piątek, 29 maja 2015

Rozdział 13 - Zapomnieć

I znowu zmroziło mnie przeczucie czegoś nieodwołalnego.
Nie słyszeć więcej jego śmiechu – ta myśl mnie zadręczała.
Ten śmiech był dla mnie jak studnia na pustyni.
– Mały przyjacielu, chcę usłyszeć twój śmiech.


Na prośbę Jungkooka Hoseok zadzwonił po Jimina, który po kilkunastu minutach pojawił się w mieszkaniu. Teraz razem z przyjacielem zamknięci byli w pokoju bruneta. Z pomieszczenia dochodziły jedynie głośne krzyki Jungkooka i raz po raz słabe słowa Jimina. Hoseok siedział na kanapie w salonie mierzwiąc swoje włosy, chociaż nie chciał podsłuchiwać ich rozmowy, nie dało się tego nie słyszeć. Był niesamowicie zły na siebie, że to on wydał ten sekret. Był przekonany, że Jimin znienawidzi go za to, czekał na dogodny moment, aby wyjawić przyjacielowi swoje uczucia, a brunet o tak to zepsuł. Wybierał teraz numer Taehyunga, chciał, żeby chłopak był przy nim i pomógł mu załagodzić sytuację, ale on nie odbierał. Nie wiedział, co robić. Desperacko potrzebował wsparcia, Taehyung nie odpowiadał na jego telefony, a Yoongi nic nie wiedział, a nie była to jego sprawa, żeby mógł rozpowiadać o tym na prawo i lewo. Przez te wszystkie krzyki usłyszał, że Jungkook zaczyna płakać. Nie wiedział co robił Park, mało co było słychać jego obecność, gdyby nie pojedyncze słowa wypowiadane przez niego brunet pomyślałaby, że przyjaciel wydziera się w pustą przestrzeń. Jungkook był naprawdę zraniony kłamstwami i nie mógł zaakceptować tego, że jego najlepszy przyjaciel lubi go w inny sposób niż podejrzewał. Nagle krzyki ustały. Hoseok wsłuchał się uważniej, może się pogodzili i teraz się przytulają? Chyba gdyby się bili usłyszałby to, prawda? Żadne dźwięki nie wypływały z pokoju, jakby nikogo tam nie było. Był gotów pójść tam i sprawdzić. Jednak usłyszał skrzypnięcie drzwi, w których pojawił się zapłakany Jungkook, miał popuchnięte oczy, a dłonie zaciskał w pięści. Nie wypowiadając nawet słowa wyszedł z mieszkania potężnie trzaskając drzwiami. Hoseok wstał czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Po dobrej minucie pomieszczenie opuścił Jimin. Jego oczy także były nabrzmiałe, widocznie on także musiał płakać. Brunet chciał go przeprosić.
- Jimin…ja… - próbował zacząć, ale ten mu przerwał machnięciem ręki.
Nie zaszczycił go nawet spojrzeniem i także opuścił pomieszczenie, mimo, że znacznie ciszej niż jego poprzednik. Hoseok z frustracji ponownie rzucił się na kanapę i wybrał numer blondyna. Odpowiedziała mu jedynie głucha cisza. Poczuł ukłucie w sercu. A jeśli coś się stało? – przemknęło przez jego głowę. Jednak zignorował swoją podświadomość będąc przekonanym, że Taehyung po prostu położył się wcześniej spać i to było powodem jego braku odpowiedzi. Postanowił wysłać mu wiadomość mając nadzieję, że ten, gdy tylko się obudzi od razu mu odpisze.

Hoseok: Taetae, wszystko w porządku? Chciałem usłyszeć twój głos, ale ty nie odbierasz. Pewnie już śpisz. Wypocznij, ale potem od razu do mnie zadzwoń. Już za Tobą tęsknię. Twój Hopi.

Nie mając nic innego do roboty, wziął prysznic i położył się do łóżka. Jednak lęk o swojego chłopaka nie pozwolił mu przez całą noc zmrużyć oka. Co chwilę sprawdzał telefon, chociaż wiedział, że nawet jeśli blondyn śpi nie odpisze mu. Kiedy zadzwonił jego budzik zerwał się z łóżka. Pospiesznie założył na siebie ciuchy, które uznał, że nadają się do noszenia i opuścił swój pokój. W kuchni spotkał ojca, który nie uraczył go choćby słowem. Spoglądał na niego, ale nie mówił nic. Hoseok nadal miał do niego żal za takie potraktowanie młodszego, że nie miał zamiaru pierwszy zaczynać z nim rozmowy. Fakt, mógł sobie nie akceptować tego, że jego syn jest odmiennej orientacji, ale to w ogóle nie znaczyło, że miał jakiekolwiek prawo rzucać się z oskarżeniami na Taehyunga, a tym bardziej popychać go na ścianę. Wyjął z lodówki butelkę wody i powoli ją opróżniając wyszedł z mieszkania. Od razu udał się na przystanek autobusowy i wsiadł do odpowiedniego pojazdu. Ten podwiózł go jak najbliżej domu młodszego. Kiedy znalazł się przy ogrodzeniu zobaczył, że samochodu jego matki nie ma. Zadzwonił domofonem, ale nikt mu nie odpowiedział. Ponowił czynność kilkukrotnie, ale nadal nic. Wyjął telefon z kieszeni sprawdzając czy chłopak odpisał na jego wiadomość, ale nie miał żadnej nieprzeczytanej wiadomości. Odnalazł w kontaktach jego numer i nacisnął zieloną słuchawkę. Ponownie odpowiedziała mu głucha cisza. Wyczuł swoje zdenerwowanie widząc jak jego ręce zaczynają się trząść. To jeszcze nie ten czas, prawda? On żył, prawda? Nie mógł odejść bez pożegnania, prawda? Hoseokowi na samą myśl zrobiło się słabo, więc próbował wymyślać różnorodne wymówki na nieobecność blondyna. Prawdopodobnie pojechał z matką na badania, może wybrali się na wycieczkę, a może jego nauczyciel zabrał go na jakąś wyprawę w ramach lekcji. Wszystko byleby nie myśleć, że chłopakowi mogło stać się coś złego.
Powłócząc nogami dotarł do szkoły. Usiadł na swoim miejscu widząc jak Yoongi gromi go wzrokiem.
- Informuj mnie, kiedy nie idziemy razem do szkoły – syknął przez zęby.
Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale widząc minę przyjaciela zrezygnował.
- Co się stało? – zapytał i można było wyczuć troskę w głosie.
Hoseok westchnął głęboko.
- Nie mogę się skontaktować z Taehyungiem – powiedział smutno.
- Pokłóciliście się? – dopytał.
Brunet pokręcił przecząco głową.
- Ostatni raz widzieliśmy się, kiedy wczoraj rano odprowadziliśmy go do domu – odpowiedział.
- Taa… - przypomniał sobie ich pocałunek na pożegnanie oznajmiając to lekkim grymasem obrzydzenia – Fakt, nie wyglądaliście na pokłóconych – przyznał.
Nie wiedział jak pomóc przyjacielowi. Martwił się razem z nim nagłym zniknięciem chłopaka, ale dla niego nie wydawało się to aż takie podejrzane. Nie wiedział w końcu o chorobie młodszego.
- Po szkole pójdziemy pod jego dom – oznajmił mu.
Hoseok ochoczo pokiwał głową. W tym samym momencie w progu klasy pojawił się Jimin. Miał wielkie, ciemne worki pod oczami, a głowę spuszczoną.
- A temu co? – Yoongi zapytał siebie.
Park zajął swoje miejsce nawet nie racząc się z nimi przywitać. Miejsce obok niego było puste i tak pozostało do końca lekcji. Po lekcjach Yoongi jak obiecał razem z Hoseokiem udał się w stronę domu młodszego. Jednak na nic zdała się ich wyprawa, bo znów odpowiedziała im głucha cisza z wnętrza domu. Brunet wybierał numer blondyna może po raz setny tego dnia, ale on nadal nie odbierał. Wiadomości wysyłał do niego, co kilkanaście minut. Te również pozostawały bez odpowiedzi. Nie wiedząc co mógłby jeszcze zrobić podążył za przyjacielem w stronę domu.
- Zrobiłeś coś dziwnego? – zapytał Yoongi, kiedy wsiedli do autobusu – No wiesz, nie zrobiłeś mu krzywdy, kiedy … - zawahał się – mu wkładałeś? – dokończył pewniej.
Hoseok był niesamowicie sfrustrowany całą sytuacją, a przyjaciel był jedyną osobą, na której mógł wyładować swój gniew, bo wiedział, że ten nawet po najbardziej bolesnych słowach go nie zostawi.
- Nie pieprzyliśmy się – krzyknął.
Ludzie znajdujący się w autobusie spojrzeli w ich stronę, starsza pani nieco oburzona.
Chciało mu się płakać, miał ochotę położyć się na zimnym chodniku i ryczeć, wyć. Poziom martwienia się o kogoś właśnie osiągnął apogeum.
I taki stan rzeczy był niezmienny przez kilka kolejnych dni. Taehyung się nie odzywał, mimo, że brunet był codziennie pod jego domem, wysyłał masę wiadomości, zasypywał go telefonami. Nie chciał wierzyć w to, że chłopak go opuścił. Jimin wyglądał bardziej jak cień człowieka niż osoba. Od dnia ich kłótni Jungkook nie pojawił się w szkole i telefonów też nie odbierał. Tylko niczego nieświadomy Yoongi miał niezmienny humor, chociaż patrząc na stan swoich przyjaciół wszelka nadzieja go opuszczała. Hoseok usłyszał dzwonek do drzwi, ale nie miał zamiaru iść otworzyć. Czekał aż ktoś inny to zrobi albo gość odejdzie. Nagle w jego głowie pojawił się ostatni taki przypadek i wyleciał jak z procy. Miał wielką nadzieję, że i tym razem w swoim progu ujrzy roześmianego blondyna. W pośpiechu otworzył drzwi i bardzo się zawiódł widząc Yoongiego, za nim z głową spuszczoną stał Jimin.
- Widzę, że się cieszysz na mój widok – skomentował to niższy mijając go i wchodząc do mieszkania.
- Miałem nadzieję, że to Taehyung – oznajmił nie kryjąc niezadowolenia.
Yoongi zniknął w drzwiach jego pokoju pojawiając się po chwili.
- Zakładaj! – rzucił w niego jakiś ciemny t-shirt i czarne rurki.
Hoseok zrobił pytającą minę. Nie miał zamiaru nigdzie wychodzić. Próbował na swój własny sposób poradzić sobie z rozrywającym go bólem serca.
- Idziemy na imprezę – wytłumaczył niższy.
- Idziecie – poprawił go – Ja się nigdzie nie wybieram – oznajmił oddając mu ciuchy.
- Będziesz przez niego teraz siedział w domu do końca życia? – wrzasnął brunet – Ten Taehyung musi być jakimś pierdolonym chujem, zostawił cię nie mówiąc nawet słowa i pewnie poszedł do kogoś kto bez wahania go wyrucha – jego głos stał się jeszcze donośniejszy.
Słysząc to, co wyszło z ust przyjaciela Hoseok dobiegł do niego chwytając za kołnierz koszuli.
- Nie mów tak o nim – wysyczał przez zęby – Ty nic nie wiesz – puścił go lekko się uspokajając.
Jak mógł mieć za złe przyjacielowi, że ma takie myśli. Zapewne dla postronnych obserwatorów ta sytuacja właśnie tak wyglądała.
- Chodźmy już – pierwszy raz od przyjścia odezwał się Jimin.
Hoseok zupełnie zapomniał o jego obecności. Postanowił nie sprzeciwiać się przyjacielowi i po prostu odpuścić. Może rzeczywiście najlepszym wyjściem było upić się i zapomnieć. Jego rozczulanie się nad sobą trwało pięć dni, faktycznie nadszedł czas, żeby odpuścić i rozerwać się. Przecież tak robił kiedyś, wtedy nawet wystarczał mu jeden dzień, aby pozbierać się po rozstaniu, dlaczego teraz miałoby być inaczej. W pośpiechu zmienił ciuchy i wyszedł z mieszkania. Do domu, w którym odbywała się zabawa dotarli autobusem i brunet z żalem stwierdził, że to dzielnica, na której mieszkał blondyn, a jego dom znajdował się kilka ulic dalej. Walczył sam ze sobą, żeby nie pójść po raz kolejny sprawdzić czy młodszy jest u siebie, ale po wypiciu pierwszego piwa te wątpliwości odeszły. Usiadł na kanapie i jedyne co robił to pochłaniał jedną puszkę za drugą. Po chwili zauważył Jimina podpierającego się ściany. Nie wyglądał jakby coś wypił, szczerze powiedziawszy nie wyglądał w ogóle. Był pogrążony w rozpaczy po tym, co powiedział mu Jungkook, ale także niesamowicie martwił się o przyjaciela. Brunet podszedł do niego.
- Jesteś na mnie zły? – zaczął, procenty dodały mu trochę odwagi, aby w końcu przeprowadzić tą rozmowę.
Jimin podniósł głowę, aby sprawdzić z kim ma do czynienia. Jego wzrok był pusty, a oczy napuchnięte, jakby każdej nocy płakał, co według Hoseoka było prawdą. Kiwnął przecząco głową. Brunetowi serce się łamało, kiedy widział przyjaciela w takim stanie. Czuł się winny, wiedział, że to była jego wina. To on powiedział wszystko Jungkookowi. Nie powinien się nawet w to wtrącać, to nie była jego sprawa, a on bez pozwolenia wlazł w buciorach i narobił niezłego bałaganu. Nie myśląc ani chwili dłużej padł na kolana i skłonił głowę przed Parkiem.
- Przepraszam, przepraszam cię. To wszystko moja wina. Ja tak bardzo nie chciałem – skamlał.
Jimin szybko poderwał go w górę, tak, że nikt z zebranych nie zorientował się co się stało.
- To nie twoja wina – wytłumaczył mu – To ja powinien mu wcześniej wyznać prawdę. Stworzyłeś dla mnie świetną okazję, żeby to w końcu powiedzieć, ale ja stchórzyłem – jego głowa znów opadła w dół.
Hoseok przytulił go do siebie, głaszcząc po plecach. Pociągnął go i razem wylądowali na kanapie. Podał jedno piwo przyjacielowi, w dłoni trzymając drugie pozostawione dla siebie.
- Dzisiaj musimy zapomnieć – oznajmił.
- Za zapomnienie – potwierdził Jimin stukając swoją puszkę o jego.
Siedzieli tak i opróżniali po kolei puszki. Ich ciała zaczął ogarniać alkohol. Yoongi już dawno zniknął im z pola widzenia udając się na piętro z jakąś dziewczyną, której żaden z nich nie kojarzył. Pewnie kolejna tylko na jedną noc. Dlaczego ich życie nie mogło być tak proste? Dlaczego zmienili się? Zakochiwanie się w chłopaku jest trudniejsze. A niby to kobiety są skomplikowane.
- Muszę wyjść – oznajmił nagle Jimin.
Wstał szybko z kanapy i z powrotem na nią opadł. Zaczął chichotać, ale znów podniósł się tym razem powoli. Dość chwiejnym krokiem udał się w stronę tarasu. Hoseok bez zastanowienia podążył za nim.
- Będziesz rzygał? – zapytał siadając na ławce i widząc jak przyjaciel opiera się o barierkę.
- Nie – zaprzeczył Park – Było mi duszno – wytłumaczył.
Po chwili odepchnął się od barierki i doszedł do ławki usadawiając się obok przyjaciela. Położył głowę na jego ramieniu, a swoją dłoń umiejscowił na jego udzie lekko je masując i ściskając. Kiedy poczuł wypukłość w jego spodniach uniósł głowę, odruchowo brunet odwrócił głowę, tak, że ich twarze od siebie dzieliły milimetry. Nagle oboje przysunęli się do siebie jeszcze bliżej łącząc wargi. Początkowo całowali się w ślimaczym tempie, po chwili jednak z zaborczością dociskali do siebie swoje wargi. Nie wiadomo nawet kiedy Hoseok znalazł się na kolanach przyjaciela. Brunet językiem rozchylił wargi Jimina i wtargnął do nich od razu zapraszając jego język do wspólnej zabawy. Jimin położył swoje dłonie na pośladkach ciemnowłosego przyciskając go jeszcze bliżej siebie. Kiedy ich erekcje otarły się o siebie Hoseok odchylił głowę cicho jęcząc. Park skorzystał z okazji, że ten opuścił jego usta i wtargnął do jego. Ich klatki piersiowe unosiły się w niebezpiecznie szybkim rytmie. Hoseok poruszył się, aby znów otrzeć się o przyjaciela, co oboje skwitowali jękami. Jimin zatopił swoje zęby w szyi przyjaciela i w tym momencie w umyśle bruneta pojawiło się chwilowe przejaśnienie. Zorientował się co robi, a co najważniejsze z kim to robi i w pośpiechu zszedł z kolan przyjaciela. Ten oznajmił swoje niezadowolenie jękiem i grymasem na ustach. Hoseok w pośpiechu opuścił zdezorientowanego bruneta i wyszedł z budynku. Siadając przy najbliższej ścianie zaczął płakać. Zdradził Taehyunga, jak mógł mu to zrobić. Łzy lały się z jego oczu, a czaszka pulsowała. Chciał go zobaczyć, musiał go zobaczyć. Musiał dowiedzieć się czy wszystko z nim w porządku. Chciał go przeprosić i na kolanach prosić o wybaczenie. Podpierając się ściany wstał i ruszył w tylko jemu znanym kierunku. Nie wiadomo ile czasu minęło kiedy szedł, a raczej zataczał się. Gdy dotarł pod dom młodszego z radością stwierdził, że pierwszy raz od pięciu dni na podjeździe stoi zaparkowany samochód jego matki. Zaczął szarpać za bramę, by ją otworzyć, ale ona nawet nie drgnęła. Wspiął się po niej, próbując przejść na drugą stronę. Materiał jego spodni zaczepił się o wystający pręt skutkującym tym, że w wyniku szarpnięcia upadł twarzą na podjazd rozdzierając spodnie. Nie przejął się tym w ogóle. Skierował się w stronę drzwi, stając przed nimi zaczął wciskać dzwonek na przemian waląc pięścią w drzwi. Robił to tak mocno, że z jego kostek zaczęła lecieć krew. Nagle metal został otwarty i w progu stanęła matka chłopaka.
- Gdzie on jest? Gdzie jest mój Taehyung? – zaczął drzeć się w jej stronę, nawet nie wiedział, kiedy z jego oczu znów wypłynął strumień łez – Czy on nadal żyje? Zostawił mnie? Nie mógł prawda? Ja go kocham – zakończył z bezsilności upadając na kolana.
Kobieta w spokoju słuchała jego wywodu.
- Co robisz tutaj o tej porze? I to w takim stanie? – zapytała spokojnie.
Nie odpowiedział. Podciągnęła go do góry.
- Chodź – nakazała ciągnąć go w swoją stronę.
Doszli do salonu, popchnęła go na kanapę, na którą opadł bezwładnie.
- Ja muszę go zobaczyć – oznajmił próbując wstać, ale kobieta powstrzymała go od tego.
Ułożyła go wygodnie na poduszkach, zdjęła jego buty i owinęła kocem.
- Prześpij się, rano cię do niego zaprowadzę – powiedziała siadając na skraju kanapy i głaszcząc go po włosach.
- Naprawdę go kochasz? – zapytała troskliwie.
Hoseok kiwnął twierdząco głową mając już zamknięte oczy, po chwili już spał.

3 komentarze:

  1. Rozpływam się! Hoseok jest taki kochany, chociaż powinien dostać mocno w tyłek za zdradę Tae ;c
    Kookie mnie wkurza całkowicie, taki nieogarnięty dzieciak.
    Tae jest w szpitalu? Mam nadzieję, że to nic poważnego. Nie może umrzeć, zabraniam Ci zabijać mojego niuniu ;.; Chlip.


    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Liczyłam na trooochę dłuższy rozdział i mniej przygnębiający, no ale takie wątki też są potrzebne w opowiadaniu więc rozumiem.
    Mam nadzieje że w następnym rozdziale będzie więcej o konflikcie między Jiminem i Kookim , bo tu tego zabrakło....
    Weny ! Do pisania kolejnych wspaniałych rozdziałów !

    OdpowiedzUsuń
  3. O boże! Rozdział co prawda do jakoś mega i potwornie długich nie należy ale... No właśnie Ale! Ile. Tu. Się. Dzieje

    Na początek JiKook i płaczę. Po prostu siedzę cała przygnebiona, bo przecież tak strasznie kibicuję tym dwóm dziubkom a tu oboje płaczą! Same nieporozumienia, krzyki, łzy... Aż chciałabym moc zmaterializować się w tym opowiadaniu i ich pocieszyć! A gdy już by się trochę pozbierali z ogólnej rozpaczy to bym oboje po głowach trzepnęła! Bo co to za akcję i przedstawienia?! Jimin, ja wiem ze trudno jest wyznać swoje uczucia, zwłaszcza przyjacielowi, bo ciągle siedzi w głowie ta obawa, że jeśli chłopak nie przyjmie pozytywnie Twojego wyznania to stracisz więcej już tylko obiekt westchnień, ale do jasnej, weź się człowieku w garść! Nie bądź takim tchórzem! Miałeś tyle odpowiednich sytuacji! A teraz wszystko się posypało, mówiąc w skrócie, mega popieprzyło...
    A Ciastek by oberwał za odrzucenie Parka. Bo przecież widać, że ta dwójka rewelacyjnie się dogaduje, są ze sobą bardzo blisko i wątpię aby młodemu nie podobał się seks, mimo że był pijany. Nawet w takim stanie chłopak zdołałby odepchnąć strasznego gdyby tego nie chciał lub gdyby mu się je podobało. A przecież tak się bić stało! Dzieciak tez się po prostu boi i trzeba mu chyba dać lekkiego kopa na pobudzenie głowy i odwagę xp

    Ale co z moją, biedną pysią?! Martwię się o TaeTae, bo wygląda na to, że z nim jest co raz gorzej, co strasznie odbija się na Hobim... Chłopak się praktycznie załamywał coraz bardziej z każdym odbiciem się od drzwi kosmity i nieodebranym połączeniem... On się zdecydowanie pogubił i nie radzi sobie z tym wszystkim... a jego głupi, uprzedzony ojciec wcale mu nie pomaga -.-

    No i jeszcze ta impreza.... Dwóch, do granic możliwości zdołowanych, porzuconych i zalanych w trzy dupy gości nie wróży nic dobrego... Najgorsze jest to, iż teraz oboje bd czuli się winni zdrady, której poniekąd dokonali...
    Jedyny pozytyw z tego wróży inny szedł taki, iż matka Słodziaka dowiedziała się o szczerym uczuciu jakie łączy tamta dwójkę oraz tego że zawiezie Hoseoka do do V~

    Wybacz, że dopiero teraz komentarz ale sesja za mocno i za bardzo T.T

    Weny ~
    Kiri

    OdpowiedzUsuń