niedziela, 16 sierpnia 2015

Zawszę będę cię kochać.

Pairing: Vmin
Uwagi: AU, sceny erotyczne

- Tylko uważaj na siebie.
Przepełniony troską głos rozniósł się po pomieszczeniu. Młody mężczyzna powolnym, spokojnym krokiem podszedł do kanapy, na którym siedział, owinięty kocem, chłopak. Starszy uśmiechnął się do niego. Nie chciał by ten został sam, jednakże on musiał iść do pracy. Pocieszał go jedynie fakt, że za parę dni czeka go wreszcie upragniony urlop. Wtedy oboje wyjadą na wakacje i odpoczną. O ile to w obecnej sytuacji było możliwe.
- Nie zrób sobie krzywdy. - Mruknął delikatnie.
- Nie jestem kaleką! - Odwarknął tamten.
Mężczyzna tylko westchnął pod nosem, kiwając głową. Wahania nastroju jego chłopaka ostatnio jeszcze bardziej się nasiliły. Pomimo, że starał się ze wszystkich sił, choroba postępowała, a on nie potrafił mu w żaden sposób pomóc. Był przy nim, opiekował się, pilnował godzin brania leków, jednakże... czuł że mógłby więcej. Bardziej się przydać.
Nic nie mówiąc, wyszedł pośpiesznie z mieszkania, zamykając drzwi na klucz. Dla bezpieczeństwa.
Siedzący na kanapie chłopak, podążył za nim wzrokiem. W oczach zaszkliły my się łzy, które szybko ujrzały światło dzienne. Nie chciał go ranić, ale ostatnimi czasy jedynie to czynił. Czuł się z tym podle, Jeszcze gorzej niż zazwyczaj. Pomimo ustaleń lekarzy, on zachowywał świadomość, wiedział dokładnie co robi i mówił, z tą różnicą, że niestety nad tym nie panował. 
Westchnął smutno, powolnie podnosząc się z kanapy. Owinął się szczelniej. Pomimo przyjemnie grzejącego wiosennego słońca, było mu zimno. Z utęsknieniem wyjrzał przez okno. Tak bardzo chciał wyjść. Niestety, samemu nie mógł. Czuł się jak więzień. Rozumiał, że to dla jego bezpieczeństwa i tylko myśl o swoim chłopaku, któremu sprawiłby tyle bólu swoją jedną zachcianka, powstrzymywał się od spaceru.
Otarł wierzchem dłoni policzki, powolnie kierując się do komody. Stała tam sporej wielkości ramka z kilkoma ich wspólnymi zdjęciami. Na tym środkowym, a zarazem największym widniał obraz zrobiony kilka dni przed tym okropnym wydarzeniem. Przed czymś co zmieniło ich życie. Dwójka, uśmiechniętych młodych ludzi. Wyższy obejmowany od tyłu przez silne ramiona starszego. Chłopak poczuł uścisk w klatce piersiowej. Już od półtora troku ani razu nie widział tak roześmianej twarzy swojego ukochanego i doskonale zdawał sobie sprawę, że to przez niego.
Zawył żałośnie, nie mogąc się powstrzymać. Złapał do ręki przedmiot, przez chwilę mając zamiar nim rzucić o ścianę. Jednak powstrzymał się. Nie mógł zniszczyć ich do końca. Przez chwilę spoglądał się na zdjęcie, które zrobione zostało podczas ich nauki w liceum. Chciał by te czasy wróciły. By znów mogli cieszyć się sobą bez żadnych przeszkód. Zrobić coś szalonego, głupiego, a potem śmiać się do rozpuku. Tęsknił za nim, choć miał go na wyciągnięcie ręki. Izolował się by nie zrobić krzywdy. Rzadko pozwalał się dotykać, bo wiedział że w pewnym momencie mógłby wybuchnąć. Tego bał się najbardziej. Tego i odtrącenia.
Stwierdzając, że dłużej nie może siebie zadręczać, powrócił na kanapę. Ułożył się na niej wygodnie i kilka następnych godzin spędził na patrzeniu się w sufit. Dziś był dzień kiedy nie miał na nic ochoty. Chciało mu się płakać, czuł że potrzebuje tych silnych ramion przy sobie. Chciał usłyszeć ten spokojny głos i czuć gładzącą go po głowie dłoń.
Jednak od rana prześladowała go pewna myśl. Co jak pewnego dnia on nie wróci? Jego chłopak był przystojny, miał dobrą pracę i wiele możliwości. Doskonale wiedział jak bardzo aktualnie wykańcza go psychicznie. Zastanawiał się, czemu ten nie znajdzie sobie kogoś innego? Przecież mógł.
- Nie.... - Szepnął, chwytając się za głowę, która zaczęła pokazywać mu okropne obrazy. Jego chłopak w towarzystwie ich wspólnego przyjaciela. Całujący się, kochający, obdarzający się przyjemnym uczuciem. - Nie! - Krzyknął, a łzy niczym strumień zaczęły spływać spod jego zamkniętych powiek. Obrazy nie chciały zniknąć. Postacie zaczęły się palić, dookoła krew. - NIE! - Wrzasnął, upadając na podłogę. Skulił się w kłębek, a jego ciałem wstrząsnęły dreszcze.
Nie wiedział ile tak leżał, ani jak głośno krzyczał. Cały czas widział to wszystko przed oczyma, trząsł się, nie potrafiąc nad sobą zapanować. To było dla niego okropnie trudne.
W pewnej chwili poczuł czyiś głos. Gdzieś z oddali i zastanawiał się czy to aby nie jego wyobraźnia. Po chwili usłyszał swoje imię, a czyjeś dłonie gładziły go uspokajająco po ramieniu. Wrzasnął przeraźliwie, od razu się podnosząc.
- Nie! Nie dotykaj! Zostaw! - Załkał, chowając się w kącie pomieszczenia. Podciągnął kolana pod brodę, otulając je ramionami.
Pociągnął nosem, a następnie zdobył się na odwagę by spojrzeć na kanapę, pod którą jeszcze kilkanaście chwil temu leżał. Oczy ponownie mu się zaszkliły, gdy zauważył swojego chłopaka. Siedział na podłodze, opierając dłonie na nogach. Widział ten ból i zmartwienie wymalowane na jego twarzy. Zmęczonej w dodatku.
- Jimin... - Szepnął, otrząsając się z transu.
Ten nie zareagował. Nie wiedział czy to odpowiedni moment by do niego podejść. Młodszy wyczuwając to wahanie, sam ruszył się z miejsca. Niepewnie, powolnie w końcu dotarł do swojego celu, zajmując miejsce obok niego. Przez chwilę siedział w spokoju, w pewnym momencie mocno się w niego wtulając. Starszy niepewnie go objął, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Wziąłeś dzisiaj leki? - Spytał, odsuwając od siebie młodszego.
- Nie rozmawiajmy teraz o tym. - Powiedział z prośbą w głosie. Jimin tylko kiwnął twierdząco głową. - Jimin... - Zaczął, ale poczuł jak coś chwyta go za gardło. Nie mógł wykrztusić z siebie słowa.
- Tak, kochanie? - Park zaciekawił się, pewniej przyciskając do siebie chłopaka. Wiedział, że aktualnie ten jest już w zupełności sobą i nie musi się o niego obawiać.
- Kochasz mnie jeszcze? - Słaby, załamany głos rozniósł się po pomieszczeniu.
Starszy spojrzał zszokowany na Tae, ale ten szybko schował twarz we własnych dłoniach, jakby bojąc się odpowiedzi. Na ten widok, Jimin poczuł ukłucie w sercu. Starał się to okazywać, jednak naprawdę było mu ciężko. Wiedział, że to jego wina. Kim potrzebował teraz ciepła i zrozumienia, a on najwyraźniej nie potrafił mu tego dać.
- Oczywiście, że tak. - Wiedział, że powinien uważać na swoje słowa. Każdy, nawet najmniejszy błąd mógł skończyć się napadem histerii, a to było najmniej chcianym elementem.
Taehyung podniósł na niego wzrok. Szkliły się w nim łzy, co chyba próbował powstrzymać przez zaciśnięte wargi. Wpatrywał się niepewnym spojrzeniem w zmęczoną twarz, przez co czuł ogromne wyrzuty sumienia. Powinien z tym walczyć. Bardziej się starać, znaleźć jakiś punkt, który pozwoli na na odbicie się z dna i powrót do normalnego życia. Jednak... czuł lekką niechęć. Tyle razy próbował, starał się, wychodził nawet na prostą. Niestety, traumatyczne wspomnienia wracały, a on cofał się o kilkanaście kroków w tył. To nie było ciężkie tylko dla jego osoby. Wiedział, że Jimin cierpi bardziej, ponieważ pomimo swoich starań jest bezsilny. Kim wiedział, że musi tym razem bardziej się postarać, naprawdę mocno się odbić by piąć się w górę. Tylko... od czego?
- Przepraszam... - Wydukał, a następnie rozpłakał się jak małe dziecko. Było mu z tym wszystkim źle.
- Nie masz za co przepraszać. - Zaoponował starszy, od razu ścierając mokre ślady z policzków. Niebezpiecznie szarych i wydawałoby się, że cienkich. - Zawsze będziesz moim kochanym maluszkiem. - Poinformował go z ciepłym uśmiechem na twarzy. Następnie delikatnie złapał młodszego za podbródek, składając na jego ustach delikatny pocałunek. Odsunął się po chwili, by nie zrobić krzywdy chłopakowi. Nigdy nie wiedział, gdzie jest ta cienka granica.
Kim czuł to cudowne ciepło. Za każdym razem gdy dochodził do siebie, pragnął tylko tej bliskości. Dlatego też mruknął niezadowolony, gdy starszy się od niego oderwał. Delikatnie podniósł swoją dłoń, kładąc ją mu na policzku. Pogładził go kciukiem, posyłając mu najszerszy uśmiech na jaki w chwili obecnej było go stać. Choć było to tylko lekkie uniesienie kącików.
- Chcę więcej. - Odezwał się, starając by jego głos nie zadrżał. Mogło to spłoszyć starszego.
Ten tylko pogładził Tae po głowie, a następnie ponownie wpił się w jego wargi. Bardzo rzadko okazywali sobie uczucia w taki sposób, więc te chwile były dla obu niezwykle ważne. Nieśmiałe pocieranie o siebie warg, powolnie zmieniało się w coraz to bardziej namiętny pocałunek. Min wiedział, że wkrótce musi go zakończyć. Nie chciał zrobić swojemu maluszkowi krzywdy. Jak się odsunął, z ust młodszego znowu wydobyło się lekkie westchnienie. Park tylko uśmiechnął się ciepło, gładząc go po miękkich włosach.
- Pora spać. - Zakomunikował, patrząc na zegarek, który wskazywał kilka minut po dziesiątej wieczorem. Złapał młodszego jedną ręką pod kolanami, a drugą umiejscowił na jego plecach. Podniósł się ostrożnie, niosąc go do jego pokoju. Przerażał go fakt, że jego chłopak był taki lekki.
- Dlaczego traktujesz mnie jak dziecko? - Spytał Kim, gdy już znalazł się pod kołdrą.
- Jesteś moim maluszkiem. - Odpowiedział, gładząc jego policzek. - Chcę się tobą opiekować. - Dodał. Doskonale zdawał sobie sprawę, że użycie słowa "muszę", dałoby zły efekt. Mógł to odebrać jako niechęć, zmuszanie się do tej czynności. A tego nie chciał. - Wyśpij się, rano przyjdzie lekarz.
- Nie lubię go... - Zakrył twarz dłońmi. - Śmierdzi starą kiełbasą.
Jimin słysząc te słowa, zaśmiał się cicho pod nosem. Uwielbiał te chwile, gdy czuł jakby nic się nie zmieniło. Były one krótkie, ale dawały mu tą siłę. Siłę na walkę i wiarę, że kiedyś naprawdę będzie dobrze. Wrócą do dawnych czasów, wspólnie będą się śmiać i wygłupiać. Teraz... było to absolutnie niemożliwe.
- Mam dla ciebie niespodziankę. - Kim zabrał dłonie z twarzy, zainteresowany jego słowami. - Musisz być jutro grzeczny.
- Co to za niespodzianka?
- Jak ci powiem, już nią nie będzie. - Ponownie lekko się zaśmiał. - A teraz idź spać, dobranoc. - Ucałował go w czoło, a następnie wyszedł z pomieszczenia.
Musiał dużo przemyśleć, sporo pozałatwiać. Jednakże nic nie mógł robić, bez opinii doktora. Jeśli ten kategorycznie zabroni mu podróży... nici z jego planu. Kiedyś nie przejmowałby się zdaniem innych, ale w obecnej sytuacji, nie chciał pogarszać obecnego stanu. Choć czuł, że ten wjazd  mógłby wiele zmienić.


▲▲▲

Była szósta rano, a Park właśnie zalewał dwie kawy. Lekki uśmiech znajdował się na jego twarzy, od razu powiększając się, gdy zauważył w drzwiach swojego chłopaka. Zaspane oczy i nieułożone włosy zawsze go rozczulały. Uwielbiał ten widok. Młodszy powolnie podszedł do stołu, siadając na krześle. Od kilku dni chodził otępiały, gdyż dostał nowe leki, a właśnie taki był skutek uboczny. Jedynym plusem był względny spokój, przez brak ataków. Nie licząc przedwczorajszego tłuczenia talerzy.
Starszy bez słowa złapał za słabszy wywar, stawiając go przed przysypiającym chłopakiem. Ten uśmiechnął się lekko, kiwając głową w podziękowaniu, a następnie lekko zamoczył usta w parującym kubku.
- Dokąd mnie zabierasz? - Spytał słabo, podwijając rękawy swetra.
- Już ci mówiłem. Niespodzianka. - Odpowiedział starszy, biorąc kubek z kawą w dłoń. - Zjedź coś, nie zapomnij wziąć tabletek, a ja idę poznosić bagaże.
- Tak jest tato... - Odburknął urażony dwudziestojednoletni chłopak. 
- Nie mów tak, to obrzydliwe. - Jimin skrzywił się, wychodząc z pomieszczenia.
Szybkim krokiem dostał się do swojego pokoju, zabierając średniej wielkości walizkę, a następnie pomaszerował do sypialni Tae, zabierając z niej plecak oraz torbę. Bez większych problemów, wyszedł z mieszkania, szybko pakując wszystko do bagażnika. Strasznie się stresował. Nie wiedział jak Kim zareaguje na długą podróż samochodem, a dziewięć godzin to naprawdę szmat czasu.
Westchnął, ponownie wchodząc na klatkę, by w ekspresowym tempie pokonać schody dzielące go od jego ukochanego. Zastał go, kończącego kanapkę, a raczej niemiłosiernie się nad nią pastwiącego. Park jednak wiedział, że leki odbierały apetyt, ale pomagały. Pomimo lekkiego osłabienia, Taehyung uśmiechał się, a nawet od czasu do czasu żartował. Choć nie wiedział jak długo utrzyma się obecny stan rzeczy.
Gdy Tae zakończył śniadanie, a także wziął tabletki, oboje opuścili mieszkanie, uprzednio je zamykając. Młodszy z fascynacją, ale i lękiem spoglądał na wszystko. Od trzech miesięcy nie opuszczał swojego domu, przez co czuł się dosyć nieswojo. A jedyne co dodawało mu odwagi to Jimin trzymający go za rękę. Spiął się, gdy poczuł chłód porannego powietrza. Dawno tego nie czuł. Z zainteresowaniem rozglądał się po okolicy, zauważając parę zmian. Czuł się trochę jak dziecko, które dopiero poznaje świat lub przebywa w nieznanym mu miejscu.
- Czeka nas długa podróż Tae. - Jego rozmyślania przerwał ciepły głos Parka. - Może usiądziesz na tylnych siedzeniach? Będziesz mógł się położyć i spać. - Wyjaśnił, uważnie mu się przyglądając. Widząc smętną minę, lekko się zmieszał. - Oczywiście, gdy tylko będziesz chciał, przesiądziesz się do przodu. - Dodał, próbując nie dopuścić do stresowych sytuacji.
Młodszy pokiwał tylko głową, otwierając sobie drzwi, a następnie od razu się kładąc na siedzeniach. Jimin jak zwykle pomyślał o wszystkim i już czekała na niego poduszka wraz z kocem. Uśmiechnął się do siebie. Ta troska naprawdę dawała mu siły do walki. Postanowił ponownie się jej podjąć. Tym razem posiadał silne pragnienie zwycięstwa.
Droga minęła im w ciszy. Taehyung głównie spał, od czasu do czasu mamrocząc coś pod nosem. Gdy się przebudził i zajął miejsce pasażera obok kierowcy, usilnie wypytywał o miejsce docelowe ich podróży. Niczego jednak się nie dowiedział, a dzięki kolejnej dawce leków, ponownie poczuł senność i zasnął.
Starszy był nawet zadowolony z tego stanu rzeczy. Bał się, że gdzieś po drodze jego chłopak dostanie ataku paniki, a tak przynajmniej mógł spokojnie dowieźć ich na miejsce. Dotarli tam po południu. Park zaparkował na podjeździe drewnianego domku, z dala od innych. Było to kompletnie pustkowie, a najbliższy sklep znajdował się pięć kilometrów dalej.
- Tae, kochanie... jesteśmy na miejscu. - Park delikatnie szturchnął chłopaka w ramie, a ten leniwie otworzył oczy.
Rozejrzał się. Pierwszą rzeczą jaką zauważył był śliczny, piętrowy domek otoczony z trzech stron lasem. Wyglądał naprawdę pięknie, przyciągał. Wtedy też Kim przekręcił głowę, a na zastany widok miał ochotę krzyczeć. Jednakże ze szczęścia. posiadłość sąsiadowała z plażą. Zawsze marzył by choć dzień spędzić w miejscu podobnym jak to. Uwielbiał patrzeć się na morze, choć jego miejsce zamieszkania nie pozwalało na to zbyt często.
- Hyung... - Jęknął, czując gromadzące się łzy. - To...
- Wszystko w porządku? - Zatroskany, klęknął przed nim. Uważnie mu się przyglądał, aż w pewnym momencie, młodszy rzucił mu się na szyję, przez co oboje wylądowali na brukowanym podjeździe. Tae jednak tylko mocniej przytulił się do swojego chłopaka, wtulając głowę w jego szyje. To była najszczęśliwsza chwila od wypadku.
- Ty... to... tak.. dla mnie? - Wyłkał, odsuwając się od chłopaka.
- Pamiętasz jak byliśmy jeszcze w liceum, powiedziałeś mi wtedy, że twoim największym marzeniem jest zamieszkać nad morzem. - Starszy uśmiechnął się, podciągając ich obu do siadu. - Cóż, może nie dokładnie ci o to chodziło, jednakże cały mój urlop możemy tutaj spędzić.
- To nie było tak! - Taehyung pokręcił lekko głową. - Powiedziałem wtedy, że chciałbym spędzić swoje życie nad morzem z tobą. - Po tych słowach, wpił się w wargi swojego chłopaka.
Starszy był naprawdę szczęśliwy. Uśmiech i zadowolenie jego maluszka były dla niego pierwszorzędną sprawą. Miał nadzieję, że odpoczywając w takim miejscu, młodszy wreszcie dojdzie do siebie, a oni ponownie będą mogli spokojnie żyć.


▲▲▲

Cztery dni minęły im niewyobrażalnie szybko. Taehyung czuł się coraz lepiej, jakby zapominając o sytuacji sprzed kilku miesięcy. Wiedział, że musi w końcu zapomnieć i żyć dalej. Nie był jedynym, który stracił swoich rodziców i młodszą siostrę w wypadku. Nie był jedynym, który widział ich palące się ciała, nie był jedynym który słyszał te przeraźliwe krzyki. Jednakże... był jedynym, który to przeżył. Sam nie wiedział czy wtedy miał dziękować losowi, że wyrzuciło go przez okno, przez co skończył z kilkoma siankami czy żałować, że nie spalił się wraz z nimi. 
Westchnął, nalewając sobie soku do szklanki. Musiał z tym walczyć. Jak nie dla ciebie to dla Jimina, który wypruwał sobie flaki by jakoś mu ulżyć w cierpieniu. Był mu za to naprawdę wdzięczny. Nie wiele młodych osób odważyłoby się na opiekę nad psychicznie chorym chłopakiem. Wiedział, że dla niego był ważny, jednak w pewnym sensie go podziwiał. Miał przez niego tyle na głowie, a przecież nie narzekał. Ani razu nie powiedział chociażby słowa, że mu źle.
Złapał za szklankę, udając się powolnie na piętro do sypialni. Taehyung już nie pamiętał kiedy zasypiał w łóżku ze swoim chłopakiem. Dla innych było to oczywiste, niestety oni na taki luksus nie mogli sobie pozwolić. Dopiero teraz, co powodowało jeszcze większą ochotę walki u młodego mężczyzny. Chciał by tak już zostało na zawsze. Najchętniej w ogóle by stąd nie wyjeżdżał, tutaj czuł się prawie, że wolny. Zdawał sobie sprawę, że jest to raczej niemożliwe. Jimin miał pracę. Bardzo dobrą w dodatku, jeśli podkreślić fakt, że miał dopiero dwadzieścia sześć lat.
Nacisnął na klamkę, cicho wchodząc do pomieszczenia. Powolnie podszedł do dwuosobowego łóżka, delikatnie na nim siadając. Starszy wychylił w tym czasie nos zza książki, przy okazji zdejmując okulary. Odstawił wszystko na stolik nocny, uważnie obserwując poczynania młodszego. A gdy ten ulokował sobie głowę na jego ramieniu, uśmiechnął się.
- Najchętniej bym tutaj został. - Przyznał, wzdychając ciężko. - Nigdzie się stąd nie ruszał. Chciałbym po prostu tutaj siedzieć i mieć cię przy sobie.
- Straszny z ciebie egoista. - Zauważył Park, obejmując go ramieniem.
- Wiem. Nie chcę wracać do tamtego mieszkania... - Czuł, że kluczem do sukcesu jest szczera rozmowa. I właśnie znalazł w sobie odwagę by ją zacząć. - Czuję się tam jak w klatce. - Widział, że starszy chce coś powiedzieć, ale szybko go uciszył, przykładając mu palec do ust. - Wszystko mi przypomina o nich. Nie mogę się skupić, a tutaj... jest inaczej, lepiej. - Spojrzał na niego, uśmiechając się. - Ale wiem, że masz pracę i obowiązki. Dlatego... przez te dni jakie tutaj spędzimy, proszę cię... zachowujmy się jakby nic się nie stało, dobrze? Nie traktuj mnie jak szkło, z którym musisz się delikatnie obchodzić. - Poprawił się, lekko odsuwając się od Jimina. - Traktuj mnie tak jak przed tym wszystkim.
Po tych słowach zapanowała cisza. Starszy ściągnął ze sobą brwi, uważnie analizując usłyszane słowa. Nie spodziewał się tego. W prawdzie widział tą znaczną poprawę, ale nie wyobrażał sobie jak nagle z dnia na dzień ma go zacząć traktować trochę inaczej. Poczucie niepokoju go ogarnęło. Jeśli odmówi chłopak poczuje się urażony i jedyne co zrobi to pogorszy jego stan, a tego nie chciał. Nie kiedy było lepiej.
- Jesteś tego pewien? - Spytał, po rozważeniu wszelakich za i przeciw.
Młodszy nie odpowiedział, tylko ponownie się do niego przysunął, od razu wpijając się w jego wargi. Tak bardzo potrzebował tej bliskości, zupełnie jakby był uzależniony. Choć, mógłby pokusić się o stwierdzenie, że jest to po części prawdą. Bo gdy tylko miał go przy sobie, czuł się szczęśliwy.
Z każdą sekundą pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, przesiąknięty wręcz ich tęsknotą. Kim mruczał od czasu do czasu, co wywoływało uśmiech na twarzy Min'a. Nawet nie zorientował się kiedy młodszy przesunął swoje dłonie na jego kark, ciągnąc go ku sobie przez co aktualnie się na nim znalazł. Oderwał się od niego, rzucając niepewne spojrzenie, ale Tae lekko się podniósł, zaczynając pieścić jego szyję. Chciał tego, od tak dawna się ze sobą nie kochali, a teraz nadarzyła się wręcz idealna okazja.
- Tae... - Park wyraźnie się bał. Nie chciał mu zrobić krzywdy.
- Zapomniałem jak to jest. - Przyznał, wsuwając mu dłonie pod koszulkę, sprawnym ruchem się jej pozbywając. Zagryzł dolną wargę, podziwiając umięśniony brzuch i tors kochanka. - Chcę tego. Chce ciebie. - Dodał, widząc to wahanie. 
Jimin już nie oponował. Przyssał się do jego szyi, jedną ręką podwijając jego koszulkę. Gdy to uczynił, oderwał swoje usta, przenosząc je na brzuch chłopaka. Na początku całował delikatną skórę, a potem zaczął ją lizać, ssać na a końcu przygryzać. Z ust młodszego wydobywały się ciche westchnienia. Chciał więcej, więc pośpiesznie, sam z siebie ściągnął wadzące mu górne ubranie, przyciągając do swoich ust, partnera. Ten nie tracąc czasu, wolną ręką zjechał wzdłuż jego niezwykle wrażliwego ciała, zatrzymując się na kroczu. Zaczął je z ostrożnością masować, choć intensywnie. Te jęki zagłuszane pocałunkami były najlepsze. Jimin już zdążył zapomnieć jak to jest je słyszeć. Swoje usta ponownie przeniósł na szyję Tae, a ten lekko odchylił głowę dając mu do niej lepszy dostęp. Jęknął przeciągle czując język kochanka na jednym ze swoich sutków. Przez tak długą przerwę, odczuwał wszystko zdecydowanie bardziej intensywniej.
Park z szybkością światła pozbył się spodni swojego chłopaka, uważnie przyglądając się obrazkowi. Zarumienione policzki, klatka piersiowa unosząca się w szybkim tempie. To widok, który kiedyś był mu naprawdę bliski. Uśmiechnął się do siebie, gładząc uda młodszego, by po dłuższej chwili nachylić się nad jego kroczem i bez skrępowania polizać widoczną przez materiał bokserek, wypukłość. Taehyung krzyknął jego imię, poruszając się przy tym niespokojnie. Zamglone oczy uważnie wpatrywały się w poczynania starszego, który aktualnie całował jego uda.
- Ah, hyung... - Jęknął Kim, podciągając się lekko i z trudem, odpinając pasek, a potem spodnie chłopaka.
Ten widząc jego próby, zaśmiał się, ponownie go przygwożdżając do łóżka. Pocałował go, od razu wsuwając swój język do środka. Chwilę się z nim podrażnił, bawiąc się jego podniebieniem, aż w końcu stwierdził, że ten jest na tyle podniecony, że może przejść do dalszych działań.
Rozejrzał się po pomieszczeniu, w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby im pomóc. Park nie spodziewał się takiej sytuacji, więc nie pomyślał o zabraniu lubrykantu. Warknął pod nosem, w końcu zabierając krem z nocnej szafki. Niemalże zerwał z młodszego bokserki, zasysając się na główce jego penia. Jęk, który usłyszał był tak przyjemny, że zapragnął ich więcej. Porządnie nasmarował swoje palce, a potem nasmarował wejście młodszego, po chwili wsuwając jeden palec. Zamiast jęku do jego uszu dobiegł krzyk, co było normalne po tak długiej przerwie. Poczekał, aż ten przestanie się na nim zaciskać, a gdy to nastąpiło, zaczął go rozciągać.
Znał jego ciało na pamięć, więc odnalezienie prostaty nie było trudną rzeczą. Młody wyginał się, jęczał, od czasu do czasu ścierając z oczu łzy. Gdy Min uznał, że zrobił już wszystko, co mógł by go przystosować, zrzucił z siebie ubranie, obficie smarując kremem swoje przyrodzenie. Złapał za poduszkę, układając ją pod biodra kochanka, a następie lekko uniósł jego ciało. Naparł na niego, wsuwając samą główkę, na co Taehyung zareagował krzykiem i zaciśnięciem dłoni na pościeli. Po kilku sekundach rozluźnił się, a starszy kontynuował poprzednią czynność. Jak znalazł się już w nim cały, odczekał moment, by jego chłopak się przyzwyczaił.
- Uh... już możesz... - Jęknął Kim, wycierając resztki słonej cieczy z oczu.
Jimin kiwnął głową, lekko się z niego wysuwając by po chwili ponownie się wsunąć. Starał się robić to najbardziej delikatnie, początki zawsze były trudne, jednak po kilku pchnięciach zdecydował, że młodszy jest już gotowy. Przyśpieszył tempa, od razu trafiając w prostatę. Po prawie siedmiu latach związku doskonale wiedział, co robić by jego partner odpływał. Pochylił się nad nim, biorąc płatek jego ucha do ust, lekko ssąc. Rozkoszował się jękami, od czasu przerywanymi namiętnymi pocałunkami. Przyśpieszył do maksimum, czując że młodszy jest już na granicy, dodatkowo łapiąc jegp członka i poruszając nadgarstkiem w rytm ruchów bioder.
- Jimin! - Krzyknął, brudząc ich brzuchy, a także dłoń Parka. Ten czując przyjemny ucisk na swoim członku potrzebował tylko kilka ruchów by rozlać się we wnętrzu chłopaka. Pozwolił sobie na cichy jęk, a następnie podparł się ramionami, aby nie upaść na jego drobne ciałko.
- Kocham cię maluszku. - Wysapał, całując go czule. Oboje byli zmęczeni, więc był to krótki buziak, jednakże oddający ich uczucia.
- I będziesz już zawsze kochał?
- Oczywiście. Zawsze będziesz dla mnie najważniejszy. - Potwierdził, wysuwając się z niego i kładąc obok. Okrył ich obu kołdrą, przyciągając do siebie swoje szczęście. - Jak tylko wrócimy, postaram się nam znaleźć nowe mieszkanie.


▲▲▲

Jednakże szczęście jest ulotne tak samo jak dobre chwile. Każdy człowiek ma swoje problemy, większe lub mniejsze. Dwójka młodych ludzi musiała zmierzyć się z czymś naprawdę ciężkim. Raz było lepiej, wręcz idealnie jak w domku nad morzem, a raz kończyło się płaczem i napadami paniki. Nikt nie powiedział, że droga do szczęścia jest prosta. Trzeba przez nią mężnie przejść, upadając wielokrotnie, a nawet i spadając. Bo szczęście jest złotem, na które zasługują tylko ci nieliczni, najbardziej wytrwali. Ci, którzy się nie poddadzą, będą uczyć się na własnych błędach, by powolnymi krokami zbliżyć się do upragnionego celu. Choć bywa i tak, że niektóre przeszkody są nie do pokonania... 


~Dragons


19 komentarzy:

  1. To było takie piękne i kochane <3 Zdziwiłam się, że Jimin jest taki stary hahahah jeśli byli ze sobą od 7 lat, to by znaczyło, że Tae miał 14 lat, kiedy zaczęli się spotykać ^^ Mam nadzieję, że Tae wyzdrowiał i żył szczęśliwie z Jiminem <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się spodobało :3 Nuum, miał tyle xD Cóż jak to mówią, miłość nie wybiera xD Oglądam za dziwne filmy xDDD Zostawiłam sobie otwarte zakończenie, więc to od czytelnika zależy jaką przyszłość mięli ^ ^

      Usuń
  2. Zakochałam sie w tym shocie, jejku.
    Chory psychicznie Tae plus zajebiście opiekuńczy Jimin;;;; too much
    Tyle w tym emocji i uczuć. Obawiałam się trochu takiego sad endu. No w sumie można to różnie odbierać, ale noooo. Mega kochane i słodkie.
    Tae maluszku, musisz walczyć tak samo mocno jak Jimin się stara.
    Jesteś cudowna --> ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
    - czyli wirtualny dowód mojej miłości do Twojej twórczości *jakie rymy, he*
    Czekam na następne dzieła oraz rozdział 'reset'
    Powodzenia kochana! Weny, chęci i równie dobrych pomysłów co do tej pory♥
    ~yula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jeju jak miło :3 Cieszę się, że się spodobało ^ ^
      Tae się mocno stara, a Jimin wspiera, a czy im się udało czy nie to już zależy od czytelnika jak zrozumie końcówkę ;3
      Dziękuję ;3 Jestem pewna, że Pattie wkrótce doda kolejny rozdział :D

      Usuń
  3. Ej, to było świetne! I jeszcze Vmin <3
    Bardzo mi się podobało. Niebanalny pomysł i piszesz też świetnie.
    Czekam na kolejne opowiadania. Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że się spodobało :3
      Cóż, Vmin to zdecydowanie mój faworyt *^*
      Dziękuję bardzo :*

      Usuń
  4. Ojeju ;; jakie słodkie ;; ten początek taki angstowy zdecydowanie mi nie podpasował, bo w ostatnich dniach to ledwo o angstach myślę :/ ale przebolałam, choć i tak pięknie. Masz przyjemny styl pisania i znakomicie opisujesz emocje co bardzo mi się podoba ;;
    To jak Jimin się nim opiekował pomimo przeciwnościom losu było cudowne. Takiego chłopaka to pozazdrościć jedynie.
    Nie wiem czy tylko mi ale smut jakoś szybko przepłynął w oczach. Chyba za mocno się wciągnęłam. Mimo wszystko bardzo mi się podobało.
    A teraz dam ci chwilkę na naukę, co do dialogów! ^^
    Jak ktoś mówi, np. - U-um, hyung - jęknął. Tak powinno być. Gdy kończymy zdanie a po myślniku jest np. jęknął, powiedział, etc. na końcu zdania nie dajemy kropki, a słowo po myślniku jest z małej litery. Jeśli jest wykrzyknik, bądź znak zapytania również po myślniku z małej litery.
    Jeśli po myślniku nie mamy formy w jakiej się wypowiedział tylko, np. Obrócił się mierząc go wzrokiem. Dajemy kropkę przed myślnikiem, a po nim z dużej litery.
    O matko. Mam nadzieję, że dobrze wytłumaczyłam ^^"
    Podsumowując - gdy nawiązujemy do wypowiedzi - z małej, a nienawiązując - z dużej :3
    Powodzenia w pisaniu~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę się cieszę, że się spodobało :3
      Tak, Tae trzeba zazdrościć, że ma takiego chłopaka obok siebie. ^ ^
      Cóż dopiero się uczę, więc takie rady są dla mnie naprawdę ważne. Na pewno będę miała to na uwadze, dziękuję :3

      Usuń
    2. Jak na "dopiero" całkiem nieźle ci idzie ;) bo jako takich większych błędów nie wychwyciłam c;

      Usuń
    3. Dziękuję. Naprawdę miło mi to czytać :3

      Usuń
  5. Wiem, że już późno na komentowanie, bo dodane w połowie sierpnia, ale po prostu muszę to napisać. Muszę napisać, że rozpłynęłam się podczas czytania tego shota. Jak ja uwielbiam Tae w takiej obłąkanej wersji i opiekuńczego Jimina. Jejciu, będę tym żyć przez kolejnych kilka dni. ♥ ♥ ♥ ♥
    Oby było więcej takich perełek. ♥
    Niedawno zaczęłam pisać fanfika z EXO, ale jak tak sobie czytam opowiadania z tego bloga, to chyba zrezygnuję, bo nie jestem w stanie w moich ff oddać tylu emocji co tutaj.
    Dziękuję, że mogłam to przeczytać i powodzenia w dalszym pisaniu ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wyrażanie swojej opinii nigdy nie jest za późno! : D
      Nie przestawaj pisać! W końcu się nauczysz, ja nie od razu to potrafiłam. Próbuj, a w końcu wyjdzie! Trzymam kciuki za ciebie :D
      Jest mi ogromnie miło, że się spodobało. ♥
      Dziękuję bardzo za miłe słowa :3

      Usuń
  6. To to było takie przeeee cudowne *.*
    Jedno z moich ulubionych paringów i jeszcze w takim opowiadaniu....kocham!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeny cudowne! az brak mi slow, po prostu cudowne ;;;;;;;;

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy jest jeszcze jakaś szansa na kolejny rozdział? Zakochałam się; ;

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz, że mnie uzależniłaś? Czytam ten shot od grudnia. Czyli z jakieś 40 razy to na pewno. Love cię całym sercem za to. Jak ja uwielbiam kiedy Jimin nazywa TaeTae maluszkiem ╥﹏╥. Ogólnie wielbie nazywanie kogoś maluszkiem. Ale wracając. Fundujesz mi terapie, bo dziś go z 4 razy czytalam. Masz moje roztopione serce ~(^з^)-♡. Weny kobieto ❤

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiem tyle, końcówkę odebrałam tak ,,Po takich seksach nawet z HIV da się wyleczyć" XD To była najbardziej urocza scena seksu jaką czytałam ^^

    OdpowiedzUsuń