piątek, 14 sierpnia 2015

Rozdział 1 - Sleeping beauty


Na prośbę Karoliny Hope chciałam napisać one shota z HopeMinem, ale wpadł mi tak świetny pomysł do głowy, że chyba będę musiała zrobić z tego mini serię zatytułowaną Złączeni na wieki. Cieszycie się? ^^ Karolina, jako, że poprosiłaś o ten pairing cała ta seria jest dedykowana Tobie <3 Mam nadzieję, że się spodoba. To coś zupełnie innego od moich poprzednich ficków i shotów. Czytajcie i komentujcie <3 ~ Pattie

Moje ciało drżało, kiedy opierałem się o zimną ścianę. Brałem duże hausty powietrza czując, że inaczej mógłbym się udusić. Nie każdy w końcu przenosi się w połowie roku szkolnego. Wiele myśli kotłowało się w mojej głowie. Nigdy nie byłem zbyt śmiały, zatem obawiałem się reakcji nowych kolegów i koleżanek na moją osobę. Wyprowadziłem się z Gwangju, pozostawiając tam jedynego przyjaciela, jakiego kiedykolwiek miałem. Nie było innego wyboru, jak wyjechać z matką do stolicy. Czy tutejsze dzieciaki były inne? Zapewne. Ostatnie kilka nocy spędziłem na tym, aby wyzbyć się swojego dialektu, na rzecz tego seulskiego. Bałem się, nie to małe słowo, byłem przerażony możliwością bycia prześladowanym. Matka dostała nową, lepszą płatną pracę, więc mimo moich narzekań wynajęła małe mieszkanko i siłą wyrwała mnie z bezpiecznej przystani, jaką był mój dom rodzinny. Nie mogłem jej powiedzieć o moich obawach, wyśmiałby mnie i uznała za tchórza. Wierzyła, że jestem jak ojciec twardy i znoszący wszystko ze stoickim spokojem, który swoją drogą zginął kilka lat wcześniej na wojnie w Koczeni. Czułem krople potu spływające po moich plecach, ale wiedziałem, że kiedyś będę musiał przekroczyć próg tej klasy, zważając na to, że było już po dzwonku. Poprawiłem marynarkę, będącą częścią nowego mundurka i nacisnąłem klamkę, nadal bez większego przekonania. Wzrok wszystkich zatrzymał się na mnie, a ja czułem jak moje ciało sztywnieje. Spojrzałem po nich przerażony, w duchu zalewając się łzami.
- Nowy uczeń? – z tego stanu wyrwał mnie miły głos nauczycielki.
Nie była stara, wręcz przeciwnie można ją było pomylić z uczennicami, a może to tylko zaleta posiadania azjatyckich genów, tego nie wiedziałem i jak na razie byłem zbyt zaabsorbowany innymi rzeczami, żeby się tego dowiadywać. Przytaknąłem ruchem głowy i zbliżyłem się do jej biurka.
- Słuchajcie wszyscy – powiedziała nieco donośniej, jakby chcąc zwrócić uwagę wszystkich w klasie, ale było to zbędne, bo i tak każdy wpatrywał się we mnie z zaciekawieniem – To wasz nowy kolega – ułożyła dłonie na moich ramionach, posyłając lekki uśmiech – Przedstaw się – szepnęła na tyle cicho, bym tylko ja mógł ją usłyszeć.
- Cześć, jestem Jung Hoseok – nie bardzo wiedziałem, co mógłbym jeszcze dodać, więc po prosto posłałem im dość koślawy uśmiech.
- Dobrze – bąknęła kobieta – Usiądź w ostatniej ławce, tam jest wolne miejsce – wskazała palcem, a ja powędrowałem w tym kierunku.
Odsunąłem puste krzesło i usadowiłem się wygodnie. Spojrzałem w bok widząc jedynie burzę rudych włosów. Postać obok mnie pogrążona była we śnie z ramieniem opartym o stolik, twarzą skierowaną w stronę okna. Mój kolega ze szkolnej ławki chyba nie był typem kujona. Odwróciłem głowę w stronę tablicy słysząc jak kobieta ponownie rozpoczęła lekcję. Wyjąłem książki z plecaka kładąc je przed sobą. Nie bardzo mogłem skupić się na temacie lekcji, bo mój wzrok co jakiś czas uciekał ukradkiem w stronę chłopaka. Jakaś nieznana siła ciągnęła mnie do niego i sam nie wiedziałem dlaczego tak się dzieje. Zwykle potrafiłem skupić się na wykładzie, chcąc wyciągnąć z niego jak najwięcej, by mieć więcej wolnego czasu w domu, ale tak nie było tym razem i ta świadomość zżerała mnie od środka. Nagle będąc zajęty spisywaniem notatki do zeszytu zauważyłem ruch po swojej lewej stronie. Chłopak uniósł głowę znad stolika zaspanymi oczami ogarniając pomieszczenie. Zamlaskał kilka razu ustami i ponownie przymknął powieki. Przez chwilę trwał w takiej pozycji, ale jego głowa zaczęła stopniowo opadać w moim kierunku. Otworzyłem z przerażeniem szerzej oczy patrząc jak jego głowa sunie w moją stronę miękko opadając na moim ramieniu. Rudowłosy mruknął lekko uchylając usta. Skóra w miejscu, które dotknął paliła. Siedziałem jak sparaliżowany wpatrując się prze siebie, bojąc się choćby ruszyć. Przełknąłem ciężko ślinę, czując jakby czas zatrzymał się w miejscu. Jakby wcale nie trwała lekcja, jakby nie było nauczycielki i żadnych uczniów przy stolikach. Byłem tylko ja i śpiący chłopak. Moje serce łomotało, jakby ktoś wyznaczał mu rytm. To był zaledwie moment, bo po chwili zadzwonił dzwonek, ale dla mnie to trwało wieczność. Chłopak słysząc dźwięk zakończonej lekcji zerwał się pospiesznie, łapiąc za swój plecak i opuszczając pomieszczenie. Zdawał się, nie wiedzieć nawet, że spał na ramieniu nieznajomego. Dopiero w tym momencie poczułem, że mogę się ruszyć, a także postanowiłem, że muszę dowiedzieć się jak najwięcej o tym dziwnym uczuciu, które ogarnęło moje ciało, a także o jego źródle. Spiąłem wszystkie mięśnie i podszedłem do jednej z siedzących przy stoliku dziewczyny.
- Hej – zagadnąłem sprawiając, że jej wzrok zatrzymał się na mnie – Jak wiesz, jestem nowy. Może mogłabyś mnie oprowadzić po szkole?
Brunetka, jakby głęboko nad czymś myślała, w końcu skinęła głową. Wstała i ruszyła w kierunku wyjścia z sali, a ja podążyłem za nią. Oprowadzała mnie po salach tłumacząc co, gdzie się znajduje, a mnie tak naprawdę mało, co to obchodziło, ale znosiłem to, by w odpowiednim momencie zadać nurtujące pytanie.
- Wiesz może – zacząłem ze stresu złączając dłonie razem – Jak nazywa się chłopak, z którym siedzę w ławce?
- Aaa – spojrzała na mnie nieco wymownie – To Park Jimin. Nie radzę się do niego zbliżać – powiedziała ostrzegawczo.
Już miałem zapytać o powód, kiedy za naszymi plecami rozległ się donośmy głos.
- Jiyoung – warknął.
Dziewczyna odwróciła się na pięcie lekko kuląc. Zdenerwowany chłopak podszedł do mnie żwawym krokiem i złapał za koszulę przyciskając moje ciało do ściany. Ledwie czubkami palców dotykałem podłogi czując, że się duszę.
- Ty, nowy – powiedział z dzikim uśmieszkiem błąkającym się mu na twarzy – Podrywasz moją dziewczynę? Już pierwszego dnia chcesz sobie narobić wrogów? – z jego ust wypadły strzępy śliny zatrzymując się na mojej twarzy.
- Namjoon – krzyknęła dziewczyna – Oprowadzałam go tylko po szkole – trzymała kawałek jego marynarki w dłoniach, próbując go ode mnie odciągnąć, ale jej błagania na nic się zdały.
Coraz trudniej było mi złapać powietrze, widziałem mroczki pojawiające się przed moimi oczami. Nagle, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ucisk na mojej szyi zniknął, pozwalając mi na zabranie głębszego oddechu.
- Kolejny raz prosisz się o manto?
Nie wiedziałem do kogo należał ten głos, więc szybko podniosłem głowę. Ujrzałem mojego towarzysza z ławki, który trzymał nadgarstek osiłka w stalowym uścisku. Wyższy nie odezwał się wyrywając swoją dłoń i odchodząc. Dziewczyna pobiegła za nim próbując go przeprosić. A ja zostałem wpatrując się w mojego wybawiciela. Chłopak poprawił marynarkę i oddalił się w stronę wyjścia z budynku. Instynktownie ruszyłem za nim, widząc, że ma zamiar opuścić teren szkoły, musiałem go jakoś zatrzymać.
- Dlaczego mnie uratowałeś? – krzyknąłem na tyle donośnie, żeby dźwięk rozbrzmiał w jego uszach.
Przystanął i po chwili wahania odwrócił się w moją stronę. Zdążyłem dobiec, na tyle, aby między nami pozostały trzy metry wolnej przestrzeni. Spojrzał w moje oczy, jakby przenikając mnie od środka.
- Powiedzmy, że lubię ratować zagubione owieczki – żachnął się.
Poczułem się dziwnie, jakbym już gdzieś to zdanie słyszał, ale na tyle dawno, że nie mogłem wyciągnąć wspomnienia z mojej podświadomości. Rudowłosy prychnął pod nosem i oddalił się, na dobre opuszczając teren należący do szkoły. Nie mogłem tak tego zostawić, więc podążyłem za nim nie myśląc o konsekwencjach ucieczki ze szkoły. Trzymałem się kilka metrów za nim, żeby zarówno go nie zgubić, jak i nie informować, o tym, że go śledzę. Przemierzałem kolejne ulice Seulu, nie bardzo mając pojęcie, gdzie się znajduje. Mieszkałem w stolicy dopiero od tygodnia i jeszcze nie orientowałem się tutejszych ulicach, znając jedynie tą, na której znajdował się mój blok. Przeczuwałem, że powrót do domu będzie udręką, ale nawet ta sprawa zeszła na boczne tory, kiedy rudowłosy w końcu zatrzymał na jednej z ulic pchając drzwi jednego ze sklepów spożywczych. Podszedłem bliżej czytając szyld i czekając na wyjście chłopaka. Mimo mijających minut on nie wychodził, co wprawiło mnie w zadumę. Czyżby zorientował się, że go śledzę i poprosił sprzedawcę o możliwość ucieczki tylnymi drzwiami? Zdecydowanie oglądam zbyt dużo dram kryminalnych. Zamiast nadal snuć domysły, swoją drogą zupełnie oderwane od rzeczywistości, przestąpiłem próg sklepu uważnie rozglądając po całym pomieszczeniu. Klientów było niewielu, więc mogłem dokładnie określić położenie mojej zguby. Jednak sęk w tym, że jego naprawdę nigdzie nie było. Może jednak teoria z ucieczką tylnymi drzwiami była prawdą? Nie wiedziałem, sięgnąłem po paczkę gum ze sklepowej półki i już zupełnie pozbawiony nadziei podszedłem do lady. Sprzedawca skasował, podając mi cenę. Znałem ten głos, podniosłem z wolna głowę widząc przed sobą Park Jimina. Otworzyłem usta ze zdziwienia. On był tutaj sprzedawcą, pracował tutaj.
- Pospiesz się, dzieciaku – niski głos mężczyzny stojącego w kolejce za mną przywrócił mnie do rzeczywistości.
Pospiesznie wyjąłem drobne znajdujące się w tylnej kieszeni spodni i podałem chłopakowi. Nasze palce się ze sobą zetknęły, a ja poczułem przeszywający mnie prąd i nie byłem pewien, czy tylko ja to poczułem czy rudowłosy również. Choć po jego minie nie można było nic wywnioskować. Opuściłem sklep z jeszcze większym mętlikiem w głowie. Kim był ten chłopak, że wywoływał we mnie tak różne reakcje? Kim był, że czułem jakbym znał go od zawsze? Byłem przekonany, że kluczem do rozwiązania zagadki będzie powód, dla którego wybawił mnie dziś z opresji. Nie mogłem dać za wygraną, więc postanowiłem poczekać aż ten skończy pracę. Wyjąłem telefon z kieszeni sprawdzając godzinę. Dochodziło południe. Nie wiedziałem ile godzin będę musiał na niego czekać, ale nie liczyło się to. Postanowiłem poprzechadzać się ulicami Seulu, ale na tyle blisko, by nie zgubić sklepu z oczu. Słońce świeciło wysoko na niebie posyłając swoje promienie wprost na moją twarz przekazując jej swoje ciepło. Moje nogi instynktownie zaprowadziły mnie do ogromnej fontanny znajdującej się na środku placu, jakby stała tam od wieków. Przystanąłem ogarniając wzrokiem okolicę. Dzieci śmiały się i chlapały nawzajem, zakochani wrzucali monety wierząc, że wypowiedziane życzenia się spełnią. Przepracowane matki biegały za swoimi pociechami, mimo zmęczenia nadal mając na twarzach uśmiech. Czułem się szczęśliwy będąc jedynie w tym miejscu, jakby krople niespiesznie spływającej z fontanny wody dawały ukojenie i spokój mej duszy. Mimo tych wspaniałych uczuć moje serce ogarniała jakaś pustka, której nie potrafiłem zidentyfikować. Przeszedłem wokół fontannę wolnym krokiem wracając pod budynek, w którym znajdował się sklep. Przysiadłem na stopniu wyczekując odpowiedniej godziny. Włożyłem słuchawki zatracając się w dźwiękach wpadających do moich uszu. Przyglądałem się ludziom spieszącym w różne strony. Każdy zajęty swoimi problemami, nie zauważał cierpienia drugiego. Wstałem stając naprzeciwko drzwi sklepu wpatrując się w rudowłosego przy blacie.
- Kim jesteś? – szepnąłem sam do siebie – Dlaczego sprawiasz, że moje serce tak łomocze? – położyłem dłoń na klatce piersiowej wyczuwając nierównomierne ruchy.
Słońce w niespiesznym tempie kładło się spać opatulając przestrzeń przyjemną ciemnością. Gwiazdy, jedna po drugiej zaczęły migotać na niebie, jakby śląc uśmiechy, tym, którzy nawet nie raczą na nie spojrzeć. Spędziłem ponad dziewięć godzin siedząc na tym progu, ale nadal ani myślałem o tym, żeby się poddać. Zadzwonił dzwonek oznajmiając, że ktoś opuszcza sklep. Odwróciłem się widząc Jimina stojącego i wpatrującego się we mnie.
- Po co czekałeś? – zapytał otrząsając się z szoku i schodząc po schodkach.
- Dlaczego mnie uratowałeś? – zapytałem wstając i sprawiając tym, że się zatrzymał odwracając w moją stronę.
- Dałem ci już na to odpowiedź – powiedział, odwracając się i odchodząc.
Westchnąłem i ruszyłem za nim łapiąc go za nadgarstek i zatrzymując przed dalszą drogą.
- Kim ty dla mnie jesteś? – zadałem mu pytanie, tak naprawdę pytając samego siebie.
Wyminąłem go stając z nim twarzą w twarz. Jego twarz była ściągnięta i po raz kolejny nie mogłem z niej nic wyczytać. Teraz byłem pewien, że nie wyciągnę z niego żadnych odpowiedzi. Zmarnowałem tylko czas czekając na niego. Westchnąłem zrezygnowany i odwróciłem się w celu odnalezienia drogi powrotnej do domu. Rowerzysta śmignął tuż przed moimi oczami powalając mnie za zimny bruk. Mój łokieć zapiekł, więc sprawdziłem czy wszystko z nim w porządku. Skóra była zdarta i sączyła się krew. Spojrzałem na chłopaka, który nie wiadomo, kiedy pojawił się obok mnie. Jego oczy lśniły czerwienią wpatrując się w stróżkę krwi sunącą po moim przedramieniu.
- Jimin – szepnąłem z ledwością wyciągając ze swojego gardła jakieś dźwięki.
Podniósł swój wzrok na mnie, a jego gałki oczne miały ten sam kolor co pierwotnie. Były ciemne, jak gorzka czekolada. Dałbym sobie głowę uciąć, że przez chwilę jego oczy przypominały swoim odcieniem krew. Chłopak pospiesznie wstał otrzepując się z niewidzialnego kurzu.
- Muszę wracać – rzucił na odchodnym i pospiesznym krokiem szedł przed siebie.
Jedyne, co mogłem zrobić to siedzieć na ziemi i wpatrywać się jak odchodzi będąc niemało zdezorientowanym.

10 komentarzy:

  1. Wow wow wow !
    TO JEST Z A J E B I S T E !!!!
    Oh czekam na więcej z niecierpliwością :)
    Czuję trochę magii w tym op, Jimin będzie jakimś wampirem czy coś w ten deseń...?
    I tak na pewno wszystkiego dowiemy się później :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zawsze, wszystkiego dowiecie się później ^^

      Usuń
  2. Omo, omo <3 Kocha taki klimaty :3
    Znaczy ja mam nadzieję, że jak to jednak będą wampirki to nie będą takie ciapy jak w zmierzchu tylko takie fajne, prawdziwe bestie :3
    Jimin i Hoseok to kompletnie nie moja bajka, znaczy nooo rzadko coś z nimi czytam, ale historia mi się podoba, więc sobie poczytam. Kto wie, może dzięki tobie polubię ten pairing? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem nic bo zdradzilabym fabule xd co do pairingu to oni razem to tez zupelnie nie moja bajka, ale czytelnicy chcieli wiec jest xdd

      Usuń
  3. Hopminy, hmm może się przekonam. Jejku, mega szybko dodałaś coś nowego, to takie kochane z Twojej strony. Jimin aka śpiąca królewna - made my day XD
    Hobi stalkuje ChimChimka, achh. Kim Namjoonie, jaki z ciebie brutal, huhu.Chcę wiedzieć co będzie dalej, czekam czekam.
    I nadal oczywiście wyczekuję rozdziału 'reset', zejdę tu czekając;;;;;
    Powodzenia, weny i chęci~♡
    ~yula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle w koło zrobiło się innych rzeczy do napisania, że na Reset czasu nie starczyło ;; Jeszcze dziś się zabiorę za nowy rozdział ^^ <3 Życzcie powodzenia <3

      Usuń
  4. Kolejne zajebiste opowiadanie czekam na więcej ! Weny!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. OMO <3 Bardzo dziękuję <3 Moje kochane Hopeminy XD. Jeśli Jimin będzie wampirem to opowiadanie będzie zawierało moje 2 ulubione rzeczy <3 Kocham CIĘ <3

    Życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń