sam pragnął mnie widywać. Był weselszy i dużo bardziej przystępniejszy, mogliśmy rozmawiać ze sobą godzinami, jednak nawet, kiedy mu się poprawiło uśmiech nadal nie okalał jego ładnej twarzyczki. Nie zdradzałem się przy nim z moimi uczuciami, mógłby to opacznie zrozumieć. Znów myśleć, że chcę sobie z niego zażartować.
ROK 1945
- Dzień dobry - Hoseok troszkę się zdziwił kiedy zamiast zwykłego widoku blondyna w drzwiach, zobaczył kobietę.
Odpowiedziała mu tym samym również będąc nieco zdezorientowaną - Czy zastałem Taehyunga?
- Wyszedł na chwilę do sklepu, zaraz wróci, a ty kim jesteś? - jej ton był miły.
- Jestem Hoseok. Jego przyjaciel - jak myślał chłopak nie zwierzał się matce z ich spotkań.
Kiedy przebywali w jego mieszkaniu jego matka zawsze pracowała i nigdy nie miał okazji jej poznać. Ojca nie było z nimi, więc była jedyną żywicielką rodziny, widać było, że wypruwała sobie żyły, żeby mogli żyć na godnym poziomie. Zaprosiła go do środka, czuł się trochę dziwnie, jakby przed rozmową z przyszłą teściową. Usiadł na kanapie, plecy mając wyjątkowo wyprostowane, a ręce spocone.
- Pierwszy raz Taehyung przyprowadził kolegę do domu - wyznała mu szczerze siadając naprzeciwko niego - Czy wy może...? - zawahała się przed kolejną częścią - Jesteście parą?
- Nie, nie - odpowiedział szybko chcąc wyprowadzić ją z błędu - Przyjaźnimy się.
Westchnęła może trochę z ulgą?
- Szczerze, obawiałam się, że mój Taehyung nie ma w ogóle przyjaciół ze względu na swoją orientację - wyznała mu swoje obawy.
Skoro blondyn nie powiedział jej o swoich problemach w szkole, nie miał prawa jej o tym informować, więc skłamał.
- Taehyung ma masę przyjaciół. Jest tak rozkoszny, że nikt nie może się mu oprzeć. Nikt w klasie nie ma problemu z jego orientacją.
- Ahh... rozumiem - powiedziała uśmiechając się lekko pod nosem.
Był przekonany, że uwierzyła w jego kłamstwo. Nie musi wszystkiego wiedzieć, skoro on wziął na siebie odpowiedzialność sprawienia, że chłopak będzie szczęśliwy.
***
- Gdzie mnie zabierasz? - zapytał zdenerwowany Taehyung - Wiesz, że nie lubię niespodzianek - nadął dolną wargę, a Hoseok nie mógł się powstrzymać, żeby nie ścisnąć go za policzki - Hyyyung - zafalował swoim głosem.
- Przepraszam, ale tylko głupi by się nie domyślił, gdzie idziemy skoro wziąłem to wszystko ze sobą - wskazał ruchem głowy na wiklinowy kosz, który trzymał w dłoniach.
Za to dostał kuksańca w ramię i zaśmiał się perliście. Wsiedli na rowery i Hoseok ruszył pierwszy sprawiając, że blondyn jechał za nim. Po kilkunastu minutach drogi zatrzymali się w parku zostawiając rowery pod drzewem. Brunet rozłożył koc i Taehyung od razu się na nim usadowił. Po chwili również Hoseok opadł na miękki koc kładąc obok kosz z przygotowanymi przekąskami. Młodszy o kilka miesięcy chłopak położył głowę na jego kolanach przymykając powieki. Brunet troszkę zdziwił się tym gestem, bo jasnowłosy nigdy nie okazywał mu tego typu czułości. Spojrzał w dół na jego twarz widząc jego długie rzęsy i malinowe usta, które były kusząco rozchylone i tylko prosiły się, by ktoś je scałował. Hoseok zbliżył się do niego, zupełnie zapominając o jakichkolwiek konsekwencjach. Otrząsnął się dopiero, kiedy jego twarz znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od tej blondyna. Chłopak otworzył oczy i wpatrywał się w niego przenikliwie. Mimo to w jego spojrzeniu nie dostrzegł ani strachu ani obrzydzenia. Przełknął głośno ślinę i odsunął się od niego wpatrując się w bezchmurne niebo.
- Dlaczego się odsunąłeś? - do jego uszu dotarł jego aksamitny głos.
Hoseok stał się zdekoncentrowany. Czy Taehyung powiedział właśnie, że chciał, aby go pocałował? Jego serce waliło, jak jeszcze nigdy. Bał się, że człowiekowi tak szybko nie może bić i może zaraz potrzebować karetki. Cieszył się, że blondyn nie mógł tego usłyszeć. Nagle poczuł, że ten porusza się na jego kolanach i po chwili jego ciężar znikł. Dłonie blondyna dotknęły delikatnie policzka bruneta sprawiając, że jego wzrok powędrował w jego stronę. Taehyung posyłał mu promienny uśmiech, na widok którego Hoseokowi odebrało mowę. Zrobił to, udało mu się przywrócić na tą piękną twarz uśmiech. Blondyn nie był już posępnym dzieciakiem, który każdą chwilę spędzał w domu. Teraz miał kogoś dla kogo warto było żyć i się uśmiechać. Brunet nie mógł powstrzymać się przed dotknięciem jego miękkich warg, po których przejechał kciukiem.
- Uśmiechasz się – szepnął trochę do niego, trochę do siebie.
Chłopak przymknął powieki rozkoszując się jego dotykiem. Hoseok zbliżył się i owiał swoim ciepłym oddechem twarz jasnowłosego, który zadrżał na taki gest, ale nie odsunął się. Brunet delikatnie ułożył swoje usta na jego i trwał chwilę w bezruchu, czując, że stado motyli w jego podbrzuszu jest gotowe do odlotu. Zaczął z niezwykłą czułością masować wargi młodszego, który westchnął. Ich pocałunek nie trwał długo, ale oddał tak wiele emocji, które oboje przed ostatni czas w sobie skrywali. Hoseok czuł, że następne dni będą dla niego jednymi z najpiękniejszych i najszczęśliwszych. Taehyung w końcu w pełni był przy jego boku. Blondyn ponownie ułożył się na jego kolanach wpatrując się rozmarzonymi oczyma w pojedyncze białe obłoki, które zdążyły podpłynąć. Siedzieli w ciszy, łapiąc korzyści ze wspólnie spędzanego czasu. Hoseok zaczął się nad czymś dokładnie zastanawiać, nie wiedząc, czy jego pytanie nie okaże się nie na miejscu.
- Dlaczego przyznałeś się do bycia gejem? – zapytał w końcu, wiedząc, że będzie żałował, jeśli go o to nie zapyta.
Chłopak przez chwilę milczał, bijąc się z myślami czy ma odpowiedzieć na to pytanie.
- Miałem przyjaciela – zaczął spoglądając z dołu na jego twarz – Przyjaźniliśmy się przez wiele lat, a ja ukrywałem moją orientację i pewnego dnia on sam ją odkrył. Czuł się zraniony przez mój brak szczerości. Pobił mnie – zawahał się przed dalszą częścią, a brunet w geście pocieszającym przeczesał palcami jego grzywkę – Prawie wtedy umarłem. Spędziłem w szpitalu pół roku dochodząc do siebie. Po tym nie chciał mnie już więcej widzieć. Znalazł sobie nowych znajomych, na mnie jedynie spoglądał z obrzydzeniem. To był ostatni rok gimnazjum, więc upewniłem się, że nie pójdę do tego samego liceum, co on – zakończył uwalniając swoje serce od wszelkiego ucisku.
- Byłeś z nim zakochany? – zainteresował się Hoseok.
- Nie, to nie tak. Po prostu się z nim przyjaźniłem, ale bałem się jego reakcji, gdybym powiedział mu prawdę.
Dopiero teraz Hoseok zrozumiał, jakie chłopak miał motywy. Chciał, żeby wszyscy polubili go za to kim jest, a nie za to, kogo dobrze udaje.
Dlatego przyznał się do swojej orientacji, żeby nigdy więcej nie tracić przyjaciół z tego powodu. Wolał ich nie mieć niż cierpieć z powodu ich odejścia.
ROK 2015
Pamiętam jak od tego momentu obdarzałeś mnie każdego dnia swoim pięknym uśmiechem. To był czas, kiedy czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Nie potrafiliśmy się od siebie oderwać i każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem. Twoje usta za każdym razem były tak samo miękkie, choć zdążyłem scałować je tak wiele razy. Najlepiej pamiętam nasze szeptane „Kocham Cię”, podczas długich godzin w swoich objęciach. Nie wierzyłem, że nasze szczęście może zostać zakłócone i że to ja będę powodem tak wielu nieszczęść. Tylko tak dobrze potrafiłeś udawać, że z tobą wszystko w porządku czy to ja byłem tak bardzo zaślepiony miłością do ciebie i tego nie zauważyłem?
ROK 1945
- Hoseok, może napijesz się z nami jakiegoś piwa? – usłyszał znajomy głos oprawcy, który pamiętnego dnia go pobił – Chciałem cię przeprosić za wtedy.
- Może innym razem – wymigał się – Obiecałem, że po lekcjach odwiedzę Taehyunga, mówił, że nie zbyt dobrze się dziś czuje – ruszył w stronę wyjścia ze szkoły, ale jego dłoń zatrzymała go.
- Pozwól chociaż, że postawię ci colę. Wypijesz i będziesz mógł do niego pędzić.
Westchnął. Faktycznie chciał się pogodzić z dawnym przyjacielem, ale obietnica złożona jego chłopakowi również była ważna, jak nie ważniejsza. Skinął lekko głową i pozwolił się prowadzić w stronę jednego z barów. Usiadł przy wolnym stoliku, a jego towarzysz zajął miejsce po drugiej stronie. Po kilku minutach panującej między nimi ciszy podeszła niewysoka kelnerka. Złożyli zamówienie, które zaraz stało przed nimi.
- Na pewno nie jesteś głodny? Zamów coś. Ja stawiam – powiedział wysoki brunet.
- Przejdźmy do sedna, naprawdę się spieszę – wyznał spoglądając na zegarek spoczywający na jego prawym nadgarstku.
- Chciałem cię przeprosić za te wszystkie słowa, które wtedy powiedziałem, a najbardziej za to, że cię pobiłem – wytłumaczył.
- Myślę, że pierwszą osobą, którą powinieneś przeprosić jest Taehyung, nie ja – powiedział to z przekonaniem.
Chłopak zacisnął dłonie w pięści.
- Nie mam go za co przepraszać, wszystkie słowa skierowane wtedy do niego były prawdą. To z tobą chcę się pogodzić – wysyczał przez zęby.
Brunet prychnął żałując, że w ogóle dał się tutaj zaciągnąć. Wstał zdenerwowany i zostawił byłego przyjaciela samego. Rzucił się biegiem w stronę domu blondyna. Biegł jak oszalały nie dając swojemu ciału czasu na odpoczynek, kiedy dotarł pod blok wokół niego zgromadzonych było mnóstwo ludzi. Światła karetki migotały, a obok niej policyjny radiowóz. Poczuł lęk, myśląc, że mogło stać się coś naprawdę złego przeciskając się przez tłum gapiów zauważył, że okno znajdujące się w pokoju Taehyunga jest otwarte na oścież, a biała firanka powiewa na wietrze. Jeszcze chwilę zajęło mu przedostanie się na sam przód zbiegowiska, ale widoku, który zastał nie spodziewał się nawet w najgorszych koszmarach. Ciało jego chłopaka rozłożone na zimnym bruku i metalicznie czerwona krew sącząca się z tyłu jego głowy. Jego serce zakuło tak przeraźliwie, że miał ochotę wyć i położyć się obok chłopaka. Nawet nie zorientował się, że z jego oczu płyną słone łzy mocząc jego koszulkę. Dobiegł do ciała blondyna rzucając się w jego stronę i łapiąc w swoje ramiona.
- Dlaczego to zrobiłeś, ty draniu? – zdzierał sobie gardło, chociaż sam nie miał o tym pojęcia.
Próbując złapać zimną dłoń w swoją zauważył karteczkę w uścisku chłopaka.
Dlaczego mnie zostawiłeś, Hoseokie?
- Może innym razem – wymigał się – Obiecałem, że po lekcjach odwiedzę Taehyunga, mówił, że nie zbyt dobrze się dziś czuje – ruszył w stronę wyjścia ze szkoły, ale jego dłoń zatrzymała go.
- Pozwól chociaż, że postawię ci colę. Wypijesz i będziesz mógł do niego pędzić.
Westchnął. Faktycznie chciał się pogodzić z dawnym przyjacielem, ale obietnica złożona jego chłopakowi również była ważna, jak nie ważniejsza. Skinął lekko głową i pozwolił się prowadzić w stronę jednego z barów. Usiadł przy wolnym stoliku, a jego towarzysz zajął miejsce po drugiej stronie. Po kilku minutach panującej między nimi ciszy podeszła niewysoka kelnerka. Złożyli zamówienie, które zaraz stało przed nimi.
- Na pewno nie jesteś głodny? Zamów coś. Ja stawiam – powiedział wysoki brunet.
- Przejdźmy do sedna, naprawdę się spieszę – wyznał spoglądając na zegarek spoczywający na jego prawym nadgarstku.
- Chciałem cię przeprosić za te wszystkie słowa, które wtedy powiedziałem, a najbardziej za to, że cię pobiłem – wytłumaczył.
- Myślę, że pierwszą osobą, którą powinieneś przeprosić jest Taehyung, nie ja – powiedział to z przekonaniem.
Chłopak zacisnął dłonie w pięści.
- Nie mam go za co przepraszać, wszystkie słowa skierowane wtedy do niego były prawdą. To z tobą chcę się pogodzić – wysyczał przez zęby.
Brunet prychnął żałując, że w ogóle dał się tutaj zaciągnąć. Wstał zdenerwowany i zostawił byłego przyjaciela samego. Rzucił się biegiem w stronę domu blondyna. Biegł jak oszalały nie dając swojemu ciału czasu na odpoczynek, kiedy dotarł pod blok wokół niego zgromadzonych było mnóstwo ludzi. Światła karetki migotały, a obok niej policyjny radiowóz. Poczuł lęk, myśląc, że mogło stać się coś naprawdę złego przeciskając się przez tłum gapiów zauważył, że okno znajdujące się w pokoju Taehyunga jest otwarte na oścież, a biała firanka powiewa na wietrze. Jeszcze chwilę zajęło mu przedostanie się na sam przód zbiegowiska, ale widoku, który zastał nie spodziewał się nawet w najgorszych koszmarach. Ciało jego chłopaka rozłożone na zimnym bruku i metalicznie czerwona krew sącząca się z tyłu jego głowy. Jego serce zakuło tak przeraźliwie, że miał ochotę wyć i położyć się obok chłopaka. Nawet nie zorientował się, że z jego oczu płyną słone łzy mocząc jego koszulkę. Dobiegł do ciała blondyna rzucając się w jego stronę i łapiąc w swoje ramiona.
- Dlaczego to zrobiłeś, ty draniu? – zdzierał sobie gardło, chociaż sam nie miał o tym pojęcia.
Próbując złapać zimną dłoń w swoją zauważył karteczkę w uścisku chłopaka.
Dlaczego mnie zostawiłeś, Hoseokie?
ROK 2015
Minęło siedemdziesiąt lat, a twoja twarz nadal pojawia się w moich snach. Tak samo młoda, tak samo piękna i łagodna. Czekasz na mnie, ja wiem, że tak jest. Spędziłem tak wiele czasu bez ciebie, że teraz chyba najwyższy czas do ciebie dołączyć. Każdego dnia będę cię przepraszał i wynagradzał krzywdy, które musiałeś przeze mnie znosić. Delikatnie zamykam powieki, a jasne światło przez chwilę mnie oślepia i nie potrafię zupełnie niczego dostrzec. Dopiero po chwili udaje mi się przystosować i teraz widzę dokładnie. To ty. Stoisz i wyciągasz dłoń w moją stronę. Będziesz moim przewodnikiem, teraz wiem, że to twój uśmiech tak mnie oślepił. „Witaj, moja jedyna miłości” – szepczę chwytając twoją wyjątkowo ciepłą dłoń.
~Pattie
~Pattie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uh, jak każesz przygotować chusteczki to chyba przeczytam jutro :)
OdpowiedzUsuńJakbym zaczęła czytać teraz to pól nocy pewnie bym płakała :/
Więc życzę miłego czytania jutro :)
UsuńRyczę jak głupia :')
UsuńSam shot wspaniały, ale ta końcówka - ahhh to przez nią tak płaczę 😢
Musiałaś go zabijać ?! 😭
Mój biedny Taeś 😭 😭
Dobrze że przeczytałam to dzisiaj...
Na potrzeby one shota musiałam go uśmiercić ;;
UsuńŁeee... myślałam że bardziej rozwiniesz ich związek ;; jakoś nie poryczałam się, ale moje serce delikatnie się skruszyło. Podobają mi się nowe efekty słownictwa. Zastosowałaś je przy tym jak Tae zostawił Hoseoka w jego pokoju oraz gdy poszli na piknik i doszło do tej przyjemnej sceny ;; cudne słowa. Wystarczy inaczej ułożyć co nieco dodać i są perełki~~
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej ^^
Nawet nie wiedziałam, że zastosowałam jakieś nowe efekty słownictwa, ale dzięki, że mi to zasygnalizowałaś :))
UsuńNo i ryczę, dzięki ;c
OdpowiedzUsuńZNOWU MI ZABIŁAŚ BIASA. POWINNAM CIĘ ZNIENAWIDZIĆ, SERIO! ;.;
JAK MOŻESZ?! Zabijaj Kooka, Jimina, RM, Jina i Sugę, ale nie moje VHOPY ;.;
Help, chusteczkę proszę, bo nie mam ;c
Nie no. Ładne to było. I fajne. Tylko zakończenie do dupy. Nie będę kłamać, wykasuj końcówkę i dodaj happy end ;c
Weny, chlip ;c
I czasem smutny koniec musi być ;; ale jest happy end w końcu po śmierci się spotkali ;) Nie wiem czemu na V mi się zawsze najlepiej uśmierca xdd to dziwne, bo ultimate, ale no ... <3
UsuńCzy ja zawsze musz emiec inne odczucia od innych??
UsuńI WARA MI OD JIMINA. Nie mozna usmiercic Jimina. Rei przeciez on jest pierdolonym geniuszem zawsze i wszedzie. Jego sie nie zabija....
Ej kurde... Przeznaczenie bo ja tez chcialam zabic V... Ale zrezygnowalam z pisania na rzecz miedzynarodowej olimpiady z chemii. Wiec moze umrze za trzy lata jak mature zdam xD
I cos ja jeszcze chcialam...
A! Pati! Bo nie bd kolejnego koma pisac - PRZECINKI PRZED IMIESŁOWOWYM RÓWNOWAŻNIKIEM ZDANIA. Wiecznie je pomijasz.
Ale nie taki ;.; Nienawidzę smutnych zakończeń. Takich bez szansy na szczęśliwe domysły ;c
UsuńNo wiem. Jimin wstanie z grobu i zabije autorkę, więc no. On jest wieczny, nie przeżywałabym tak tego xd
co ja mam powiedzieć kobieto.......
Usuń3 słowa
KOCHAM PRZYTUL BECZE <3 <3 :( :( :* :*
Hoseok na lozu smierci i jego wspomnienia... Siedemdziesiąt lat mineeło jak jeden dziieeń *rozweselił ją ten angst xD*
OdpowiedzUsuńJa nie wiem... Mialam taki zdolowany wieczor bo sie nie wyspalam wiec powinnam ryczec a nie rycze.. Am sorry.
Jak przeczytalam przedostatni akapit to na usta cisnelo mi sie "ŻAAL!". Ja chyba jestem tepa i czegos nie zrozumialam. On byl az tak zdesperowany ze Gdy Hope spoznil sie na spotkanie to sie wzial i z okna rzucil? Nosz dlaczego no... Teraz ja jestem zdesperowana i Rei ma racje ze trza ci przyjsc i walnac patelnią no! No bosz kuwa to chooooooreeee. Czemuu zrobilas chorego psychicznie Taehyunga. Ty wlasnie Hope mial jakies inne kolory wlosow oprocz czarnych rudych i brązu? Chcialabym go w blondzie... (Ja nie wiem czemu to pisze, po prostu tak pisalas brunet brunet a Tae blondyn blondyn to tak jakos...)
Ja mam wrazenie ze rzeczywiscie czegos tu nie rozumiem.... To byla słodka miłość a zakonczenie jest happy endem bo Hoseok umiera i idzie do nieba sobie do anioła Gabriela (mam ci to za zle.. Serio.) i sa w koncu razem a nie przedstawiono lat cierpienia bruneta wiec to jest takie slodkie *ciepelko jej sie w serduszku rozlewa*
Alee przeciez oni nie mogli pojsc do nieba bo maja grzech sodomski i z tym do nie a nie wpuszczają... To gdzie oni sie znalezli??? Gdzies w przestrzeni... Na chmurach, i mozna na nich patrzec z samolotu jak sie caluja na chmurce... Awww.
I wgl to Hope mialby tak wczesnie umrzec? W 2 liceum mial 17 lat. Siedemdziesiat lat pozniej czyli na 87. Ale biorac pod uwage fakt ze w 1945 Korea odzyskala niepodleglosc i byla przed tym druga wojna swiatowa wiec bedac w drugiej liceum zapewne mialby 23 lata jesli w wojne sie nie uczyli po kryjomu ..Dobra. Na 93 moze spokooojnie umierac.
*dusza matematyka sorky*
Ale w ogole to bylo takie suodkie dziewczyno <3
Jak on sie odwazyl zaprzyjaznic z Taehyungiem i na kocyku kazal sie nie odsuwac i ja kuwa mialam to wszystko przed oczkami bo jest genialnie ubrane w slowa i takie piekne ze awwwwwww <3333
Kocham Cie bardzo bardzo bardzo. Mysle ze nie ostatni raz czytam tego shota :D (mimo ze nie lubie oneshotow! Pamietaj o tym i mozesz czuc sie zaszczycona!)
Tru lov do cb czuje <3 weny na kolejne <3 i czekam na mego smuta! Mam nadzieje ze bedzie przepelniony miloscia <3
WENY WENY WENY i powodzenia!
Nie wyszedl taki dlugi jak myslalam.... Pfy..
UsuńWłaśnie! Też to mi się wydało dziwne. Hobi się spóźnił, a ten z okna wyskoczył.... Tae jest chory. ZAWSZE xD
UsuńPoprzez to chciałam pokazać, że chorzy i zranieni ludzie tak właśnie reagują, kiedy myślą, że ktoś ich opuszcza. Nikt nie zna umysłu samobójcy i człowieka chorego psychicznie, więc nawet taka drobnostka, jak spóźnienie się godzinkę jest dla nich powodem pragnienia śmierci. Dla Tae, to, że Hoseok nie przyszedł na umówioną godzinę było znakiem, że złamał obietnice i mógł bać się, że ten zostawił go na dobre. Zresztą Tae już tego dnia nie czuł się najlepiej, dlatego też nie poszedł do szkoły. Chciałam w tym one shocie zawrzeć niezrozumiały umysł chorego człowieka, ale najwidoczniej chyba nie poszło mi najlepiej, skoro większość z Was tego nie zrozumiała. Przepraszam i postaram się następnym razem napisać coś lepszego.
UsuńTrochę późno komentuje , ale musiałam przetrawić tego shota. Na początek podziękowania. Złożyłam zamówienie jako ostatnia, otrzymałam je jako pierwsza. Miło xd
OdpowiedzUsuńTo może teraz ... Dlaczego go zabiłaś, huh? :V To trochę smutne, przygotowałam się na szczęśliwe zakończenie, wiec gdy na początku przeczytałam "przygotować chusteczki", to wyszłam z twojego bloga i wróciła dopiero po godzinie xdd Nie mówię, że mi się nie podoba. To jest genialne, aż mi słów zabrakło. Albo to po prostu moja wina, mam ubogie słownictwo :c. Tak czy siak... Dziekuje bardzo!
Żeby to dziwnie nie wyglądało... Zmieniłam nazwę, wiesz :vvvv xd
UsuńDziękuje, mam nadzieję, że nie zawiodłam Cię tą historią :)
UsuńO jaaaa, jak słodko <3 A ja tutaj widzę happy end. No przecież oni na końcu i tak byli ze sobą! Więc jest dobrze :3
OdpowiedzUsuńBiedny Tae, on zawsze musi tak mocno cierpieć, że ma się ochotę go tylko tulić i nic więcej ;_; I dosyć często ginie... ma chłopak pecha...
Tae musiał być mocno zniszczony psychicznie skoro popełnił samobójstwo z takiego powodu. Ehh no co zrobisz..
Shot wyszedł ci ciekawie i mi się podobał <3
PS: Nie, ja wcale tak długo nie jadłam, że teraz ci dopiero przeczytałam xD Żeby nie było! xDDD
Tak właśnie myślałam "co ona tak długo je?" hahahahha nie, żartuję ;DD Dziękuje za miłe słowa <3
Usuńsprawąłś ze sie popłakałam a na prawdę robie to w krytycznych sytuacjach alczego to nie mogło się skończyć dobrze?
OdpowiedzUsuńNiestety nie wszystko może skończyć się dobrze :)
Usuń:C
Usuń