poniedziałek, 25 kwietnia 2016

3 sekundy VS 3 lata

Witam^^
Dawno temu była sobie ankieta, odnośnie tygodnia shotów. I co prawda ten pairing nie wygrał, ale coś mi uzmysłowił- jak bardzo muszą cierpieć ludzie, którzy shipują niepopularne pairingi :o 
I mam zamiar to zmienić! 
I dać wam dużo miłości!
Więc zapraszam!

~GinGin

Pairing: KookieMonster, pobocznie YoonMin i VHope 
Gatunek: Niespodziewanka 
Uwagi: Brak ^^



Płakałem już drugą godzinę. Starałem się to robić jak najciszej, by Namjoon hyung nie usłyszał. Chyba mi się to udawało, bo mężczyzna głośno chrapał, co oznaczało, że był w tym momencie pogrążony w głębokim śnie. Byłem okropnie sfrustrowany i zły na siebie, że zamiast spać, to ryczałem jak małe dziecko, ale ja po prostu już nie potrafiłem sobie poradzić z życiem. Dosłownie wszystko mnie ostatnio przytłaczało.
Nowy comeback mnie przytłaczał, a raczej duża ilość obowiązków, jakie ze sobą niósł, co było równe z brakiem czasu na sen, porządne jedzenie, odpoczynek, relaks czy zwykłe porozmawianie z hyungami o czymkolwiek, co nie było związane z pracą.  W zamian pracowaliśmy po dwadzieścia godzin, niczym roboty, wcinaliśmy kapustę z ryżem pomiędzy treningami, a nagraniami i ciągle się nawzajem kłóciliśmy.
Zazwyczaj byliśmy dla siebie mili i naprawdę tworzyliśmy zgrany zespół, który czasem potrafił zastąpić rodzinę, i to całkiem skutecznie. Bawiliśmy się ze sobą, wygłupialiśmy się i dużo rozmawialiśmy. Ale czas związany z przygotowaniem nowej promocji i płyty, z każdego z nas wyciągał prawdziwą bestię, sfrustrowanego potwora, któremu przeszkadza wszystko i wszyscy i nie omieszka się o tym powiedzieć na głos. Tak. Dwa tygodnie przez comebackiem nasz zespół wyglądał bardziej jak pole minowe, niż jak rodzina. Jakby mi było mało, dość niedawno zdałem sobie sprawę z czegoś bardzo przykrego - jaka jest moja prawdziwa orientacja. Nie wiedziałem, dlaczego akurat na mnie trafiło bycie gejem, ale nie lubiłem siebie za to. Nie mogłem tego polubić, po prostu nie wypadało. W końcu homoseksualizm to nie jest nic normalnego. Nikt nie szanuje takich osób, więc czemu ja sam mam szanować siebie? I gdyby na tym się skończyło, to może potrafiłbym jakoś funkcjonować, ale niestety. Zakochałem się. Zakochałem się w mężczyźnie. Zakochałem się w członku z zespołu. Zakochałem się w Namjoonie hyungu, który właśnie spał i zapewne śnił o jakieś pięknej kobiecie.
Przetarłem mokrą twarz dłonią i zagryzłem się na moim nadgarstku, by choć na chwilę powstrzymać strumień łez, jaki ze mnie wypływał. Na darmo. Moje oczy piekły coraz bardziej, a poduszka była już całkowicie wilgotna. Obróciłem ją na drugą stronę i podkuliłem nogi. Jutro będę nieprzytomny i wywołam kolejną kłótnię, bo zrobię coś źle. Na pewno.
***
Po dwóch godzinach nauki nowego układu, dostaliśmy chwilę przerwy. Bez zastanowienia odszedłem od reszty jak najdalej i oparłem się o drewniany drążek do rozciągania przez lustrem. Nie chciałem wywołać, ani uczestniczyć w kolejnej kłótni, których nasłuchałem się już dzisiaj sporą ilość.
Spiąłem wszystkie mięśnie, gdy zauważyłem w lustrzanym odbiciu, że Jimin hyung się podnosi i idzie w moją stronę.
Dlaczego?
Każdy z nas inaczej okazywał swoją frustrację. Ja płakałem i rzucałem złośliwościami. Jin hyung dzwonił do swoich przyjaciół z rodzinnych stron i nas obgadywał. Namjoon hyung uciekał w słuchanie muzyki i czytanie książek, co uważałem za najlepsze wyjście, jednak sam nie potrafiłem go zastosować. Hopi hyung, który zazwyczaj nas wszystkich pocieszał, w takich chwilach warczał i rzucał chamskimi żartami. Taehyung hyung nie krzyczał, po prostu się darł. Suga hyung opieprzał i krytykował wszystkich.To wszystko brzmiało strasznie, wręcz agresywnie, ale uwierzcie… Przy sposobie wyładowywania Jimina hyunga, to były zwykłe drobnostki.
Tak. Park miał zdecydowanie najgorszy sposób na odreagowywanie i niestety byłem jego najprostszą i najczęstszą ofiarą. Co gorsza jego działania wobec mnie, zawsze bardzo irytowały Yoongiego, przez co dostawało mi się od nich obu.
Odłożyłem wodę i zacisnąłem palce na drążku, modląc się w duchu, by nie stało się to, o czym myślałem.
Nic to jednak nie dało.
Chłopak podszedł do mnie i objął od tyłu. Oparł głowę o moje ramię i lekko je ucałował. A ja miałem ochotę płakać. Ba, płakać. Miałem ochotę paść na podłogę i zacząć ryczeć. Tak, Jimin hyung miał zdecydowanie najgorszy i najbardziej perfidny sposób, by rozładować swoje emocje. Po prostu podchodził do kogoś, i tak jak wspomniałem, najczęściej to byłem ja, i robił dwuznaczne rzeczy. Nie wiem czy był gejem, w końcu interesował się kobietami, przynajmniej takie odnosiłem wrażenie. Nie robił tego dla okazania komuś uczuć,  o nie. On to robił, by wzburzyć swoją ofiarę, by okazać swoją dominację, by dać do zrozumienia, kto w tym momencie może wszystko, a kto nie może nic.
Na co dzień bardzo go lubiłem, naprawdę. Potrafił się mną opiekować, bawić. Ale tak jak mówiłem, okres przed promocją wyzwalał w nas potwory, a ten Parka był po prostu najgorszy.
- Jimin hyung, proszę… Zostaw – burknąłem i spojrzałem w lustro, by skrzyżować z nim spojrzenia.
On tylko się uśmiechnął i zniżył swoją prawą dłoń na moje podbrzusze, przez co chęć płaczu tylko się zwiększyła.
- Och Kookie, Kookie… Ty się nigdy nie nauczysz – powiedział melodyjnym głosem i ugryzł mnie delikatnie w szyję.
- Hyung, proszę… Błagam, no. – Mimo, że błagałem, to mój ton na to nie wskazywał - ja po prostu warczałem jak wściekły pies, któremu się zabrało kość.
-Warczysz?! Chyba muszę cię sprowadzić do porządku… – mruknął i przeniósł dłoń na moje krocze.
Tego było już za wiele. Mogłem byś najmłodszy, ale nadal pozostawałem mężczyzną. Mężczyzną, który miał hormony, uczucia i nie chciał być tak po prostu macany w miejscu publicznym, przez wkurzonego i sfrustrowanego przyjaciela.
Obróciłem się i już miałem go odepchnąć, gdy usłyszałem krzyk obok nas:
-Czy ciebie już doszczętnie pogrzało?! Zostaw go do cholery! – wrzasnął Taehyung i złapał za ramię Jimina, na co tamten mnie puścił i zrobił krok w tył.
Uwielbiałem za to V hyunga. On po prostu wiedział. Udawał idiotę, robił głupie żarty, czasami gadał trzy po trzy, ale wiedział. Wiedział o wszystkim, co się dzieje w zespole. Był dobrym obserwatorem. Nigdy nic mu nie mówiłem, ale miałem pewność, że on wiedział o moich uczuciach odnośnie Namjoona hyunga. Wiedział o moich conocnych załamaniach i samopoczuciu.  Wiedział wszystko. I o dziwo, nikomu nic o tym nie mówił, nie dzielił się informacjami. Zachował to dla siebie i po prostu był moim wsparciem. Na przykład gdy lider mnie ignorował, on po prostu przychodził i spędzał ze mną czas. Albo w takich chwilach jak ta, chronił mnie przed otaczającym światem.
Niestety, nic nie jest łatwe. W naszym zespole istniała prosta zależność, która każdego na swój sposób irytowała. Gdy ktokolwiek krzyczał na Jimina hyunga, musiał, ale po prostu musiał przyjść Yoongi hyung i się odezwać. Tak było i tym razem, gdy obok nas, praktycznie znikąd, pojawił się Suga i zmierzył mnie chłodnym spojrzeniem, a potem przeniósł je na Taehyunga.
- A ty co? Jungkook już sam się obronić nie potrafi? – warknął, a Park złapał za jego dłoń. Świnia. Dobrze wiedział, że wyjdzie z tego cało, bo Min go obroni.
- Tak samo jak Jimin, więc lepiej zejdź z tego tematu, hyung. – Taehyung objął mnie, bym czuł się pewniej. To była kolejna cecha, którą w nim lubiłem. Oprócz lidera, był jedyną osobą, która miała w dupie autorytet i cięty język Sugi hyunga i się go nie bał.
- Stąpasz po grząskim gruncie, gnojku.
-Tak jak twoja laleczka minutę temu, więc spadaj.
Zamknąłem oczy i zacząłem się trząść. Nie chciałem. Zbyt się wszyscy kochaliśmy, by teraz mówić sobie takie rzeczy. Jimin i V byli najlepszymi przyjaciółmi, a Yoongi był jak nasz zespołowy dziadek. Przełknąłem głośno ślinę i wtedy usłyszałem mój ulubiony dźwięk, czyli głos lidera.
- Dobra, koniec z tym. Działacie mi już na nerwy, nie mam czasu na wasze bezsensowne kłótnie. Jungkook, natychmiast zbieraj swoje rzeczy i wracaj do dormu, potrafisz układ, nie jesteś tutaj potrzebny. Yoongi i Jimin, w trzy sekundy macie się stąd ulotnić. Idzie napić się wody, powtórzcie choreografię, cokolwiek. Taehyung ze mną, mamy do pogadania.
Powiedział i poszedł w stronę szatni. Kiwnąłem głową w kierunku  Tae, by mu niemo podziękować. Ten tylko lekko się uśmiechnął i poszedł w kierunku drzwi, za którymi przed chwilą znikł lider.
Zabrałem swoje rzeczy, nie patrząc nawet na Yoongiego i Jimina, po czym wyszedłem z Sali bez pożegnania. Nie minęło dwadzieścia minut, gdy leżałem na swoim łóżku z twarzą w schowaną w poduszce i płakałem.
Czułem się okropnie.
Wywołałem kolejną kłótnię i z tego co zrozumiałem, zafundowałem Taehyungowi opieprz od lidera. Jakby nie mógł nakrzyczeć na mnie. Tae chciał mnie tylko bronić, a ja dziękowałbym niebiosom, że w końcu mogę z nim spędzić czas sam na sam. Nie obchodziłoby mnie, o czym mówi i jakiś złych, i ciętych słów używa. Ważne, że używałby do ich wypowiedzenia swoich ślicznych i pełnych ust. Różowych i zapewne słodkich. Rozpłakałem się jeszcze bardziej, mocno zaciskając palce na pościeli. Dlaczego to wszystko było takie cholernie trudne?! Ta miłość, orientacja, życie…
- Najoon hyung… - jęknąłem żałośnie w poduszkę, szlochając jak małe dziecko.
- Tak?
Zamarłem. Nie miałem nawet odwagi się ruszyć i na niego spojrzeć. Musiałem nie słyszeć otwierania drzwi przez płacz, natomiast teraz aż wstrzymałem oddech, gdy poczułem delikatnie uginający się materac pod ciężarem lidera. Usiadł obok mnie. Tak po prostu tu przyszedł i usiadł. Nie chciałem marudzić, łamać się, użalać nad sobą, jednak jego obecność wywołała u mnie tyle żalu i smutku, że zanim zdążyłem pomyśleć, wygłosiłem najdłuższy monolog w swoim życiu…
- N-namjoon hyung… Bo ja już nie mogę! – pisnąłem i chrząknąłem nosem- Ja już nie chcę! Wszyscy się kłócą, obrażają i nienawidzą! Ty mnie nienawidzisz! Zawsze na mnie krzyczysz, gdy jestem za głośno i ciągle mnie ignorujesz… Dlaczego? Co ja ci zrobiłem? Nie chciałem, Namjoon hyung. Ja nie chciałem ci nigdy nic zrobić. – Myślałem, że już bardziej płakać się nie da… Myliłem się. – Nikomu w ogóle nie chciałem nic zrobić. Przepraszam, no! Taki jestem! Ja chce być normalny, ale ja nie umiem, Namjoon hyung!
Piszczałem i szlochałem jak baba. Miałem dwadzieścia lat, byłem dorosłym, potężnym mężczyzną, a nie potrafiłem sobie poradzić z takimi prostymi emocjami. Moja wrażliwość mnie zabijała, ja siebie zabijałem. Ale co mogłem zrobić? Ja chciałem tylko, by ktoś mnie przytulił i powiedział, że będzie dobrze. No okej, może nie „ktoś”, a chłopak siedzący teraz w ciszy obok mnie. Jak bardzo on teraz musiał powstrzymywać się od krzyku lub wyjścia z pokoju? Prawdopodobnie bardzo.
- Hyunggggg, ja p-przepraszam – jęknąłem.
I nagle nastąpiło coś, czego bym się w życiu nie spodziewał. Poczułem palce na moich plecach, a potem całą dłoń, która delikatnie przesuwała się po moich łopatkach w górę i w dół. Nic więcej, ale ten gest dodał mi tyle siły, by unieść się do siadu i spojrzeć na lidera.
-Hyung… - szepnąłem, patrząc załzawionymi oczami prosto na tego pięknego człowieka. W przeciwieństwie do mnie - szlochającego, zdenerwowanego potworka - on wyglądał tak idealnie. Miał starannie zaczesane, brązowe włosy, podkreślone oczy i jak zawsze był ubrany w ładnie dobrane ciuchy. Perfekcyjny.
I ten właśnie perfekcyjny mężczyzna, spojrzał na mnie z żalem w oczach, a potem zbliżył się do mojego ciała i je przytulił. I to nie było zwykłe przytulenie, jakimi zazwyczaj się obdarowywaliśmy w zespole. Nie. Było mocne, porządne. Trzymał mnie w swoich ramionach jak coś ważnego, przynajmniej mi się tak wydawało, ale nie miałem zamiaru nad tym myśleć.
- Jungkookie… - szepnął do mojego ucha, wywołując tym bardzo ciepłe i miłe uczucie w brzuchu.
Niepewnie objąłem go po bokach i wtuliłem twarz w szyję Najooona. Pachniał świeżymi kwiatami. Wdychałem ten zapach jak narkotyk, zaciągałem się po same płuca. Nie wiem, ile tak siedzieliśmy. Na pewno długo, skoro zdążyłem przestać płakać i się trząść.
-Hyung… Ja. Ja dziękuje – mruknąłem i niechętnie oddaliłem twarz od ładnie pachnącej szyi, by na niego spojrzeć.
-To ja dziękuje.
Zmarszczyłem brwi, nie rozumiejąc, o co może mu chodzić.
-Za co, hyung? – spytałem niepewnie i oblizałem swoje spierzchnięte usta.
- Oj, Kookie… Jak ty mało czasem rozumiesz. Ja też mało rozumiałem. Ale wiesz co? Teraz już wszystko rozumiem. Rozumiem ciebie. Taehyung mi wyjaśnił.
Zmarszczyłem brwi jeszcze bardziej, bo te słowa były naprawdę dziwne i nielogiczne. Już miałem dopytywać o ich sens, gdy moje usta zostały skutecznie zamknięte. Zamknięte w najlepszy i najcudowniejszy sposób.
Słodkie i pełne wargi spoczęły na moich, i zaczęły się powoli poruszać. Oddałem pieszczotę, czując, jak moje serce szybciej bije. Całowaliśmy się długo i czule, niespiesznie, i po prostu… Po prostu nagle wszystko było dobrze. Ja byłem dobry, świat był dobry, życie było dobre.
A Namjoon? Namjoon był idealny.
- Kookie! KOOKIE! KOOOKIEEEEEEEEEEEEE! – Nagle otworzyłem szeroko oczy i zobaczyłem mojego chłopaka, drącego się w moją stronę i wyglądającego jak jakaś pokraka.
- Zamknij się, ja tu marzę – burknąłem i zakopałem się pod kołdrą, by ponownie przywołać ten śliczny sen.
- Wstawaj, spóźnimy się na próbę! – powiedział głośno, odkrył mnie i mocno wtulił w moje plecy, jak jakiś pasożyt.
-No nieeee, Namjoon cholera! Miałem taki piękny sen o nas, a ty jak zawsze zjebałeś. – obróciłem się w jego stronę, odnalazłem poduszkę i mocno uderzyłem nią w głowę hyunga.
- Rany, ale ty jojczysz. A o czym był ten sen? – spytał i zagryzł się na moim ramieniu, jak miał w zwyczaju.
- Noo nie gryź mnie, fujjj, Namjoon! Jesteś obrzydliwy! – poprawiłem się do siadu i starłem ślinę z ramienia wierzchem mojej piżamki. – I ten był super. Byliśmy przed promocją i byłem okropnie smutny, a potem Jimin mnie macał, ale Tae mnie uratował, a potem wszedłeś ty i kazałeś mi iść do dormu. No i poszedłem do tego dormu, i bardzo płakałem, i potem ty mnie uspokoiłeś, i pocałowałeś – zapiszczałem z ekscytacji – i ten pocałunek był taki delikatny, i słodki, i czuły, i uroczy, i cieplutki, i w ogóle wszystko!
Namjoon słuchał mnie uważnie, a potem długo analizował moje słowa, po czym wrzasnął dosłownie na cały dorm
- SUGAAA I HOSEOK DO MNIE, NATYCHMIAST!!!!!!
- Zamknij się, debilu jeden. – Znów uderzyłem go poduszką, bo kto normalny się tak wydziera o szóstej rano? Tylko mój kretyn.
Poczekaliśmy chwilę, aż w końcu do naszego pokoju weszli  zaspani Hoseok i Suga hyung.
- Jungkook miał sen. I w tym śnie, Jimin go macał, a Taehyung go bronił. Czy ja mogę wiedzieć, jak to się stało?! – burknął niezadowolony i zmierzył raperów chłodnym spojrzeniem. 
Hopi wyglądał, jakby jeszcze nie przyswoił informacji, a Min założył sobie dłonie na boki i wrzasnął:
- JIMIN Do pokoju Namjoona i Jungkooka, raz!
Odruchowo przytuliłem się do Mona, bo nie lubiłem, jak ktoś wrzeszczał. Jego jeszcze potrafiłem znieść, ale innych nie. Ten objął mnie szczelnie i ucałował w czubek głowy.
Po chwili do naszego pokoju przybiegł Jimin i Taehyung, który pewnie przybiegł tylko po to, bo chciał do Hopiego. Typowe. No ale w sumie, sam bym tak zrobił.
- Jimin, deklu! – warknął Min i uderzył chłopaka w tył głowy- Czemu macałeś Jungkooka we śnie?! Pytam się?!
- Kookiego…- spytał nierozumnie i spojrzał na mnie, chwilę myśląc- Mojego Kookiesia! W życiu! Kookie, ja przepraszam! Co ten zły, senny Park ci zrobił? – brunet już wchodził na łóżko, pewnie po to, by mnie utulić, ale wtedy został złapany za koszulkę i pociągnięty w tył.
-Zostaw chłopaka w spokoju, zboczeńcu! – krzyknął Suga i uderzył go poduszką w głowę. Już wiem, po kim to miałem.
- Ale muszę go przeprosić, kochanie! – jęknął i dalej próbował się do mnie zbliżyć.
-Nie kochaniuj mi tu, tylko go zostaw! Co za zbok z ciebie!
- Ale biedny Kookieee
-Zostaw go!
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
- Hopi!!! – jęknął zniesmaczony i niezorientowany w sytuacji Taehyung. Podbiegał do swojego chłopaka, siadając mu okrakiem na kolanach i tuląc mocno do jego ciała. Hoseok tylko spojrzał na wszystkich zaspanym wzrokiem, a potem ucałował Tae w policzek.
Zapewne ta absurdalna sytuacja trwałaby jeszcze kilka minut, gdyby nie najbardziej przeraźliwy i zły odgłos świata - odgłos wkurzonej mamy Jin.
- NIE MA CIEPŁEJ WODY!
Jak na zawołanie wszyscy się spięliśmy i ucichliśmy, udając, że nas nie ma.
Kochałem mój zespół. Zrozumcie, takich idiotów nie da się nie kochać. I może czasami chciałbym wymienić durnego Taehyunga, na mądrego obrońcę, a Namjoona na odpowiedzialnego i romantycznego i dobrze ubranego kochanka… Ale po dłuższym zastanowieniu, czy to by nie było nudne?
Koniec .










14 komentarzy:

  1. Ahahaha genialne zakończenie XD Takie w stylu BTS. Nieźle mnie zaskoczyłaś. Chociaż coś mi właśnie nie pasował ten idealny Rapcio.. dobrze ubrany, to dowaliłaś ;)
    Dużo wany!! Jeju jak ja ci dawno komentarzy tu nie pisałam XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie dawno!!! Czuję się zaniedbana ;;;
      Hehehe Rapcio nie może być dobrze ubrany, wtedy by nie był sobą ;p
      💟

      Usuń
    2. Przepraszam! Poprawie się! <3 ;*

      Usuń
    3. NO! <3
      Mam nadzieję ;**

      Usuń
  2. Idealne po prostu! Haha, płakałam i śmiałam się na zmianę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Lubię, jak się ludzie śmieją ^^
      💜

      Usuń
  3. Genialne~~
    Coś mi tak Rapmon nie pasował...
    I BUM :D
    Wenyy
    I więcej takich proooszę ~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, ten Rapcio. No nie można go zmieniać na poważnego, no nie da się xD
      <3
      Będzie na pewno
      Dziękuje!

      Usuń
  4. Jakie genialne <3 KookieMonster to naprawdę rzadki ship, a tu takie cudo! Ach, w ogóle mam dzisiaj jakąś fazę na Rapcia, bo nawet zaczęłam go z Sugą shipować xD Opowiadanko było świetne, oł maj gat tak bardzo Was kocham, rili ❤
    Życzę weny i z niecierpliwością czekam na więcej ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie rzadki, dlatego trzeba mu dać trochę uwagi.
      OMG YoonMony XD Też fajne.
      <3
      Dziękujeeee

      Usuń
  5. Nie przepadam za shipami z Namjoonem, ale to było urocze ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedziałam że to sen już po tym jak Kooki stwierdził że Radio jest dobrze ubrany XDDD wyszło super ^^ Weny pomysłu czasu i co tam potrzebujesz ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No kurczę, nikt w niego nie wierzy xd
      ;PP
      Dziękuję bardzo ;*

      Usuń