wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 17 - Potwór, który zabiera coś cennego

- Musisz przyjechać, potrzebuję pomocy!
- Co się stało?
- Mój miś jest w praniu i nie mam z kim spać, a jestem pewien, że dzisiejszej nocy wielkie potwory wyjdą z szafy i będą chciały mnie zjeść!


- Hyung, pojedźmy, gdzieś na weekend – zaproponował młodszy.
Hoseok zastanowił się.
- Myślisz o jakimś konkretnym miejscu? – dopytał.
Blondyn skinął głową, a jego czupryna zafalowała.

*

- Nadal mi nie powiesz dokąd jedziemy? – protestował od kilku dni Hoseok – Jak mam jechać w to miejsce, jeśli nawet nie wiem gdzie to jest? – zapytał retorycznie.
- Spokojnie, ja cię pokieruję – oznajmił ze stoickim spokojem Taehyung.
Zapięli pasy i brunet odpalił silnik. Mimo, że jasnowłosy wcześniej mało, co opuszczał dom dobrze nawigował starszego, jakby na pamięć znał drogę do tego miejsca. Jechali ponad dwie godziny, kiedy przed nimi zaczęło rozciągać się morze. Taehyung nakazał starszemu skręcić w wąską uliczkę i po chwili zatrzymać samochód przed jedną z bram. Hoseok posłusznie spełnił wszystkie jego prośby. Blondyn odpiął pas i wyszedł z pojazdu, trzasnął drzwiami i napawał się widokiem. Podszedł do swojego chłopaka, kiedy tylko ten wysiadł i chwycił jego dłoń ciągnąć za sobą. Wyjął klucz z kieszeni i przekręcił go w zamku bramy. Brunet zdziwił się, skąd młodszy ma klucz, ale bez słowa podążał za nim. Pomógł mu w popchnięciu metalowej bramy i weszli na podwórko. Taehyung mocniej ścisnął jego dłoń.
- To dom, w którym mieszkałem, kiedy byłem dzieckiem – wytłumaczył mu.
- Kiedy się przeprowadziliście? – zapytał.
- Kiedy rodzice dowiedzieli się, że ja i mój brat jesteśmy chorzy. Myśleli, że w większym mieście znajdą kogoś, kto nas wyleczy – odpowiedział - Tu spędziłem najszczęśliwsze chwile, gdy nie musiałem myśleć o chorobie, miałem mamę, tatę i starszego brata, który był dla mnie wzorem – zamarzył.
Hoseok pogłaskał go po włosach, wyjął z bagażnika walizki i ruszył w kierunku domu. Mimo, że przyjechali tutaj tylko na dwa dni i jedną noc walizka młodszego była pełna, kiedy jego bagażem była jedynie mała torba. Musieli obejść budynek, aby dostać się do środka. Drzwi wejściowe rozpościerały się na plażę i morze. Jasnowłosy używając drugiego klucza wpuścił go do wnętrza domu. Wąski korytarz prowadził do kuchni połączonej z salonem. Naprzeciwko wejścia znajdowały się schody, którymi młodszy poprowadził Hoseoka.
- Tutaj jest sypialnia, w której możesz zostawić bagaże. Kiedyś była moich rodziców, ale teraz my możemy ją zająć – uśmiechnął się do niego.
Kiedy starszy miał już wolne ręce blondyn chwycił za nie i pociągnął go za sobą. Stanęli przed drzwiami, które po chwili zostały pchnięte. Weszli do środka.
- To był pokój mojego brata – wytłumaczył rozglądając się po pomieszczeniu.
- A gdzie jest twój? – zagadnął go Hoseok.
Taehyung opuścił pomieszczenie, a brunet podążył za nim.
- Tutaj – powiedział wskazując na drzwi, na których były naklejone kolorowe literki układające się w jego imię.
Hoseok wszedł pierwszy. Na półkach znajdowało się pełno zdjęć z dzieciństwa Taehyunga.
- Jaki słodki Taetae – rozczulał się na nowo przy każdej oglądanej fotografii.
Blondyn podszedł do niego i przytulił się do jego pleców ręce splatając na jego brzuchu.
- A teraz nie jestem słodki? – zagadnął trącając nosem jego szyję.
- Jeszcze słodszy – odwrócił się w jego stronę, ścisnął jego policzki i ucałował dzióbek, który utworzył się z jego ust.
- Chodźmy zwiedzić miasteczko – zaproponował, na co młodszy skinął ochoczo głową.
Przechadzali się uliczkami, ściany przyozdobione były różnymi malunkami. Jedna ściana w całości pokryta była zapisanymi słowami. Każdy mógł się na niej podpisać i Hoseok też chciał to zrobić. Chwycił za mazak leżący przy ścianie i zabrał się za pisanie.
- Co robisz? – zainteresował się młodszy.
Podszedł do niego i zobaczył słowa, które starszy umieścił na wolnym skrawku muru. Taetae i Hopi tu byli. Zaśmiał się i przytulił do boku chłopaka.
- Kiedy wrócimy tutaj za pięć lat to nadal tutaj będzie, tak jak my będziemy razem – powiedział Hoseok i ucałował czoło blondyna.
Idąc dalej zauważyli starszego pana, który wyrabiał ciasteczka. Taehyung niemal podbiegł do niego.
- Możemy spróbować? – zagadnął mężczyznę.
Ten skinął twierdząco głową. Usiedli na małych krzesełkach zabierając się za wyrabianie słodyczy.
- Jaki robisz kształt? – zapytał starszy, bo nic nie przychodziło mu do głowy.
- Nie patrz, wymyśl własny – krzyknął jasnowłosy zasłaniając ręką swoje dzieło.
Hoseok zastanowił się przez chwilę i pomyślał, że zrobi serce dla ukochanego. Kiedy wręczył mu ciastko, Taehyung zaśmiał się wyłaniając zza pleców słodycz dla niego, jak się okazało również serce. Zaśmiali się przypieczętowując to pocałunkiem. Przed zjedzeniem poprosili starszego pana o zrobienie im zdjęcia i zajadając się ruszyli dalej. Przystanęli na chwilę wsłuchując się w grę ulicznego skrzypka. Kolejnym miejscem ich postoju była ogromna fontanna, którą ludzie nazywali fontanną szczęścia, bo jeśli wrzucisz do niej pieniądze i pomyślisz życzenia to ono się spełni. Każdy z nich zamknął oczy myśląc o tym, czego by chcieli i niemal równocześnie ich monety wylądowały w wodzie.
- O czym pomyślałeś? – zagadnął młodszy.
- Nie powiem, bo się nie spełni – wymigał się.
- Nie było takiej zasady – obruszył się blondyn i dźgnął go palcem w bok.
Hoseok nadymał policzki i poszedł do przodu. Taehyung prychnął cicho i podążył za nim.
Weszli do sklepu z ubraniami i wybrali dla siebie identyczne koszulki, a także obudowy na telefon. Kiedy zaczęło się ściemniać podeszli do budki z jedzeniem i zamówili dla siebie frytki. Zajadając się nimi naprzemian robili sobie zdjęcia.
- Chodźmy na plażę – powiedział Taehyung i ruszył biegiem w tamtą stronę.
Hoseok szybko dobiegł do niego, zatrzymując go, bał się, że ten może zbyt się przemęczyć.
- Nic mi nie będzie, hyung – uspokoił go młodszy widząc jego minę.
Zdjęli buty i rozkoszowali się miękkością piasku pod swoimi stopami. Blondyn podszedł do wody i machając nogą ochlapał starszego. Kiedy kilkukrotnie powtórzył czynność, Hoseok nie wytrzymał i dobiegł do niego. Temu wszystkiemu towarzyszyły ich głośne śmiechy. Brunet powalił młodszego na piasek siadając na jego biodrach i unieruchamiając ręce u góry.
- Byłeś bardzo niegrzecznym słoneczkiem – zaśmiał się i zaczął łaskotać jasnowłosego.
- Hopi przestań, proszę. To … - nie potrafił przestać się śmiać – To za wiele. Pocałuj mnie – tym zdaniem sprawił, że jego chłopak zaprzestał swoich czynów.
Nie czekając, żeby powiedział to jeszcze raz położył swoje wargi na jego. Całował go z miłością i namiętnością. Kiedy odsunął się od niego, podał mu dłoń, aby pomóc wstać i ruszyli dalej. Założyli z powrotem buty i wdrapali się na molo. Taehyung stał opierając się o barierkę, a Hoseok obejmował go od tyłu kładąc głowę na jego ramieniu. Oglądali fajerwerki, które były puszczane ze względu na festyn odbywający się w mieście.
- Zamieszkajmy tutaj, kiedy wrócimy ze Stanów – zaproponował starszy.
Taehyung nic nie odpowiedział. Milczał przez dłuższą chwilę. W końcu odwrócił się przodem do niego.
- Obiecaj mi, że co by się nie działo będziesz tam studiował – powiedział stanowczo.
- A co miałoby się dziać? – przestraszył się starszy.
Blondyn pokręcił głową z uśmiechem. Przytulił się do jego torsu i napawał jego zapachem.
- Hyung, jest jeszcze coś co musisz mi obiecać – odsunął się od niego na kilka centymetrów – Kiedy będę w krytycznym stanie, zostaw mnie. Kiedy będę umierał, nie chcę, żebyś był przy mnie. To będzie boleć ciebie bardziej niż mnie.
- Dlaczego teraz mówisz takie rzeczy? – zaniepokoił się.
- Obiecaj – wymusił na nim.
- Obiecuję – szepnął starszy mocno go do siebie przytulając - Ale ty się nigdzie nie wybierasz. Za tydzień lecimy do Stanów na rozmowę, studiujemy tam trzy lata i wracamy, żeby mieszkać tutaj. Mamy tyle planów, musisz żyć, żebyśmy mogli to wszystko zrobić. A korzystając z okazji, że będziemy w Ameryce weźmiemy ślub – zakończył ściszając głos.
Taehyung oderwał się od jego torsu.
- Ślub? – zapytał, bo myślał, że się przesłyszał.
- Chcesz wiedzieć, jakie było moje życzenie? – zmienił temat.
Młodszy skinął głową.
- Życzyłem sobie, żebyś kochał mnie tak samo jak ja ciebie. Kocham cię, Taetae – powiedział wpatrując się w jego oczy i głaskając go po policzku.
Uniósł dłoń młodszego i wcisnął na jego palec srebrny pierścionek. Z oczu blondyna wypłynęły pojedyncze łzy.
- A ja kocham ciebie, Hopi hyung – złożył delikatny pocałunek na jego ustach i jeszcze szczelniej wtulił się w jego ramiona.
- Musisz żyć – szepnął w jego włosy.

Trzymając się za ręce wrócili do domu.
- Pójdę się wykąpać – oznajmił starszy znikając za drzwiami łazienki.
Taehyung walczył sam ze sobą siedząc na łóżku. W końcu podjął decyzję i wszedł do pomieszczenia, które teraz było pełne pary. Rozebrał się i głośno wciągając powietrze otworzył drzwiczki prysznica, w którym znajdował się Hoseok. Brunet ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy patrzył jak młodszy staje w kabinie obok niego.
- Nie marnujmy wody na dwie kąpiele – wytłumaczył mu.
Hoseok odzyskując jasność umysłu skinął głową. Wylał na swoją rękę i rękę młodszego żel pod prysznic, który obaj wtarli w swoje ciała. Blondyn złapał go za ramiona i obrócił o sto osiemdziesiąt stopni. Hoseok wzdrygnął się na taki ruch z jego strony.
- Umyję ci plecy, hyung – powiedział i położył swoje rozgrzane dłonie na jego plecach rozprzestrzeniając po nich żel, a także lekko masując napięte mięśnie.
Kiedy skończył sam obrócił się w stronę drzwiczek czekając aż starszy zrobi mu to samo. Hoseok wziął długi oddech zanim położył swoje dłonie na tej mlecznobiałej skórze. Z wielką ostrożnością uważał, żeby nie zahaczyć o jego jędrne pośladki. Opłukali się ciepłą wodą i opuścili małe pomieszczenie. Bruneta podniecił widok pojedynczych kropel, który spływały po plecach młodszego. Prawie nie powstrzymał się od tego, żeby go dotknąć, ale w tym samym momencie blondyn zawiązał biały ręcznik na swoich biodrach rzucając drugi taki sam w przyjaciela. Wyszedł z łazienki kierując się schodami w dół. Hoseok usiadł na toalecie próbując opanować swoje rozszalałe emocje. Kiedy stwierdził, że czuje się już lepiej podążył za młodszym.
- Jesteś głodny? – zapytał Taehyung, gdy zobaczył go pojawiającego się w pomieszczeniu.
Pokręcił przecząco głową.
- Ale napiłbym się wody – powiedział łamiącym się głosem.
Jasnowłosy wyjął z szafki szklankę i wodę z lodówki, i podstawił przed nim. Sam wyjmując produkty do przygotowania kanapki.
Weszli z powrotem na górę, gdy jedzenie zniknęło z talerza młodszego. Taehyung usiadł na łóżku klepiąc miejsce obok siebie. Starszy niepewnie usiadł nie wiedząc czego chłopak od niego oczekiwał. Blondyn ułożył swoją głowę na jego ramieniu. Hoseoka ten gest rozczulił i zapomniał o wcześniejszym podnieceniu. Położył dłoń na jego włosach i rozkoszował się ich miękkością.
- Hyung, dotknij mnie – powiedział nagle Taehyung zdejmując głowę z jego ramienia.
Brunet nie bardzo wiedział o co mu chodzi, więc wyciągnął palec i dotknął nim torsu młodszego. Jasnowłosy zaśmiał się na takie zachowanie ze strony starszego.
- Nie, hyung. Dotykaj mnie – powiedział bardziej dosadnie i dopiero wtedy Hoseok zorientował się o co mu chodzi.
- Jesteś pewien? – zapytał zaskoczony takim obrotem spraw.
Taehyung zamiast odpowiedzi usiadł okrakiem na jego kolanach i przycisnął swoje wargi do jego. Przez chwile starszy pozwolił mu dominować, ale już po chwili to jego język znalazł się w ustach młodszego. Czuł jak przez cienką warstwę ręcznika penis chłopaka ociera się o jego. Jęknął w jego usta. Podniósł się i unosząc blondyna ostrożnie ułożył go na poduszkach. Zawisł nad nim nogi umiejscawiając po dwóch stronach jego bioder. Kiedy zabrakło mu oddechu oderwał się od młodszego, co spotkało się z jękiem niezadowolenia. Przeniósł się na jego szyję, całując, liżąc i podgryzając jej skórę. Taehyung przejeżdżając dłonią po jego nagim torsie niechcący zahaczył o jego nabrzmiały sutek, brunet jęknął odchylając głowę do tyłu. Znów zajął się szyją młodszego, był nią tak zafascynowany, że nie zauważył, że z ust młodszego nie uciekają żadne westchnienia jak to się działo jeszcze chwilę temu. Uniósł się spoglądając na jego twarz, która pogrążona była w błogim śnie. Ucałował jego zaróżowiony policzek sprawdzając czy naprawdę spał. Kiedy się przekonał zszedł z niego i otulił go kołdrą, która została przez nich skopana i leżała na ziemi. Zaśmiał i usiadł na brzegu łóżka wpatrując się w piękną twarz jego chłopaka. Kiedy poczuł zmęczenie przytulił blondyna i sam zapadł w sen.

*

Obudziły go mocne promienie słońca wpadające po pokoju i dotyk czyjejś dłoni na głowie. Otworzył oczy mając cudowny widok przed sobą.
- Przepraszam – wyszeptał młodszy.
- Tak – zaczął Hoseok – Tylko mój chłopak potrafi zasnąć przy grze wstępnej. Musiałem być strasznie nudny – zaśmiał się.
- Nie, nie – zaprzeczył jasnowłosy – Było cudownie, po prostu byłem zmęczony przez tyle wrażeń poprzedniego dnia. Ale ja naprawdę tego chciałem – zrehabilitował się.
- Mamy jeszcze dużo czasu, żeby tego spróbować – uspokoił go przyciągając do siebie.

*

Przed wyjazdem poszli jeszcze na spacer po plaży, a potem wrócili do Daegu.
- Odpocznij i wpadnę po ciebie wieczorem. Yoongi urządza domówkę i chciał, żebym cię przyprowadził – powiedział całując młodszego na pożegnanie.
- Ubiorę coś ładnego, może dokończymy to co zaczęliśmy wczoraj – Taehyung sam nie wierzył, że te słowa wyleciały z jego ust.
Brunet zaśmiał się, ale nic nie powiedział. W głębi serca właśnie na to liczył.
- Kocham cię, hyung – szepnął blondyn.
- Kocham cię, Taetae – odpowiedział mu młodszy, głaszcząc go po policzku.
Młodszy wysiadł z samochodu i pomachał chłopakowi, później wchodząc do budynku.

*

Hoseok szykował się na imprezę u przyjaciela. Za pół godziny miał wyjechać po swojego chłopaka. Przeszedł go zimny dreszcz, kiedy zadzwonił jego telefon, a na wyświetlaczu widniało imię blondyna. Zignorował niepokój, który zagościł w jego sercu i nacisnął zieloną słuchawkę.
- Hoseok – zdziwił się, gdy głos należał do kobiety – Taehyunga zabrała karetka. Jedziemy właśnie do szpitala. Czy mógłbyś przyjechać? – matka chłopaka mówiła dość spójnie, ale głos miała roztrzęsiony.
Bez zastanowienia wybiegł z domu zgarniając jedynie kluczyki od samochodu. Pędził przez miasto, nie zważając na to, że przekracza dozwoloną prędkość. Nie zamknął nawet drzwi samochodu spiesząc się tak bardzo. Wjechał windą na wskazane przez kobietę piętro i zobaczył ją przed jedną z sal.
- Co z nim? – dobiegł do niej.
Pokręciła przecząco głową, a z jej oczu spływały słone łzy.
- Gdzie on jest? – podniósł głos czując jak oczy zaczynają go piec – Chcę go zobaczyć.
Kobieta nie potrafiła wydusić z siebie nic więcej. Z sali, przy której stali wyszedł lekarz, Hoseok od razu złapał go za ramię. Mężczyzna spojrzał na niego smutnym wzrokiem.
- Proszę się z nim pożegnać – oznajmił i odszedł.
Grunt pod nogami chłopaka się załamał. Od razu wszedł do pokoju, w którym leżał blondyn. Był nieprzytomny, mimo to nadal wyglądał pięknie. Jasne włosy rozłożone były na poduszce. Mlecznobiała skóra straciła swoje rumieńce, długie rzęsy rzucały cienie na policzki. Przypominał bardziej śpiącą osobę niż umierającą. Hoseok podszedł do niego i usiadł na krześle obok łóżka.
- Nie możesz tego zrobić. Obiecałeś – złapał jego zimną dłoń w swoją i próbował ją ogrzać – Tyle rzeczy jeszcze przed nami – ucałował jej wierzch.
Otarł rękawem bluzy łzy, które rozmazywały mu pole widzenia. Pogłaskał go po włosach rozkoszując się ich miękkością.
- Jak mogę cię teraz zostawić? Dlaczego wymusiłeś na mnie tą kretyńską obietnicę?
Pochylił się nad nim i ostatni raz ucałował zimne wargi.
- Żegnaj – szepnął puszczając jego dłoń - Kocham cię najbardziej na świecie. I zawsze tak będzie.
Bez zawahania opuścił pomieszczenia, a później szpital. Znów pędził swoim samochodem, tyle, że w przeciwnym kierunku. Wpadając do mieszkania, cały zapłakany, wyjął dużą walizkę spod łóżka i wrzucił w nią wszystko, co znajdowało się w jego szafie. Ciągnąc za sobą walizkę zatrzymał się na chwilę w kuchni, aby zostawić rodzicom list i wyszedł trzaskając drzwiami. W mgnieniu oka dotarł na lotnisko.
- Poproszę bilet do Nowego Jorku – powiedział do kobiety przy okienku – W jedną stronę.

3 komentarze:

  1. RYCZĘ. Jak zjeb. Musiałam się w kiblu zamknąć i współlokatorki myślą, że coś się dzieje... Grrrrrrrr.
    NIENAWIDZĘ TEGO. NIENAWIDZĘ kjdgljbsjghjfvmdsd.
    Jak nie będzie happy endu, to Cię zabiję!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nienawidzę Cię..... Tak bardzo Cię w tym momencie nienawidzę........

    Ryczę tak mocno że klawiatury nie widzę.....
    Przestać nie umiem....
    Kurwa......
    Boże nie.... NIEEEEEE
    Czemu Ty to zrobiłaś??

    Tak bardzo jakbym chciała cokolwiek skomentować i napisać tam bardzo nie jestem teraz w stanie.......

    Zniszczyłaś mnie doszczętnie....!!!!

    Za co?!?!?!

    Już dawno tak nie ryczałam....

    FUCK!!!!
    W DUPIE!
    Nic nie napiszę. Mam to gdzieś!
    Tak bardzo mnie zniszczyłaś!

    OdpowiedzUsuń