Witam^^
Dawno temu była sobie ankieta, odnośnie tygodnia shotów. I co prawda ten pairing nie wygrał, ale coś mi uzmysłowił- jak bardzo muszą cierpieć ludzie, którzy shipują niepopularne pairingi :o
I mam zamiar to zmienić!
I dać wam dużo miłości!
Więc zapraszam!
~GinGin
Pairing: KookieMonster, pobocznie YoonMin i VHope
Gatunek: Niespodziewanka
Uwagi: Brak ^^
Płakałem już drugą godzinę. Starałem się to robić jak najciszej, by Namjoon hyung nie usłyszał. Chyba mi się to udawało, bo mężczyzna głośno chrapał, co oznaczało, że był w tym momencie pogrążony w głębokim śnie. Byłem okropnie sfrustrowany i zły na siebie, że zamiast spać, to ryczałem jak małe dziecko, ale ja po prostu już nie potrafiłem sobie poradzić z życiem. Dosłownie wszystko mnie ostatnio przytłaczało.
Dawno temu była sobie ankieta, odnośnie tygodnia shotów. I co prawda ten pairing nie wygrał, ale coś mi uzmysłowił- jak bardzo muszą cierpieć ludzie, którzy shipują niepopularne pairingi :o
I mam zamiar to zmienić!
I dać wam dużo miłości!
Więc zapraszam!
~GinGin
Pairing: KookieMonster, pobocznie YoonMin i VHope
Gatunek: Niespodziewanka
Uwagi: Brak ^^
Płakałem już drugą godzinę. Starałem się to robić jak najciszej, by Namjoon hyung nie usłyszał. Chyba mi się to udawało, bo mężczyzna głośno chrapał, co oznaczało, że był w tym momencie pogrążony w głębokim śnie. Byłem okropnie sfrustrowany i zły na siebie, że zamiast spać, to ryczałem jak małe dziecko, ale ja po prostu już nie potrafiłem sobie poradzić z życiem. Dosłownie wszystko mnie ostatnio przytłaczało.
Nowy
comeback mnie przytłaczał, a raczej duża ilość obowiązków, jakie ze sobą niósł,
co było równe z brakiem czasu na sen, porządne jedzenie, odpoczynek, relaks czy
zwykłe porozmawianie z hyungami o czymkolwiek, co nie było związane z
pracą. W zamian pracowaliśmy po
dwadzieścia godzin, niczym roboty, wcinaliśmy kapustę z ryżem pomiędzy treningami,
a nagraniami i ciągle się nawzajem kłóciliśmy.
Zazwyczaj
byliśmy dla siebie mili i naprawdę tworzyliśmy zgrany zespół, który czasem
potrafił zastąpić rodzinę, i to całkiem skutecznie. Bawiliśmy się ze sobą,
wygłupialiśmy się i dużo rozmawialiśmy. Ale
czas związany z przygotowaniem nowej promocji i płyty, z każdego z nas wyciągał
prawdziwą bestię, sfrustrowanego potwora, któremu przeszkadza wszystko i
wszyscy i nie omieszka się o tym powiedzieć na głos. Tak.
Dwa tygodnie przez comebackiem nasz zespół wyglądał bardziej jak pole minowe,
niż jak rodzina. Jakby
mi było mało, dość niedawno zdałem sobie sprawę z czegoś bardzo przykrego - jaka
jest moja prawdziwa orientacja. Nie wiedziałem, dlaczego akurat na mnie trafiło bycie gejem, ale nie lubiłem siebie za to. Nie mogłem tego polubić, po
prostu nie wypadało. W końcu homoseksualizm to nie jest nic normalnego. Nikt
nie szanuje takich osób, więc czemu ja sam mam szanować siebie? I
gdyby na tym się skończyło, to może potrafiłbym jakoś funkcjonować, ale
niestety. Zakochałem się. Zakochałem się w mężczyźnie. Zakochałem się w członku
z zespołu. Zakochałem się w Namjoonie hyungu, który właśnie spał i zapewne śnił
o jakieś pięknej kobiecie.
Przetarłem
mokrą twarz dłonią i zagryzłem się na moim nadgarstku, by choć na chwilę powstrzymać
strumień łez, jaki ze mnie wypływał. Na darmo. Moje oczy piekły coraz bardziej,
a poduszka była już całkowicie wilgotna. Obróciłem ją na drugą stronę i
podkuliłem nogi. Jutro będę nieprzytomny i wywołam kolejną kłótnię, bo zrobię
coś źle. Na pewno.
***
Po
dwóch godzinach nauki nowego układu, dostaliśmy chwilę przerwy. Bez
zastanowienia odszedłem od reszty jak najdalej i oparłem się o drewniany drążek
do rozciągania przez lustrem. Nie chciałem wywołać, ani uczestniczyć w kolejnej
kłótni, których nasłuchałem się już dzisiaj sporą ilość.
Spiąłem
wszystkie mięśnie, gdy zauważyłem w lustrzanym odbiciu, że Jimin hyung się
podnosi i idzie w moją stronę.
Dlaczego?
Każdy
z nas inaczej okazywał swoją frustrację. Ja płakałem i rzucałem złośliwościami.
Jin hyung dzwonił do swoich przyjaciół z rodzinnych stron i nas obgadywał.
Namjoon hyung uciekał w słuchanie muzyki i czytanie książek, co uważałem za
najlepsze wyjście, jednak sam nie potrafiłem go zastosować. Hopi hyung, który
zazwyczaj nas wszystkich pocieszał, w takich chwilach warczał i rzucał
chamskimi żartami. Taehyung hyung nie krzyczał, po prostu się darł. Suga hyung
opieprzał i krytykował wszystkich.To
wszystko brzmiało strasznie, wręcz agresywnie, ale uwierzcie… Przy sposobie
wyładowywania Jimina hyunga, to były zwykłe drobnostki.
Tak.
Park miał zdecydowanie najgorszy sposób na odreagowywanie i niestety byłem jego
najprostszą i najczęstszą ofiarą. Co gorsza jego działania wobec mnie, zawsze
bardzo irytowały Yoongiego, przez co dostawało mi się od nich obu.
Odłożyłem
wodę i zacisnąłem palce na drążku, modląc się w duchu, by nie stało się to, o
czym myślałem.
Nic
to jednak nie dało.
Chłopak
podszedł do mnie i objął od tyłu. Oparł głowę o moje ramię i lekko je ucałował. A ja
miałem ochotę płakać. Ba, płakać. Miałem ochotę paść na podłogę i zacząć
ryczeć. Tak,
Jimin hyung miał zdecydowanie najgorszy i najbardziej perfidny sposób, by
rozładować swoje emocje. Po prostu podchodził do kogoś, i tak jak wspomniałem,
najczęściej to byłem ja, i robił dwuznaczne rzeczy. Nie wiem czy był gejem, w
końcu interesował się kobietami, przynajmniej takie odnosiłem wrażenie. Nie robił
tego dla okazania komuś uczuć, o nie. On
to robił, by wzburzyć swoją ofiarę, by okazać swoją dominację, by dać do
zrozumienia, kto w tym momencie może wszystko, a kto nie może nic.
Na co
dzień bardzo go lubiłem, naprawdę. Potrafił się mną opiekować, bawić. Ale tak
jak mówiłem, okres przed promocją wyzwalał w nas potwory, a ten Parka był po
prostu najgorszy.
-
Jimin hyung, proszę… Zostaw – burknąłem i spojrzałem w lustro, by skrzyżować z
nim spojrzenia.
On
tylko się uśmiechnął i zniżył swoją prawą dłoń na moje podbrzusze, przez co
chęć płaczu tylko się zwiększyła.
-
Och Kookie, Kookie… Ty się nigdy nie nauczysz – powiedział melodyjnym głosem i
ugryzł mnie delikatnie w szyję.
-
Hyung, proszę… Błagam, no. – Mimo, że błagałem, to mój ton na to nie wskazywał -
ja po prostu warczałem jak wściekły pies, któremu się zabrało kość.
-Warczysz?!
Chyba muszę cię sprowadzić do porządku… – mruknął i przeniósł dłoń na moje
krocze.
Tego
było już za wiele. Mogłem byś najmłodszy, ale nadal pozostawałem mężczyzną. Mężczyzną,
który miał hormony, uczucia i nie chciał być tak po prostu macany w miejscu
publicznym, przez wkurzonego i sfrustrowanego przyjaciela.
Obróciłem
się i już miałem go odepchnąć, gdy usłyszałem krzyk obok nas:
-Czy
ciebie już doszczętnie pogrzało?! Zostaw go do cholery! – wrzasnął Taehyung i
złapał za ramię Jimina, na co tamten mnie puścił i zrobił krok w tył.
Uwielbiałem
za to V hyunga. On po prostu wiedział. Udawał idiotę, robił głupie żarty,
czasami gadał trzy po trzy, ale wiedział. Wiedział o wszystkim, co się dzieje w
zespole. Był dobrym obserwatorem. Nigdy nic mu nie mówiłem, ale miałem pewność,
że on wiedział o moich uczuciach odnośnie Namjoona hyunga. Wiedział o moich conocnych
załamaniach i samopoczuciu. Wiedział
wszystko. I o dziwo, nikomu nic o tym nie mówił, nie dzielił się informacjami.
Zachował to dla siebie i po prostu był moim wsparciem. Na przykład gdy lider
mnie ignorował, on po prostu przychodził i spędzał ze mną czas. Albo
w takich chwilach jak ta, chronił mnie przed otaczającym światem.
Niestety,
nic nie jest łatwe. W naszym zespole istniała prosta zależność, która każdego
na swój sposób irytowała. Gdy ktokolwiek krzyczał na Jimina hyunga, musiał, ale
po prostu musiał przyjść Yoongi hyung i się odezwać. Tak
było i tym razem, gdy obok nas, praktycznie znikąd, pojawił się Suga i zmierzył
mnie chłodnym spojrzeniem, a potem przeniósł je na Taehyunga.
- A
ty co? Jungkook już sam się obronić nie potrafi? – warknął, a Park złapał za
jego dłoń. Świnia. Dobrze wiedział, że wyjdzie z tego cało, bo Min go obroni.
-
Tak samo jak Jimin, więc lepiej zejdź z tego tematu, hyung. – Taehyung objął
mnie, bym czuł się pewniej. To była kolejna cecha, którą w nim lubiłem. Oprócz
lidera, był jedyną osobą, która miała w dupie autorytet i cięty język Sugi
hyunga i się go nie bał.
-
Stąpasz po grząskim gruncie, gnojku.
-Tak
jak twoja laleczka minutę temu, więc spadaj.
Zamknąłem
oczy i zacząłem się trząść. Nie chciałem. Zbyt się wszyscy kochaliśmy, by teraz
mówić sobie takie rzeczy. Jimin i V byli najlepszymi przyjaciółmi, a Yoongi był
jak nasz zespołowy dziadek. Przełknąłem głośno ślinę i wtedy usłyszałem mój
ulubiony dźwięk, czyli głos lidera.
-
Dobra, koniec z tym. Działacie mi już na nerwy, nie mam czasu na wasze
bezsensowne kłótnie. Jungkook, natychmiast zbieraj swoje rzeczy i wracaj do
dormu, potrafisz układ, nie jesteś tutaj potrzebny. Yoongi i Jimin, w trzy
sekundy macie się stąd ulotnić. Idzie napić się wody, powtórzcie choreografię,
cokolwiek. Taehyung ze mną, mamy do pogadania.
Powiedział
i poszedł w stronę szatni. Kiwnąłem głową w kierunku Tae, by mu niemo podziękować. Ten tylko lekko
się uśmiechnął i poszedł w kierunku drzwi, za którymi przed chwilą znikł lider.
Zabrałem
swoje rzeczy, nie patrząc nawet na Yoongiego i Jimina, po czym wyszedłem z Sali
bez pożegnania. Nie
minęło dwadzieścia minut, gdy leżałem na swoim łóżku z twarzą w schowaną w
poduszce i płakałem.
Czułem
się okropnie.
Wywołałem
kolejną kłótnię i z tego co zrozumiałem, zafundowałem Taehyungowi opieprz od
lidera. Jakby nie mógł nakrzyczeć na mnie. Tae chciał mnie tylko bronić, a ja
dziękowałbym niebiosom, że w końcu mogę z nim spędzić czas sam na sam. Nie
obchodziłoby mnie, o czym mówi i jakiś złych, i ciętych słów używa. Ważne, że
używałby do ich wypowiedzenia swoich ślicznych i pełnych ust. Różowych i zapewne
słodkich. Rozpłakałem się jeszcze bardziej, mocno zaciskając palce na pościeli.
Dlaczego to wszystko było takie cholernie trudne?! Ta miłość, orientacja, życie…
-
Najoon hyung… - jęknąłem żałośnie w poduszkę, szlochając jak małe dziecko.
-
Tak?
Zamarłem.
Nie miałem nawet odwagi się ruszyć i na niego spojrzeć. Musiałem nie słyszeć
otwierania drzwi przez płacz, natomiast teraz aż wstrzymałem oddech, gdy
poczułem delikatnie uginający się materac pod ciężarem lidera. Usiadł obok
mnie. Tak po prostu tu przyszedł i usiadł. Nie
chciałem marudzić, łamać się, użalać nad sobą, jednak jego obecność wywołała u
mnie tyle żalu i smutku, że zanim zdążyłem pomyśleć, wygłosiłem najdłuższy
monolog w swoim życiu…
-
N-namjoon hyung… Bo ja już nie mogę! – pisnąłem i chrząknąłem nosem- Ja już nie
chcę! Wszyscy się kłócą, obrażają i nienawidzą! Ty mnie nienawidzisz! Zawsze na
mnie krzyczysz, gdy jestem za głośno i ciągle mnie ignorujesz… Dlaczego? Co ja
ci zrobiłem? Nie chciałem, Namjoon hyung. Ja nie chciałem ci nigdy nic zrobić. – Myślałem, że już bardziej płakać się nie da… Myliłem się. – Nikomu w ogóle nie
chciałem nic zrobić. Przepraszam, no! Taki jestem! Ja chce być normalny, ale ja
nie umiem, Namjoon hyung!
Piszczałem
i szlochałem jak baba. Miałem dwadzieścia lat, byłem dorosłym, potężnym mężczyzną,
a nie potrafiłem sobie poradzić z takimi prostymi emocjami. Moja wrażliwość
mnie zabijała, ja siebie zabijałem. Ale co mogłem zrobić? Ja chciałem tylko, by
ktoś mnie przytulił i powiedział, że będzie dobrze. No okej, może nie „ktoś”, a
chłopak siedzący teraz w ciszy obok mnie. Jak bardzo on teraz musiał
powstrzymywać się od krzyku lub wyjścia z pokoju? Prawdopodobnie bardzo.
-
Hyunggggg, ja p-przepraszam – jęknąłem.
I
nagle nastąpiło coś, czego bym się w życiu nie spodziewał. Poczułem palce na
moich plecach, a potem całą dłoń, która delikatnie przesuwała się po moich
łopatkach w górę i w dół. Nic więcej, ale ten gest dodał mi tyle siły, by
unieść się do siadu i spojrzeć na lidera.
-Hyung…
- szepnąłem, patrząc załzawionymi oczami prosto na tego pięknego człowieka. W
przeciwieństwie do mnie - szlochającego, zdenerwowanego potworka - on wyglądał
tak idealnie. Miał starannie zaczesane, brązowe włosy, podkreślone oczy i jak
zawsze był ubrany w ładnie dobrane ciuchy. Perfekcyjny.
I ten właśnie perfekcyjny mężczyzna, spojrzał na mnie z żalem w oczach, a potem zbliżył się do mojego ciała i je przytulił. I to nie było zwykłe przytulenie, jakimi zazwyczaj się obdarowywaliśmy w zespole. Nie. Było mocne, porządne. Trzymał mnie w swoich ramionach jak coś ważnego, przynajmniej mi się tak wydawało, ale nie miałem zamiaru nad tym myśleć.
I ten właśnie perfekcyjny mężczyzna, spojrzał na mnie z żalem w oczach, a potem zbliżył się do mojego ciała i je przytulił. I to nie było zwykłe przytulenie, jakimi zazwyczaj się obdarowywaliśmy w zespole. Nie. Było mocne, porządne. Trzymał mnie w swoich ramionach jak coś ważnego, przynajmniej mi się tak wydawało, ale nie miałem zamiaru nad tym myśleć.
-
Jungkookie… - szepnął do mojego ucha, wywołując tym bardzo ciepłe i miłe
uczucie w brzuchu.
Niepewnie
objąłem go po bokach i wtuliłem twarz w szyję Najooona. Pachniał świeżymi
kwiatami. Wdychałem ten zapach jak narkotyk, zaciągałem się po same płuca. Nie
wiem, ile tak siedzieliśmy. Na pewno długo, skoro zdążyłem przestać płakać i
się trząść.
-Hyung…
Ja. Ja dziękuje – mruknąłem i niechętnie oddaliłem twarz od ładnie pachnącej szyi,
by na niego spojrzeć.
-To
ja dziękuje.
Zmarszczyłem
brwi, nie rozumiejąc, o co może mu chodzić.
-Za
co, hyung? – spytałem niepewnie i oblizałem swoje spierzchnięte usta.
-
Oj, Kookie… Jak ty mało czasem rozumiesz. Ja też mało rozumiałem. Ale wiesz co?
Teraz już wszystko rozumiem. Rozumiem ciebie. Taehyung mi wyjaśnił.
Zmarszczyłem
brwi jeszcze bardziej, bo te słowa były naprawdę dziwne i nielogiczne. Już
miałem dopytywać o ich sens, gdy moje usta zostały skutecznie zamknięte.
Zamknięte w najlepszy i najcudowniejszy sposób.
Słodkie
i pełne wargi spoczęły na moich, i zaczęły się powoli poruszać. Oddałem pieszczotę,
czując, jak moje serce szybciej bije. Całowaliśmy się długo i czule, niespiesznie, i po prostu… Po prostu nagle wszystko było dobrze. Ja byłem dobry, świat był
dobry, życie było dobre.
A
Namjoon? Namjoon był idealny.
-
Kookie! KOOKIE! KOOOKIEEEEEEEEEEEEE! – Nagle otworzyłem szeroko oczy i
zobaczyłem mojego chłopaka, drącego się w moją stronę i wyglądającego jak jakaś
pokraka.
-
Zamknij się, ja tu marzę – burknąłem i zakopałem się pod kołdrą, by ponownie
przywołać ten śliczny sen.
-
Wstawaj, spóźnimy się na próbę! – powiedział głośno, odkrył mnie i mocno wtulił
w moje plecy, jak jakiś pasożyt.
-No nieeee,
Namjoon cholera! Miałem taki piękny sen o nas, a ty jak zawsze zjebałeś. –
obróciłem się w jego stronę, odnalazłem poduszkę i mocno uderzyłem nią w głowę
hyunga.
-
Rany, ale ty jojczysz. A o czym był ten sen? – spytał i zagryzł się na moim
ramieniu, jak miał w zwyczaju.
-
Noo nie gryź mnie, fujjj, Namjoon! Jesteś obrzydliwy! – poprawiłem się do siadu
i starłem ślinę z ramienia wierzchem mojej piżamki. – I ten był super. Byliśmy
przed promocją i byłem okropnie smutny, a potem Jimin mnie macał, ale Tae mnie
uratował, a potem wszedłeś ty i kazałeś mi iść do dormu. No i poszedłem do tego
dormu, i bardzo płakałem, i potem ty mnie uspokoiłeś, i pocałowałeś – zapiszczałem
z ekscytacji – i ten pocałunek był taki delikatny, i słodki, i czuły, i uroczy, i
cieplutki, i w ogóle wszystko!
Namjoon
słuchał mnie uważnie, a potem długo analizował moje słowa, po czym wrzasnął
dosłownie na cały dorm
-
SUGAAA I HOSEOK DO MNIE, NATYCHMIAST!!!!!!
-
Zamknij się, debilu jeden. – Znów uderzyłem go poduszką, bo kto normalny się tak
wydziera o szóstej rano? Tylko mój kretyn.
Poczekaliśmy
chwilę, aż w końcu do naszego pokoju weszli
zaspani Hoseok i Suga hyung.
-
Jungkook miał sen. I w tym śnie, Jimin go macał, a Taehyung go bronił. Czy ja
mogę wiedzieć, jak to się stało?! – burknął niezadowolony i zmierzył raperów chłodnym
spojrzeniem.
Hopi
wyglądał, jakby jeszcze nie przyswoił informacji, a Min założył sobie dłonie na
boki i wrzasnął:
-
JIMIN Do pokoju Namjoona i Jungkooka, raz!
Odruchowo
przytuliłem się do Mona, bo nie lubiłem, jak ktoś wrzeszczał. Jego jeszcze
potrafiłem znieść, ale innych nie. Ten objął mnie szczelnie i ucałował w czubek
głowy.
Po
chwili do naszego pokoju przybiegł Jimin i Taehyung, który pewnie przybiegł
tylko po to, bo chciał do Hopiego. Typowe. No ale w sumie, sam bym tak zrobił.
-
Jimin, deklu! – warknął Min i uderzył chłopaka w tył głowy- Czemu macałeś
Jungkooka we śnie?! Pytam się?!
-
Kookiego…- spytał nierozumnie i spojrzał na mnie, chwilę myśląc- Mojego
Kookiesia! W życiu! Kookie, ja przepraszam! Co ten zły, senny Park ci zrobił? –
brunet już wchodził na łóżko, pewnie po to, by mnie utulić, ale wtedy został
złapany za koszulkę i pociągnięty w tył.
-Zostaw
chłopaka w spokoju, zboczeńcu! – krzyknął Suga i uderzył go poduszką w głowę.
Już wiem, po kim to miałem.
-
Ale muszę go przeprosić, kochanie! – jęknął i dalej próbował się do mnie zbliżyć.
-Nie
kochaniuj mi tu, tylko go zostaw! Co za zbok z ciebie!
-
Ale biedny Kookieee
-Zostaw
go!
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-
Hopi!!! – jęknął zniesmaczony i niezorientowany w sytuacji Taehyung. Podbiegał
do swojego chłopaka, siadając mu okrakiem na kolanach i tuląc mocno do jego
ciała. Hoseok tylko spojrzał na wszystkich zaspanym wzrokiem, a potem ucałował
Tae w policzek.
Zapewne
ta absurdalna sytuacja trwałaby jeszcze kilka minut, gdyby nie najbardziej
przeraźliwy i zły odgłos świata - odgłos wkurzonej mamy Jin.
-
NIE MA CIEPŁEJ WODY!
Jak
na zawołanie wszyscy się spięliśmy i ucichliśmy, udając, że nas nie ma.
Kochałem
mój zespół. Zrozumcie, takich idiotów nie da się nie kochać. I może czasami
chciałbym wymienić durnego Taehyunga, na mądrego obrońcę, a Namjoona na
odpowiedzialnego i romantycznego i dobrze ubranego kochanka… Ale po dłuższym zastanowieniu, czy
to by nie było nudne?
Koniec
.
Ahahaha genialne zakończenie XD Takie w stylu BTS. Nieźle mnie zaskoczyłaś. Chociaż coś mi właśnie nie pasował ten idealny Rapcio.. dobrze ubrany, to dowaliłaś ;)
OdpowiedzUsuńDużo wany!! Jeju jak ja ci dawno komentarzy tu nie pisałam XD
No właśnie dawno!!! Czuję się zaniedbana ;;;
UsuńHehehe Rapcio nie może być dobrze ubrany, wtedy by nie był sobą ;p
💟
Przepraszam! Poprawie się! <3 ;*
UsuńNO! <3
UsuńMam nadzieję ;**
Idealne po prostu! Haha, płakałam i śmiałam się na zmianę :D
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńLubię, jak się ludzie śmieją ^^
💜
Genialne~~
OdpowiedzUsuńCoś mi tak Rapmon nie pasował...
I BUM :D
Wenyy
I więcej takich proooszę ~~
Hahaha, ten Rapcio. No nie można go zmieniać na poważnego, no nie da się xD
Usuń<3
Będzie na pewno
Dziękuje!
Jakie genialne <3 KookieMonster to naprawdę rzadki ship, a tu takie cudo! Ach, w ogóle mam dzisiaj jakąś fazę na Rapcia, bo nawet zaczęłam go z Sugą shipować xD Opowiadanko było świetne, oł maj gat tak bardzo Was kocham, rili ❤
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i z niecierpliwością czekam na więcej ^.^
no właśnie rzadki, dlatego trzeba mu dać trochę uwagi.
UsuńOMG YoonMony XD Też fajne.
<3
Dziękujeeee
Nie przepadam za shipami z Namjoonem, ale to było urocze ♥
OdpowiedzUsuń💜💛💚💙
UsuńHehe
Dziękuję bardzo ^^
Wiedziałam że to sen już po tym jak Kooki stwierdził że Radio jest dobrze ubrany XDDD wyszło super ^^ Weny pomysłu czasu i co tam potrzebujesz ❤
OdpowiedzUsuńNo kurczę, nikt w niego nie wierzy xd
Usuń;PP
Dziękuję bardzo ;*